Miałam cudowny sen o tym, że potrafiłam tańczyć każdy styl
taneczny bez żadnego problemu. Byłam też niesamowicie
rozciągnięta, a koordynację ruchową miałam opanowaną do
perfekcji. Właśnie miałam mieć występ przed tysiącami ludźmi
na widowni i milionami oglądającymi telewizję. Usłyszałam, że
mnie zapowiadają, więc robiłam pierwsze kroki w kierunku sceny. Tą
magiczną chwilę przerwało mi gilgotanie na policzkach i szyi.
Mimowolnie zaczęłam się drapać, ale świąd nie ustawał. Właśnie
wtedy zorientowałam się, że to już nie jest element snu.
Zmarszczyłam brwi próbując otworzyć oczy. Przez chwilę
widziałam, że ktoś się nade mną nachylał. Czułam opuszki czyiś
palców delikatnie muskającą moją skórę. Mruknęłam
niezadowolona, że ktoś wyrwał mnie z cudownego zadumania.
– Maggie, pora wstawać – usłyszałam zachrypnięty, rozbawiony
głos.
Potarłam dłońmi swoje powieki, wreszcie je rozchylając. Nad sobą
zobaczyłam szczerzącego się Stylesa.
– Kto ci pozwolił wejść do mojego pokoju? – mruknęłam
ospale, odpychając jego dłonie.
– Do twojego pokoju? – prychnął. – Z całym szacunkiem, ale
śpisz w mojej sypialni, w mojej pościeli, mojej koszulce i z moim
telefonem pod poduszką – powiedział rozbawiony.
Już chciałam zacząć się z nim kłócić, kiedy przypomniałam
sobie przebieg wczorajszej nocy, kiedy znalazłam szatyna w swoim
łóżku. Hmm, myślałam, że wzięłam swoją koszulkę i
telefon... Zaraz! Która godzina?! Przecież mam dziś szkołę!!!
– Która godzina?! – usiadłam gwałtownie, ponownie przecierając
powieki.
– Ósma, spokojnie. Obudził mnie twój budzik i dopiero wtedy
zorientowałem się, że nie jestem u siebie – wytłumaczył, na co
odetchnęłam z ulgą.
– Przerwałeś mi najlepszy sen, jaki kiedykolwiek miałam –
fuknęłam, krzyżując ręce na piersiach.
– Przepraszam, nie zrobiłem tego celowo – zachichotał. – O
czym był?
– O tym, że byłam najlepszą tancerką na świecie i miałam mieć
występ przed milionami ludzi – westchnęłam, spuszczając nogi z
materaca na podłogę.
– Denerwujesz się powrotem do Broadwayu, prawda?
Rozgryzł mnie.
– Trochę – przyznałam.
– Dlaczego? – usiadł obok mnie tak, że stykaliśmy się
ramionami.
– To mój pierwszy dzień w szkole, po tych wszystkich
wydarzeniach. Nie chcę, by ludzie patrzyli się na mnie „tym”
wzrokiem i pytali się mnie, jak się trzymam lub traktowali z
przymrużeniem oka – wyznałam ponuro.
– Jeżeli nie dasz im do tego powodów to będą cię traktować
normalnie. Pokaż, że idziesz do przodu i wszystko jest w porządku
– doradził. – Wejdź na zajęcia jakby nigdy nic, przywitaj się
i rób to co do ciebie należy.
– Myślisz, że to podziała? – zerknęłam na niego.
– Myślę, że warto spróbować – przytaknął, uśmiechając
się pokrzepiająco w moim kierunku.
– Dzięki, Harry – oparłam głowę o jego ramię. – Czasem
potrafisz nie być takim skurwielem, jakim jesteś na codzień –
dodałam na co chłopak prychnął głośno.
– Akurat ty nie powinnaś narzekać na nadmiar mojego
skurwielskiego zachowania, bo przy tobie ograniczam go praktycznie do
zera – mruknął urażony.
– Dlaczego? – podniosłam głowę, ponownie na niego zerkając.
– Bo jesteś moją przyjaciółką – wzruszył ramionami. – Z
którą czasem...
– Nie kończ – przerwałam, przymykając oczy. – Idę zrobić
ze sobą porządek – oznajmiłam wstając z łóżka.
Kiedy chciałam zrobić krok, poczułam duże dłonie na swoich
biodrach, po czym zostałam usadowiona na kolanach Stylesa.
– Nie obrażaj się – westchnął, kładąc swoją brodę na moim
ramieniu.
– Dzisiaj po zajęciach widzę się z ojcem – wyznałam, nim zdążyłam pomyśleć.
– Oh...
– Przeraża mnie to, bo nie wiem, jak to spotkanie będzie
wyglądać. To takie chore, by po prawie dziewiętnastu latach
pierwszy raz zobaczyć swojego tatę.
– Ja nigdy nie poznam swojego ojca – mruknął ponuro. – Zginął
w wypadku, kiedy miałem pół roku.
– Przykro mi – powiedziałam zaskoczona jego nagłym wyznaniem.
Nie wiedziałam co mogę więcej dodać.
– Nie masz się co martwić. Tata twój i Nialla jest świetnym
facetem. Myślę, że się dogadacie – zmienił temat, ale w jego
głosie można było usłyszeć lekkie drżenie. – Będzie dobrze.
– Mam nadzieję – wypuściłam powietrze ustami. – A teraz daj
mi wstać, bo muszę się ogarnąć.
O dziwo Harry poluzował swój uścisk umożliwiając mi podniesienie
się. Gdy już tak zrobiłam udałam się w stronę wyjścia z
pokoju. Będąc przy drzwiach, odwróciłam się w jego stronę
pokazując język, a kiedy chciał coś powiedzieć szybko za nimi
zniknęłam. W duchu modliłam się, by nie spotkać żadnego z
chłopaków, bo mogłoby się to skończyć kolejną kłótnią, a po
wczorajszym lepiej, żeby do tego nie dochodziło.
