– Meg's,
telefon – usłyszałam zachrypnięty głos i poczułam ciepły
oddech na mojej twarzy. Mruknęłam coś pod nosem, a następnie
przewróciłam się na drugi bok przykrywając się kołdrą.
Moja
chwila spokoju nie trwała zbyt długo, bo zaraz o wiele większe
ciało przytuliło się do moich nagich pleców.
– Mała,
ktoś próbuje się do ciebie dodzwonić od dobrej godziny. Może to
coś ważnego – kontynuował, muskając ustami moją szyję.
– Jestem
teraz zajęta – odparłam, dając dla Harry'ego większy dostęp do
mojej skóry, na co szatyn zachichotał.
– Ciekawe
czym? – spytał, przenosząc pocałunki na dekolt.
– Ty
mi powiedz – westchnęłam, gdy ugryzł mnie tuż pod obojczykiem.
– Cóż,
jesteś teraz bardzo naga – mruknął, przykrywając moje ciało
swoim ciągle patrząc mi w oczy. – Nawet nie wiesz ile
niegrzecznych zajęć mam w głowie, ale najpierw powinnaś sprawdzić
kto do ciebie wydzwania – powiedział i w tym czasie mój telefon
znowu zaczął wibrować.
Szatyn sięgnął ręką po komórkę, podając mi ją. Zerknęłam na ekran.
To Niall.
– Słucham?
– odebrałam.
– Maggie!
Próbuję się do ciebie dodzwonić od godziny! – wrzasnął.
– Spałam
– odparłam krótko. – Coś się stało?
– Chciałem
tylko sprawdzić, czy wszystko z tobą w porządku – wyznał, na co
przewróciłam oczami. – Jak wieczór? Jesteś teraz z nim?
– Tak,
Niall. Jestem teraz z moim chłopakiem i wszystko ze mną okej –
powiedziałam podirytowana. Harry uważnie mnie obserwował.
Zauważywszy moje zdenerwowanie pocałował mnie w nos, później w
policzek, szyję, brodę, ucho...
– Nie
zmuszał cię do niczego?
– Jeszcze
jedno takie pytanie i się rozłączam – zagroziłam.
– Okej,
przepraszam – westchnął. – Chciałbym się z tobą spotkać.
Dasz radę dzisiaj?
– Zobaczymy
się przecież w domu – zauważyłam, próbując odepchnąć od
siebie ciekawskie usta Styles'a, które zniżały się do mojego
dekoltu.
– W
domu będzie Louis i Harry. Nie dadzą nam spokojnie porozmawiać.
Proponuję Central Park za trzy godziny.
– Okej.
Spotkajmy się tam gdzie zwykle – zgodziłam się i zanim zdążyłam
usłyszeć odpowiedź, rozłączyłam się. – Hazz, przestań.
Chłopak
momentalnie zamarł w połowie ruchu, odrywając się od mojej skóry.
Stoczył się na miejsce obok, kładąc się bokiem do mnie. Zabrał
telefon, odkładając go na bok, po czym splątał palce u naszych
dłoni.
– Coś
się stało?
Tak,
stało się. Przez rozmowę z Niall'em przypomniało mi się to co
czułam wczoraj. Myślałam o swoim udawanym chłopaku, a w
rzeczywistości o przyjacielu, jako o kimś więcej. To nie jest
dobry znak, ale nie mogę się oszukiwać. Zależy mi na Stylesie
bardziej niż powinno.
– Nic
– westchnęłam i puszczając dłoń szatyna, podniosłam się do
pozycji siedzącej. – Muszę do łazienki – mruknęłam, sięgając
po t-shirt Harry'ego z podłogi nałożyłam go, po czym wstałam z
łóżka.
Unikając
kontaktu wzrokowego z chłopakiem, wzięłam czystą bieliznę i
ubranie z szafy, a następnie szybko opuściłam sypialnię. Będąc
w łazience, od razu zamknęłam się na klucz. Mimo, że wieczorem
brałam prysznic, postanowiłam wziąć kolejny. Musiałam oczyścić
umysł. To nie możliwe, że czuję coś do szatyna. Po prostu buzują
mi hormony przed miesiączką. Muszę to opanować. Później
wszystko wróci do normy. Grunt, żebym nie zaczęła wariować. Boję
się tylko, że to okaże się silniejsze ode mnie. Wtedy nasz
fikcyjny związek nie będzie mógł dalej istnieć. Dotychczasowe
relacje też nie. Musimy przystopować. Zdecydowanie za często się
całujemy, dotykamy, lądujemy ze sobą w łóżku. Nie mogę
dopuścić do katastrofy, jaką byłaby miłość do Styles'a. Gdyby
on się o tym dowiedział, to byłby koniec. Dlatego teraz jest
lepiej odpuścić. Tylko jak, do cholery, mam mu wyjaśnić, że nie
chcę więcej ciągnąć naszego udawanego związku?! Na pewno będzie
chciał znać powód, a ja nie będę mogła powiedzieć mu prawdy.
Kurwa.
Spod
prysznica zamiast zrelaksowana, przyszłam jeszcze bardziej spięta.
