14. „RODZEŃSTWO”

Meg's, telefon – usłyszałam zachrypnięty głos i poczułam ciepły oddech na mojej twarzy. Mruknęłam coś pod nosem, a następnie przewróciłam się na drugi bok przykrywając się kołdrą.
Moja chwila spokoju nie trwała zbyt długo, bo zaraz o wiele większe ciało przytuliło się do moich nagich pleców.
Mała, ktoś próbuje się do ciebie dodzwonić od dobrej godziny. Może to coś ważnego – kontynuował, muskając ustami moją szyję.
Jestem teraz zajęta – odparłam, dając dla Harry'ego większy dostęp do mojej skóry, na co szatyn zachichotał.
Ciekawe czym? – spytał, przenosząc pocałunki na dekolt.
Ty mi powiedz – westchnęłam, gdy ugryzł mnie tuż pod obojczykiem.
Cóż, jesteś teraz bardzo naga – mruknął, przykrywając moje ciało swoim ciągle patrząc mi w oczy. – Nawet nie wiesz ile niegrzecznych zajęć mam w głowie, ale najpierw powinnaś sprawdzić kto do ciebie wydzwania – powiedział i w tym czasie mój telefon znowu zaczął wibrować.
Szatyn sięgnął ręką po komórkę, podając mi ją. Zerknęłam na ekran. To Niall.
Słucham? – odebrałam.
Maggie! Próbuję się do ciebie dodzwonić od godziny! – wrzasnął.
Spałam – odparłam krótko. – Coś się stało?
Chciałem tylko sprawdzić, czy wszystko z tobą w porządku – wyznał, na co przewróciłam oczami. – Jak wieczór? Jesteś teraz z nim?
Tak, Niall. Jestem teraz z moim chłopakiem i wszystko ze mną okej – powiedziałam podirytowana. Harry uważnie mnie obserwował. Zauważywszy moje zdenerwowanie pocałował mnie w nos, później w policzek, szyję, brodę, ucho...
Nie zmuszał cię do niczego?
Jeszcze jedno takie pytanie i się rozłączam – zagroziłam.
Okej, przepraszam – westchnął. – Chciałbym się z tobą spotkać. Dasz radę dzisiaj?
Zobaczymy się przecież w domu – zauważyłam, próbując odepchnąć od siebie ciekawskie usta Styles'a, które zniżały się do mojego dekoltu.
W domu będzie Louis i Harry. Nie dadzą nam spokojnie porozmawiać. Proponuję Central Park za trzy godziny.
Okej. Spotkajmy się tam gdzie zwykle – zgodziłam się i zanim zdążyłam usłyszeć odpowiedź, rozłączyłam się. – Hazz, przestań.
Chłopak momentalnie zamarł w połowie ruchu, odrywając się od mojej skóry. Stoczył się na miejsce obok, kładąc się bokiem do mnie. Zabrał telefon, odkładając go na bok, po czym splątał palce u naszych dłoni.
Coś się stało?
Tak, stało się. Przez rozmowę z Niall'em przypomniało mi się to co czułam wczoraj. Myślałam o swoim udawanym chłopaku, a w rzeczywistości o przyjacielu, jako o kimś więcej. To nie jest dobry znak, ale nie mogę się oszukiwać. Zależy mi na Stylesie bardziej niż powinno.
Nic – westchnęłam i puszczając dłoń szatyna, podniosłam się do pozycji siedzącej. – Muszę do łazienki – mruknęłam, sięgając po t-shirt Harry'ego z podłogi nałożyłam go, po czym wstałam z łóżka.
           Unikając kontaktu wzrokowego z chłopakiem, wzięłam czystą bieliznę i ubranie z szafy, a następnie szybko opuściłam sypialnię. Będąc w łazience, od razu zamknęłam się na klucz. Mimo, że wieczorem brałam prysznic, postanowiłam wziąć kolejny. Musiałam oczyścić umysł. To nie możliwe, że czuję coś do szatyna. Po prostu buzują mi hormony przed miesiączką. Muszę to opanować. Później wszystko wróci do normy. Grunt, żebym nie zaczęła wariować. Boję się tylko, że to okaże się silniejsze ode mnie. Wtedy nasz fikcyjny związek nie będzie mógł dalej istnieć. Dotychczasowe relacje też nie. Musimy przystopować. Zdecydowanie za często się całujemy, dotykamy, lądujemy ze sobą w łóżku. Nie mogę dopuścić do katastrofy, jaką byłaby miłość do Styles'a. Gdyby on się o tym dowiedział, to byłby koniec. Dlatego teraz jest lepiej odpuścić. Tylko jak, do cholery, mam mu wyjaśnić, że nie chcę więcej ciągnąć naszego udawanego związku?! Na pewno będzie chciał znać powód, a ja nie będę mogła powiedzieć mu prawdy. Kurwa.
