Kiedy się obudziłam, czułam, że jestem cała zdrętwiała od
pozycji, w której zasnęłam wczoraj z Harry'm. Skrzywiłam się,
gdy podnosząc rękę chłopaka przeszedł mnie nieprzyjemny prąd wzdłuż kręgosłupa. Musiałam jednak się przemóc, by się
podnieść i przygotować do szkoły. Po kilku syknięciach i walce z
siłą szatyna stałam już przy łóżku, obserwując rozłożone
jego ciało. Szatyn przewrócił się na brzuch przytulając do
siebie poduszkę zamiast mnie. Uśmiechnęłam się pod nosem,
widząc zmarszczkę między jego brwiami i poburzone loki. Wyglądał
jak dziecko, któremu zostało coś odebrane.
Zanim zdążyłam się zastanowić nachyliłam się nad nim, całując
go w czoło, a wcześniejszy grymas na jego twarzy zniknął.
– Wracaj – wymruczał ospale nie otwierając oczu.
– Muszę przygotować się do szkoły – odpowiedziałam,
chichocząc, gdy dłonią złapał mnie pod kolano, zatrzymując w
miejscu.
– Weź chorobowe i wracaj do łóżka – powiedział, przybierając
błagalny ton.
– Nie mogę.
– Jak chcesz – westchnął, chowając rękę, którą mnie
trzymał pod poduszkę. – Baw się dobrze.
– Postaram się – odparłam, cicho się śmiejąc.
Odeszłam od łóżka, by otworzyć szafę, by zgarnąć ubrania i
czystą bieliznę, by następnie udać się do łazienki. Na miejscu
umyłam zęby i twarz. Postanowiłam, że włosy zepnę w kucyk, a z
makijażu pomaluję tylko rzęsy. Nie było sensu nakładać
podkładu, ponieważ po zajęciach i tak cały spłynąłby z mojej
skóry. Nałożyłam czystą bieliznę, a na nią grafitowe legginsy,
białą podkoszulkę na ramiączkach i czarną bluzę nakładaną
przez głowę. Podeszłam do lustra, jak zwykle przyglądając się
swojemu odbiciu. Miałam wrażenie, jakby moje policzki delikatnie
się zapadły. Czyżbym schudła? Możliwe. Jednak nie robiłam tego
specjalnie. Nie chcę wylądować w szpitalu tak samo mocno, jak z
chęcią nic bym dzisiaj nie jadła. Co za ironia. Moje życie jest
ironią, ale powoli do tego się przyzwyczajam.
Po rzuceniu swojemu odbiciu ostatniego spojrzenia, opuściłam
łazienkę i od razu udałam się do kuchni. Z korytarza było
słychać muzykę, co oznaczało, że chłopacy już wstali. Dobrze,
przynajmniej nie będą kwestionowali tego, że coś jadłam z rana.
Świetnie. Kiedy weszłam do pomieszczenia, zastałam Louisa w
samych bokserkach, który smażył coś na patelni oraz Niall'a
pijącego kawę i czytającego czegoś na telefonie.
– Dzień dobry, Maggie – przywitał mnie mój brat, podnosząc
wzrok znad komórki.
– Dobry – odparłam, uśmiechając się. – Tomlinson, byś się
ubrał – skarciłam szatyna od razu.
– No wiesz co, mała. Ja tutaj dla ciebie się staram, a ty wcale
tego nie doceniasz – powiedział Lou, udając urażonego.
– Uwierz mi. Na pewno docenię, jak się ubierzesz – zapewniłam.
– Jestem ubrany – wzruszył ramionami.
– Serio? Czy ja lub chłopacy chodzą w samej bieliźnie po domu? –
skrzyżowałam ręce, opierając się o blat.
– Nie, ale nie miałbym nic przeciwko, gdybyś tak robiła –
poruszył zabawnie brwiami w moim kierunku, uśmiechając się
szeroko.
– Stary, mówisz do mojej siostry. Ogarnij się – wtrącił się
Niall, karcąc Louisa.
– No jasne, ale jeśli Styles przyszedł tutaj w samych bokserkach,
to skakałabyś z radości – zauważył Tommo, ignorując blondyna.
– Z chęcią byś go obserwowała, pieprząc go w myślach –
dodał, zrzucając z patelni trzy jajka sadzone na talerz i siadając
do stołu.
– Lou, ja nie muszę robić tego w myślach, w porównaniu do
ciebie.
Zaraz. Czy ja to powiedziałam na głos?
– Punkt dla Maggie! – powiedział Niall, wybuchając śmiechem. –
Tomlinson, mimo tego, co właśnie przyznała Meg, to zgasiła ciebie
skutecznie.
Zaczerwieniłam się,
– Niczego nie przyznałam – mruknęłam, idąc do lodówki, by
wyciągnąć masło, szynkę i ser.
– Kto do czego się przyznał? – Usłyszałam trzeci głos, który
należał do Styles'a. – Cześć.
Spojrzałam w stronę szatyna. Miał mokre włosy i był ubrany w
szare, nisko opuszczone dresy.
– Maggie właśnie wyznała, że jest przez ciebie wystarczająco
zaspokajana – powiedział melodyjnie Louis, ściskając rękę
nowo przybyłego domownika.
– Zamknij się – przewróciłam oczami.
– Cóż, miło mi to słyszeć, bo bałem się, że za mało się
staram – zaśmiał się, podchodząc do mnie, by oprzeć ręce na
blacie, po obu stronach mojego ciała. – Bardzo miło – mruknął,
całując mnie w usta.
– Możesz się starać, tylko następnym razem darujcie sobie
łazienkę – zauważył Niall.
– Możemy zmienić temat?! – jęknęłam, czując wyraźny
dyskomfort.
– Oczywiście. Nie będziemy rozmawiać o tym, że po ścianach
niosło się to, co tam ostatnio robiliście.
– Nienawidzę was – schowałam twarz w dłonie.
– Nie przejmuj się nimi. Są zazdrośni – powiedział rozbawiony
Styles, przytulając mnie do swojego nagiego torsu. – I proszę już
bez komentarza – skierował się do chłopaków.
– Dziękuję – wyszeptałam, odsuwając się od szatyna, a w
odpowiedzi uzyskałam szeroki uśmiech.
Odwróciłam się przodem do blatu, by skończyć przygotowywanie
sobie śniadania, w postaci kanapki z szynką i serem. Podczas tego
pozostali domownicy zajęli się rozmową na temat ostatniego meczu.
Przewróciłam oczami, bo nie wiedziałam ile czasu można przeżywać
i rozmawiać o jednym wydarzeniu sportowym. Jednak zdecydowanie wolę
piłkę nożną, niż refleksje na temat spraw łóżkowych. Tym
bardziej, że wtedy większość uwagi skupia się na mnie i Harry'm.