Wycierając się ręcznikiem zauważyłam krwiste znamię na lewym
biodrze. Super. Przejechałam po nim opuszkami palców, kiedy nagle
zamarłam. Na wewnętrznej stronie uda też miałam znamię, po
ustach Harry'ego. No tak. Ochrzaniłam go za malinki na szyi i
dekolcie, więc znalazł mniej widoczne miejsca...
Zrezygnowana,
nałożyłam na siebie czystą bieliznę, jeansy i białą bluzkę z
rękawem trzy czwarte. Umyłam zęby, a włosy, które na dole
zmoczyły się od wody, zarzuciłam na jeden bok.
Opuściłam
łazienkę, udając się do kuchni, w celu zrobienia sobie herbaty.
Wstawiłam wodę w czajniku, przygotowałam sobie kubek i wrzuciłam
do niego torebkę z miętą. W tym samym momencie usłyszałam za
sobą kroki. Cała się spięłam, wiedząc, że szatyn zaraz zacznie
zadawać pytania. Zdziwiłam się, kiedy bez słowa wciągnął
szklankę i tak jak ja wcześniej wrzucił do niej miętę, musnął
mój policzek ustami i bez słowa wyszedł z pomieszczenia. Kilka
sekund później słyszałam, jak trzaskają drzwi od łazienki.
Zacisnęłam oczy, wzdychając głośno. Przez moje zachowanie pewnie
myśli, że zrobił mi wczoraj krzywdę i już się obwinia. Tak
bardzo, jak chcę mu wyjaśnić, powód mojej nagłej zmiany
nastroju, to tak samo nie mogę tego zrobić. Nienawidzę tego, że
nie mogę z nikim o tym porozmawiać. To mnie przytłacza. Ta cała
sytuacja z Harry'm. Po co w ogóle wymyśliłam ten udawany związek?!
Odpowiedź jest jedna. Już wtedy podświadomie robiłam wszystko, by
zatrzymać przy sobie mojego przyjaciela. Sama sobie tym
zaszkodziłam.
Gdy
woda się zagotowała wlałam ją do dwóch przygotowanych kubków.
Powinnam zjeść śniadanie, ale na samą myśl o jedzeniu jest mi
niedobrze. Za chwilę pojawi się tutaj Styles, a ja nie mam siły
teraz z nim rozmawiać. Najchętniej zamknęłabym się w pokoju
razem ze swoimi uczuciami i pomyślała co zrobić z tym fantem,
którym są moje samobójcze czyny. Nigdy czegoś takiego nie czułam,
nawet względem Zayna. To niepokojące.
Zostawiłam
swoją herbatę na blacie i skierowałam się do sypialni po swoją
torbę. W progu spotkałam się z szatynem, na którego widok
spuściłam wzrok i chcąc go wyminąć przeszłam bokiem. Nie było
mi jednak dane iść dalej, bo poczułam uścisk na nadgarstku.
– Porozmawiaj
ze mną – usłyszałam błagalny głos chłopaka, a moje serce
zabiło szybciej. O boże. – Mała, co się dzieje?
– Nic
– odparłam unikając kontaktu wzrokowego.
– Nie
wciskaj mi tego gówna, kiedy dokładnie widzę, że coś jest nie
tak – westchnął. – Popatrz na mnie.
Pokręciłam
głową, zaciskając oczy. Jeśli na niego spojrzę, to wszystko mu
powiem. Nie mogę tego zrobić.
– Zrobiłem
tobie krzywdę wczoraj?
Wiedziałam.
– Nic
mi nie jest, Hazz – popatrzyłam na niego. – Czy wyglądam jakby
coś mi dolegało?
– Nie
wiem, bo nic mi nie mówisz.
– Wszystko
jest w porządku – próbowałam przekonać zarówno siebie, jak i
jego.
– Nie
wierzę ci, Maggie. Wszystko było dobrze do momentu, kiedy
skończyłaś gadać z Niall'em. Powiedział ci coś?
– Daj
spokój – westchnęłam podirytowana, wyrywając rękę z jego
uścisku. – Po prostu sobie, kurwa, odpuść! – uniosłam głos,
udając się do sypialni po torbę.
– Chyba
sobie żartujesz! – wrzasnął, oczywiście idąc za mną. –
Zawsze musisz robić taką szopkę, zamiast od razu zmierzyć się z
problemem?
– Powiedziałam
już. Nie ma żadnego problemu! – odpowiedziałam na jego krzyk,
zatrzymując się w progu sypialni.
– Zawsze
tak mówisz, a później ratuję cię od gwałtu, dowiaduję się o
rozmowie z Mary albo co najgorsze wiozę ciebie do szpitala, bo masz
nawrót jebanej anoreksji! – wypomina.
Auć.
– Nikt
tobie nie każe robić tych wszystkich rzeczy, Harry!
– Świetnie.
W takim razie nigdy więcej takich wieczorów, jak wczoraj –
wzruszył ramionami. – I nie mówię tylko o kolacji.
– Grozisz
mi brakiem seksu? – prychnęłam.
– Przewiduję
nasz koniec, Maggie – sprostował zimno.
Te
słowa zabolały. Bardziej niż mogłabym to sobie wyobrazić.
Zgarnęłam spod ściany swoją torbę.
