Obudziłam się przez budzik w moim telefonie,
którego zapomniałam wyłączyć. Całe szczęście nie zadzwonił
mi on o szóstej rano tylko o dziesiątej. Wyłączyłam denerwujący
dzwonek, przeciągając się na łóżku. Westchnęłam ciężko, po
czym przenosząc się na koniec materaca podniosłam rolety. Pogoda
nie była była zadowalająca. Padał śnieg, ale było szaro i
mgliście, więc zapewne była odwilż. Na pewno nigdzie dzisiaj nie
wychodzę.
Moją uwagę przykuły dwie walizki leżące pod szafą. Musiałam
być na prawdę zmęczona, że nie słyszałam, jak chłopcy je
przynieśli. No trudno. Zsunęłam się z łóżka udając się do
moich bagaży. Otworzywszy jeden z nich od razu napotkałam
zielono-niebieską, kraciastą koszulę Harry'ego, którą musiał mi
wrzucić przez przypadek. Cóż, powinien wiedzieć, że już jej nie
odzyska. Nie zastanawiając się ściągnęłam t-shirt, nałożyłam
stanik, a następnie koszulę kędzierzawego, która sięgała mi
prawie do kolan. W tym samym momencie zaburczało mi w brzuchu, a ja
dopiero zdałam sobie sprawę, że mój ostatni posiłek był wczoraj
rano przed wylotem do Nowego Jorku.
Boso udałam się na poszukiwanie kuchni. Wyszłam z pokoju, udając
się wzdłuż korytarza, a później skręcając w lewo. Moja
intuicja mówiła mi, że szukane przeze mnie pomieszczenie jest
blisko salonu. Nie całą minutę później okazało się, że się
nie myliłam. Dziwiło mnie tylko, że po drodze nie spotkałam
żadnego z chłopaków. Jak się okazało dopiero w kuchni zastałam
Louisa pijącego kawę.
– Dzień
dobry. Jak się spało naszej małej w nowym łóżku? – przywitał
się Tommo z szerokim uśmiechem.
– Dobrze,
chociaż minie trochę czasu nim przyzwyczaję się do nowego miejsca
– powiedziałam, podchodząc do lodówki i wyciągając z niej sok.
– Wydawało
mi się, że Harry spał u siebie w pokoju – mruknął pod nosem, a
kiedy obdarzyłam go pytającym spojrzeniem, zaczął wyjaśnienia. –
Masz na sobie jego koszulę, Maggie – uniósł brwi do góry,
czekając na moją reakcję.
– Skąd
wiesz, że to jego koszula? – spytałam, nalewając soku do
szklanki.
– Dostał
ją ode mnie rok temu na urodziny – odparł zwycięsko. – Co masz
na swoją obronę młoda damo? – udał powagę.
– Opanuj
swoje kudłate myśli, Tomlinson. To, że raz spędziłam noc z
Harry'm nie znaczy, że spędzę z nim noc po raz kolejny –
przewróciłam oczami, wypijając napój z naczynia. – A jego
koszulę znalazłam w swojej walizce i miałam zachciankę by ją
założyć – dodałam, udając się do wyjścia z kuchni. – I
jeszcze jedno – zatrzymałam się w progu. – To, że Harry jest
skurwielem, nie znaczy, że ja wybiorę sobie karierę dziwki –
rzuciłam, po czym opuściłam kuchnię.
Może nie potrzebnie tak wybuchnęłam, ale miałam już dosyć tych
docinek. Wszystko zaczęło się wtedy, jak reszta dowiedziała się
o tym, że spałam ze Stylesem. Od tamtej pory wszyscy zaczęli
szukać jakiś dodatkowych znaczeń w każdej naszej rozmowie, czy
zachowaniu, jak jesteśmy w jednym pomieszczeniu. To było na prawdę
irytujące. Rozumiem, że mogą się o mnie troszczyć, bo znają
szatyna dłużej i widzą do czego jest zdolny, ale bez przesady. Nie
jestem dzieckiem i umiem o siebie zadbać. Najbardziej irytuje mnie
fakt, że wszyscy sądzą, że zaraz zakocham się w Harry'm i będzie
z tego wielki problem. Cholera, między nami jest tylko przyjaźń, a
to, że się dogadujemy i lubimy spędzać ze sobą czas, to nie ich
zasrany interes. Dlatego też nie mogą dowiedzieć się, o tym, że
czasem spotykamy się za ich plecami, a gdy się upijamy zdarza nam
się pocałować. Nie mogą też dowiedzieć się o pozostałych
dwóch razach, kiedy doszło do czegoś więcej.