           Spod prysznica zamiast zrelaksowana, przyszłam jeszcze bardziej spięta. Wycierając się ręcznikiem zauważyłam krwiste znamię na lewym biodrze. Super. Przejechałam po nim opuszkami palców, kiedy nagle zamarłam. Na wewnętrznej stronie uda też miałam znamię, po ustach Harry'ego. No tak. Ochrzaniłam go za malinki na szyi i dekolcie, więc znalazł mniej widoczne miejsca...
Zrezygnowana, nałożyłam na siebie czystą bieliznę, jeansy i białą bluzkę z rękawem trzy czwarte. Umyłam zęby, a włosy, które na dole zmoczyły się od wody, zarzuciłam na jeden bok.
           Opuściłam łazienkę, udając się do kuchni, w celu zrobienia sobie herbaty. Wstawiłam wodę w czajniku, przygotowałam sobie kubek i wrzuciłam do niego torebkę z miętą. W tym samym momencie usłyszałam za sobą kroki. Cała się spięłam, wiedząc, że szatyn zaraz zacznie zadawać pytania. Zdziwiłam się, kiedy bez słowa wciągnął szklankę i tak jak ja wcześniej wrzucił do niej miętę, musnął mój policzek ustami i bez słowa wyszedł z pomieszczenia. Kilka sekund później słyszałam, jak trzaskają drzwi od łazienki. Zacisnęłam oczy, wzdychając głośno. Przez moje zachowanie pewnie myśli, że zrobił mi wczoraj krzywdę i już się obwinia. Tak bardzo, jak chcę mu wyjaśnić, powód mojej nagłej zmiany nastroju, to tak samo nie mogę tego zrobić. Nienawidzę tego, że nie mogę z nikim o tym porozmawiać. To mnie przytłacza. Ta cała sytuacja z Harry'm. Po co w ogóle wymyśliłam ten udawany związek?! Odpowiedź jest jedna. Już wtedy podświadomie robiłam wszystko, by zatrzymać przy sobie mojego przyjaciela. Sama sobie tym zaszkodziłam.
           Gdy woda się zagotowała wlałam ją do dwóch przygotowanych kubków. Powinnam zjeść śniadanie, ale na samą myśl o jedzeniu jest mi niedobrze. Za chwilę pojawi się tutaj Styles, a ja nie mam siły teraz z nim rozmawiać. Najchętniej zamknęłabym się w pokoju razem ze swoimi uczuciami i pomyślała co zrobić z tym fantem, którym są moje samobójcze czyny. Nigdy czegoś takiego nie czułam, nawet względem Zayna. To niepokojące.
           Zostawiłam swoją herbatę na blacie i skierowałam się do sypialni po swoją torbę. W progu spotkałam się z szatynem, na którego widok spuściłam wzrok i chcąc go wyminąć przeszłam bokiem. Nie było mi jednak dane iść dalej, bo poczułam uścisk na nadgarstku.
Porozmawiaj ze mną – usłyszałam błagalny głos chłopaka, a moje serce zabiło szybciej. O boże. – Mała, co się dzieje?
Nic – odparłam unikając kontaktu wzrokowego.
Nie wciskaj mi tego gówna, kiedy dokładnie widzę, że coś jest nie tak – westchnął. – Popatrz na mnie.
Pokręciłam głową, zaciskając oczy. Jeśli na niego spojrzę, to wszystko mu powiem. Nie mogę tego zrobić.
Zrobiłem tobie krzywdę wczoraj?
Wiedziałam.
Nic mi nie jest, Hazz – popatrzyłam na niego. – Czy wyglądam jakby coś mi dolegało?
Nie wiem, bo nic mi nie mówisz.
Wszystko jest w porządku – próbowałam przekonać zarówno siebie, jak i jego.
Nie wierzę ci, Maggie. Wszystko było dobrze do momentu, kiedy skończyłaś gadać z Niall'em. Powiedział ci coś?
Daj spokój – westchnęłam podirytowana, wyrywając rękę z jego uścisku. – Po prostu sobie, kurwa, odpuść! – uniosłam głos, udając się do sypialni po torbę.
Chyba sobie żartujesz! – wrzasnął, oczywiście idąc za mną. – Zawsze musisz robić taką szopkę, zamiast od razu zmierzyć się z problemem?
Powiedziałam już. Nie ma żadnego problemu! – odpowiedziałam na jego krzyk, zatrzymując się w progu sypialni.
Zawsze tak mówisz, a później ratuję cię od gwałtu, dowiaduję się o rozmowie z Mary albo co najgorsze wiozę ciebie do szpitala, bo masz nawrót jebanej anoreksji! – wypomina.
Auć.
Nikt tobie nie każe robić tych wszystkich rzeczy, Harry!
Świetnie. W takim razie nigdy więcej takich wieczorów, jak wczoraj – wzruszył ramionami. – I nie mówię tylko o kolacji.
Grozisz mi brakiem seksu? – prychnęłam.
Przewiduję nasz koniec, Maggie – sprostował zimno.
Te słowa zabolały. Bardziej niż mogłabym to sobie wyobrazić. Zgarnęłam spod ściany swoją torbę.