Odetchnęłam z ulgą, gdy bez żadnych przeszkód znalazłam się w
swojej sypialni. Z szafy wyciągnęłam swoje dresy do tańczenia,
luźny t-shirt oraz jeansy i białą koszulkę z długim rękawem, w
które przebiorę się po zajęciach. Z szuflady w komodzie zgarnęłam
za to czystą bieliznę.
Udałam się do łazienki, gdzie umyłam zęby i twarz, pomalowałam
się, związałam włosy w kucyk oraz się ubrałam. Wróciłam
jeszcze na chwilę do pokoju, by spakować do torby pozostałe
przygotowane ciuchy, adidasy i wodę.
Razem z moim dzisiejszym bagażem udałam się do kuchni. Tak jak
się spodziewałam spotkałam tam Nialla, który szykował kanapki.
– Zaspałaś – powiedział nawet się nie odwracając, zanim zdążyłam się przywitać.
– Zagadałam się z Harry'm – wytłumaczyłam od razu. – Poza
tym to dzień dobry braciszku, strasznie miło cię widzieć –
dodałam ironicznie.
– Zrobiłem tobie kanapki do szkoły, bo nie zdążysz zjeść –
mruknął podając mi śniadanie w foliowej torebeczce, kompletnie
ignorując przy tym moją zaczepną uwagę.
Co go ugryzło?
– Uhm, dzięki – odparłam zdziwiona. – Idę się ubierać –
oznajmiłam, udając się do przedpokoju, po drodze chowając kanapki
do torby.
Nałożyłam moje zimowe trapery nike w kolorze wyblakłego beżu,
szalik w podobnym kolorze i czarną sportową kurtkę. Kiedy
przyglądałam się swojemu odbiciu w lustrze przyszedł blondyn.
Unikając mojego ciekawskiego spojrzenia nałożył buty, szalik i
kurtkę. Po zgarnięciu z szafki kluczyków od domu i samochodu,
uchylił drzwi przepuszczając mnie pierwszą. Bez słowa udałam się
w stronę czarnego audi w między czasie słysząc charakterystyczny
dźwięk informujący o tym, że zamki w aucie zostały odblokowane. Obeszłam
pojazd zajmując miejsce pasażera. Chwilę później obok mnie, jako
kierowca, siedział dalej naburmuszony Niall, który odpalił silnik
i cichym piskiem opon ruszył z podjazdu.
Przez całą drogę żadne z nas się nie odezwało i mimo, że
grało radio to było dla mnie zbyt cicho. Nie wiem co wstąpiło w
mojego brata i przysięgam, że nie wyjdę z tego samochodu dopóki
się nie dowiem. Pierwszy raz widziałam, jak blondyn nerwowo
zgrzytał zębami lub przegryzał wargę. Dziwiłam się, że jeszcze
mu z nich nie leci krew. Ygh, zaraz umrę z ciekawości co w niego
wstąpiło!
Samochód zatrzymał się na podjeździe pod moją szkołą, ale ja
dalej siedziałam i patrzyłam na niebieskookiego. Chłopak
niecierpliwie stukał palcami w kierownicę.
W momencie kiedy
uniosłam brwi do góry wreszcie się na mnie popatrzył.
– O co ci chodzi? – spytał drżącym głosem.
– To ja powinnam zadać ci to pytanie, Niall – skrzyżowałam
ręce na piersiach.
W odpowiedzi przymknął lekko oczy, wzdychając ciężko.
– Nic – mruknął, unikając mojego spojrzenia.
– Czyli trochę sobie jeszcze posiedzimy – powiedziałam,
usadawiając się wygodniej na fotelu. – Jak ci się odmieni to daj
znać – dodałam, opierając głowę o oparcie.
– Spóźnisz się na zajęcia.
– Z twojej winy – wzruszyłam ramionami. – Powiesz mi? –
nalegałam dalej.
– Dobra – zgodził się, zdejmując czapkę i przeczesując
palcami włosy. – Denerwuję się dzisiejszym spotkaniem z ojcem –
przyznał patrząc się na mnie. – Boję się, że się nie
dogadacie, chociaż wiem, że tata potrafi dogadać się z każdym.
– Ty się denerwujesz? – zdziwiłam się, wskazując na niego
palcem. – To ja powinnam tutaj być w nerwach, Niall. To ja po
prawie dziewiętnastu latach pierwszy raz zobaczę i poznam swojego
ojca. To ja powinnam się denerwować tym, że nie spełnię jego
oczekiwań, bo nie tak sobie mnie wyobrażał... Nie ty... –
powiedziałam na jednym tchu.
– Nie denerwujesz się? – spytał zaskoczony.
– Po prostu staram się o tym nie myśleć – wzruszyłam
ramionami. – Ty też się postaraj.
– Czy kiedykolwiek będzie tak, że to ja zacznę tobie doradzać?
– westchnął zrezygnowany.
– Może kiedyś – zaśmiałam się. – A teraz wybacz, ale
czekają na mnie zajęcia z hip hopu z Jaredem – dodałam odpinając
pas i uchylając drzwi. – Kończę zajęcia o piętnastej –
poinformowałam, po czym opuściłam samochód.
Udałam się do wejścia szkoły z sercem bijącym, jak szalone.
Prawda jest taka, że w tej chwili bardziej denerwowałam się
pierwszym dniem w Broadway Dance Center niż spotkaniem z ojcem.
Fakt. Po zajęciach na pewno będę czuła się tak samo jadąc z
Niallem do restauracji. Wiem tylko, że nie będę mogła tego okazać
przy bracie, bo to nie pomoże ani mi, ani jemu. Ygh, ile nerwów
jednego dnia...