Patrząc też z drugiej strony, to strach pomyśleć, gdyby
kędzierzawy był moim chłopakiem. Piekło. Tak tylko mogę określić
to co działoby się, gdyby reszta się o tym dowiedziała. Szczerze
mówiąc to zradza się we mnie pomysł, by porządnie nabrać
naszych przyjaciół, kiedy będziemy już na skraju wytrzymałości,
jeśli chodzi o ich wścibskość. Hmm, będę musiała porozmawiać
o tym z Harry'm....
Uśmiechnęłam się pod nosem, na samą ich reakcję, gdyby poznali
taką nowinę. Zemsta potrafi być zabawna.
Przechodziłam właśnie obok pokoju, w którym były uchylone
drzwi. Na łóżku zobaczyłam mojego brata naciągającego struny w
gitarze. Zapukałam cicho w drewniany prostokąt, co spowodowało, że
Niall podniósł głowę, a kiedy jego oczy napotkały mnie
uśmiechnął się ciepło, co odwzajemniłam.
– Cześć
– przywitał się. – Wchodź.
– Cześć
– odparłam wchodząc do środka, zamykając za sobą drzwi. –
Grasz na gitarze? – spytałam zdziwiona, siadając obok niego na
łóżku.
– Kiedyś
chodziłem do szkoły muzycznej, ale w liceum zrezygnowałem, bo nie
miałem czasu – westchnął głośno. – Od tamtej pory uczę się
nowych chwytów i sztuczek sam.
– Nigdy
o tym nie wspominałeś – zauważyłam.
– Jakoś
nie było okazji – wzruszył ramionami. – Wszystko w porządku?
Sprawiasz wrażenie zdenerwowanej – zmarszczył lekko brwi zerkając
na mnie.
– Wydaje
ci się – skłamałam. – Zagrasz coś?
Niall chwilę się zastanawiał zerkając to na mnie, to na gitarę,
aż w końcu skinął głową, ustawiając odpowiednio palce na
strunach. Kilka sekund później w sypialni rozbrzmiewały się
czyste, wolne dźwięki. Uśmiechnęłam się zatracając się w
muzyce. Obserwowałam, jak opuszki palców blondyna muskały kolejno
struny. Jego twarz wyrażała skupienie zmieszane z zadowoleniem.
Patrząc na niego, mogłam śmiało stwierdzić, że granie sprawia
mu przyjemność. Niall miał swoją pasję, którą właśnie
odkryłam.
Kiedy mój brat zakończył melodię, zaklaskałam kilkakrotnie w
dłonie z uznaniem skinając głową.
– To
było coś – powiedziałam, nie kryjąc podziwu. – Nie myślałeś,
żeby znów tym się zająć?
– Czym?
– udał, że nie wie o co chodzi. – Muzyką? Nie. Są ludzie o
wiele lepsi ode mnie – mruknął, odkładając gitarę na łóżko.
– Wiesz,
że gdyby każdy człowiek tak myślał, to świat rozrywki, by nie
istniał? – uniosłam brwi do góry. – Niall, widzę z jaką
pasją grasz. Musisz coś z tym zrobić.
– Nie
– pokiwał przecząco głową.
– Dlaczego?
– nalegałam.
– Denerwuję
się przed każdym wyjściem na scenę, głos mi zaczyna drżeć,
ręce tak samo – powiedział rozpaczliwie.
– A
kto się nie denerwuje przed występami? – zagestykulowałam
rękoma. – Zawsze są jakieś nerwy, ale z czasem one są coraz
mniejsze. Musisz tylko walczyć ze swoimi lękami.
– Tak
myślisz?
– Uwierz
mi, że wiem co mówię, Niall. Myślisz, że ja się nie bałam
wyjść i zatańczyć przed elitą w świecie tańca? Albo kiedy
miałam flashmoba w centrum? Każdy występ powoduje u mnie stres,
ale nie taki, jak na początku – zapewniłam.
– I
co ja mam niby zrobić? – mruknął.
– To
co ja. Mieszkamy w Nowym Jorku! Tutaj możliwości są ogromne.
Szkół, które ciebie wykształcą jest kilkanaście. Musisz
próbować swoich sił, nie poddawać się i przyjmować każdą
krytykę oraz pochwałę.
– To
ja, jako starszy brat, powinienem ci dawać takie rady –
zażartował.
– Pamiętaj,
że młodsze rodzeństwo też może mieć czasem rację – zaśmiałam
się. – Obiecaj mi, że poszukasz sobie szkoły.
– Obiecuję
– zgodził się, na co go przytuliłam. – Hej, masz na sobie
koszulę Harry'ego? – odsunął mnie od siebie, lustrując wzrokiem
mój ubiór.
Westchnęłam podirytowana.
– Jeśli
ty też masz zamiar zasugerować mi, że z nim spałam, to lepiej
będzie, jak sobie pójdę – mruknęłam, wstając z łóżka.
Niall jednak zatrzymał mnie, łapiąc za rękę i ciągnąc do tyłu,
tak, że znowu wylądowałam na materacu. – Co?!