– Jesteś
pieprzonym skurwielem, Styles – rzuciłam, wymijając go i kierując
się do przedpokoju, gdzie szybko nałożyłam swoje trapery
zawiązując je byle jak. Po zarzuceniu kurtki, szalika i włożeniu
czapki na głowę, wyszłam z mieszkania trzaskając drzwiami tak
głośno, jak tylko mogłam.
Opuściłam
budynek, wzdychając głośno. Cała się trzęsłam ze złości i
żalu jednocześnie. Muszę zniknąć z tej dzielnicy jak
najszybciej, gdyby temu idiocie przyszło do głowy pobiegnięcie za
mną. Nie chcę z nim teraz rozmawiać. Na szczęście, na przystanek
autobusowy podjechał autobus, do którego wsiadłam, by
przetransportować się do Central Parku.
Podróż
nie trwała zbyt długo i byłam niemal na czas. Przy wejściu
zauważyłam czekającego blondyna, który patrzył w ekran telefonu.
Wysiadłam z pojazdu i szybkim krokiem podeszłam do mojego brata, który zauważywszy mnie, od razu wyciągnął ręce do uścisku.
– Hej
siostrzyczko – przywitał się radośnie. – Przyjechałaś
autobusem? Myślałem, że Harry ciebie podwiezie – powiedział
zdziwiony, kiedy wypuścił mnie ze swoich ramion.
– Cóż,
on nie powinien dzisiaj prowadzić – odparłam obojętnie.
– Czyli
wieczór się udał? – szturchnął mnie łokciem, gdy zaczęliśmy
iść w kierunku parku.
– Pewnie
– wymusiłam uśmiech.
Nie
mogłam powiedzieć Niall'owi o naszej kłótni, bo pewnie znowu by
mu odbiło. Ostatnie czego potrzebuję to kolejna bójka w naszym
domu.
– Wszystko
w porządku? Nie wyglądasz na specjalnie zadowoloną.
Cholera,
czy on zawsze musi wyczuć, gdy coś jest nie tak?! Co mam robić?!
– Wszystko
w porządku – zapewniłam. – Mieliśmy małe nieporozumienie, ale
będzie dobrze. Jak zawsze – uśmiechnęłam się lekko.
– Co
ten idiota znowu zrobił? – blondyn spochmurniał.
– Tym
razem to ja zaczęłam – wzruszyłam ramionami. – To nic, czym
masz się martwić. Naprawdę.
– Jakby
co, mieszkam całkiem blisko ciebie – zażartował.
– Nie
da się ukryć – zawtórowałam mu.
Spacerowaliśmy
tak po parku rozmawiając i śmiejąc się. Jeśli chodzi o osobę,
która zawsze potrafi poprawić mi humor, to jest nią Niall.
Zdecydowanie. Czasami mam wrażenie, że mój brat nie znał słowa
"zmartwienie". Jakby był odporny na wszelkie troski, mimo
kilku tragedii, jakie go spotkały. Może właśnie dlatego jest
odporny na smutek? Po tym, jak umarła nasza mama, a on dowiedział
się, że przez całe życie rodzice ukrywali przed nim, że ma
młodszą siostrę stwierdził, że gorzej być nie może. Boże, ile
ja bym dała, bym mimo zmartwień potrafiła skupić się na
pozytywach. Niall powinien prowadzić warsztaty z pozytywnego
nastawienia. Byłabym pierwsza w kolejce, jeśli chodzi o
uczestniczenie w nich.
– Hej,
znasz go?
Blondyn
przerwał moje przemyślenia wskazując na chłopaka, który miał na
chodniku rozstawione dwa głośniki, z której grała nieznana mi
muzyka. Czarnowłosy ruszał się do kawałka, ale nikt nie zwracał
na niego uwagi.
– Nie.
Poczekasz chwilkę? – spytałam brata.
– Pewnie
– uśmiechnął się.
Odwzajemniłam
uśmiech, po czym ruszyłam w stronę tańczącego chłopaka. Gdy
znalazłam się metr od niego przestał się ruszać, spoglądając
na mnie.
– Cześć.
Jestem Maggie – wyciągnęłam rękę na przywitanie.
– Matt
– przedstawił się, uściskając moją rękę.
– Co
tańczysz?
– Głównie
hip hop – odparł nieśmiało. – Próbuję zebrać pieniądze na
warsztaty w Broadway Dance Center.
Uśmiechnęłam
się, gdy usłyszałam nazwę mojej szkoły.
– Tak
się składa, że też tańczę. Mogę pomóc tobie zebrać
pieniądze, jeśli chcesz – zaproponowałam.
– Nie
wiem, czy to coś da. Ludzie mają mnie kompletnie w dupie –
mruknął zawiedziony.
Zaśmiałam
się na jego odpowiedź.
– Żeby
ktoś się tobą zainteresował musisz zwrócić ich uwagę. Na
początek wybierz kawałek, który wszyscy znają. Mogę zerknąć? –
wskazałam na jego telefon. Chłopak skinął niepewnie głową, po
czym podł mi komórkę.
Po
przeglądnięciu jego playlisty wybrałam utwór Macklemore "Thrift
Shop", który był delikatnie zremiksowany. Matt uśmiechnął
się. Chyba dobrze trafiłam.