Jesteś pieprzonym skurwielem, Styles – rzuciłam, wymijając go i kierując się do przedpokoju, gdzie szybko nałożyłam swoje trapery zawiązując je byle jak. Po zarzuceniu kurtki, szalika i włożeniu czapki na głowę, wyszłam z mieszkania trzaskając drzwiami tak głośno, jak tylko mogłam.
 Opuściłam budynek, wzdychając głośno. Cała się trzęsłam ze złości i żalu jednocześnie. Muszę zniknąć z tej dzielnicy jak najszybciej, gdyby temu idiocie przyszło do głowy pobiegnięcie za mną. Nie chcę z nim teraz rozmawiać. Na szczęście, na przystanek autobusowy podjechał autobus, do którego wsiadłam, by przetransportować się do Central Parku.
           Podróż nie trwała zbyt długo i byłam niemal na czas. Przy wejściu zauważyłam czekającego blondyna, który patrzył w ekran telefonu. Wysiadłam z pojazdu i szybkim krokiem podeszłam do mojego brata, który zauważywszy mnie, od razu wyciągnął ręce do uścisku.
Hej siostrzyczko – przywitał się radośnie. – Przyjechałaś autobusem? Myślałem, że Harry ciebie podwiezie – powiedział zdziwiony, kiedy wypuścił mnie ze swoich ramion.
Cóż, on nie powinien dzisiaj prowadzić – odparłam obojętnie.
Czyli wieczór się udał? – szturchnął mnie łokciem, gdy zaczęliśmy iść w kierunku parku.
Pewnie – wymusiłam uśmiech.
Nie mogłam powiedzieć Niall'owi o naszej kłótni, bo pewnie znowu by mu odbiło. Ostatnie czego potrzebuję to kolejna bójka w naszym domu.
Wszystko w porządku? Nie wyglądasz na specjalnie zadowoloną.
Cholera, czy on zawsze musi wyczuć, gdy coś jest nie tak?! Co mam robić?!
Wszystko w porządku – zapewniłam. – Mieliśmy małe nieporozumienie, ale będzie dobrze. Jak zawsze – uśmiechnęłam się lekko.
Co ten idiota znowu zrobił? – blondyn spochmurniał.
Tym razem to ja zaczęłam – wzruszyłam ramionami. – To nic, czym masz się martwić. Naprawdę.
Jakby co, mieszkam całkiem blisko ciebie – zażartował.
Nie da się ukryć – zawtórowałam mu.
Spacerowaliśmy tak po parku rozmawiając i śmiejąc się. Jeśli chodzi o osobę, która zawsze potrafi poprawić mi humor, to jest nią Niall. Zdecydowanie. Czasami mam wrażenie, że mój brat nie znał słowa "zmartwienie". Jakby był odporny na wszelkie troski, mimo kilku tragedii, jakie go spotkały. Może właśnie dlatego jest odporny na smutek? Po tym, jak umarła nasza mama, a on dowiedział się, że przez całe życie rodzice ukrywali przed nim, że ma młodszą siostrę stwierdził, że gorzej być nie może. Boże, ile ja bym dała, bym mimo zmartwień potrafiła skupić się na pozytywach. Niall powinien prowadzić warsztaty z pozytywnego nastawienia. Byłabym pierwsza w kolejce, jeśli chodzi o uczestniczenie w nich.
Hej, znasz go?
Blondyn przerwał moje przemyślenia wskazując na chłopaka, który miał na chodniku rozstawione dwa głośniki, z której grała nieznana mi muzyka. Czarnowłosy ruszał się do kawałka, ale nikt nie zwracał na niego uwagi.
Nie. Poczekasz chwilkę? – spytałam brata.
Pewnie – uśmiechnął się.
Odwzajemniłam uśmiech, po czym ruszyłam w stronę tańczącego chłopaka. Gdy znalazłam się metr od niego przestał się ruszać, spoglądając na mnie.
Cześć. Jestem Maggie – wyciągnęłam rękę na przywitanie.
Matt – przedstawił się, uściskając moją rękę.
Co tańczysz?
Głównie hip hop – odparł nieśmiało. – Próbuję zebrać pieniądze na warsztaty w Broadway Dance Center.
Uśmiechnęłam się, gdy usłyszałam nazwę mojej szkoły.
Tak się składa, że też tańczę. Mogę pomóc tobie zebrać pieniądze, jeśli chcesz – zaproponowałam.
Nie wiem, czy to coś da. Ludzie mają mnie kompletnie w dupie – mruknął zawiedziony.
Zaśmiałam się na jego odpowiedź.
Żeby ktoś się tobą zainteresował musisz zwrócić ich uwagę. Na początek wybierz kawałek, który wszyscy znają. Mogę zerknąć? – wskazałam na jego telefon. Chłopak skinął niepewnie głową, po czym podł mi komórkę.
Po przeglądnięciu jego playlisty wybrałam utwór Macklemore "Thrift Shop", który był delikatnie zremiksowany. Matt uśmiechnął się. Chyba dobrze trafiłam.