W końcu jesteśmy jedyną "parą" mieszkającą w tym
domu, więc Louis i Niall wykorzystują prawie każdą okazję
przeciwko nam.
Kiedy skończyłam przygotowanie śniadania, usiadłam na blacie
konsumując ją. Machając nogami obserwowałam chłopaków, którzy
jak zwykle śmieli się ze mnie, że nie jem jak normalny człowiek
przy stole. Cóż, nigdy nie mówiłam, że jestem normalna.
Moje przemyślenia przerwał mi dzwoniący telefon, a kiedy
popatrzyłam w ekran, nie potrafiłam ukryć zdziwienia. Odebrałam.
– Cześć Danielle – przywitałam się z dziewczyną, zwracając
na siebie uwagę reszty.
– Cześć Maggie. Dzisiaj mamy znowu razem zajęcia i pomyślałam,
że może... um... Chcesz jechać ze mną? Jestem w okolicy, więc
mogę ciebie zabrać.
– Jeśli to nie problem, to czemu nie – wzruszyłam ramionami.
– Naprawdę? – spytała zdziwiona.
– Tak.
– Okej, świetnie. Będę pod waszym domem jakoś za dwadzieścia
minut. W porządku?
– Dobrze. Do zobaczenia – powiedziałam, po czym się rozłączyłam
i odłożyłam komórkę.
Czułam na sobie spojrzenie chłopaków, którzy na sto procent
chcieli wiedzieć o czym gadałam z Peazer. Udając, że tego nie
widzę, ponownie zabrałam się za jedzenie kanapki.
– Co chciała Danielle? – spytał zniecierpliwiony Niall. – W
ogóle od kiedy ze sobą rozmawiacie?
– Ostatnio się dogadałyśmy i dzwoniła, by spytać się, że czy
chcę jechać z nią do szkoły – odpowiedziałam na dwa pytania na
raz.
– Zgodziłaś się? – wtrącił się Louis.
– Mhm – przytaknęłam. – A dlaczego nie?
– To trochę dziwne, że tak po prostu jej wybaczyłaś –
spojrzał na mnie badawczo.
– Trochę czasu już od tego minęło, a ja nie widzę potrzeby, by
więcej dramatyzować skoro sprawy tak się potoczyły – wzruszyłam
ramionami. – Nie zostaniemy od razu przyjaciółkami, to jest
pewne.
– Fajnie, że postanowiłaś się dogadać z Danielle –
podsumował Niall, widząc, że nie chcę o tym rozmawiać.
Uśmiechnęłam się do brata, dziękując mu w duchu.
– Dobra. Muszę zbierać się do szkoły – poinformowałam
chłopaków, zeskakując z blatu i udając się w stronę sypialni.
Na miejscu zgarnęłam torbę sportową, pakując w nią wodę, mały
ręcznik i buty na zmianę. Rozglądnęłam się po pokoju,
sprawdzając czy na pewno wszystko wzięłam. Gdy stwierdziłam, że
mam potrzebne rzeczy ze sobą na zajęcia, opuściłam pomieszczenie,
tym razem kierując się do przedpokoju. Idąc przez salon,
zauważyłam chłopaków, którzy mieli włączony już jakiś mecz.
Przewróciłam oczami, kontynuując swoją drogę, kiedy zatrzymał
mnie głos Styles'a, który zmaterializował się za mną.
– Nie pożegnasz się? – uśmiechnął się złośliwie w moim
kierunku.
– No tak, w końcu nie będzie mnie aż osiem godzin –
powiedziałam złośliwie, całując go przelotnie w policzek.
Odwróciłam się od szatyna, chcąc odejść, kiedy ten pociągnął
mnie za rękę, powodując, że wpadłam na niego. Przycisnął swoje
usta do moich składając na nich długi pocałunek.
– Bądź moją walentynką – wymruczał.
– Czy to zaproszenie na randkę? – zachichotałam.
– Nazywaj to jak chcesz – zawtórował mi, opierając o siebie
nasze czoła. – Przyjadę po ciebie po zajęciach. Jakieś
specjalne życzenia? – spytał.
– Zaskocz mnie.
– Tak zrobię – zapewnił znacząco, po czym ponownie mnie
pocałował.
– Awww, kto by pomyślał, że nasz Harold potrafi być romantyczny
– usłyszeliśmy z boku głos Lou. – Kogoś dzisiaj czeka seks
przy świecach – zażartował.
– Zamknij się wreszcie, Tomlinson – burknęłam.
– Dodam to do listy "do rozpatrzenia" zaraz pod
chodzeniem w bokserkach po domu – zaśmiał się.
– Świetnie – przewróciłam oczami.
Uwolniłam się z uścisku "mojego chłopaka", po czym
udałam się do przedpokoju. Za sobą słyszałam, jak Hazza mówi do
swojego przyjaciela, że jest idiotą, na co zachichotałam pod
nosem.
Po ubraniu się w zimową kurtkę, szalik i trapery, opuściłam
dom. W tym samym czasie podjechała Danielle samochodem Liama. Z
racji tego, że padał śnieg, to niemal podbiegłam do drzwi
wsiadając do auta, rzucając od razu "cześć" w kierunku
dziewczyny i uśmiechając się lekko. W odpowiedzi otrzymałam
dokładnie to samo.
Podczas drogi praktycznie w ogóle nie rozmawiałyśmy. Dopiero pod
koniec szatynka zaczęła wypytywać mnie o kurs taneczny, który
robię. Poruszyłyśmy też temat grypy żołądkowej w naszej
szkole. Obie wiążemy nadzieję z tym, że ta okropna choroba nas
nie dopadnie. Jednak znając moje szczęście...
– Macie dzisiaj jakieś walentynkowe plany z Harry'm? – spytała,
zerkając na mnie. – Jeśli można wiedzieć – dodała szybko.
– Czeka mnie jakaś niespodzianka po zajęciach – odparłam
żartobliwie. – A wy?
– Nie wiem – wzruszyła ramionami. – Od kilku dni ciągle mijamy
się z Liamem. Ostatnim razem rozmawiałam z nim dwa dni temu.
– Jestem pewna, że coś wymyślił wam na dzisiaj. Liam jest
najbardziej romantyczną osobą, jaką znam i na pewno nie
zignorowałby święta typowego dla romantyków – zapewniłam.
– Może masz rację – westchnęła.
– Nie zdziw się, jak w domu będzie czekała na ciebie romantyczna
kolacja, płatki róż, świece no i oczywiście Liam – zaśmiałam
się.
– Tak myślisz?
– Jestem o tym przekonana – odparłam.