– Teraz
musisz wyjść w tłum. Inaczej nikt ciebie nie zauważy.
– Mam
wyjść i tak po prostu zacząć tańczyć? – zmarszczył brwi.
– Po
prostu przyłącz się, jak będziesz gotowy – poleciłam.
Ściągnęłam
kurtkę, kładąc ją na ziemi, a następnie wyszłam na środek
chodnika. Ludzie przepychali się przeze mnie, gdy ja po prostu
stałam. Kiedy usłyszałam szybszy bit, zaczęłam się ruszać. Na
początku niezbyt energicznie, by nikogo nie uderzyć. Dopiero po
jakimś czasie, gdy zebrała się większa ilość gapiów rozwinęłam
i zwiększyłam zasięg wykonywanych kroków. W pewnym momencie
poczułam, jak ktoś szturcha mnie za ramię. Był to uśmiechnięty
Matt, który wchodząc w rytm zaczął tańczyć. Obserwowałam go z
podziwem. Udało nam się uzyskać efekt koleżeńskiej rywalizacji.
Każdy pokazywał co potrafi, jednocześnie sprawdzając , na jakim
poziomie jesteśmy. Po tym co czarnowłosy pokazał mogłam śmiało
stwierdzić, że miał duże możliwości. Z odpowiednią opieką,
jest w stanie dużo osiągnąć.
Kawałek,
do którego tańczyliśmy był tak zremiksowany, że przechodził w
piosenkę LMFAO "Party rock anthem". Jak się okazało we
dwójkę umieliśmy charakterystyczne kroki z teledysku, dzięki
czemu mogliśmy pozwolić sobie na tańczenie w tym samym czasie,
tych samych kroków. Ludzi zbierało się coraz więcej, a okrzyki
podziwu z aplauzem, rozległy się po alejce parku, gdy skończyliśmy
nasz pokaz ukłonem. Matt ściągnął swoją czapkę, zbierając
pieniądze, które chętnie były do niej wrzucane. Z podziwem
obserwowałam hojność przechodniów.
– To
było coś niesamowitego! Dokonałaś cudu! – krzyknął
podekscytowany chłopak.
– To
nie był cud, tylko umiejętności i odpowiednie podejście –
sprostowałam.
– To
nasz sukces, połowa pieniędzy jest twoja.
– Nie
ma mowy. Ja tylko naprowadziłam ciebie na dobrą drogę. Na pewno
uzbierałeś na wymarzone warsztaty – uśmiechnęłam się. –
Polecam zajęcia z Jaredem Jenkinsem, spodobałby mu się twój styl
– zapewniłam.
– Byłaś
już u niego?
– Kilka
razy – wzruszyłam ramionami, nie chcąc wyjawiać, że uczę się
w szkole, o której marzy. – Kto wie, może na kolejnych
warsztatach się spotkamy.
– Byłoby
super – odparł z entuzjazmem. – Dziękuję, Maggie. Pomogłaś
spełnić mi największe marzenie.
– To
drobiazg. Po prostu nie zmarnuj swojej szansy, a zajdziesz naprawdę
daleko – zapewniłam. – Muszę uciekać. Powodzenia!
– Jeszcze
raz dziękuję! – krzyknął, gdy odchodziłam.
– Do
zobaczenia! – odwróciłam się, posyłając mi szeroki uśmiech co
odwzajemnił.
Szłam
w kierunku Niall'a, który patrzył na mnie z podziwem kiwając
głową. Wzruszyłam niewinnie ramionami.
– Jesteś
niesamowita!
– Zrobiłbyś
to samo – stwierdziłam. – Dobre uczynki wracają.
Znowu
ruszyliśmy w głąb parku, kiedy usłyszałam za sobą wołanie.
Odwróciłam się, a w naszą stronę biegł Matt, w ręku trzymając
moją kurtkę.
– Zapomniałaś
– powiedział zasapany, wręczając mi okrycie.
Brawo
Maggie.
– Faktycznie,
dziękuję – odparłam nakładając na siebie ubranie. –
Poznajcie się. Niall to jest Matt, Matt to jest Niall.
Chłopcy
uściskali sobie dłonie.
– Jesteście
parą? – spytał brunet, na co się zaśmieliśmy.
– Nie,
jesteśmy rodzeństwem – sprostował blondyn. – A co podoba ci
się moja siostra?
– Niall!
– uderzyłam go w ramię. – Jak nie wiesz co powiedzieć, to
siedź cicho – mruknęłam zażenowana.
Nowo
poznany kolega tylko wzruszył ramionami zawstydzony, co było bardzo
urocze.
– Wybieramy
się na kawę, chcesz się przyłączyć? – zaproponowałam,
próbując pozbyć się niezręcznej sytuacji.
– Z
chęcią, ale ja płacę za kawę. Chociaż tak mogę tobie
podziękować – uprzedził.
Niechętnie
przystałam na jego propozycję, ale tylko dlatego, że go nie znam.
Nie chciałam go w żadnym stopniu urazić.