Teraz musisz wyjść w tłum. Inaczej nikt ciebie nie zauważy.
Mam wyjść i tak po prostu zacząć tańczyć? – zmarszczył brwi.
Po prostu przyłącz się, jak będziesz gotowy – poleciłam.
Ściągnęłam kurtkę, kładąc ją na ziemi, a następnie wyszłam na środek chodnika. Ludzie przepychali się przeze mnie, gdy ja po prostu stałam. Kiedy usłyszałam szybszy bit, zaczęłam się ruszać. Na początku niezbyt energicznie, by nikogo nie uderzyć. Dopiero po jakimś czasie, gdy zebrała się większa ilość gapiów rozwinęłam i zwiększyłam zasięg wykonywanych kroków. W pewnym momencie poczułam, jak ktoś szturcha mnie za ramię. Był to uśmiechnięty Matt, który wchodząc w rytm zaczął tańczyć. Obserwowałam go z podziwem. Udało nam się uzyskać efekt koleżeńskiej rywalizacji. Każdy pokazywał co potrafi, jednocześnie sprawdzając , na jakim poziomie jesteśmy. Po tym co czarnowłosy pokazał mogłam śmiało stwierdzić, że miał duże możliwości. Z odpowiednią opieką, jest w stanie dużo osiągnąć.
Kawałek, do którego tańczyliśmy był tak zremiksowany, że przechodził w piosenkę LMFAO "Party rock anthem". Jak się okazało we dwójkę umieliśmy charakterystyczne kroki z teledysku, dzięki czemu mogliśmy pozwolić sobie na tańczenie w tym samym czasie, tych samych kroków. Ludzi zbierało się coraz więcej, a okrzyki podziwu z aplauzem, rozległy się po alejce parku, gdy skończyliśmy nasz pokaz ukłonem. Matt ściągnął swoją czapkę, zbierając pieniądze, które chętnie były do niej wrzucane. Z podziwem obserwowałam hojność przechodniów.
To było coś niesamowitego! Dokonałaś cudu! – krzyknął podekscytowany chłopak.
To nie był cud, tylko umiejętności i odpowiednie podejście – sprostowałam.
To nasz sukces, połowa pieniędzy jest twoja.
Nie ma mowy. Ja tylko naprowadziłam ciebie na dobrą drogę. Na pewno uzbierałeś na wymarzone warsztaty – uśmiechnęłam się. – Polecam zajęcia z Jaredem Jenkinsem, spodobałby mu się twój styl – zapewniłam.
Byłaś już u niego?
Kilka razy – wzruszyłam ramionami, nie chcąc wyjawiać, że uczę się w szkole, o której marzy. – Kto wie, może na kolejnych warsztatach się spotkamy.
Byłoby super – odparł z entuzjazmem. – Dziękuję, Maggie. Pomogłaś spełnić mi największe marzenie.
To drobiazg. Po prostu nie zmarnuj swojej szansy, a zajdziesz naprawdę daleko – zapewniłam. – Muszę uciekać. Powodzenia!
Jeszcze raz dziękuję! – krzyknął, gdy odchodziłam.
Do zobaczenia! – odwróciłam się, posyłając mi szeroki uśmiech co odwzajemnił.
Szłam w kierunku Niall'a, który patrzył na mnie z podziwem kiwając głową. Wzruszyłam niewinnie ramionami.
Jesteś niesamowita!
Zrobiłbyś to samo – stwierdziłam. – Dobre uczynki wracają.
Znowu ruszyliśmy w głąb parku, kiedy usłyszałam za sobą wołanie. Odwróciłam się, a w naszą stronę biegł Matt, w ręku trzymając moją kurtkę.
Zapomniałaś – powiedział zasapany, wręczając mi okrycie.
Brawo Maggie.
Faktycznie, dziękuję – odparłam nakładając na siebie ubranie. – Poznajcie się. Niall to jest Matt, Matt to jest Niall.
Chłopcy uściskali sobie dłonie.
Jesteście parą? – spytał brunet, na co się zaśmieliśmy.
Nie, jesteśmy rodzeństwem – sprostował blondyn. – A co podoba ci się moja siostra?
Niall! – uderzyłam go w ramię. – Jak nie wiesz co powiedzieć, to siedź cicho – mruknęłam zażenowana.
Nowo poznany kolega tylko wzruszył ramionami zawstydzony, co było bardzo urocze.
Wybieramy się na kawę, chcesz się przyłączyć? – zaproponowałam, próbując pozbyć się niezręcznej sytuacji.
Z chęcią, ale ja płacę za kawę. Chociaż tak mogę tobie podziękować – uprzedził.
Niechętnie przystałam na jego propozycję, ale tylko dlatego, że go nie znam. Nie chciałam go w żadnym stopniu urazić.