– Nic
takiego nie miałem na myśli – obronił się. – Ale chyba już
wiem dlaczego byłaś poddenerwowana, jak tu przyszłaś i zgaduję,
że spotkałaś Louisa.
– Dlaczego
żadne z was nie może zrozumieć, że pomiędzy mną, a Harry'm jest
tylko przyjaźń? – wybuchnęłam, krzyżując ręce na piersiach.
– Cały czas wypominacie nam tylko tę jedną noc, która nigdy
więcej nie miała miejsca. Dlaczego macie, aż takie uprzedzenie do
niego?
– On
bawi się dziewczynami, Maggie, a ja nie chcę byś przez niego
cierpiała.
– Czego
nie rozumiecie w słowach „tylko
przyjaciele”? – syknęłam
robiąc cudzysłów w powietrzu przy ostatnich dwóch wyrazach.
– Czasem
nie zachowujecie się, jak „tylko
przyjaciele” – westchnął, naśladując mój ton głosu.
– Bo
co? Bo czasem mnie przytuli lub powie mi coś na ucho? –
prychnęłam. – To nie musi być wiecznie coś sprośnego, bo Harry
to powiedział. On też ma swoje problemy, wiesz? Mimo, że często
zachowuje się, jak skurwiel ma serce. Prawda jest taka, że po
śmierci Zayna nikt go nie rozumie, bo nikt nie miał styczności z
takim stylem życia. Widzicie w nim tylko co najgorsze, a tak na
prawdę gdyby nie on, to nie wiem czy otrząsnęłabym się po tym
wszystkim co się ostatnio wydarzyło – wygarnęłam na jednym
tchu, dopiero teraz łapiąc głęboki oddech.
Niall przez chwilę siedział, jak wryty patrząc na mnie z
rozszerzonymi powiekami. Dopiero teraz, gdy to wszystko powiedziałam
zdałam sobie sprawę, dlaczego Styles chciał, bym tutaj
zamieszkała. Wiedział, że tym sposobem będzie miał osobę, która
zawsze go posłucha, postara się zrozumieć i doradzić.
– Nie
wiedziałem, że Harry tak się czuje – odezwał się w końcu. –
Cholera, głupio wyszło... – podrapał się w tył głowy. –
Przepraszam Maggie, ciebie też nie chciałem urazić, ja po prostu
się troszczę...
– Między
troszczeniem się, a byciem upierdliwym jest różnica, wiesz? –
uniosłam lekko kąciki ust.
–
Przepraszam
Maggie. Nie wiedziałem, że tak to wygląda – westchnął ciężko.
–
Przeprosiny
przyjęte, ale musicie porozmawiać z Harry'm, bo on potrzebuje też
zrozumienia męskiej części przyjaciół.
– Obiecuję
– zapewnił, po czym drugi raz tego ranka przytuliliśmy się.
Chwilę beztroski przerwał nam dzwoniący telefon. Niall chwycił
komórkę zerkając na ekranik, a następnie na mnie. Odetchnął
głośno i odebrał połączenie.
– Cześć
tato... – przywitał się, a mnie zatkało. Dzwonił tata. NASZ
tata. – Jakąś godzinę temu... Tak, wróciła cała i podoba jej
się dom... Obiad? Poczekaj spytam... – Blondyn odłożył
urządzenie od ucha, zakrywając głośnik. – Tata zaprasza nas
jutro na obiad. Jeśli nie chcesz to nie musisz iść – dodał
widząc moje zakłopotanie.
Co robić? Zgodzić się? Nie wiem.. W sumie mam okazję poznać
ojca, co prędzej, czy później i tak nastąpi. Raz się żyje.
– Chcę
– powiedziałam, uśmiechając się lekko, co brat odwzajemnił,
przykładając telefon z powrotem do ucha.
– Będzie...
O 16? – Zerknął na mnie, na co skinęłam głową. – Pasuje...
Dobrze... Pozdrowię... Do jutra, tato! – pożegnał się, a
następnie zakończył połączenie. – Jesteś pewna, że jesteś
gotowa? – spytał.
– Chyba
tak. Jeśli będę to odkładać, to z każdym dniem będzie coraz
ciężej – odparłam. – To samo się liczy twojej kariery
muzycznej – wskazałam na niego palcem.
– Nie
odpuścisz prawda? – westchnął zrezygnowany.
– Nie
– pokiwałam przecząco głową, uśmiechając się szeroko. – A
teraz wybacz, ale muszę iść wziąć prysznic – wstałam z łóżka.
– Byłbym
zapomniał! Dzisiaj przyjeżdża Liam z Danielle i robimy parapetówkę
– powiedział szybko.
– Fajnie
wiedzieć – mruknęłam, będąc już przy drzwiach.