Tak,
jak mieliśmy w planach poszliśmy do najbliższej kawiarni, na kawę
i ciastko. Przez cały czas o czymś rozmawialiśmy. Okazało się,
że Matt jest w moim wieku i pochodzi z Londynu. Do Nowego Jorku
przeprowadził się dwa tygodnie temu i mieszka z ciotką. Tańczy od
ósmego roku życia i od zawsze jego marzeniem były warsztaty w
Broadway Dance Center. Jego rodzice byli przeciwni przeprowadzce na
inny kontynent, dlatego sam uzbierał pieniądze na samolot pracując
w restauracji jako kelner. Brunet
wydawał się naprawdę sympatyczny i w dodatku miał talent. Miałam
zamiar powiedzieć o nim dla Jareda. Niech zwróci na niego uwagę i
profesjonalnym wzrokiem określi jego możliwości. Może uda mu się
chodzić do naszej szkoły regularnie. Mogłabym mu pomóc w razie
problemów. Przygotowałabym go na przesłuchania.
Nasze
spotkanie dobiegło końca, gdy do Matta zadzwoniła ciocia.
Warunkiem mieszkania u niej, było to, że będzie na każde jej
zawołanie, jeśli będzie taka potrzeba,a takowa właśnie miła
miejsce. Chłopak pożegnał się z nami i wyszedł.
Niall
postanowił zamówić nam po jeszcze jednej kawie, na co z chęcią
przystałam.
– Dlaczego
nie powiedziałaś mu, że uczysz się w Broadway'u? – spytał.
– Nie
chcę, by wiedział przed swoimi pierwszymi warsztatami, bo gdyby
dostał pochwałę, mógłby pomyśleć, że to dzięki mnie –
wyjaśniłam.
– Znam
cię, Maggie. Powiesz o nim dla Jareda – popatrzył na mnie
znacząco.
– Oczywiście,
że tak. Dzięki temu Jared będzie subtelnie naciskał, by starał
się bardziej. Nie ważne, jak dobry będzie. Wtedy sprawdzi, jak
wysokie Matt ma możliwości – sprostowałam. – Lepiej powiedz,
jak u ciebie w szkole – zmieniłam temat,
– Dużo
zaliczeń i nowych pojęć, a zdecydowanie za mało grania i
śpiewania – westchnął. – Jest ciężko. Nie wiem, czy to dla
mnie.
– Nie
gadaj głupot! Oczywiście, że to jest dla ciebie! Początki zawsze
są trudne. Ja też na początku miałam dużo pojęć i byłam tak
wykończona teorią, że nie miałam ochoty na praktykę. Zobaczysz,
że po zaliczeniach wprowadzą więcej samego grania i śpiewania.
– Tak
myślisz? – spytał niepewnie.
– Jestem
tego pewna. Wierzę w ciebie, Niall – zapewniłam.
– Dziękuję
– uśmiechnął się lekko. – To teraz może ty mi powiesz, co
się dzieje z Harry'm?
Westchnęłam
głośno. Prawie udało mi się zapomnieć. Byłam głupia sądząc,
że blondyn to tak zostawi.
– To
nic takiego – spuściłam wzrok w kawę.
– Kogo
próbujesz oszukać? Mnie? Serio? – prychnął. – Powiesz mi co
się dzieje, czy chcesz bym to wyciągnął od Styles'a?
– Nie!
– zaprzeczyłam, a blondyn uniósł brwi w oczekiwaniu na
odpowiedź. – Po prostu boję się, że za bardzo mi zależy. Nie
chcę znowu cierpieć.
– Maggie...
To normalne, że tak się teraz czujesz. Po tym co się stało z
Zaynem, będziesz miała obawy, ale jeśli nie uwierzysz, że możesz
być szczęśliwa, to nigdy nie będziesz.
– Jestem
przyzwyczajona do tego, że nie wychodzi mi w takich sprawach –
wyznałam.
– W
takim razie musisz zmienić nawyki, siostrzyczko. Trochę wiary w
siebie! Zastanów się nad tym co jest dla ciebie dobre i trzymaj się
tego. Wtedy będzie tylko lepiej – zapewnił.
Może
Niall ma rację? Może powinnam na chwilę się zatrzymać i
zastanowić czego tak naprawdę chcę?
– To
nie jest takie proste, ale postaram się. Dziękuję.
– Jesteśmy
takim przykładowym rodzeństwem, zauważyłaś? – zaśmiał się.
– Innym
nie moglibyśmy być – zawtórowałam mu. – Czasem mamy swoje
upadki, ale dajemy radę.
– Jak
polecisz ze mną do rodziny, to nie ma innej opcji, pokochają ciebie
od pierwszego wejrzenia.
– Tak
myślisz?
– Jestem
tego pewny! Jesteś dokładnie taka, jak mama, a wszyscy ją kochali.
Co więcej, nie wiem czemu, ale gdy przyjeżdżał do nas Harry, to
wszyscy szaleli z zachwytu, więc gdy powiem, że jesteście razem,
to pewnie dostaniesz pokój na końcu korytarza z najwygodniejszym
łóżkiem.
Każda
wzmianka o szatynie wywiercała mi dziurę w środku. Świetnie.