– A Harry? Wybacz, że to mówię, ale nie wyobrażam go sobie w
wersji romantyka – przyznała.
Też sobie nie wyobrażam. Do tej pory był tylko troskliwy, a reszta
rzeczy, która się między nami działa była na pokaz przed resztą.
Jestem pewna, że dzisiejszego wieczoru zamówimy pizzę, wypijemy
kilka drinków i pójdziemy do łóżka. Nie koniecznie spać.
Najdziwniejsze jest to, że wcale mi to nie przeszkadza. Robimy tak
zawsze, jak jesteśmy sami.
– Wszystko przede mną. Nie mam pojęcia, jak będzie wyglądał
dzisiejszy wieczór – powiedziałam. – Może mnie czymś zaskoczy
– dodałam żartobliwie.
– Trzymam za to kciuki.
Naszą rozmowę na temat walentynek zakończyło podjechanie pod
szkołę i wyjście z samochodu. Udałyśmy się od razu do środka.
Dzisiaj na zajęciach czekał na nas new style i jak zwykle
wymagający Jared. Świetnie. Wyjdę z zajęć spocona jak świnia, a
potem wsiądę do samochodu Styles'a. Na pewno nie będę pachniała
perfumami, ale szatyn sam tego chciał przyjeżdżając po mnie.
Zajęcia rozpoczęły się oczywiście wymagającą rozgrzewką,
która trwała godzinę. Kolejne sześćdziesiąt minut, było
poświęcone rozciąganiu. Przysięgam, że po czymś takim czułam
się jak człowiek-guma. Dosłownie. Nie pamiętam, kiedy ostatnim
razem byłam aż tak bardzo rozciągnięta i zdecydowanie na to nie
narzekam.
W końcu przyszła przyszła pora na choreografię. Okazało się,
że jej podstawą były partnerowania, więc bez zastanowienia
zaprosiłam do współpracy James'a. Dlaczego? Bo nasze ciała
współgrają ze sobą w tańcu. Chłopak jest drugą osobą, z którą
tak miałam. Pierwszą oczywiście był Zayn. Mimo mojej początkowej
niechęci do chłopaka, duet wychodził nam świetnie. Nawet kiedy
musieliśmy improwizować. Tak samo mam teraz James'em. Z taką różnicą, że do
blondyna nigdy nie byłabym w stanie nic poczuć. Jesteśmy zbyt
podobni. Z Malikiem byliśmy zupełnie różni, dlatego zaczęliśmy
czuć do siebie coś więcej.
Uśmiechnęłam się pod nosem na myśl o brunecie, mimo, że dalej
bolał mnie jego brak. Obecnie potrafię funkcjonować z tym bólem.
Wcześniej tego nie potrafiłam. Co tym razem sprowadza się do
Styles'a, bez którego by się to nie udało. Ugh, dlaczego teraz
wszystko sprowadza się do niego?! Chyba zaczynam wariować. Błąd.
Ja już zwariowałam bardzo dawno. Teraz tylko mi się pogarsza.
Przez dzisiejszy duet z James'em, bolał mnie brzuch od śmiechu.
Dlaczego? Blondyn był dzisiaj wyraźnie rozkojarzony i co raz mylił
kroki, a Jared z niego żartował. Przez chęć śmiania się, ja
również robiłam błędy. Tym sposobem nasza dwójka sprawiła, że
new style zmienił się w wygłupy i wymyślanie śmiesznych kroków.
Każdy dał coś od siebie i stworzyliśmy wspólną choreografię,
do jednego z remiksów, które Jenkins miał na telefonie. Na koniec
nawet dostaliśmy pochwałę za kreatywność i poprawę dnia. No
cóż, nie było nam dane stworzenie romantycznego, walentynkowego
układu.
Po zajęciach poszłam z Danielle do łazienki, by się trochę
odświeżyć. Jednak to nie dało nam za wiele, ponieważ wygłupy
sprawiły, że i tak się spociłyśmy. Jedyne co mogłam zrobić to
poprawić kucyk i przemyć twarz od potu. Kręcono-włosa chciała
pożyczyć mi pudru, ale nie zgodziłam się, ponieważ to nie
odwróci uwagi od tego, że jestem w przepoconej koszulce i legginsach.
Niestety nie byłam tak wspaniałomyślna, by wziąć cokolwiek na
przebranie. Trudno i tak jedziemy do mieszkania Harry'ego, więc będę
mogła wziąć prysznic i się przebrać.
Gdy wyszłyśmy ze szkoły – zamarłam. Dosłownie. Pod wejściem
stał Harry z Liamem. Jeden z nich trzymał kwiaty. Właśnie
to było powodem mojego szoku, ponieważ to Styles trzymał w rękach bukiet. Zatrzymałam się i patrzyłam w oczy chłopaka, który
ruszył w moją stronę. Znajdując się na przeciwko mnie, wręczył
mi kilkanaście róż.
– Mam nadzieję, że lubisz białe – powiedział wyraźnie
zadowolony z mojej reakcji.
– Oszalałeś – wydusiłam z siebie.
– W walentynki wszyscy wariują – zaśmiał się, obejmując mnie
jedną ręką i całując mnie w czoło. Odwróciliśmy się w stronę
Liama i Danielle. – My musimy już jechać – skierował się do
pary stojącej na przeciwko nas. – Udanego wieczoru.
– I wzajemnie – odparł zszokowany Payne.
Kiedy się mijaliśmy, wymieniłam spojrzenia z szatynką, która z
niedowierzaniem kręciła głową, na co zachichotałam pod nosem.
Styles otworzył przede mną drzwi od samochodu i zamknął je, gdy wsiadałam do środka, po czym sam zajął miejsce kierowcy
kilka sekund później. Położyłam bukiet na tylnym siedzeniu, a
następnie zapięłam pasy. Ruszyliśmy z podjazdu, machając naszym
przyjaciołom, którzy uważnie obserwowali jak odjeżdżamy.
Przez pierwsze kilka minut drogi siedziałam cicho, będąc dalej
zadziwiona zachowaniem Harry'ego. Tego chyba nikt się nie spodziewał
po szatynie, a na pewno nie ja. Patrzyłam się przed siebie i niemal
podskoczyłam do sufitu, kiedy poczułam dużą rękę na kolanie.
– Powiesz coś? – spytał.
– Nie wiem co, Hazz. Zaskoczyłeś mnie – wyznałam.
– Żałuję, że tego nie nagrałem. Wasze miny były komiczne –
zaśmiał się. – Pierwszy raz w życiu zrobiłem coś w stylu
Liama.
– I jak wrażenia? – zerknęłam na niego.