Odetchnęłam głośno, naciskając klamkę w drzwiach, które
zaprowadziły mnie na dobrze mi znaną, dużą salę baletową. Od
razu napotkałam twarze, których dawno nie widziałam. Uśmiechnęłam
się do nich idąc w kierunku ławki stojącej po drugiej stronie
pomieszczenia. Postawiłam na niej torbę, a następnie ściągnęłam
kurtkę, czapkę i szalik na koniec zmieniając buty. Gdy tylko skończyłam na sali pojawił
się Jared, który jak miał w zwyczaju przeszedł wzdłuż sali tanecznym krokiem.
Wyłączył cicho grającą muzykę i zwołał wszystkich do siebie.
– Na
sam początek chciałbym powitać część grupy, która w sobotę
wróciła z Europy. Słyszałem, że zrobiliście niezłe zamieszanie
– powiedział kierując
się do Katie, Max'a, Jasona, Kimberly i mnie. Kompletnie zapomniałam
o tym, że nie tylko ja wracam na zajęcia po dłuższej przerwie.
– Dla tych, którzy nie wiedzą, informuję, że wasi rówieśnicy
zajęli drugie miejsce na głównym turnieju jako grupa, a dodatkowo Jason i
Maggie zdobyli
złoto
w solówkach – dodał, na co reszta zaczęła bić brawo.
Jas w między czasie szturchnął mnie lekko ramieniem uśmiechając
się szeroko. Był to wysoki, umięśniony blondyn o niebieskich
oczach, którego poznałam lepiej będąc dopiero na innym
kontynencie. – Teraz
chciałbym żeby formacja, a
następnie soliści zaprezentowali swoje układy – polecił,
na co całą piątką, jak na zawołanie westchnęliśmy głośno.
Jared tylko zaśmiał się pod nosem, każąc nam się ustawić.
Wiedział, że mamy po dziurki w nosie tej choreografii, ale jak
później wyjaśnił, chciał postawić przed resztą przykład do
naśladowania. Kiedy pozostała czwórka usiadła pod lustrem, a my
byliśmy gotowi, po pomieszczeniu rozległy się pierwsze dźwięki
naszej piosenki. Ten układ zawierał sam mocny, uliczny hip hop.
Mieliśmy w nim dużo przejść. Raz tworzyliśmy trzy rzędy, z
którego łączyliśmy się w jeden, rozdzielaliśmy się na dwa i
tak praktycznie przez cały czas. Jeśli mam być szczera, to mogę
bez żadnego zawahania powiedzieć, że to mój ulubiony układ,
który ułożył nam Jenkins. Kocham ten styl tańca i jeśli mam go
tańczyć właśnie w ten sposób, to jestem zdecydowanie za.
Po skończeniu tej choreografii przyszedł czas na solówki. Na
pierwszy ogień poszłam ja. Miałam szczęście, że trafiła mi się
typowa hip hopowa piosenka, więc mogłam bez problemu pokazać
swoje umiejętności, jakie przybyły mi na warsztatach w Europie.
Unikanie patrzenia w podłogę, co jest jednoznaczne z pewnością
siebie – jest. Pełne i pewne ruchy – są. Odpowiednie
zatrzymania i zastosowanie izolacji – jest! Właśnie takim
sposobem nim się obejrzałam doszło do przyciszenia kawałka i
jednocześnie do końca mojego występu. Poczułam się lepiej.
Wyładowałam wszystkie towarzyszące mi negatywne emocje i w
momencie stałam się inną Maggie. Silniejszą, spokojniejszą oraz
uśmiechniętą. Pomogły mi w tym też brawa moich rówieśników i
pochwały Jareda. Po ukłonie zeszłam ze środka sali siadając pod
lustrem. Przyszła pora na Jasona. Zanim pokazał to co potrafi,
najpierw obdarzył mnie rozbawionym spojrzeniem. Nie wiedziałam o co
chodzi dopóki nie zorientowałam się jaki kawałek puścił mu
Jenkins. Był to jeden z krumpowych remiksów J-Squadu, który
katowaliśmy we dwójkę na każdym spotkaniu. Jeśli
ktokolwiek słyszał choć jeden ich utwór, od razu powiedziałby,
że nie nadaje się on na imprezę. Jednak nie dla nas. Dziwne? Po
prostu nie da się zrozumieć grupki ludzi ze wspólną pasją.
Układając któryś raz z kolei jakąś choreografię,
przyzwyczajasz narządy słuchu do odczytywania tych dźwięków, na
które normalny człowiek nie zwrócił by uwagi. Tak samo jest z
artystami, którzy tworzą własną muzykę. Realizując tą pasję
nie tylko rozwijamy koordynację ruchową i inne tego typu sprawy,
ale bardzo silnie rozwijamy też słuch. Nawet jeśli tancerz, czy
muzyk nie zauważa tych zmian to one są. Są i stają się coraz
bardziej czułe na każdy oddzielny bit w piosenkach.
Wszyscy z podziwem obserwowali poczynania Jasona. Nie dziwię się,
bo blondyn na prawdę wymiatał. Nie dość, że potrafił zapanować
nad każdym skrawkiem swojego ciała, to jeszcze był niesamowicie
rozciągnięty. Miał ogromne możliwości. Mógł bez problemu
tańczyć nie tylko hip hop, ale i taniec współczesny oraz
chociażby balet. Już jest rozchwytywany przez inne szkoły. W
Europie przy mnie dostał propozycję nauki w innej szkole tańca,
jednak odmówił, mówiąc, że jego miejsce jest w Nowym Jorku. Ja w
sumie będąc na jego miejscu powiedziałabym to samo. Nie
chciałabym zostawić tutaj swoich przyjaciół, w dodatku wiedząc,
że dwa lata temu przylecieli na inny kontynent z Niallem ze swoich
rodzinnych miast, by odnaleźć mnie. Jason z kolei nie chce stąd
wyjeżdżać, bo ma tutaj swoją dziewczynę, z którą jest od
pięciu lat. Idealnie się do siebie dopasowali, bo on tańczy, a ona
jest dj'ką. Potrafi na prawdę fajnie skleić i zremiksować muzę,
dlatego często prosimy ją o pomoc i poprawki w wybranych przez nas
utworach.