– W
takim razie już nie mogę się doczekać – uśmiechnęłam się
lekko zdenerwowana myślą o poznaniu mojej prawdziwej rodziny.
– Robi
się późno – Niall spojrzał na ekran telefonu. – Zbierajmy
się. Zaparkowałem niedaleko.
Gdy
zajechaliśmy z Niall'em pod dom, niesamowicie zaczęło mi bić
serce. Nie wiedziałam czy Harry tam będzie. Czy powiedział już
Louisowi o naszej kłótni. Nie miałam pojęcia jak wygląda teraz
nasza sytuacja. Mam ochotę go przeprosić, ale coś mnie
powstrzymuje. Popieprzony Styles. Popieprzona ja. Popieprzona
relacja.
– Wszystko
w porządku? – spytał blondyn, gdy wyszliśmy z samochodu.
– Tak.
Jestem trochę zmęczona – skłamałam wymuszając uśmiech.
Po
wejściu do środka od razu usłyszałam podekscytowany głos Lou,
na który odpowiedział jak zwykle zachrypnięty głos Harry'ego. Przełknęłam głośno ślinę zaczynając rozwiązywać buty.
Zupełnie mi się nie śpieszyło. Nie byłam gotowa na konfrontację
z szatynem. Jedyne czego chciałam w tym momencie, to położenie się
do łóżka i porządne wypłakanie się. Każda dziewczyna czasem
tego potrzebuje, a u mnie właśnie nastąpiła taka potrzeba.
Niestety
zdejmowanie butów i okrycia wierzchniego nie może trwać wiecznie.
Musiałam jakoś przejść przez salon, by dostać się do swojego
pokoju. Im szybciej tym lepiej. Niall poszedł pierwszy i od razu
rzucił się na fotel, kładąc nogi a stolik.
– O
czym tak romansujecie, gołąbki? – spytał żartobliwie chłopaków
siedzących na kanapie.
– Tajemnica
– odparł Tommo. – Jak było w Central Parku?
– Świetnie!
Podczas spaceru Maggie pomogła chłopakowi, który tańczył na
chodniku. Zatańczyli razem, jakby mieli ułożoną choreografię od
miesięcy! W dodatku mam taką hojną siostrę, która nie wzięła
ani centa z tego co zarobili! Później byliśmy we trójkę na kawie
– opowiedział blondyn z podekscytowaniem, przez co cała uwaga
skupiła się na mnie.
Mój
wzrok zatrzymał się na Harry'm, który przez moment spojrzał na
mnie z uśmiechem, ale zaraz jego mina zrzedła, a oczy stały się
zimne. Okej, dalej jest wściekły.
– Idę
spać – burknęłam słabo, szybkim tempem udając się do pokoju.
Będąc przy drzwiach usłyszałam "Co jej jest?"
wypowiedziane przez Louisa i obojętne "Nie wiem" z ust
kędzierzawego.
Zamknęłam
się w pokoju, od razu zrzucając z siebie ubrania i nakładając za
duży t-shirt i krótkie spodenki. Położyłam się do łóżka,
przykrywając się kołdrą pod brodę.
Kiedy
łzy zaczęły płynąć po moich policzkach, w duchu modliłam się,
żeby nikt do mnie nie przyszedł. Nawet Harry. Nie chcę go w tej
chwili. Jego słowa zabolały. Mimo, że częściowo miał rację, że
coś jest nie tak. Nie mogłam mu powiedzieć, o moich uczuciach. W
szczególności jeśli sama nie jestem jeszcze ich pewna. To była
tylko jedna chwila podczas której pomyślałam o nim, jak o kimś
więcej. Nie wiem jeszcze, czy to jest prawdziwe, czy tylko mój
kobiecy instynkt płata mi figle. Mimo to, nie mogę wyrzucić myśli
o mojej przyszłości razem ze Styles'em z głowy. Wyobrażam sobie
nas mieszkających w jego mieszkaniu jako para. Za dnia spędzałabym
czas w Broadway Dance Center, a on na siłowni. Wieczorem za to
spotykalibyśmy się w naszych czterech kątach i cieszyli się sobą
pod każdym względem. Mogłabym już zawsze zasypiać i budzić się
przy jego boku. Robić mu śniadania i nawet wysłuchiwać zażaleń,
że mało jem. Ta wizja i wiele innych nie opuszcza mojej głowy,
jednocześnie raniąc mnie od środka. Wiem, że nigdy nic takiego
nie będzie miało miejsca, a jeśli powiem mu o tym, to zrobi się
między nami dziwnie. Aż w końcu stracę przyjaciela. Wolę
zachować swoje uczucia dla siebie. Tak będzie lepiej.
Nienawidziłam
go. Nienawidziłam go za to, że zgodził się na ten udawany
związek. Nienawidziłam go za to, że pozwolił mi coś do niego
poczuć. Nienawidziłam go za wczorajszy wieczór, który przeważył
moje uczucia. Tak bardzo zapewniałam siebie, że nic do niego nie
czuję, aż w końcu to się stało. Popełniłam cholerny błąd.