– Gdybyś
wczoraj nie poszła tak wcześnie spać, to byś wiedziała –
odparł, na co rzuciłam w jego stronę morderczy wzrok i opuściłam
pokój.
Przeszłam na koniec korytarza, gdzie znajdowała się moja
sypialnia. Na miejscu zgarnęłam jasne jeansy i czystą bieliznę.
Postanowiłam, że na górę ponownie założę koszulę Harry'ego
zawiązując na dole, by trochę ją skrócić.
Opuściłam swój pokój, przechodząc do łazienki na przeciwko.
Przekręciłam klucz w zamku, by nikt niechciany tutaj nie wlazł,
kiedy będę brała prysznic. Rozejrzałam się po pomieszczeniu, w
którym byłam pierwszy raz. Nie było ono duże, ale też nie było
małe, gdyż było tutaj miejsce zarówno na prysznic, jak i wannę.
Na przeciwko kabiny stał wmontowany w półki zlew, nad którym
wisiało lustro rozciągające się wzdłuż blatu. Cała łazienka
oprócz sufitu była obłożona kafelkami. Na podłodze były one
czarno-białe, a na ścianach intensywnie czerwone z białymi
wzrokami. Podobał mi się taki wystrój. Sprawiał wrażenie
ciepłego i drapieżnego. Mogę się założyć, że kolorystykę
dobierała Danielle lub Louis.
Zrzuciłam z siebie ubrania i bieliznę, odkręciłam wodę i
weszłam do brodzika, zasuwając kabiny. Zabrałam się za umycie
włosów, a następnie całego ciała. Ciepły strumień od razu mnie
odprężył, pomagając zapomnieć mi o wszystkich nerwach, jakie
spotkały mnie dzisiejszego ranka.
Wyraźnie zrelaksowana wyszłam spod prysznica, owijając swoje
ciało ręcznikiem. Podeszłam do zlewu, gdzie stała moja
kosmetyczka. Wyciągnęłam z niej szczoteczkę i pastę zabierając
się za mycie zębów. Następną czynnością było umycie twarzy
peelingiem owocowym, który doskonale wygładzał moją skórę.
Wykonawszy poranną toaletę pozbyłam się mokrego ręcznika,
nakładając czystą bieliznę, spodnie i koszulę, którą, jak
planowałam zawiązałam u dołu. Wytarłam ręcznikiem włosy,
później dokładnie je rozczesując.
Odświeżona
opuściłam łazienkę, znowu wchodząc do swojego pokoju. Zamknęłam
drzwi, a następnie podeszłam do telefonu by sprawdzić, która jest
godzina. Zdziwiłam się, kiedy okazało się, że za piętnaście
minut będzie czternasta. Nie możliwe, że ten czas tak szybko
leci... Westchnęłam głośno i w tym czasie rozległo się pukanie
do drzwi.
– Proszę
– powiedziałam, ciekawa kto narusza mój spokój.
Jak się okazało w progu pojawił się mój brat ubrany w kurtkę,
szalik i czapkę.
– Jedziemy
z Louisem do sklepu po zapasy na dzisiejszy wieczór. Potrzebujesz
czegoś? – spytał.
– Chyba
nie – wzruszyłam ramionami.
– Okej
– skinął głową. – Mogę mieć do ciebie prośbę? –
spojrzał na mnie pytająco, na co podparłam dłonie na biodrach. –
Obudzisz Harry'ego?
– A
wy nie możecie? – uniosłam brwi do góry.
– Jedziemy
przecież do sklepu, a go na prawdę jest ciężko dobudzić –
westchnął.
– Czyli
czarną robotę zostawiacie dla mnie? – zażartowałam.
– Dzięki
siostra. Wiedziałem, że możemy na ciebie liczyć – wyszczerzył
się, a kiedy złapałam poduszkę, by w niego rzucić, zamknął
drzwi śmiejąc się głośno.
Westchnęłam po raz kolejny, opuszczając pokój, w poszukiwaniu
sypialni Harry'ego. Nie zdziwię się jeśli jest ona najdalej od
mojej, z troski o moje bezpieczeństwo. Przewróciłam oczami, udając
się na koniec korytarza. Przy okazji zerkając do dwóch
pomieszczeń, które były puste. Znowu okazało się, że mam rację,
kiedy uchyliłam drzwi od pokoju znajdującego się na końcu i
zobaczyłam tam owiniętego w kołdrę, śpiącego Harry'ego. Weszłam
do środka, uśmiechając się pod nosem, widząc spokój na twarzy
kędzierzawego. Wyglądał bardzo bezbronnie, że aż szkoda było mi
go budzić. Jednak jak mus, to mus.
– Harold
– powiedziałam cicho, siadając na brzegu łóżka. – Edward –
popchnęłam ręką jego ramię. Zauważyłam, że minimalnie się
uśmiechnął, ale dalej nie otwierając oczu. Co za drań! On udaje!