Po zakończeniu solówki Jas'a, Jared poprosił resztę, by wzorcując się na mnie i blondynie również coś zatańczyli. Byłam
zdziwiona, że nie było tej wyczerpującej rozgrzewki co zwykle, po
której można dosłownie wyzionąć ducha. Wręcz przeciwnie.
Dzisiejsze zajęcia były bardziej oparte na zabawie. Po solowych
pokazach, choreograf zrobił nam czyszczenie z podstaw hip hopu,
zaczynając od powolnego tępa, aż do bardzo szybkiego, przez który
wyglądaliśmy, jak chorzy psychicznie. Wcale nie przesadzam.
Na sam koniec powtórzyliśmy trochę z teorii i zrobiliśmy sobie
batelki. Z racji tego, że w naszej grupie jest teraz dziewięć
osób, to jedna musiała walczyć z Jaredem. Wcale się nie
zdziwiłam, jak ciemnoskóry uśmiechnął się do mnie złośliwie
prosząc bym z nim rywalizowała. Moim zdaniem było to trochę
niesprawiedliwe, bo Jenkins umiał o wiele więcej ode mnie, ale
niestety nie miałam wyboru. Nie spodziewałam się, że po tym, jak
raz zatańczyłam ja później on, zaczniemy się wygłupiać.
Właśnie dlatego był to mój ulubiony choreograf. Można było u
niego nie tylko się wiele nauczyć, ale też porozmawiać i pośmiać.
Mimo to, że potrafił był też na prawdę ostry i bezlitosny, nigdy
nie czułam presji wchodząc na jego zajęcia. Wiedziałam, że
zawsze coś z nich wyniosę i poprawię sobie humor i dzisiaj wcale nie
było inaczej.
Nim się obejrzałam zajęcia dobiegły końca, ale Jared poprosił mnie i Jasona byśmy zostali. Zaczęłam się denerwować, kiedy
zaprowadził nas do gabinetu Diane King - naszej pani dyrektor, gdzie
był też Jim Cooney - instruktor od jazz'u i nauczyciel aktorstwa
oraz Joy Karley – nauczycielka baletu. Mamy się bać?
– Maggie, Jason! Dzień dobry! – przywitała nas ciepło pani
King.
– Dzień dobry – odparliśmy nierówno.
– Pewnie zastanawiacie się co tu się dzieje – zaśmiała się
widząc nasze zmieszane twarze. W odpowiedzi przytaknęliśmy czekając na
wyjaśniania. – Oczywiście chcielibyśmy wam pogratulować
pierwszych miejsc. Dzięki waszym osiągnięciom nasza szkoła staje
się coraz bardziej popularna. Dlatego mam dla was propozycję. Za
jakiś czas będą tutaj się odbywały szkolenia młodych
choreografów. Gdy się go przejdzie otrzyma się odpowiednie
papiery, które upoważniają do uczenia innych. Szkolenia będą
miały profil ogólny lub będą skupiały się na jednym wybranym
stylu. Jako, że wasza dwójka robi największe postępy i z waszej
grupy wykazujecie największy potencjał, chcielibyśmy dopuścić
was do przejścia takiego testu – wytłumaczyła.
Zatkało mnie! Właśnie dostałam propozycje spełnienia swoich
marzeń! Mogę zostać choreografką i mieć prawne upoważnienie do
prowadzenia warsztatów! Wow! Jednak, czy ja jestem w stanie temu
podołać?...
– Ile będzie trwało to szkolenie? – spytał Jason tak samo
zaskoczony jak ja.
– Ogólny trwa trzy miesiące, z jednego stylu miesiąc –
odparła.
– Musimy teraz dać odpowiedź? – wydusiłam.
– Oczywiście, że nie – zaprzeczyła. – Macie tydzień na
podjęcie decyzji.
– Wow, dziękujemy bardzo za taką propozycję. Jak państwo widzą
to dla mnie i Maggie ogromy szok. Nie spodziewaliśmy się tego –
powiedział Jas.
– Liczymy na to, że podejmiecie się tego wyzwania i niebawem w
naszej szkole przybędzie kilku wspaniałych choreografów.
Zaraz... Co?!
– Chce pani byśmy tutaj uczyli, po przejściu szkolenia? –
spytałam wytrzeszczając oczy w zdziwieniu.
– Oczywiście! – wzruszyła ramionami. – Po nim
będziecie jeszcze więcej wiedzieć i umieć nie wspominając już o
tym, że oboje macie doświadczenie w uczeniu innych – dodała. –
Przemyślcie to dobrze. W razie jakichkolwiek pytań możecie zwracać
się do mnie lub innych choreografów. Nie będę was przetrzymywać,
przecież już macie wolne. Miłego dnia.
– Dziękujemy bardzo – powiedziałam. – Do widzenia –
pożegnałam się, po czym razem Jasonem opuściliśmy gabinet.
Szliśmy w ciszy do sali baletowej po nasze rzeczy. Oboje byliśmy w
szoku. Nie wierzę, że mogę zostać choreografką! Przecież
marzyłam o tym od kąd pierwszy raz trafiłam na warsztaty w wieku
sześciu lat. To niesamowite!
– Dasz
wiarę? – odezwał
się pierwszy Jas, kiedy weszliśmy do większego pomieszczenia. –
Za kilka miesięcy możemy
tutaj uczyć. „My!”
–
podkreślił.
–
Dzisiaj
jeszcze w to nie mogę uwierzyć –
westchnęłam.
–
Spytaj
mnie jutro –
zaśmiałam
się.
–
Nie
ma sprawy –
zawtórował
mi, zerkając na telefon. –
Muszę
lecieć Jessica czeka na mnie pod szkołą. Do jutra! –
rzucił
biorąc plecak i kurtkę, udając się do wyjścia z sali.