           Tak, jak mieliśmy w planach poszliśmy do najbliższej kawiarni, na kawę i ciastko. Przez cały czas o czymś rozmawialiśmy. Okazało się, że Matt jest w moim wieku i pochodzi z Londynu. Do Nowego Jorku przeprowadził się dwa tygodnie temu i mieszka z ciotką. Tańczy od ósmego roku życia i od zawsze jego marzeniem były warsztaty w Broadway Dance Center. Jego rodzice byli przeciwni przeprowadzce na inny kontynent, dlatego sam uzbierał pieniądze na samolot pracując w restauracji jako kelner. Brunet wydawał się naprawdę sympatyczny i w dodatku miał talent. Miałam zamiar powiedzieć o nim dla Jareda. Niech zwróci na niego uwagę i profesjonalnym wzrokiem określi jego możliwości. Może uda mu się chodzić do naszej szkoły regularnie. Mogłabym mu pomóc w razie problemów. Przygotowałabym go na przesłuchania.
 Nasze spotkanie dobiegło końca, gdy do Matta zadzwoniła ciocia. Warunkiem mieszkania u niej, było to, że będzie na każde jej zawołanie, jeśli będzie taka potrzeba,a takowa właśnie miła miejsce. Chłopak pożegnał się z nami i wyszedł.
Niall postanowił zamówić nam po jeszcze jednej kawie, na co z chęcią przystałam.
Dlaczego nie powiedziałaś mu, że uczysz się w Broadway'u? – spytał.
Nie chcę, by wiedział przed swoimi pierwszymi warsztatami, bo gdyby dostał pochwałę, mógłby pomyśleć, że to dzięki mnie – wyjaśniłam.
Znam cię, Maggie. Powiesz o nim dla Jareda – popatrzył na mnie znacząco.
Oczywiście, że tak. Dzięki temu Jared będzie subtelnie naciskał, by starał się bardziej. Nie ważne, jak dobry będzie. Wtedy sprawdzi, jak wysokie Matt ma możliwości – sprostowałam. – Lepiej powiedz, jak u ciebie w szkole – zmieniłam temat,
Dużo zaliczeń i nowych pojęć, a zdecydowanie za mało grania i śpiewania – westchnął. – Jest ciężko. Nie wiem, czy to dla mnie.
Nie gadaj głupot! Oczywiście, że to jest dla ciebie! Początki zawsze są trudne. Ja też na początku miałam dużo pojęć i byłam tak wykończona teorią, że nie miałam ochoty na praktykę. Zobaczysz, że po zaliczeniach wprowadzą więcej samego grania i śpiewania.
Tak myślisz? – spytał niepewnie.
Jestem tego pewna. Wierzę w ciebie, Niall – zapewniłam.
Dziękuję – uśmiechnął się lekko. – To teraz może ty mi powiesz, co się dzieje z Harry'm?
Westchnęłam głośno. Prawie udało mi się zapomnieć. Byłam głupia sądząc, że blondyn to tak zostawi.
To nic takiego – spuściłam wzrok w kawę.
Kogo próbujesz oszukać? Mnie? Serio? – prychnął. – Powiesz mi co się dzieje, czy chcesz bym to wyciągnął od Styles'a?
Nie! – zaprzeczyłam, a blondyn uniósł brwi w oczekiwaniu na odpowiedź. – Po prostu boję się, że za bardzo mi zależy. Nie chcę znowu cierpieć.
Maggie... To normalne, że tak się teraz czujesz. Po tym co się stało z Zaynem, będziesz miała obawy, ale jeśli nie uwierzysz, że możesz być szczęśliwa, to nigdy nie będziesz.
Jestem przyzwyczajona do tego, że nie wychodzi mi w takich sprawach – wyznałam.
W takim razie musisz zmienić nawyki, siostrzyczko. Trochę wiary w siebie! Zastanów się nad tym co jest dla ciebie dobre i trzymaj się tego. Wtedy będzie tylko lepiej – zapewnił.
Może Niall ma rację? Może powinnam na chwilę się zatrzymać i zastanowić czego tak naprawdę chcę?
To nie jest takie proste, ale postaram się. Dziękuję.
Jesteśmy takim przykładowym rodzeństwem, zauważyłaś? – zaśmiał się.
Innym nie moglibyśmy być – zawtórowałam mu. – Czasem mamy swoje upadki, ale dajemy radę.
Jak polecisz ze mną do rodziny, to nie ma innej opcji, pokochają ciebie od pierwszego wejrzenia.
Tak myślisz?
Jestem tego pewny! Jesteś dokładnie taka, jak mama, a wszyscy ją kochali. Co więcej, nie wiem czemu, ale gdy przyjeżdżał do nas Harry, to wszyscy szaleli z zachwytu, więc gdy powiem, że jesteście razem, to pewnie dostaniesz pokój na końcu korytarza z najwygodniejszym łóżkiem.
Każda wzmianka o szatynie wywiercała mi dziurę w środku. Świetnie.
W takim razie już nie mogę się doczekać – uśmiechnęłam się lekko zdenerwowana myślą o poznaniu mojej prawdziwej rodziny.
Robi się późno – Niall spojrzał na ekran telefonu. – Zbierajmy się. Zaparkowałem niedaleko.