– Styles, wiem, że nie śpisz – przewróciłam oczami, jednak
szatyn dalej nie drgnął. – Harry... – mruknęłam
zniecierpliwiona, wbijając palec w jego policzek, na co momentalnie
się uśmiechnął, a w miejscu gdzie wbijałam opuszek pojawił się
dołeczek. Chłopak zaśmiał się cicho, powoli otwierając oczy.
Gdy jego spojrzenie spotkało moje przewrócił się na plecy,
ciągnąc mnie przy tym za rękę, przez co wylądowałam obok niego
na łóżku. Nim zdążyłam cokolwiek zrobić Styles objął mnie
rękoma kładąc głowę na mojej klatce piersiowej wtulając się w
nią.
– Idziemy
spać – mruknął ospałym głosem.
– Jest
czternasta – westchnęłam, próbując się uwolnić spod jego
ciała. – Chłopcy pojechali już po zakupy na dzisiejszy wieczór,
a ty musisz wstać i wziąć prysznic, bo za kilka godzin przyjeżdża
Liam z Danielle.
– Chcesz
mi powiedzieć, że jesteśmy sami? – uniósł głowę, by na mnie
spojrzeć. W jego oczach od razu można było zauważyć tą kurewską
iskierkę, kiedy coś knuł.
Tak też było, gdy momentalnie przewrócił się tak, że leżał na
mnie, patrząc w moje oczy z góry.
– Harry,
nie – powiedziałam stanowczo.
– Ktoś
tu nie ma humoru – uniósł jedną brew do góry.
– Żebyś
wiedział – odpowiedziałam, spychając go z siebie, co o dziwo mi
się udało. Usiadłam na brzegu łóżka wzdychając ciężko. –
Wszyscy mają jakieś „ale”
do nas.
– Wiem
to – mruknął, siadając obok mnie. – Myślą, że chodzi mi
tylko o twoje ciało.
– Czasem
tak jest – zauważyłam.
– Jeśli
oboje tego chcemy – odgryzł się. – Dobrze wiesz, że nigdy nie
robiliśmy nic na siłę.
– Wiem
– skinęłam głową. – Denerwuje mnie tylko to, że reszta nie
może zrozumieć naszej relacji. Czy to aż takie dziwne, że się
przyjaźnimy?
– Na
to wygląda, ale ja nie mam zamiaru zachowywać się inaczej względem
ciebie, bo im to się nie podoba – zapewnił. – Lepiej niech się
cieszą, że nie wiedzą „wszystkiego”
– zaakcentował ostatni wyraz.
– Strach
pomyśleć, co by było, gdyby się dowiedzieli – wzdrygnęłam
się.
– Pewnie
bym już tu nie mieszkał – zażartował, tykając mnie lekko
łokciem. – Olać to. Nikt nie zabroni nam się przyjaźnić na
własny sposób.
–
Zdecydowanie –
zgodziłam się, zerkając na niego. – Lepiej żeby nie było
dzisiaj gry w butelkę.
– Jeśli
chcemy mieszkać pod jednym dachem, to musimy tego unikać, jak ognia
– zaśmiał się.
– Wyjąłeś
mi to z ust.
– Co
ci wyjąłem? – prychnął pod nosem.
– Harry
– przewróciłam oczami.
– Sama
zaczęłaś – wzruszył ramionami, chichotając pod nosem.
– Idź
lepiej weź prysznic – mruknęłam, wstając z materaca i udając
się do wyjścia.
–
Sugerujesz, że
śmierdzę? – spytał oburzony.
– Sugeruję,
że przyda ci się orzeźwienie – sprostowałam, opuszczając
pokój, by
pójść do swojego.
Szczerze
mówiąc byłam zdziwiona, że Styles nie zauważył, że mam jego
koszulę, podczas kiedy Louis i Niall od razu to zauważyli. Możliwe,
że nie bierze już tego do głowy, bo w Europie często zabierałam
mu t-shirty. Początkowo się na mnie denerwował, ale później
powoli się do tego przyzwyczajał.
W
drodze zorientowałam się, że dalej nic nie zjadłam, a to wszystko
przez konfrontację z Louisem. Zawróciłam się idąc do kuchni, by
przygotować sobie kanapkę i kawę. Nie miałam ochoty na kolejną
sprzeczkę po powrocie chłopaków, więc postanowiłam zjeść w
sypialni. Jeśli
mam być szczera to mam obawy przed dzisiejszym wieczorem. Nie zdążyliśmy się tutaj wprowadzić, a już są kłótnie między
nami. Nie wiem, jak zniosę ciekawskie spojrzenia reszty, jak będę
rozmawiać z Harry'm. Lepiej będzie, jak daruję sobie dzisiaj
spożywanie alkoholu. Ewentualnie wypiję jakieś piwo smakowe. Muszę
unikać sytuacji, w których mogę się upić, a wiem, że z kimś
mam na pieńku. Nie chcę powiedzieć nic, czego będę potem
żałowała.