– Super. Miałem nadzieję, że zrobię tobie niespodziankę, ale
nie sądziłem, że będziesz tak długo zszokowana. W dodatku pomyśl
sobie, jak reszta się o tym dowie. Nasza nauczka dla nich będzie
jeszcze bardziej ciekawa.
Niekontrolowanie zrzedła mi mina. To było wszystko na pokaz. Ta
cała sytuacja pod Broadway Dance Center to tylko zwykłe
przedstawienie. Mimo, że nie powinno mnie to zaboleć, było
zupełnie przeciwnie. Zupełnie tego nie rozumiałam.
– Masz rację – wymusiłam uśmiech.
Reszta drogi minęła nam w ciszy. Styles ciągle uśmiechał się
do siebie myśląc, że ciągle jestem w szoku, a ja próbowałam
zrozumieć swoje uczucia. Było coś z nimi nie tak. Przerażało
mnie to.
Gdy zajechaliśmy pod budynek i wyszliśmy z samochodu, szatyn
wręczył mi z powrotem moje kwiaty, po czym chwycił moją rękę
prowadząc mnie w stronę windy. Jadąc na górę, stanął na
przeciwko mnie i nim zdążyłam cokolwiek zrobić pocałował mnie
przeciągle w usta. Zdziwiona jego nagłym działaniem, o mało co
nie opuściłam bukietu. Opierając nasze czoła o siebie, chłopak
zaśmiał się cicho.
– Co jest takiego śmiesznego? – spytałam.
– Czytałem dzisiaj artykuł na temat całowania się w windzie.
Podobno dla wielu par podoba się ta adrenalina, że w każdej chwili
ktoś może do niej wejść, gdy no wiesz, dochodzi do czegoś więcej
– powiedział rozbawiony.
– Cóż mi taka wizja wcale się nie podoba. To głupie –
przyznałam.
– Jeśli chciałabyś zmienić zdanie na ten temat, z chęcią
tobie pomogę – poruszył zabawnie brwiami.
– Nie wątpię – przewróciłam oczami i w tym samym momencie
otworzyła się winda. – To nasze piętro – dodałam pośpiesznie,
co spowodowało jeszcze większe rozbawienie u Styles'a.
Harry otworzył drzwi, od mieszkania a ja od razu zaznaczyłam, że
potrzebuję prysznica. Chłopak przystał na to twierdząc, że
w tym czasie przygotuje coś do jedzenia. Jednak ja dobrze wiedziałam, że
miał na myśli wykonanie telefonu do pizzerii lub do baru sushi.
Zaszłam do sypialni, by wziąć czystą bieliznę, którą zdążyłam
tutaj zostawić i oczywiście za duży na mnie t-shirt Styles'a.
Następnie udałam się do łazienki od razu odkręcając wodę pod
prysznicem i zrzucając z siebie ubrania. Gdy woda się nagrzała,
weszłam do brodzika, zasuwając kabinę. Dopiero teraz rozpuściłam
włosy, gumkę przeplatając na nadgarstku. Od razu zabrałam się za
zmywanie z siebie słonego i śmierdzącego potu po zajęciach. To
sprawiło, że poczułam się zdecydowanie lepiej.
Wyszłam z pod
prysznica, owijając się ręcznikiem. Podeszłam do lustra
przyglądając się swojemu odbiciu. Zabrałam się za przemycie
twarzy peelingiem i wytarcie swojego ciała oraz włosów ręcznikiem.
Po wykonaniu tych czynności nałożyłam czystą bieliznę i
koszulkę Harry'ego.
Otworzyłam drzwi, opuszczając łazienkę. Chciałam zanieść
swoje ubrania do sypialni, kiedy na coś nastąpiłam. Spojrzałam na
podłogę, a moim oczom ukazały się czerwone płatki róż, które
wyznaczały drogę do salonu. Zaciekawiona udałam się ich śladem,
aż w końcu zobaczyłam. Rogówka była przesunięta pod samą
ścianę, tak samo jak stolik i komoda z telewizorem. Na środku
pomieszczenia stał średniej wielkości kwadratowy stół, okryty
czerwonym obrusem, na którym stały dwa białe talerze, kieliszki do
wina, a na środku niewielki wazon z bukietem białych róż i
świecznik. Zaniemówiłam.
Kiedy stałam tak w progu, w pomieszczeniu pojawił się Harry
ubrany w czarne spodnie i białą koszulę. Chłopak przeskanował
wzrokiem moje ciało, przegryzając dolną wargę.
– Cholera, Maggie! Wyglądasz strasznie seksownie w mojej koszulce
– zaklął. – Kolacja za chwilę będzie gotowa – dodał po
chwili, gestem ręki pokazując bym do niego podeszła.
Jednak dalej stałam w miejscu, zszokowana tym co widzę.
– Co...Co? – wyjąkałam.
– Lubisz kurczaka? – spytał, robiąc krok w moim kierunku.
– Oszalałeś – wyrzuciłam wreszcie z siebie, kręcąc
niedowierzająco głową.
– To tylko kurczak, nic takiego – wzruszył ramionami, znajdując
się już naprzeciwko mnie.
– Nie wierzę...
– Ja też nie. Kto by pomyślał, że Harry Styles ma taki gest –
zażartował. – Chodź. Usiądźmy – pociągnął moją rękę,
ale w dalszym ciągu stałam w miejscu.
– Chyba powinnam się przebrać – wskazałam na swój ubiór,
składający się z białego t-shirtu szatyna i bielizny pod spodem.
Nie zapominając o tym, że w dalszym ciągu miałam mokre włosy.
Chłopak po raz kolejny przeskanował mnie wzrokiem uśmiechając się
zawadiacko i na końcu przegryzając dolną wargę.
– Nawet o tym nie myśl – ostrzegł.
– Ale ty masz na sobie koszulę i spodnie na specjalne okazje, a ja
jestem ubrana jak do spania – zauważyłam marudnym głosem.
– W takim razie daj mi chwilę. Usiądź do stołu, a ja zaraz
przyjdę, dobrze? – spytał.
Zdezorientowana skinęłam głową, a szatyn wyminął mnie idąc w
stronę sypialni. Ja z kolei przystając na jego prośbę usiadłam
na krześle z bliska przyglądając się elegancko przystrojonej
kwadratowej ławie. Dopiero teraz udało mi się zauważyć srebrne
wiaderko z lodem i winem, które chowało się na podłodze pod
długim obrusem. Uśmiechnęłam się sama do siebie dalej nie mogąc
uwierzyć, że Harry zorganizował coś takiego dla mnie.
Zdecydowanie nie tego się spodziewałam. Sądziłam, że obejrzymy
film pijąc piwo lub drinki, na końcu lądując w łóżku lub
zasypiając na kanapie. Moje oczekiwania nie przewidziały kolacji.