–
Do
jutra –
oparłam
zgarniając swoje rzeczy kierując się do łazienki, by móc się
przebrać.
Na
miejscu weszłam do kabiny z muszlą klozetową, zrzucając z siebie
t-shirt i dresy, by chwilę później wciągnąć na nogi obcisłe
jeansy i białą koszulkę z długim rękawem. Stopy przyodziałam w
swoje karmelowe trapery, po czym wyszłam z klaustrofobicznego
pomieszczenia tym razem podchodząc do lustra. Poprawiłam trochę
makijaż i zrobiony rano kucyk. Zarzuciłam na ramiona kurtkę, szyję
obwiesiłam szalikiem, a na ramię powiesiłam swoją torbę. Po tym,
jak po raz ostatni przeglądnęłam się w lustrze udałam się do
wyjścia z łazienki, a następnie z budynku.
Wychodząc ze szkoły od razu zauważyłam samochód mojego brata,
do którego się udałam. Otworzyłam drzwi, zajmując miejsce
pasażera, a po ich zatrzaśnięciu zapięłam pasy.
– Możemy jechać – oznajmiłam, opierając głowę o oparcie i
wzdychając głośno.
– A ty dalej jesteś taka rozluźniona – zauważył, ruszając z
podjazdu.
– A ty dalej jesteś taki zdenerwowany – odgryzłam się
naśladując ton jego głosu. – Myślę, że denerwujesz się za nas oboje – dodałam po
chwili.
– Bardzo możliwe – wzruszył ramionami. – Jak zajęcia?
Jak zajęcia? Dostałam propozycję instruktażu! Mogę być
choreografką w Broadway Dance Center!
– Dzisiaj wyjątkowo trochę się obijaliśmy, ale udało mi się
pozbyć negatywnych emocji – odparłam.
– I? – zerknął na mnie unosząc jedną brew do góry.
– Co? – spytałam zdziwiona.
– Maggie szczerzysz się odkąd weszłaś do samochodu. Musiało
się coś wydarzyć – przewrócił oczami.
Ygh, niby nie znamy się długo, ale potrafi mnie rozgryźć... Może
to przez więzy rodzinne?
– No dooobra – przeciągnęłam, poprawiając się na fotelu. –
Dostałam propozycję przejścia szkolenia, dzięki któremu będę
miała wszystkie uprawnienia, jakie ma choreograf – przerwałam na
chwilę, biorąc głęboki oddech. – I jeśli przejdę wszystkie
jego etapy, dyrektorka jest w stanie zatrudnić mnie w szkole –
zakończyłam.
– Wow, to świetnie! – powiedział z ekscytacją. – Zgodziłaś
się, prawda?
– Jeszcze nie. Mam tydzień na danie odpowiedzi – skrzyżowałam
ręce na piersiach.
– I nad czym ty chcesz się zastanawiać? – prychnął. –
Taniec jest dla ciebie wszystkim i każdy kto cię zna powie, że
tym właśnie powinnaś się zajmować.
– No nie wiem...
– Maggie – westchnął – bez powodu ci tego nie zaproponowali.
Wykorzystaj daną ci szansę, bo później będziesz żałować.
– Nastał ten dzień kiedy to ty mi doradzasz – próbowałam
zmienić temat.
– Mówię poważnie – zignorował moją wypowiedź.
– Dobrze wezmę twoje słowa do serca – przewróciłam oczami i w
tym samym czasie zauważyłam, że samochód się zatrzymał.
– Jesteśmy – oznajmił, gasząc silnik i odpinając pasy.
Powtórzyłam jego ostatni ruch, po czym opuściłam samochód.
Dopiero teraz, kiedy stanęłam przed drzwiami restauracji, zaczęłam
się denerwować. Serce zaczęło mi bić, jak po przebiegnięciu
maratonu. Wiedziałam jednak, że nie było odwrotu, więc razem z
Niallem weszliśmy do środka. Mój brat sprawiał wrażenie,
wiedzącego gdzie iść. Widział go?
Zaczęłam nerwowo się oglądać, szukając gdzieś mężczyzny,
który mógłby być moim ojcem. Dopiero kiedy Horan poinformował
mnie, że go widzi odnalazłam szukaną osobę wzrokiem. Nie
spodziewałam się, że właśnie tak on będzie wyglądał. Miał
ciemne włosy, gdzieniegdzie trochę siwiejące. Z daleka można
było zwrócić uwagę na średniej wielkości niebieskie oczy.
Właściwie z twarzy przypominał starszą wersję Nialla. W momencie
gdy popatrzył w naszą stronę wstał pokazując tym samym, że był
ubrany w garnitur. Wow, trzymał się naprawdę dobrze, jak na
czterdziestolatka!
– Cześć tato – przywitał się pierwszy mój brat przytulając
mężczyznę.
– Niall – skinął głową, odwzajemniając uścisk – Zmężniałeś od naszego ostatniego spotkania – powiedział
odsuwając trochę chłopaka od siebie, by się mu przyjrzeć.
– Chodziłem ostatnio trochę na siłownię – wzruszył
ramionami, na co we dwójkę się zaśmieli. Chwilę po tym cała
uwaga skupiła się na mnie. Blondyn pociągnął mnie za rękę, bym
stanęła z nim w równej linii. – A to jest Maggie – przedstawił
mnie.
– Maggie... – powtórzył cicho, przyglądając mi się. –
Jesteś taka podobna do swojej mamy – uśmiechnął się ciepło, a
jego oczy mogłabym przysiąc, że wyraźnie się zaszkliły. – Czy
mogę cię uścisnąć? – spytał łamliwym głosem, a to co
wydarzyło się później, działo się tak szybko...
Nim się obejrzałam, niemal podbiegłam do ojca – mimo, że
dzieliły nas zaledwie dwa kroki – wtulając się w jego ramiona.