Mam
nadzieję, że chłopacy porozmawiają z Harry'm i spróbują go
zrozumieć. Nie da się ukryć tego, że atmosfera nie jest już taka
sama, jaka była za życia Zayna. Są wyraźne podziały. Kiedyś
Tommo ze Stylesem byli nierozłączni, a obecnie nie potrafią ze
sobą normalnie porozmawiać. Teraz sytuacja wygląda tak, że Niall
najlepiej dogaduje się z Louisem, Liam z Danielle, a mi pozostał
kędzierzawy. Gdyby nas tak potasować to jedyna osoba, z którą
mogę jeszcze porozmawiać jest mój brat. Fakt, lubię spędzać z
nimi wszystkimi czas, jednak nie z każdym potrafię się
dogadać. Kiedyś myślałam, że najlepszy kontakt będę miała z
Danielle, a jak się później okazało, to nic poza tym, że obie
tańczymy, nas nie łączy. Z Lou też nie potrafię się dogadać,
a jeśli już to bardzo rzadko. Jest jeszcze Liam, którego szczerze
mówiąc znam najsłabiej. Jeszcze nigdy nie rozmawiałam z nim sam
na sam, bo zawsze ma przy sobie swoją kręconowłosą dziewczynę.
Ygh, jeśli mam mówić prawdę, to nie przepadam za Dan. Wbrew
pozorom jest dla mnie zbyt ciekawska i irytująca. Nie wiem, może
się mylę, ale od początku sprawiała na mnie takie wrażenie.
Nim
się obejrzałam wybiła godzina osiemnasta trzydzieści i wszyscy
siedzieliśmy już w salonie. W dalszym ciągu nie rozmawiałam z
Louisem, przez co czułam cały czas na sobie jego spojrzenie. Cóż, jeśli
myślał, że go przeproszę to był w błędzie.
Jak
się okazało hitem wieczoru było to, że chłopcy nakupowali dużo
jedzenia, a w końcowym efekcie i tak zamówili pizzę. Brawo! Nie
było sztywno, tak jak myślałam, że będzie. Siedzieliśmy i
rozmawialiśmy w grupie, śmiejąc się z byle czego. Dzisiejszego
dnia postanowiliśmy z Harry'm nie zbliżać się do siebie, by nie
wywołać jakiejś sprzeczki. Zamiast tego pisaliśmy ze sobą smsy,
siedząc na przeciwko siebie na fotelach. Najśmieszniejsze było to,
że żadne z naszych przyjaciół nie zauważyło tego, że gdy jedno
odkłada telefon to drugie zaczyna wystukiwać na ekraniku wiadomość.
Nagle
Niall wszystkich uciszył prosząc o uwagę. Po jego oczach można
było zauważyć, że alkohol zaczął działać w jego krwi.
– Chciałbym
tylko powiedzieć, że cieszę się, że jesteśmy tutaj w takim
gronie. Mam nadzieję, że nowy dom przyniesie nam nowe pomysły i
perspektywy na życie. Bawcie się dobrze – powiedział powoli,
unosząc butelkę z piwem na znak toastu, na co wszyscy powtórzyli
jego ruch, robiąc kilka łyków napoju. W moim wypadku było to
wypicie ostatków, dlatego niechętnie wstałam z fotela udając się
do kuchni.
Na miejscu
otworzyłam lodówkę patrząc co mamy do dyspozycji. Zdecydowałam
się na jeszcze jedno piwo o smaku lemoniady. Kiedy otwierałam
butelkę usłyszałam za sobą kroki.
– Możemy
porozmawiać?
Odwróciłam
się i zobaczyłam wyraźnie skruszonego Louisa. Kogoś chyba męczyło
poczucie winy. Bez słowa skinęłam głową opierając się plecami
o blat. Chłopak stanął obok mnie, robiąc łyka piwa.
–
Przepraszam, Maggie – wypalił. – Nie chciałem ciebie urazić
dzisiaj rano. Wiem, że moje żarty są czasem irytujące, ale ciężko
jest mi się powstrzymać.
– Postaw się
na moim miejscu co czuję, gdy wypominacie mi tylko to co złe –
mruknęłam, zerkając na niego.
– Wiem,
przepraszam. Muszę się nauczyć myśleć zanim coś powiem –
westchnął ciężko. – Kurde, to nasz pierwszy dzień w pełnym
gronie w tym domu, a my już się kłócimy. Nie chcę by to tak
wyglądało.
– Ja też
nie, ale czasami na prawdę jedziesz po bandzie, Louis –
skrzyżowałam ręce na piersiach.