To jest pewne.
Odruchowo popatrzyłam w bok, gdy usłyszałam zbliżające się
kroki. Po kilku sekundach w salonie pojawił się Styles. Nie był
już ubrany tak, jak wcześniej. Teraz miał na sobie tylko luźno
opuszczone dresy, które odsłaniały gumkę od bokserek.
Z zadowoleniem przemierzył całą długość pokoju, by przejść do
kuchni. Pokiwałam głową z niedowierzaniem w jego kierunku, gdy
wrócił z przeźroczystym półmiskiem z kurczakiem.
– Wina? – spytał, gdy postawił misę na stole.
– Poproszę.
Zaśmiałam się cicho widząc skupienie szatyna, gdy korkociągiem
otwierał butelkę. Wydawał się nagle taki nerwowy. Dziwny widok.
– To kurczak w miodzie – powiedział, gdy nalał nam napoju do
kieliszków. – Nie wiem czy mi wyszedł, robiłem go zgodnie z
przepisem. Jeśli będzie niedobry, surowy lub cokolwiek, to mów.
Najwyżej zamówimy pizzę – dodał lekko zakłopotany.
– Wygląda apetycznie i mówi ci to anorektyczka – zażartowałam,
chcąc podnieść go na duchu. – Nałożysz mi? – wyciągnęłam
w jego kierunku mój talerz, który przechwycił nakładając mi
średniej wielkości udko.
Naczynie z powrotem znalazło się przede mną. Nie byłam głodna,
ale nie chciałam sprawić przykrości Harry'emu. Poza tym kurczak
naprawdę wyglądał dobrze, więc wzięłam pierwszy kęs dokładnie
go żując. Od razu poczułam słodki smak miodu i muszę przyznać,
że na prawdę mi posmakowało. Mięso było soczyste i w żadnym
wypadku surowe.
Spojrzałam na Styles'a, który przez cały ten czas dokładnie mi się
przyglądał. Był... zestresowany.
– I? – uniósł brwi do góry wyraźnie zniecierpliwiony.
– Jest na prawdę bardzo dobre – przyznałam oszołomiona.
– Serio? – zdziwił się.
– Serio – przytaknęłam.
Szatyn odetchnął z ulgą, a ja po raz kolejny zachichotałam. To
było słodkie, że tak się tym przejmował. W ogóle fakt, że
zorganizował ten cały wieczór, kompletnie mnie zaskakując, był
cudowny. Mimo, że to kompletnie nie w naszym stylu. Czy walentynki
właśnie tak wyglądają? Co będziemy robić jak zjemy? Wrócimy do
normalnego zachowania, czy Harry ma jeszcze jakąś niespodziankę?
Muszę się napić, bo nie zniosę tej niepewności.
Podniosłam kieliszek do ust, upijając większego łyka, a
półsłodkie wino rozlało się w moich ustach. Nim się obejrzałam
opróżniłam całe naczynie.
– Spragniona? – rozbawiony uniósł brwi do góry, a ja skinęłam
głową. – Chcesz jeszcze?
– Chcę – wyciągnęłam w jego stronę kieliszek, który został
wypełniony winem.
Od razu wypiłam kilka większych łyków, na co szatyn zaśmiał się
gardłowo, a ja wzruszyłam niewinnie ramionami. Jakby się
zastanowić, cała ta sytuacja jest szalona. Normalni ludzie wyszliby
w eleganckich strojach do restauracji, by spędzić walentynki w
wyniosłym i romantycznym nastroju. Ja i Harry tymczasem siedzimy
przy przystrojonym stoliku w mieszkaniu, ubrani jakbyśmy mieli
zamiar iść spać. Dobrze, że zamiast wina nie mamy piw, a zamiast
kurczaka – pizzy. Można powiedzieć, że spędzamy ten wieczór po
swojemu z nutką przewidzianego romantyzmu. W dodatku jesteśmy
przyjaciółmi, którzy udają przed innymi parę. Czy to w ogóle
jest zdrowe? Zdecydowanie nie i właśnie dlatego żadnemu z nas to
nie przeszkadza.
– Co jest takiego śmiesznego? – spytał Styles, gdy z ust wyrwał
mi się chichot.
– My i to, że jemy walentynkową kolację, przy pięknie
przystrojonym stole, będąc do połowy ubrani – wytłumaczyłam.
– Później za to będzie nam łatwiej przy robieniu... no wiesz,
innych walentynkowych rzeczy – powiedział wolno, uśmiechając się
znacząco.
– Czyżby? – oparłam łokcie na stole. – Bo nie wiem czy
pamiętasz, ale wygrałam w zakładzie masaż.
– Dzisiaj? – westchnął zrezygnowany.
– Tak się składa, że moje plecy po zajęciach zdecydowanie tego
potrzebują – odparłam. – Trzeba było wtedy trzymać się od
moich ust z daleka.
– Podeszłaś mnie! Poza tym, gdybym wtedy tego nie zrobił,
mogłoby nas ominąć kilka fajnych akcji – skrzyżował ręce na
piersiach zadowolony.
– Wiesz co będzie na prawdę fajną akcją? Ty, dokładnie
masujący moje plecy.
– Dobra – zgodził się. – Miejmy to już za sobą.
Zadowolona z tego co powiedział wstałam, zaczynając sprzątać ze
stołu. Harry oczywiście marudził, że można zrobić to jutro, ale
przez noc ten kurczak będzie do niczego, a talerze zaczną
śmierdzieć.
– Możemy obejrzeć jakiś film, kiedy będę cię masował –
zaproponował, podając mi naczynia, które wstawiałam do zmywarki.
– Może wtedy mi nie zaśniesz – dodał złośliwie.
– Ej! Jeśli będziemy rozmawiać to nie zasnę!
– Maggie wielokrotnie zasnęłaś mi na ramieniu, gdy rozmawialiśmy
wieczorami, więc co będzie jak dojdzie do tego masaż?
– Masz rację – przyznałam, nie mając ochotę na sprzeczki. –
Ale ja wybieram co będziemy oglądać.
– Niech ci będzie – przewrócił oczami.
Po włożeniu wszystkich naczyń do zmywarki wspólnymi siłami
przywróciliśmy salon do codziennego wyglądu, co zajęło nam
jakieś dwadzieścia minut, bo meble musiały stać idealnie, jak
wcześniej. Nie rozumiem tego. Dla Harry'ego nie przeszkadzałoby
zostawienie na całą noc kurczaka i brudnych talerzy na stole, ale
kanapa, stolik i stojak z telewizorem musiały zajmować dokładnie
to samo miejsce co przed przemeblowaniem. Logika mojego przyjaciela
jest zadziwiająca.