Nawet nie wiem kiedy zaczęłam cicho szlochać. To takie dziwne
dopiero po tylu latach poznać swoją rodzinę.
– Przepraszam, że cię wtedy zostawiliśmy. Działaliśmy wtedy
pod impulsem. Chcieliśmy byś miała, jak najlepiej, ale nie
mogliśmy tobie tego dać. Gdybym zarabiał wtedy tyle, ile zarabiam
teraz nie dopuściłbym do rozdzielenia naszej rodziny. Proszę
wybacz mi i swojej matce... – powiedział błagająco, ściskając
moje ciało.
– Nie chcę rozpamiętywać przeszłości, tato – wypowiadając
ostatnie słowo zadrżał mi głos. – Cieszę się, że was
odzyskałam – dodałam, odsuwając się od mężczyzny.
– To wszystko dzięki Niall'owi, który cię odnalazł –
zauważył, zerkając na syna.
Uśmiechnęłam się pod nosem, przypominając sobie nasze pierwsze
spotkanie, kiedy to walczyłam z blokadą do roweru. Wtedy uważałam
go za dziwaka... Kto by pomyślał, że sprawy nabiorą takiego
obrotu?
– To był przypadek – wzruszył ramionami, również podnosząc
kąciki ust do góry. Najwidoczniej mu też się przypomniał tamten
komiczny incydent.
Reszta spotkania minęła nam na opowiadaniu o tym co działo się,
od momentu kiedy poznałam blondyna. Tata pytał się mnie o dom i o
to, czym bym chciała zajmować się w życiu. Gdy wyjawiłam, że
mam szansę by zostać choreografką, zaczął wspominać naszą mamę. Bobby – bo tak właśnie nazywał się ojciec – też
zauważył dużo podobieństw między nami. Ja z kolei obserwując go
i mojego brata nie mogłam się nadziwić ile mają ze sobą
wspólnego. Danielle dobrze powiedziała, że Niall jest młodszą wersją taty.
Dalej wydaje się to dla mnie niesamowite, że po tylu
latach w domu dziecka, udało mi się spotkać i poznać moją
rodzinę... Nigdy nie sądziłam, że dostanę od życia taką
szansę. Co tu dużo mówić? W moim przypadku idealnie sprawdza
się powiedzenie: „Raz na wozie, raz pod wozem”. Jak na razie
jestem w trakcie wznoszenia się i mam nadzieję, że prędko znowu
nie upadnę...
Zanim zdążyłam się obejrzeć wybiła godzina osiemnasta i
zarówno tata, jak i my musieliśmy wracać do domu. Pożegnaliśmy
się, obiecując, że jeszcze podczas pobytu ojca w Ameryce się
spotkamy. Z ogromną chęcią jeszcze się z nim zobaczę, bo tak jak
mówiła Danielle, Harry i Niall, Bobby jest osobą, z którą można
znaleźć wspólne tematy. Właśnie poznałam swojego tatę i czuję, że ten szczegół w jakimś stopniu zmieni moje życie...
Cześć wszystkim! :)
Jest niedziela, więc rozdział drugi również się pojawił i mam nadzieję, że chociaż w najmniejszym stopniu wam się spodobał.
Korzystając z chwili chciałabym powiedzieć, że zaraz po dodaniu tego rozdziału biorę się za uzupełnienie moich coraz większych zaległości z waszymi blogami... Miałam to zrobić w tym tygodniu, ale tradycyjnie miałam straszne urwanie głowy. Masakra! Obiecuję, że się poprawię!
Przypominam, że możecie zadawać pytania bohaterom i dla mnie :)
Wasza eM's xx
Fajny rozdział
OdpowiedzUsuńem, em rozdział jest! Ja cię kocham ty mnie też XD
taki rym :)
aaaaa, kocham to! <3
UsuńJest wreszcie rozdział , nie mogłam się doczekać :)
OdpowiedzUsuńna prawdę podziwiam Twoją wiedzę na temat tańca, bo widać, że się na tym znasz i opisując to pokazujesz też, że lubisz robić to co robisz - czyli tańczysz :)
OdpowiedzUsuńrozdział super, dobrze, że Maggie złapała dobry kontakt z ojcem. No i mam wielką nadzieję, że przyjmie propozycje i pójdzie na ten kurs.
Rozdział super i już nie mogę doczekać się następnego.
pozdrawiam, Katie ♥
Oł je! Jest nowy! Jest nowy! Aha! Oł je. Dobra teoche mi odwala ;) Naprawde sie ciesze ze piszesz 2 czesc ;)))
OdpowiedzUsuńSophie xx
Jest w końcu się doczekałam :D . Scena Maggie z jej ojcem awwww <3 I to z Harrym ta rozmowa mrau ;* .Po prostu Cię uwielbiam . Chcę już następny nie wytrzymam do niedzieli :c
OdpowiedzUsuńPozdrawiam xx.
Świetny rozdział, Magg powinna przyjąć propozycję, w końcu to jej marzenie, a podczas opisu spotkania z ojcem strasznie się wzruszyłam, ponieważ przewidywałam,że Magg będzie oschła itd, a tu miłe zaskoczenie. Cieszę się,że poznała swoją rodzinę!
OdpowiedzUsuńWeny! :*
Omg jak sie ciesze ja tal dzien w dzien sprawdzam twohego bloga bo licze ze moze dodasz szybciej ale ty uparcie sie trzymasz tej niedzieli no trudno jest mega poprostu kocham ale nadal nie kminie tej relacji harrego i maggie ale ciesze sie ze poznala swojego tata
OdpowiedzUsuńUwielbianlm ;) tak trzymaj! Nie moge sie doczekac kolejnego ;) mam pytanko do Harrego czy mysli czasami o Meggie jako kims wiecej niz przyjaciolce? I do Meggi czy moglaby sobie wyobrazic zwiazek z Harrym?