           Gdy zajechaliśmy z Niall'em pod dom, niesamowicie zaczęło mi bić serce. Nie wiedziałam czy Harry tam będzie. Czy powiedział już Louisowi o naszej kłótni. Nie miałam pojęcia jak wygląda teraz nasza sytuacja. Mam ochotę go przeprosić, ale coś mnie powstrzymuje. Popieprzony Styles. Popieprzona ja. Popieprzona relacja.
Wszystko w porządku? – spytał blondyn, gdy wyszliśmy z samochodu.
Tak. Jestem trochę zmęczona – skłamałam wymuszając uśmiech.
Po wejściu do środka od razu usłyszałam podekscytowany głos Lou, na który odpowiedział jak zwykle zachrypnięty głos Harry'ego. Przełknęłam głośno ślinę zaczynając rozwiązywać buty. Zupełnie mi się nie śpieszyło. Nie byłam gotowa na konfrontację z szatynem. Jedyne czego chciałam w tym momencie, to położenie się do łóżka i porządne wypłakanie się. Każda dziewczyna czasem tego potrzebuje, a u mnie właśnie nastąpiła taka potrzeba.
Niestety zdejmowanie butów i okrycia wierzchniego nie może trwać wiecznie. Musiałam jakoś przejść przez salon, by dostać się do swojego pokoju. Im szybciej tym lepiej. Niall poszedł pierwszy i od razu rzucił się na fotel, kładąc nogi a stolik.
O czym tak romansujecie, gołąbki? – spytał żartobliwie chłopaków siedzących na kanapie.
Tajemnica – odparł Tommo. – Jak było w Central Parku?
Świetnie! Podczas spaceru Maggie pomogła chłopakowi, który tańczył na chodniku. Zatańczyli razem, jakby mieli ułożoną choreografię od miesięcy! W dodatku mam taką hojną siostrę, która nie wzięła ani centa z tego co zarobili! Później byliśmy we trójkę na kawie – opowiedział blondyn z podekscytowaniem, przez co cała uwaga skupiła się na mnie.
Mój wzrok zatrzymał się na Harry'm, który przez moment spojrzał na mnie z uśmiechem, ale zaraz jego mina zrzedła, a oczy stały się zimne. Okej, dalej jest wściekły.
Idę spać – burknęłam słabo, szybkim tempem udając się do pokoju. Będąc przy drzwiach usłyszałam "Co jej jest?" wypowiedziane przez Louisa i obojętne "Nie wiem" z ust kędzierzawego.
Zamknęłam się w pokoju, od razu zrzucając z siebie ubrania i nakładając za duży t-shirt i krótkie spodenki. Położyłam się do łóżka, przykrywając się kołdrą pod brodę.
           Kiedy łzy zaczęły płynąć po moich policzkach, w duchu modliłam się, żeby nikt do mnie nie przyszedł. Nawet Harry. Nie chcę go w tej chwili. Jego słowa zabolały. Mimo, że częściowo miał rację, że coś jest nie tak. Nie mogłam mu powiedzieć, o moich uczuciach. W szczególności jeśli sama nie jestem jeszcze ich pewna. To była tylko jedna chwila podczas której pomyślałam o nim, jak o kimś więcej. Nie wiem jeszcze, czy to jest prawdziwe, czy tylko mój kobiecy instynkt płata mi figle. Mimo to, nie mogę wyrzucić myśli o mojej przyszłości razem ze Styles'em z głowy. Wyobrażam sobie nas mieszkających w jego mieszkaniu jako para. Za dnia spędzałabym czas w Broadway Dance Center, a on na siłowni. Wieczorem za to spotykalibyśmy się w naszych czterech kątach i cieszyli się sobą pod każdym względem. Mogłabym już zawsze zasypiać i budzić się przy jego boku. Robić mu śniadania i nawet wysłuchiwać zażaleń, że mało jem. Ta wizja i wiele innych nie opuszcza mojej głowy, jednocześnie raniąc mnie od środka. Wiem, że nigdy nic takiego nie będzie miało miejsca, a jeśli powiem mu o tym, to zrobi się między nami dziwnie. Aż w końcu stracę przyjaciela. Wolę zachować swoje uczucia dla siebie. Tak będzie lepiej.
           Nienawidziłam go. Nienawidziłam go za to, że zgodził się na ten udawany związek. Nienawidziłam go za to, że pozwolił mi coś do niego poczuć. Nienawidziłam go za wczorajszy wieczór, który przeważył moje uczucia. Tak bardzo zapewniałam siebie, że nic do niego nie czuję, aż w końcu to się stało. Popełniłam cholerny błąd. Nie powinnam była pozwolić na to wszystko. Nie powinnam była dopuścić do kolejnych razy, kiedy się pocałowaliśmy lub poszliśmy do łóżka. Cholerny Styles! Chociaż, jakby nie patrzeć to moja wina. To ja pierwsza się złamałam i poczułam do niego coś więcej. To z mojej inicjatywy wydarzył się nasz "pierwszy raz". Ten cały "związek" również. Boże, to wszystko moja wina! Sama sobie wyrządziłam krzywdę. Jak zawsze. Mam ochotę zasnąć i obudzić się bez żadnych uczuć. Wtedy moja relacja z Harry'm byłaby na równym poziome. On nie czujący nic do mnie, ja nie czująca nic do niego. Przyjaźń idealna. Szkoda, że to niemożliwe...