Gdy skończyliśmy chciałam udać się do sypialni, ale zostałam
zatrzymana przez szatyna, który chwycił mnie za rękę.
– Zostajemy tutaj – oświadczył.
– Ale w sypialni jest wygodniej – powiedziałam chcąc wyrwać
się z uścisku jego dłoni, ale zostałam przyciągnięta do ciała
chłopaka, który objął mnie w pasie. – Przestań się wygłupiać
– skarciłam go.
– Nie robię tego. Po prostu do tamtego pokoju pójdziemy trochę
później – wytłumaczył.
– Dlaczego nie teraz? Co przede mną ukrywasz? – podniosłam brwi
do góry.
– Niespodzianka – uśmiechnął się złośliwie. – Ufasz mi?
– Dobrze wiesz, że nienawidzę niespodzianek – mruknęłam. –
Co to w ogóle za pytanie? Oczywiście, że ufam. Mówiłam to już
wiele razy.
– W takim razie uzbrój się w cierpliwość i pozwól mi
zaprowadzić ciebie tam dopiero po filmie – przejechał kciukiem po
mojej wydętej wardze.
– Nienawidzę cię.
– Kochasz mnie – zaśmiał się, całując mnie w nos, a
następnie wypuścił moje ciało z uścisku, podchodząc do kanapy,
by ją rozłożyć.
Zrezygnowana podeszłam do szuflady, gdzie Harry trzymał wszystkie
filmy. Pod długim przeglądaniu płyt zdecydowałam się na "To
tylko seks" z udziałem Justina Tomberlake'a i Mili Kunis.
Włożyłam ją do odtwarzacza DVD, a Styles włączył telewizor.
Później usadowiłam się wygodnie na kanapie, kładąc się na
brzuchu z poduszką pod brodą.
– Możesz
masować – oznajmiłam,
na co usłyszałam tylko głośne westchnięcie. –
Lepiej się postaraj –
upomniałam go.
– Jakieś
jeszcze życzenia?
– Jakbym
zasnęła, to obudź mnie jak będziesz szedł do sypialni. Chcę
zobaczyć tą niespodziankę –
dodałam, a szatyn w
między czasie usadowił się okrakiem na moich pośladkach w taki
sposób, by zbytnio mnie nie obciążyć.
– W
tej chwili, kochana, masz motywację by nie zasnąć, bo w przeciwnym
wypadku wiele ciebie ominie –
mruknął nachylając się
nad moim uchem, a jego oddech wywołał gęsią skórkę na mojej
skórze.
– Mhm
– przytaknęłam,
włączając "play".
Starałam się skupić na filmie,
gdy Harry podwinął bluzkę, którą
miałam na sobie, pod samą
szyję, rozpiął stanik i
zaczął palcami ugniatać moje plecy. Bardzo
przyjemne uczucie. Moim
zdaniem jeśli chłopak miałby gdzieś pracować, to jako masażysta,
a nie jako pomoc na siłowni. Jednak wolę by pomagał w obsłudze
sprzętu, niż obmacywał
jakieś kobiety, albo napalone nastolatki. Oh tak, Hazz jest zbyt
atrakcyjny na taką pracę, więc lepiej gdy masuje tylko mnie.
Zaczęłam
czuć, jak moje powieki stają się ciężkie, więc całą swoją
uwagę skupiłam na filmie. Oglądałam już go kilka razy, jednak
nigdy się nie znudzi. Jakby się tak zastanowić to Dylan i Jamie
mają bardzo podobną
relację, jak ja z Harry'm. Co prawda my nie zawieraliśmy żadnego
paktu dotyczącego seksu. Wszystkie momenty, w których doszło
między nami do zbliżenia było czystym przypadkiem i oddaniem się
chwili. Zawsze wiedzieliśmy, że jest między nami tylko przyjaźń,
do takiego stopnia, że jesteśmy w stanie udawać, że jesteśmy
parą bez żadnych zbędnych emocji.
Martwię
się tylko tym, jak będzie wyglądać nasza relacja,
jak faktycznie któreś z nas sobie kogoś znajdzie. Przecież wtedy
nie będziemy mogli zachowywać się normalnie, bo u nas pod to
pojęcie
wchodzi przytulanie się, całowanie i seks. Czy
dalej będziemy się przyjaźnić? Albo gorzej. Co jeśli mimo tego,
że na chwilę obecną jestem pewna swoich uczuć do Styles'a,
to one kiedyś staną się silniejsze? Co jeśli będę jak Jamie i
zacznę szukać ukrytego znaczenia w każdych jego gestach? To by
zniszczyło wszystko. Dlatego nigdy nie mogę do tego dopuścić. Nie
mogę i nie zakocham się w Harry'm. On nie bawi się w miłość i
ja też nie. Jestem silna. Niezależna. Inna od innych dziewczyn.
– Ała!
– wymknęło
mi się, gdy palce szatyna boleśnie nacisnęły na miejsce między
łopatkami.
– Przepraszam
– zabrał
ręce z mojej skóry, bym zaraz mogła poczuć tam jego usta. –
Jesteś strasznie spięta
– mruknął,
zostawiając mokre pocałunki na moich plecach.
– Co
robisz? – spytałam
zdziwiona jego nagłą czułością. –
Masuj dalej, Styles.
– Nie
podoba ci się? –
powiedział ochrypłym
głosem, wargami znajdując się już przy mojej szyi, w którą
zaczął delikatnie ssać.
Nieopanowanie jęknęłam, gdyż natrafił na moje czułe miejsce.
Jego dłonie jeździły wzdłuż mojej talii, ale z każdym razem
były coraz bliżej brzucha i piersi niż pleców.
– Harry...
– pisnęłam.
– Przestań.
Pozycja w jakiej się znajdywaliśmy, była naprawdę niewygodna.
Przynajmniej dla mnie. Nie mogłam swobodnie oddychać, przez co
robiło mi się gorąco. Szatyn zdawał się nie słyszeć moich
próśb.
– Wstań
ze mnie! – krzyknęłam
resztkami sił trochę
zbyt ostro, ale na szczęście to poskutkowało.
Poczułam ulgę, gdy mogłam usiąść i zaczerpnąć powietrza.
Przymknęłam oczy, próbując się uspokoić w między czasie
zapinając stanik i opuszczając koszulkę do dołu.
Po niecałej minucie otworzyłam oczy i od razu napotkałam zielone
tęczówki. Dopadło mnie poczucie winy, gdy zdałam sobie sprawę,
że Harry jest wystraszony i siedzi w bezpiecznej odległości ode
mnie.
– W
porządku? – spytał
ostrożnie. – Nie
chciałem zrobić ci krzywdy.