OdpowiedzUsuńZwiązek z Harry'm? Nie, nie, nie! Nasza relacja idzie w zdecydowanie innym kierunku - Maggie :)
UsuńNie. Raczej nie. Związki to zdecydowanie nie moja działka, więc nie mógłbym myśleć o Meg jako o kimś więcej - Harry x
Boski! Nie wiem dziewczyno jak Ty to robisz, ale potrafisz wciągnąć czytelnika na maska!:) Miałam wrażenie że Niall powie jej że zobaczył albo usłyszał jej rozmowę z Harrym i dlatego jest taki nie w humorze, ale na szczęście to tylko przez spotkanie, które swoją drogą przebiegło pomyślnie. Całe szczęście :)
OdpowiedzUsuńCieszę się że Meggie dostała taka propozycję, to dla niej wielka szansa, może spełnić swoje marzenia, to takie fajne :)
Oczywiście czekam z niecierpliwością do niedzieli na kolejny rozdział, pozdrawiam Asiek :]
Witaj. :) Właśnie przeczytałam dwa rozdziały i prolog napisany przez Ciebie na tym blogu i muszę przyznać, że bardzo polubiłam postać Maggie. Jest ciepłą i wspaniałą osobą, choć nie miała w życiu łatwo, o ile dobrze wywnioskowałam. Jest też bardzo ambitna i ma niewątpliwy talent, skoro zajęła pierwsze miejsce ze swoją solówką. Bardzo fajnie również, że spełniają się jej marzenia w związku z byciem choreografką. Oby dążyła do tego na każdym kroku i nie poddawała się.
OdpowiedzUsuńNa początku, czytając ten rozdział, pomyślałam, że Niall ma taki zły humorek bo być może nie spodobało mu się coś z relacji Maggie i Harrego, ale zaskoczyłaś mnie bardzo, gdy jednak chodziło o ich ojca. Widać, że brat jest dla niej wielkim wsparciem, kocha ją, zależy mu na niej i martwi się o nią. To takie słodkie.
Gdyby nie on, to ta rodzina nie zostałaby odbudowana, ale jak to mówią ''do tanga trzeba dwojga'', dlatego dobrze, że ich ojciec, zarówno jak i Maggie też chcieli się poznać. Bardzo zaskoczyła mnie jej reakcja na to spotkanie. Była taka pozytywna. Nie jedna osoba (a na pewno ja) miałaby wielki dystans i potrzeba by było dużo czasu żeby odbudować relacje, a ona pokazała swoją tęsknotę, być może za normalnym domem i dlatego przełamała barierę strachu i wybaczyła wszystko ojcu. Dobrze, że tak postąpiła. Oby jej się to opłaciło.
Na koniec chciałam napisać, że opowiadanie jest świetne i bardzo wciągające. Jestem zachwycona i na pewno w wolnych chwilach będę tu chętnie zaglądać. :)
----
lovebutheartless.blogspot.com
Zapraszam i pozdrawiam.
co ja mam powiedzieć? świetny jak zawsze xx
OdpowiedzUsuńHej ;* Wiem, wiem… kretynka ze mnie i w ogóle, ale ostatnio odcięłam się od blogosfery, pisania, czytania opowiadań, chyba wszystkiego co z tym związane. Zresztą jak sama zauważyłaś, bo spytałaś się mnie w komentarzu na moim nowym blogu, który usunęłam, potem przywróciłam, gdzie jestem. Wiesz to było takie miłe i tak cieplutko mi się na sercu zrobiło, że o mnie pamiętasz, bo założę się, że większość zapomniała, sama pewnie bym to zrobiła i na pewno nie sprawiło by mi to trudności. A potem od razu głupio, że nie wchodziłam, przez co nie skomentowałam prologu i pierwszego rozdziału, ale wiedz, że przez cały czas pamiętałam o Tobie i Twojej fenomenalnej twórczości i na pewno nigdy nie zapomnę, tego możesz być pewna. W każdym razie sprowadziłaś mnie tym na ziemię, nie wiem skąd, ale ważne, że sprowadziłaś. Obiecuję być teraz na bieżąco! I tak w ogóle to dziękuję! ♥
OdpowiedzUsuńBardzo się cieszę, że w końcu mogę czytać Twoje opowiadanie! A raczej jego kontynuację! Wiem, nic nowego nie powiedziałam i nie powiem, bo zawsze, kiedy komentuję, zawsze powtarzam do znudzenia te wszystkie pozytywne słowa, ale to wszystko Twoja wina! Musisz tak świetnie pisać?! Wszystko jak zwykle świetne, bezbłędne i ciekawe! Jak czytałam prolog i padła tam wzmianka o prywatnym mieszkaniu Harry’ego od razu do głowy przyszedł mi ,,pokój zabaw’’ Christiana Greya. Tak, troszkę zboczone skojarzenie, więc pomińmy. W sumie nie spodziewałam się takiego obrotu sprawy. Myślałam, że ta jedna noc będzie, zarówno pierwszą, jak i ostatnią. Wiadomo, dziewczyna dowiaduje się, że jest chora na raka, a w zasadzie wprowadzona w błąd, chce wykorzystać życie jak najlepiej się da. Nowe doznania i wszystko inne, czego nie będzie mogła robić po drugiej stronie. Mimo wszystko i tak mi się to podoba! Jestem ciekawa co tak naprawdę czują do siebie Harry i Maggie. Bo tak mi się wydaje, że relacje ich łączące nie można nazwać jedynie przyjaźnią i to bardzo bliską. Na pewno coś czują, tylko to ukrywają, jeszcze nie wiedzą, albo nie przyjmują tego do wiadomości, może ze względu na Nialla, lub po prostu nie chcą psuć między sobą relacji, skoro mogą o wszystkim porozmawiać, zawsze i wszędzie. Zresztą zazwyczaj na początku tak bywa, że nie dopuszcza się do siebie myśli, że mogłoby się w nim / niej zakochać. Ale w sumie jak Harry najbardziej nalegał, by Maggie z nimi zamieszkała, bardziej niż Niall, a to przecież jej brat, to coś musi być! Albo sama przyrównuje go troszkę do Zayna, a skoro jego kochała, to myślę, że na pewno żywi jakieś głębsze uczucie do Stylesa. Kurczę, czemu ja zawsze muszę się tego wszystkiego doszukiwać na samym początku? To przecież dopiero był prolog, a ja zanim przechodzę do rozdziału pierwszego, snuję dziesiątki przypuszczeń, na przykład takich jak to, że na początku żadne z nich nie dopuści do siebie wiadomości, że czują do siebie coś więcej.