Nie powinnam była pozwolić na to wszystko. Nie powinnam była
dopuścić do kolejnych razy, kiedy się pocałowaliśmy lub
poszliśmy do łóżka. Cholerny Styles! Chociaż, jakby nie patrzeć
to moja wina. To ja pierwsza się złamałam i poczułam do niego coś
więcej. To z mojej inicjatywy wydarzył się nasz "pierwszy
raz". Ten cały "związek" również. Boże, to
wszystko moja wina! Sama sobie wyrządziłam krzywdę. Jak zawsze.
Mam ochotę zasnąć i obudzić się bez żadnych uczuć. Wtedy moja
relacja z Harry'm byłaby na równym poziome. On nie czujący nic do
mnie, ja nie czująca nic do niego. Przyjaźń idealna. Szkoda, że
to niemożliwe...
Po
kilku godzinach wylewania łez na zmianę z myśleniem "co by
było gdyby", zaschło mi w gardle. Jak na złość, nie miałam
już ani jednej butelki wody w pokoju, więc musiałam wstać i iść
do kuchni. Było już kilka minut po pierwszej w nocy, więc chłopacy
już na pewno śpią w swoich pokojach. Całe szczęście, bo
wyglądam pewnie, jak tysiąc nieszczęść z czerwoną twarzą i
spuchniętymi oczami od płaczu.
Wyszłam
z pokoju odruchowo rozglądając się po korytarzu, by sprawdzić,
czy przypadkiem nikogo nie spotkam. W domu panowała zupełna cisza,
więc byłam sto procent pewna, że nikt nie przeszkodzi mi w mojej
podróży po wodę. W progu do pomieszczenia kuchennego zamurowało
mnie. Tyłem do mnie stał Styles opierający się o blat. Zaczęłam
powoli się cofać, by niezauważenie wrócić do pokoju i uniknąć
konfrontacji. Jednak terakota miała inny zamiar, gdy zaskwierczała
cicho pod moimi stopami, ale wystarczająco, by Harry to usłyszał.
Kurwa, myślałam, że takie rzeczy dzieją się tylko w filmach.
Szatyn odwrócił się, a ja zachowałam się tak, jak na tchórza
przystało – biegiem wróciłam do swojego pokoju, zatrzaskując
drzwi. Zacisnęłam oczy, zjeżdżając na ziemię po drzwiach i
chowając twarz w dłoniach. Nie dość, że spotkałam kędzierzawego
to jeszcze nie wzięłam wody. Takiego pecha może mieć tylko Maggie
Horan. Nikt inny.
Momentalnie
zamarłam, gdy usłyszałam pukanie do moich drzwi i to znajome
niskie "Meg's". Pośpiesznie odsunęłam się od drewnianej
powłoki, stając na równe nogi. Pukanie się nasiliło, a ja
zakryłam usta dłońmi, kiedy tym razem powiedział, że wie o mojej
obecnej bezsenności. Nie chciałam otwierać drzwi, ale równie
dobrze wiedziałam, że on to zrobi za mnie. Musiałam temu zapobiec.
– Po
prostu odejdź, Harry – powiedziałam drżącym głosem.
– Chcę
porozmawiać. Mogę wejść?
– Nie
– zaprzeczyłam. – To jest koniec, sam to tak nazwałeś.
– Pozwól
mi wyjaśnić. Wpuść mnie – nie dawał za wygraną.
Zacisnęłam
usta, wzdychając głośno. Muszę być silna.
– Nie
– powtórzyłam. – Odejdź.
– Tego
właśnie chcesz? Naszego końca? – przy drugim pytaniu załamał mu
się głos.
Wiedziałam,
że to co muszę powiedzieć zrani mnie niesamowicie i zniszczy od
środka, ale to jest to, co powinnam zrobić.
– Tak
– odpowiedziałam, po czym przykryłam usta ręką, by przytłumić
szloch.
Nie
powiedział nic, prawdopodobnie odszedł, jak mu kazałam. To koniec.
Boli, ale tak będzie lepiej. Przynajmniej tak będę sobie wmawiać.
Witam ponownie :)
Większość z was pewnie się nie spodziewała, że cokolwiek tutaj się jeszcze pojawi. Zawiodłam znowu wasze zaufanie, doskonale zdaję sobie z tego sprawę.
Przez ostatnie półtora roku działo się zbyt dużo w moim życiu. Zbyt wiele nowych doświadczeń, obowiązków i zmartwień. Miałam kryzys dzięwiętnasto/dwudziestolatki, która stwierdziła, że wyrosła z pisania opowiadań. Przeprowadziłam się do dużego miasta, poszłam na studia i do pracy. Łatwo zapomniałam o tym co miałam tutaj.
Pierwszy przełom nastąpił w grudniu, gdy dodałam rozdział, jednak po tym znowu pojawiła się przepaść. Prawdziwa rewolucja w mojej głowie zaczęła się jakoś tydzień temu, gdy z nudów zaczęłam czytać swojego starego bloga (sweet-sounds-of-his-voice). Odruchowo zahaczyłam też o komentarze. Wzruszyłam się. To ile was było... Wasze uznanie i wiara. Wtedy zrozumiałam z czego zrezygnowałam. Zostawiając was, zostawiłam cząstkę siebie. Coś z czym przeżyłam całe gimnazjum i liceum. Pisanie było niemal tak ważne, jak taniec. Chcę, by znowu wróciło do mojego życia, tak samo jak wy.