– Cholera,
no wiem i obiecuję, że postaram się to ograniczyć, dobrze? Proszę
nie kłóćmy się – powiedział błagająco.
– Umowa stoi
– uśmiechnęłam się lekko, na co chłopak niespodziewanie mnie
przytulił.
Wow, obściskiwałam się dzisiaj ze wszystkimi domownikami. Cóż za szaleństwo.
– Cieszę
się, że to sobie wyjaśniliśmy – wyznał.
– Ja też –
przyznałam. – Chodź, wracamy – poleciłam, po czym oboje
udaliśmy się z powrotem do salonu.
Reszta
imprezy minęła na śmiechach i żartach. Atmosfera była zdecydowanie
lżejsza niż rano. Cieszę się, że porozmawiałam z chłopakami na
temat Harry'ego i wyjaśniłam im kilka spraw. Może teraz wreszcie
zrozumieją jego punkt widzenia i będziemy dążyć do tego co było
kiedyś. Nauka z dzisiejszego dnia jest jedna, że czasem trzeba
nakrzyczeć na facetów, by zrozumieli swoje błędy i przejrzeli na
oczy. Mam nadzieję, że dzisiejsze wydarzenia pozytywnie wpłyną na
naszą grupę.
Nim się
obejrzałam wybiła północ, a ja musiałam się wyspać na zajęcia.
Musiałam więc pożegnać się z resztą i pójść spać. Chłopacy
trochę marudzili, ale pozwolili mi spokojnie pójść odpocząć.
Jednak jak zwykle musiały spotkać mnie jakieś przeszkody. Tym
razem był to Harry, który się upił i spał w moim łóżku.
Westchnęłam zrezygnowana, szturchając go.
– Idź do
siebie, Styles – syknęłam.
Chłopak
mruknął coś pod nosem przewracając się plecami do mnie. Byłam na
przegranej pozycji. Wiedziałam, że choćby grzmiało i pierdziało,
to szatyn nie wstanie z łóżka. Dlatego musiałam iść spać do
pokoju Harry'ego.
Zgarnęłam z
krzesła leżący t-shirt i telefon, a następnie udałam się na
drugi koniec korytarza, gdzie znajdowało się szukane przeze mnie
pomieszczenie. Weszłam do środka zamykając za sobą drzwi.
Zrzuciłam z siebie ubrania nakładając na ich miejsce koszulkę.
Nastawiłam w telefonie budzik, po czym położyłam się na materac
owijając się kołdrą. Momentalnie otoczył mnie intensywny zapach
perfum Stylesa, a ja dopiero teraz zdałam sobie sprawę, jak bardzo
byłam zmęczona. Niemal natychmiast po zamknięciu oczu odpłynęłam
w krainę snu...
Cześć waaam! :)
Mam dla was informacje, że rozdziały będą pojawiały się co niedzielę. Yeeey, jestem taka szczęśliwa, że dla was znowu publikuję! Z pierwszym rozdziałem miałam czekać do następnej niedzieli, ale nie wytrzymałam, haha. Serio za wami tęskniłam!
Pozostaje mi czekać na wasze opinie i ewentualne pytania do mnie lub bohaterów :)
Nie ukrywam, że liczę na trochę więcej komentarzy niż pod prologiem,
ale to tylko takie moje marzenia :)
eM's xxx
Bym zapomniała! Łapcie mój drugi zwiastun do Sick Problems:
Chciałam skomentować prolog ale ja zawsze wszystko zostawiam na ostatnia chwile i tak już wyszlo... Nawet nie wiesz jak się cieszę ze jednak piszesz tego bloga! Często tu wchodziłem i sprawdziłam mimo ze jestem obserwatorem.
OdpowiedzUsuńKovham to po prostu i nie wiem co jeszcze mogę powiedzieć. Będzie mi brakowało Zayna... Harry musi stanąć na wysokości zadania! I MI go zastąpić xD
;*******
Sophie xx
Świetny rozdział!!! Uwielbiam tego bloga <33
OdpowiedzUsuńsuper rozdział!
OdpowiedzUsuńczytając go wyobraziłam sobie Maggie z Louisem, to byłby jakiś skok w bok, coś innego, no ale z niecierpliwieniem czekam na dalszy rozwój akcji :)
zastanawiam się jak potoczy się obiad z tatą rodzeństwa. takie spotkania często wydają się fajne, ale często wynikają z nich jakieś kłótnie. też zastanawiam się jak to wszystko się potoczy :)
mam pytanie czy do rozdziałów będziesz dodawać gify/zdjęcia, bo poprzednio tak robiłaś.
pozdrawiam
Katie ♥
Do rozdziałów nie będę już raczej dodawać gifów/zdjęć, bo nie chce mi się ich szukać :)
UsuńGenialny rozdział, nie myślałam że dodasz a tu proszę :)
OdpowiedzUsuńWeszłam, żeby Cię prosić, żebyś nie dodawała spamu pod rozdziałami - myślę, że gdybym zostawiła spam u Ciebie, też nie byłabyś zadowolona.