            Po kilku godzinach wylewania łez na zmianę z myśleniem "co by było gdyby", zaschło mi w gardle. Jak na złość, nie miałam już ani jednej butelki wody w pokoju, więc musiałam wstać i iść do kuchni. Było już kilka minut po pierwszej w nocy, więc chłopacy już na pewno śpią w swoich pokojach. Całe szczęście, bo wyglądam pewnie, jak tysiąc nieszczęść z czerwoną twarzą i spuchniętymi oczami od płaczu.
Wyszłam z pokoju odruchowo rozglądając się po korytarzu, by sprawdzić, czy przypadkiem nikogo nie spotkam. W domu panowała zupełna cisza, więc byłam sto procent pewna, że nikt nie przeszkodzi mi w mojej podróży po wodę. W progu do pomieszczenia kuchennego zamurowało mnie. Tyłem do mnie stał Styles opierający się o blat. Zaczęłam powoli się cofać, by niezauważenie wrócić do pokoju i uniknąć konfrontacji. Jednak terakota miała inny zamiar, gdy zaskwierczała cicho pod moimi stopami, ale wystarczająco, by Harry to usłyszał. Kurwa, myślałam, że takie rzeczy dzieją się tylko w filmach. Szatyn odwrócił się, a ja zachowałam się tak, jak na tchórza przystało – biegiem wróciłam do swojego pokoju, zatrzaskując drzwi. Zacisnęłam oczy, zjeżdżając na ziemię po drzwiach i chowając twarz w dłoniach. Nie dość, że spotkałam kędzierzawego to jeszcze nie wzięłam wody. Takiego pecha może mieć tylko Maggie Horan. Nikt inny.
Momentalnie zamarłam, gdy usłyszałam pukanie do moich drzwi i to znajome niskie "Meg's". Pośpiesznie odsunęłam się od drewnianej powłoki, stając na równe nogi. Pukanie się nasiliło, a ja zakryłam usta dłońmi, kiedy tym razem powiedział, że wie o mojej obecnej bezsenności. Nie chciałam otwierać drzwi, ale równie dobrze wiedziałam, że on to zrobi za mnie. Musiałam temu zapobiec.
Po prostu odejdź, Harry – powiedziałam drżącym głosem.
Chcę porozmawiać. Mogę wejść?
Nie – zaprzeczyłam. – To jest koniec, sam to tak nazwałeś.
Pozwól mi wyjaśnić. Wpuść mnie – nie dawał za wygraną.
Zacisnęłam usta, wzdychając głośno. Muszę być silna.
Nie – powtórzyłam. – Odejdź.
Tego właśnie chcesz? Naszego końca? – przy drugim pytaniu załamał mu się głos.
Wiedziałam, że to co muszę powiedzieć zrani mnie niesamowicie i zniszczy od środka, ale to jest to, co powinnam zrobić.
Tak – odpowiedziałam, po czym przykryłam usta ręką, by przytłumić szloch.
Nie powiedział nic, prawdopodobnie odszedł, jak mu kazałam. To koniec. Boli, ale tak będzie lepiej. Przynajmniej tak będę sobie wmawiać.




Witam ponownie :)
Większość z was pewnie się nie spodziewała, że cokolwiek tutaj się jeszcze pojawi. Zawiodłam znowu wasze zaufanie, doskonale zdaję sobie z tego sprawę. 
Przez ostatnie półtora roku działo się zbyt dużo w moim życiu. Zbyt wiele nowych doświadczeń, obowiązków i zmartwień. Miałam kryzys dzięwiętnasto/dwudziestolatki, która stwierdziła, że wyrosła z pisania opowiadań. Przeprowadziłam się do dużego miasta, poszłam na studia i do pracy. Łatwo zapomniałam o tym co miałam tutaj.  
Pierwszy przełom nastąpił w grudniu, gdy dodałam rozdział, jednak po tym znowu pojawiła się przepaść. Prawdziwa rewolucja w mojej głowie zaczęła się jakoś tydzień temu, gdy z nudów zaczęłam czytać swojego starego bloga (sweet-sounds-of-his-voice). Odruchowo zahaczyłam też o komentarze. Wzruszyłam się. To ile was było... Wasze uznanie i wiara. Wtedy zrozumiałam z czego zrezygnowałam. Zostawiając was, zostawiłam cząstkę siebie. Coś z czym przeżyłam całe gimnazjum i liceum. Pisanie było niemal tak ważne, jak taniec. Chcę, by znowu wróciło do mojego życia, tak samo jak wy. 