– Nic
się nie stało –
uśmiechnęłam się
lekko.
– Krzyknęłaś
jakby działo się tobie coś złego –
zauważył.
– Spanikowałam.
Przepraszam – spuściłam
wzrok.
– Nie
przepraszaj, to ja mało co ciebie nie zgniotłem –
zażartował. –
Chodź do mnie.
Popatrzyłam na jego wyciągniętą
dłoń, którą ujęłam. Efektem tego było to, że siedziałam
teraz okrakiem na Styles'ie, który wpił się w moje usta. Wplątałam
palce w jego włosy, dając ponieść się chwili. Wiedziałam,
że długo nie wytrzymamy.
– Cholera,
Maggie – jęknął,
kiedy
poruszyłam biodrami
– Muszę
do łazienki.
– Serio?
Właśnie w tej chwili? –
po jego tonie śmiało
można stwierdzić, że jest niezadowolony.
Wzruszyłam niewinnie ramionami, schodząc z jego kolan. Szatyn nie
zdaje sobie sprawy z tego, że wybieram się sprawdzić, co czeka
mnie w sypialni. Dziwne, że się nie domyślił, tym bardziej, że
kiedy tylko przekroczyłam próg salonu, znacznie przyśpieszyłam
krok.
– Kurwa!
Meg's zatrzymaj się!
Chyba właśnie się zorientował...
Zaczęłam biec, kilka sekund
później naciskając klamkę, by otworzyć drzwi. Wiedziałam,
że Styles pojawi się tu za moment, dlatego od razu weszłam w głąb
pomieszczenia. No i stało się. Po raz kolejny dzisiaj mnie zatkało.
W pokoju panował półmrok, dzięki czerwono-żółtym lampkom
wiszącym na ścianach. Na łóżku było pełno czerwonych płatków
róż.
Stałam tak na środku sypialni z rozdziawioną buzią, gdy
zorientowałam się, że nie jestem tutaj sama. Powoli odwróciłam
się do Harry'ego, który był tuż za mną. Kiedy tylko wymieniliśmy
się spojrzeniami zaczął iść do przodu, a ja mimowolnie do tyłu
aż oparłam się nogami o łóżko. Szatyn nie zwlekał tylko
gwałtownie chwycił moją twarz w dłonie złączając nasza usta i
popychając nas na materac.
– Nie
w ten sposób mieliśmy się tu znaleźć –
powiedział ochryple,
całując teraz linię mojej szczęki. –
Wystarczyło, żebyś
poczekała kilka minut i sam bym cię tutaj zaniósł, ale ty jak
zwykle musisz zrobić po swojemu –
wypchnął w moim kierunku
biodra, a ja gdy poczułam
wyraźne wybrzuszenie mimowolnie jęknęłam.
– Seks
wchodzi w walentynkową tradycję? –
spytałam, nie mogąc
przestać myśleć o języku i ustach Harry'ego, które zdawały się
być w kilku miejscach na mojej twarzy i szyi na raz.
– Przecież tylko się całujemy – mruknął, ale wbrew swoim
słowom zaczął podwijać t-shirt, który mam na sobie do góry.
– Dlatego zdejmujesz ze mnie ubrania? – uniosłam brwi, gdy na
moment zawisnął nade mną, patrząc mi w oczy.
– Nic nie przeszkadza byśmy robili to bez nich – cmoknął mnie
w nos. – Poza tym mam w planach pocałować cię nie tylko w usta i przeczucie mówi mi, że to pokochasz – dodał wolno, na co
przełknęłam głośno ślinę.
Nie byłam w stanie dłużej o tym myśleć, gdy Styles zaraz po
ściągnięciu ze mnie koszulki, przywarł ustami do złączenia
szyi z moim ramieniem, powolnie schodząc w dół. Jego wargi w
połączeniu z językiem sprawiły, że ciało bezwładnie wyginało
się w łuk, co dawało szatynowi wyraźną satysfakcję. Miałam
wrażenie jakby badał każdy zakamarek mojej skóry, by znaleźć
jej wszystkie czułe punkty.
Jęknęłam, kiedy poczułam język Harry'ego pod pępkiem i
odruchowo zacisnęłam nogi, między którymi znajdował się
chłopak. Powoli zaczęły do mnie docierać jego zamiary przez co
gwałtownie się podniosłam, więc teraz siedziałam z nim twarzą w
twarz.
– Co ty...
– Shhh – przerwał, zakładając mi kosmyk włosów za ucho. –
Nie będzie bolało, spodoba ci się – zapewnił.
– To krępujące – powiedziałam piskliwie czując, że na twarzy
jestem czerwona jak burak.
– Wszystko co robimy jest na początku krępujące. Mogę cię
zapewnić, że to pokochasz tak samo jak seks ze mną – odparł
nisko. – To tylko ja, Maggie. Możesz mi ufać.
Tych właśnie słów potrzebowałam, by moje wątpliwości choć
trochę zmalały. Jednak dalej się obawiałam, gdy szatyn przesuwał
moje majtki w kierunku stóp i kilka sekund później całkowicie się
ich pozbywając. Jego twarz wróciła z powrotem między złączenie
moich ud. Całował mnie po podbrzuszu sprawiając, że coraz mocniej
zaciskałam pięści na kołdrze odchylając głowę do tyłu.
– Gotowa? – spytał tracąc kontakt z moją skórą.
Otworzyłam oczy zmuszając się do spojrzenia na Harry'ego.
– Nie wiem – przyznałam szczerze.
– Po prostu powiedz mi, jeśli będziesz chciała bym przestał,
dobrze?
Skinęłam głową, a Harry posłał mi lekki uśmiech dłońmi
rozszerzając moje nogi, tak, że jego ciało znajdowało się między
nimi. Jego usta muskały skórę na moich udach, które kierowały
się w wyznaczony przez niego cel. Jęknęłam cicho, gdy faktycznie
się tam znalazły. Poczułam zaskakująco przyjemne dreszcze, kiedy
do swoich działań dołączył język, który powolnie badał
delikatną strukturę mojego krocza. To było dla mnie nowe doznanie,
ale również zaskakująco przyjemne. Nie wiem kiedy wypuściłam
pościel z moich pięści i przeniosłam dłonie na włosy Styles'a.
Zorientowałam się dopiero wtedy, gdy chłopak wydał z siebie niski
jęk nie przestawiając ruszać swoim językiem.
Nie musiało minąć wiele czasu, by moje ciało zaczęło wyginać
się łuk czując zbliżającą się falę przyjemności. Jednak mój
przyjaciel miał inne zamiary, bo w tym samym momencie jego usta
całkowicie straciły kontakt z moją skórą. Sfrustrowana
popatrzyłam w oczy chłopaka, który zawisnął nade mną
uśmiechając się dumnie.