OdpowiedzUsuńCzytałam Sick Truth, być może skuszę się i na Sick Problems. Życzę Ci powodzenia w pisaniu, bo masz naprawdę ogromny talent.
Tylko błagam, nie spam ludziom pod rozdziałami xD
Pozdrawiam,
Merr
percyiannabeth.blogspot,com
beforeandafter-merr.blogspot,com
Matko, tak bardzo ciebie przepraszam! Z zasady jak zostawiam spam to robię to w wyznaczonych zakładkach... To musiało być moje niedopatrzenie, mam nadzieję, że mi wybaczysz... Dziękuję za komplement i bardzo by mi było miło, gdybyś sprawdziła jak idzie mi pisanie Sick Problems :) Jeszcze raz przepraszam za ten spam...
UsuńCiesze sie ze dodalas dzis rozdzial uwielbiam kazde zdanie ktore wychodzi z cebie masz niesamowity talent i no po prostu cie kocham co tu pisac wiecej ciekawi mnie badzo jak potoczy sie ten obad z tata jest mi strasznie smutno ze nie ma zayna jego kocham najbardziej ale harry tez jest zajebisty wiec jakos przezyje nie wiem czy wytrzymam do niedzieli ale sie postaram
OdpowiedzUsuńO super ze pojawil sie pierwszy rozdzial ;) ciesze sie ze do nas wrocilas ;)
OdpowiedzUsuńBardzo fajny rodział :) x
OdpowiedzUsuńCieszę się że jesteś :) w końcu się doczekałam.
OdpowiedzUsuńFajnie, że razem zamieszkali, to będzie na pewno ciekaw i ekscytujące :D
Maggie i Harry? Ciekawe. Choć tęskni mi się za Zaynem to cieszę się że znalazła takiego "przyjaciela" jak Styles. Z niecierpliwością czekam teraz na kolejny rozdział, pozdrawiam Asiek :)
Jestem tutaj dzięki tobie i twojej informacji na moim blogu. Bardzo się cieszę, że to nie jest blog tupu kolorowe życie i kolorowa miłość. To opowiadanie jest ciężkie ale to nie znaczy że złe, wręcz przeciwnie jest fenomenalne. Widać, że każda postać ogrywa tu swoją bardzo ważna rolę. Nadrobiłam całą pierwszą część. Szkoda Malika. Ale cóż takie życie, ciężkie dla Meg, ale życie. Jestem w 100% pewna, że będę tutaj zaglądać. Już nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Weszłam na mojego bloga, to ja weszłam na Twojego.
OdpowiedzUsuńJuż od pierwszego rozdziału części pierwszej wiedziałam, że to co piszesz jest genialne. Masz taki styl pisania, że jest dużo opisów, które nie są nudne, rozdziały wciągają, czyta się je szybko i nie można doczekać się jak akcja potoczy się dalej.
Jak czytałam pierwszą część płakałam na kilku rozdziałach :(
Wracając do rozdziału:
Dobrze, że miedzy tą czwórką dobrze się układa. Ciekawe co będzie pomiędzy Maggie i Harry'm... Ogólnie rozdział świetny :D
Czekam na następne rozdziały.
Edzia
PS. Mam nadzieje, że to u mnie to nie jest jeden wielki SPAM, bo mam ich dość :(, ale nawet jeśli to i tak będę czytać to opowiadanie, bo mnie wciągnęło :*
Jestem z poślizgiem, ale ważne że dotarłam ;D
OdpowiedzUsuńNiestety brak czasu mnie odpędzał od czytania, niestety...
Tak więc w tym momencie też nie mam czasu (zadania z matematyki i polskiego wzywają) więc powiem tak na szybko, że rozdział jest bardzo fajny :D A Niall grający na gitarze boski! :))
Czekam na niedzielę! :]
Weny!
Rose x
Bardzo mi się podoba. Jest zajebisty. Super. czekam na next.
OdpowiedzUsuńUwielbiam twoje opowiadanie <3 . Harry i Maggie Aww ^^ . Kocham <3. Czekam z niecierpliwością , pozdrawiam ^^ x.
OdpowiedzUsuńTęskniłam za Twoimi rozdziałami i z wielką chęcią zasiadłam do przeczytania pierwszego, gdyż wcześniej nie miałam czasu. Hmm relacja Magg i Harry'ego jest dość dziwna, wydaję mi się,że oni jeszcze tego nie wiedzą, ale zależy im na sobie strasznie, choć boją się sami do tego przyznać. Wczesniej nie byłam do tego przekonana, ale teraz myślę,że całkiem fajnie by było gdyby zostali parą. Czekam na kolejny i życzę weny!
OdpowiedzUsuń