Stęskniłam się. Poznałam tutaj niesamowitych ludzi, z którymi przez jakiś czas utrzymywałam kontakt. Jak mogłam zrezygnować z czegoś co było moją ucieczką od problemów? Nie mam pojęcia. Wielu z was na pewno straciłam, ale nie poddam się. Poznacie zakończenie historii Maggie. Ba, poznacie zakończenie kolejnej historii, którą stworzę. Jedyne o co proszę to o szansę. 
Przepraszam, że tyle musiałyście czekać.
Kocham was i dalej żyję,
Wasza eM's :)  

12 komentarzy:

  1. Nie wiem od czego zacząć... Nie wiem, czy mam cię ochrzanić, za to, że tyle ciebie nie było, czy internetowo ciebie uściskać za to, że wróciłaś. W każdym bądź razie cieszę się, że zrozumiałaś i znowu z nami jesteś. Nie możemy ciebie obwiniać za to, że miałaś trudny okres w życiu. Przeprowadzki i nowe doświadczenia zmieniają człowieka oraz ograniczają czas. Dlatego jeśli chodzi o mnie to ci wybaczam, o ile nie każesz nam czekać na kolejny rozdział pół roku. W przeciwnym wypadku znajdę cię i ochrzanię osobiście!
    Dobra. Teraz najważniejsza część. O MÓJ BOŻE! TEN ROZDZIAŁ! Tyle sprzecznych emocji! Sam początek, scena w łóżku, myślałam, że będzie sielanka, ale zapomniałam, że to nie w twoim stylu. Jednocześnie uwielbiam to, że Maggie czuje coś do Harry'ego, ale też nienawidzę, bo ideałem był dla mnie Zayn. Nie wiem czy ta dwójka wyjdzie na prostą. Mam nadzieję, ale kto wie co tam zaplanowałaś :P
    Jestem zakochana w relacji Maggie i Nialla. Są świetnym rodzeństwem. Uwielbiam ich rozmowy. Mam dziwne wrażenie, że blondyn będzie próbował wbić dla Maggie do głowy nowego chłopaka. Widać było, że Matt mu przypadł do gustu, tak samo jak nie uśmiecha mu się związek Meg's z Harry'm. Którego już nie ma? Dobrze zrozumiałam? Matko, eM's! Co ty ze mną robisz! Cała się trzęsę z ciekawości co będzie dalej! Kiedy nowy rozdział?
    Kocham cię za to, że wróciłaś!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nowy rozdział prawdopodobnie za tydzień w środę :) Dziękuję za wyrozumiałość, za wszystko :')

      Usuń
  2. Choć troche co zajęło, żeby wrócić do nas to i tak ciesze się ze nareszcie się pojawił nowy Rodział :) kacu ma wzloty i upadki i kryzysy.:) czekam na kolejny rozdział :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak wiem, że trochę (chociaż ja bardziej powiedziałabym, że długo, a nawet bardzo długo, nie oszukujmy się) mi to zajęło, ale koniec waszego czekania! Poprawię się, obiecuję :)

      Usuń
    2. eM. Kiedy pojawi się przez nas tak bardzo wyczekiwany rozdział !! Czekam na niego już z taką niecierpliwością !! Pozdrawiam Mayka :*

      Usuń
  3. Kiedy spodziewamy się nowego rozdziału ?? :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. myślałam, że nikogo tu nie ma, dlatego nie dodawałam... do niedzieli będzie w takim razie :)

      Usuń
    2. Czekamy z niecierpliwoscią ����

      Usuń
  4. Tak bardzo czeeeekm !!! ��������

    OdpowiedzUsuń
  5. Taaaak! Czekamy czekamy, jestem przekonana, że czyta to duzo ludzi a nie komentują i nie dają Ci znać (a szkoda).
    Nie ważne, że Cie nie było - ważne, że już jesteś z nami i publikujesz swoje dzieła :)
    Rozdział bomba, no jestem ciekawa jak to Megs bedzie sie migać od Harry'ego i jak to wszystko dalej sie potoczy. Nie powiem bo Matt mi się spodobał (oby Harry się nie dowiedział xD). A najbardziej spodobała mi sie scena, w której sie spotkali i to jak ona mu pomogła. Kocham, że jest taka dobra ale to rodzinne u nich :)
    Trzymam Cię za słowo i czekam do niedzieli na nowy Xx

    OdpowiedzUsuń
  6. Widzę, że już się zaczęło ;) jak zawsze wielki powrót, obiecywanie regularnych rozdziałów no i jak to się kończy wszyscy wiedzą.. ile tym razem przyjdzie nam czekać? Wiesz powinnaś mieć trochę szacunku dla tych co zostali i cierpliwie na Ciebie czekali. Ja już się chyba poddaję... i wybacz te słowa, ale po prostu mam do Ciebie żal.

    OdpowiedzUsuń
  7. Takim gadaniem napewno jej nie zmotywujemy. Każdy może mieć lepszy lub gorszy dzień. Tym co się opowiadanie podoba i tak bedą czekać ! Także trzymamy za słowo ze następny rozdział się pojawi prędzej czy późnej !! ��������

    OdpowiedzUsuń