– Wiedziałem, że to polubisz – mruknął, pocierając swoim
nosem o mój. – Ale chyba nie sądziłaś, że tak szybko pozwolę
nam skończyć – dodał, po czym złożył szybki pocałunek na
moich ustach.
Już chciał się podnieść, gdy owinęłam ręce wokół jego szyi
ciągnąc go w dół. Harry opadł całym swoim ciężarem na mnie, a pojedynczy całus zamienił się w kilka kolejnych, bardziej
namiętnych. Nieopanowanie jęknęłam, kiedy poczułam jak krocze
szatyna ociera się o moje.
– Pozwól mi się pozbyć tej przeszkody – powiedział nisko,
muskając ustami moją szczękę.
Niechętnie zwolniłam z uścisku jego szyję, by zaraz zaobserwować,
jak Styles podnosi się, by pośpiesznie ściągnąć dresy razem z
bokserkami. Posłał mi jeden z najbardziej sprośnych uśmiechów,
kiedy otwierał paczuszkę z prezerwatywą, po chwili nakładając ją
na swoją męskość. Kilka sekund później z powrotem miałam twarz
chłopaka nad sobą.
– Mieliśmy tylko się całować – przypomniałam nieco
piskliwie, ponieważ w tym samym momencie Harry połączył nasze
ciała.
– Żadne z nas chyba w to nie wierzyło – wysapał, poruszając
się we mnie miarowo.
– Zawsze musimy tak kończyć? – spytałam, wplątując palce w
jego włosy.
– Nie myśl teraz o tym – mruknął, wpijając się w moje usta.
Tak też było, bo nie potrafiłam skupić się na niczym innym tylko
na pocałunkach szatyna i coraz szybszym tempie zatapiania się we
mnie. W momencie cały świat przestał dla mnie istnieć. Jestem
tylko ja, Harry i jego sypialnia. Odcięci od wszelkich problemów,
zmartwień i obowiązków. Przyłapałam się nawet na myśli, że
mogłabym tak trwać tak w nieskończoność. Nie chodziło mi tu o
ucieczkę przed wszelkimi troskami, tylko o samego Styles'a. Czy to
przyzwoite, że myślę o tym w ten sposób? Powinnam myśleć tak o
swoim przyjacielu? To chyba normalne, że w pewnym momencie przyjaźni
zaczynam myśleć o takich rzeczach. Bo przecież nie mogłabym
pokochać go w ten sposób. Nie ma możliwości. Nie ma mowy. Czy to
nie dziwne, że zaprzeczam tyle razy? Ugh! Maggie ogarnij się!
– Cholera, mała, zaraz dojdę – wyjąkał szatyn, splątując
palce u obu naszych dłoni nad moją głową.
Ja też byłam blisko i minęła dosłownie chwila, jak we dwójkę
szczytowaliśmy podczas powolnego pocałunku. Harry wyszedł ze mnie
opadając obok na materacu. Oddychaliśmy głośno wpatrując się w
sufit.
Czułam, że zaraz odlecę, więc leniwie wsunęłam się pod
kołdrę. Styles powtórzył tą czynność, przyciągając mnie do
siebie i całując w czoło.
Dzisiaj po raz pierwszy raz zasypiam z myślą, że podczas seksu z
moim przyjacielem wyobrażałam sobie przyszłość z nim. Uśmiecham
się mimowolnie, ponieważ ta wizja zaczyna mi się podobać...
Cześć, wróciłam.
Należą wam się wyjaśnienia dlaczego nie było mnie tu przez rok, ale jednocześnie nie jestem w stanie wam tego wytłumaczyć. Nie chcę by to brzmiało oklepanie. Miałam blokadę, później naukę, maturę, problemy. Po kilku miesiącach bałam się cokolwiek dodać, bo nie chciałam usłyszeć krytyki. Wiele się u mnie zmieniło. Możecie mnie teraz zwyzywać, znienawidzić za tyle czasu ciszy. Zrozumiem to.
Wasza eM's
Własnym oczom nie wierze! Cieszę się, że wróciłaś. Świetny rozdział. :)
OdpowiedzUsuńJa z kolei własnym oczom nie wierzę, że ktokolwiek o mnie pamięta i że widzę tu jakiś komentarz. Dziękuję ;)
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńAAAAA! Jejuu jak dobrze, że wrocilas, Aaaaa!! Kocham cię💕💕❤
OdpowiedzUsuńPamiętaj, że cię kochamy, i ważne jest tylko to, żebyś wróciła, nieważne kiedy 💞💞💞💞
AAAAA! Jejuu jak dobrze, że wrocilas, Aaaaa!! Kocham cię💕💕❤
OdpowiedzUsuńPamiętaj, że cię kochamy, i ważne jest tylko to, żebyś wróciła, nieważne kiedy 💞💞💞💞
Nawet nie wiesz jak się ucieszyłam, kie dy zobaczyłam nowy rozdział :) super, że do nas wróciłam i mam nadzieje, ze juz nas na tak długo nie zostawisz! Rozdział niesamowity i coś czuje ze Meggie powoli zaczyna czuć coś więcej do naszego harry'ego! Do nastepnego! Szczęśliwego nowego roku! Wszystkiego dobrego :)
OdpowiedzUsuńCzy znowu trzeba będzie czekać pół roku na kolejny rozdział? :) po prostu daj znać ;)
OdpowiedzUsuńNie wierze, wrocilas! Nie wiem co mnie podkusiło by tu zajrzeć, ale gdy ujrzałam, ze na stronie pojawił sie rozdział zaniemowilam i od razu zabrałam sie za czytanie. Niesamowite. Ten rozdział był niesamowity. Mimowolnie sie uśmiechałam, czytając go. Wrocila moja eM's! Ciesze sie, ze mimo przerwy wrocilas by napisać dla nas ten rozdział. Nie rozczarowałam sie ani troche. Mam nadzieje, ze bedziesz to nadal kontynuować. Nie wazne ile czasu bedziesz potrzebować. Ja bede czekac, i bede równie szczesliwa następnym razem, widząc nowy rozdział :)
OdpowiedzUsuńTwoja Patt :)
Wracaj :(
OdpowiedzUsuńCzekamy na Ciebie :(
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńDziewczyny. Wiem, że bardzo zjebałam. Potrzebowałam czasu, na powrót weny. Dzisiaj lub jutro nowy rozdział. Pod nim wszystko wam wyjaśnię. Chcę żebyście wiedziały, że wracam. Na dobre. Mam plany na to opowiadanie i planuję kolejne. Szczegóły wkrótce.
OdpowiedzUsuńKocham was i do zobaczenia!