Maggie zacznie chodzić z Louisem, bo tylko on został (sorki Louis, nie bierz tego do siebie), a wtedy Harry uświadomi sobie co czuje i zacznie się ostra rywalizacja. Chociaż nie! Bo skoro blondi przyznała, że nie przepada za Danielle, to może Liam też mógłby okazać się kandydatem na chłopaka?! Albo Jason! Co prawda ma dziewczynę, ale zawsze mogą się rozstać, nie? Muszę się opanować. Zastanawiam się czy Dan okaże się jakimś czarnym charakterem w drugiej części opowiadania, czy po prostu normalnie w świecie się nie dogadają. W ogóle jak w prologu wspomnieli coś o Bobbym, to czytając zarówno prolog, pierwszy rozdział, czy też drugi, ciekawiłam się jaki on jest i jak będzie wyglądało pierwsze spotkanie rodzinki Horanków. Obawiałam się, że jakoś gwałtownie zareaguje i będzie rozpamiętywała błędy rodziców z przeszłości, zapyta czemu to zrobili, czemu jej nie zostawili i powie, że mimo tego, że nie mogli obdarować ją różnymi rzeczami, wystarczyłaby jej ich miłość. Cieszę się, że złapała wspólny język z tatą i z chęcią spotka się z nim jeszcze nie raz. W ogóle jak czytałam, jak ona przytula się do ojca, to takie przyjemne ciarki mnie przeszły. Albo wspomnienia pierwszej części wróciły i ten boski moment jak Niall odnalazł siostrę, jeszcze nieświadomy, że to ona. I jeszcze propozycje kursów i na zostanie choreografem i nauczycielem w Broadway Dance Center! Cudnie, że dostała szansę na spełnienie swoich najskrytszych marzeń! Każdy tego pragnie, lecz nie każdy dostaje takie propozycje! Widać, że dziewczyna ma talent, tak jak Ty. W ogóle jak opisujesz te wszystkie kroki i wszystko inne związane z tańcem, widać, że to jest Twoja pasja i sądzę, że jesteś naprawdę w tym dobra! Mam nadzieję, że Maggie się na to zgodzi, bo jak nie, to ja się tam pojawię w opowiadaniu, nie wiem jak, ale pojawię, i skopię jej tyłek! Mam nadzieję, że się na mnie nie gniewasz o to, że nie skomentowałam poprzednich rozdziałów, obiecuję, że jakoś to kiedyś Ci wynagrodzę i teraz już będę wszystko na bieżąco komentować. W ogóle to ja jestem Ada, tylko pod zmienioną nazwą. W każdym razie Twoja wielka fanka! ♥
UsuńJuż myślałam, że straciłam kolejną swoją ulubioną bloggerkę i czytelniczkę! Nawet nie wiesz jak się ucieszyłam, kiedy zorientowałam się, że to ty! Bardzo się cieszę, że postanowiłaś wrócić :) Każdy twój komentarz leje mi miód na serce, serio! Właściwie to chyba twoje komentarze motywują mnie najbardziej, bo potrafisz tak dobrać słowa, że aż chce się żyć!
UsuńCzytając twoją świetną wypowiedź, zdałam sobie sprawę z tego, jak jestem zżyta z postacią Maggie. Wiesz dlaczego? W części pierwszej komentarza, jak czytałam fragment na temat uczuć Meg i Hazzy, to w mojej głowie nie zrodziły się typowe myśli typu: "Zobaczysz, jak to się potoczy niedługo.", albo "Moje plany na pewno wszystkich zaskoczą!", tylko jakbym przez moment była główną bohaterką i pomyślałam: "Tak ciężko, do cholery, jest zrozumieć, że mnie i Harry'ego łączy TYLKO przyjaźń?!". Hahaha, to było dziwne, kiedy się zorientowałam co powiedział głos w mojej głowie. Cóż, nie ma co się dziwić, w końcu postać Maggie z charakteru, w większości, jest wzorowana na mnie. Włączając w to pasję :)
Cieszę się, że znowu tu jesteś kochana!
Do napisania,
eM's xxx
Awww! Znowu mi się miło zrobiło. Czy ja wiem, czy świetną? Można powiedzieć, że była długa, za co przepraszam. Nie wiem czemu piszę takie eseje. Starałam się pisać konkretnie, ale jakoś te emocje po przeczytaniu prologu i dwóch rozdziałów, za bardzo mną zawładnęły i powstało to coś powyżej. Mimo wszystko cieszę się, że moje słowa tak bardzo motywują. W końcu poczułam się doceniona! Zarówno jeśli chodzi o moje komentarze i to, że jestem jedną z ulubionych bloggerek i czytelniczek! :) Dobra, teraz to już sama nie wiem. Skoro i Ty myślisz już tak jak Meg, to raczej będzie coś innego, zaskakującego, a mi jak zwykle pozostaje czekać cierpliwie na kolejne rozdziały i snuć domysły. Ciekawe czy moja wersja, będzie zbliżona z tym co zaplanowałaś. Pewnie nie, bo co do opowiadań, szczególnie Twoich, rzadko udaje mi się coś domyśleć, dlatego między innymi tak kocham te opowiadania. Zaskakują mnie coraz bardziej i Ty też! :D
UsuńJa też się cieszę. Do napisania ♥