Stęskniłam się. Poznałam tutaj niesamowitych ludzi, z którymi przez jakiś czas utrzymywałam kontakt. Jak mogłam zrezygnować z czegoś co było moją ucieczką od problemów? Nie mam pojęcia. Wielu z was na pewno straciłam, ale nie poddam się. Poznacie zakończenie historii Maggie. Ba, poznacie zakończenie kolejnej historii, którą stworzę. Jedyne o co proszę to o szansę.
Przepraszam, że tyle musiałyście czekać.
Kocham was i dalej żyję,
Wasza eM's :)
Nie wiem od czego zacząć... Nie wiem, czy mam cię ochrzanić, za to, że tyle ciebie nie było, czy internetowo ciebie uściskać za to, że wróciłaś. W każdym bądź razie cieszę się, że zrozumiałaś i znowu z nami jesteś. Nie możemy ciebie obwiniać za to, że miałaś trudny okres w życiu. Przeprowadzki i nowe doświadczenia zmieniają człowieka oraz ograniczają czas. Dlatego jeśli chodzi o mnie to ci wybaczam, o ile nie każesz nam czekać na kolejny rozdział pół roku. W przeciwnym wypadku znajdę cię i ochrzanię osobiście!
OdpowiedzUsuńDobra. Teraz najważniejsza część. O MÓJ BOŻE! TEN ROZDZIAŁ! Tyle sprzecznych emocji! Sam początek, scena w łóżku, myślałam, że będzie sielanka, ale zapomniałam, że to nie w twoim stylu. Jednocześnie uwielbiam to, że Maggie czuje coś do Harry'ego, ale też nienawidzę, bo ideałem był dla mnie Zayn. Nie wiem czy ta dwójka wyjdzie na prostą. Mam nadzieję, ale kto wie co tam zaplanowałaś :P
Jestem zakochana w relacji Maggie i Nialla. Są świetnym rodzeństwem. Uwielbiam ich rozmowy. Mam dziwne wrażenie, że blondyn będzie próbował wbić dla Maggie do głowy nowego chłopaka. Widać było, że Matt mu przypadł do gustu, tak samo jak nie uśmiecha mu się związek Meg's z Harry'm. Którego już nie ma? Dobrze zrozumiałam? Matko, eM's! Co ty ze mną robisz! Cała się trzęsę z ciekawości co będzie dalej! Kiedy nowy rozdział?
Kocham cię za to, że wróciłaś!
Nowy rozdział prawdopodobnie za tydzień w środę :) Dziękuję za wyrozumiałość, za wszystko :')
UsuńChoć troche co zajęło, żeby wrócić do nas to i tak ciesze się ze nareszcie się pojawił nowy Rodział :) kacu ma wzloty i upadki i kryzysy.:) czekam na kolejny rozdział :)
OdpowiedzUsuńTak wiem, że trochę (chociaż ja bardziej powiedziałabym, że długo, a nawet bardzo długo, nie oszukujmy się) mi to zajęło, ale koniec waszego czekania! Poprawię się, obiecuję :)
UsuńeM. Kiedy pojawi się przez nas tak bardzo wyczekiwany rozdział !! Czekam na niego już z taką niecierpliwością !! Pozdrawiam Mayka :*
UsuńKiedy spodziewamy się nowego rozdziału ?? :)
OdpowiedzUsuńmyślałam, że nikogo tu nie ma, dlatego nie dodawałam... do niedzieli będzie w takim razie :)
UsuńCzekamy z niecierpliwoscią ����
UsuńTak bardzo czeeeekm !!! ��������
OdpowiedzUsuńTaaaak! Czekamy czekamy, jestem przekonana, że czyta to duzo ludzi a nie komentują i nie dają Ci znać (a szkoda).
OdpowiedzUsuńNie ważne, że Cie nie było - ważne, że już jesteś z nami i publikujesz swoje dzieła :)
Rozdział bomba, no jestem ciekawa jak to Megs bedzie sie migać od Harry'ego i jak to wszystko dalej sie potoczy. Nie powiem bo Matt mi się spodobał (oby Harry się nie dowiedział xD). A najbardziej spodobała mi sie scena, w której sie spotkali i to jak ona mu pomogła. Kocham, że jest taka dobra ale to rodzinne u nich :)
Trzymam Cię za słowo i czekam do niedzieli na nowy Xx
Widzę, że już się zaczęło ;) jak zawsze wielki powrót, obiecywanie regularnych rozdziałów no i jak to się kończy wszyscy wiedzą.. ile tym razem przyjdzie nam czekać? Wiesz powinnaś mieć trochę szacunku dla tych co zostali i cierpliwie na Ciebie czekali. Ja już się chyba poddaję... i wybacz te słowa, ale po prostu mam do Ciebie żal.
OdpowiedzUsuńTakim gadaniem napewno jej nie zmotywujemy. Każdy może mieć lepszy lub gorszy dzień. Tym co się opowiadanie podoba i tak bedą czekać ! Także trzymamy za słowo ze następny rozdział się pojawi prędzej czy późnej !! ��������
OdpowiedzUsuń