Obudziłam się przez ogromny ból głowy. Westchnęłam ciężko
lewą ręką badając powierzchnię stolika nocnego, na którym
powinien leżeć mój telefon. Oczy otworzyłam dopiero wtedy kiedy
miałam już go w obu dłoniach nad sobą. Niestety, kiedy rażące
światło w ekraniku zaświeciło, momentalnie zacisnęłam powieki
tym samym wypuszczając komórkę prosto na moją twarz. Przeklęłam
pod nosem pocierając opuszkami palców bolące miejsce. W końcowym
efekcie zrezygnowałam ze sprawdzenia, która jest godzina i
postanowiłam zeczłapać się z łóżka.
Właściwie pierwszy raz w swoim życiu doświadczałam takie
uczucia, jak teraz... To chyba nazywa się kac. Ygh, nie fajnie.
Impreza skończyła się wczoraj... hmm... dzisiaj o czwartej
nad ranem. Fakt, że wszyscy goście włącznie z Liamem i Danielle
zmyli się o drugiej, nie przeszkodził nam w dalszej zabawie.
Najgorzej skończył mój brat, który z tego co wiem poszedł spać
do Louisa, a ten z kolei siedział jeszcze do szóstej w łazience.
Chyba wymiotował. A Harry? Cholera. Nie wiem, czy przypadkiem nie
zasnął przy stole w kuchni... Właściwie jak na to nie spojrzeć
to tylko ja trafiłam do swojego pokoju... Co tu dużo gadać. To
było prawdziwie wykroczenie Stylesa z nastoletniego wieku. Nie mogę
powiedzieć, że było to pamiętne, ponieważ nie wiem, czy ilość
alkoholu, którą wszyscy wypili, na to pozwoli...
Kiedy udało mi się zeczłapać z łóżka zadałam sobie sprawę,
że nawet się przebrałam do spania. Tylko nie wiem jakim cudem
znowu mam na sobie koszulkę kędzierzawego... Nie ważne. Wsunęłam
na nogi leginsy i grubsze, miękkie, czerwone skarpety, a następnie
udałam się do kuchni. Musiałam wziąć jakąś tabletkę na ból
głowy, bo zaraz mi ją chyba rozsadzi... Wcale nie przesadzam!
Po przejściu przez korytarz, który wydawał się jakoś wyjątkowo
długi, znalazłam się w kuchni. Od razu podeszłam do szafki, w
której znajdował się koszyczek z lekami. Zaczęłam nerwowo
przebierać między pudelkami.
– Głowa boli? – usłyszałam za sobą zachrypnięty głos, przez
który podskoczyłam do góry odwracając się o sto osiemdziesiąt
stopni. Moja głowa od razu przypomniała mi o tym, jak bardzo może
mnie boleć, co spowodowało, że się skrzywiłam.
Jak się okazało właścicielem głosu był Harry, który siedział
na krześle jedną ręką opierając się leniwie o stół.
– Czy ty znowu masz na sobie moją koszulkę? – spytał lustrując
mnie wzrokiem.
W odpowiedzi wzruszyłam tylko ramionami, z powrotem zabierając się
za szukanie tabletek. Odetchnęłam z ulgą, kiedy odnalazłam
odpowiednie pigułki. Wyciągnęłam jedną kładąc ją na blacie, a
gdy odwróciłam się, by podejść do lodówki zobaczyłam
opierającego się o nią Stylesa, popijającego MÓJ sok z kartonu.
– Daj mi sok – powiedziałam, podchodząc do niego.
– Może grzeczniej? – prychnął, unosząc rękę, w której
trzymał karton do góry, bym nie mogła go sięgnąć.
– Harry boli mnie głowa – mruknęłam dając do zrozumienia, że
nie jestem w nastroju na żarty. – Daj mi ten pierdolony sok! –
dodałam nieco głośniej.
– Widzisz, jakie te życie jest niesprawiedliwe? Ty nie masz soku,
ja nie mam koszulki – westchnął. Faktycznie dopiero teraz
zauważyłam, że Styles jest w samych dresach. – Co powiesz na
małą wymianę? – uśmiechnął się złośliwie, na co
przewróciłam oczami.
– Nie będę paradować po domu w samym staniku, gdy jest w nim
trzech chłopaków – skrzyżowałam ręce na piersiach.
– Cóż, ja nie będę dzielić się sokiem wiedząc, że są
jeszcze dwa inne w lodówce – odgryzł mi się.
– Musisz być zawsze taki złośliwy, kiedy nie mam na to nastroju?
– mruknęłam podirytowana.
– Uczę się od najlepszych – uniósł brwi do góry, szczerząc
się jak jakiś debil.
– Przysięgam, że jeśli nie dasz mi soku to kopnę cię tam,
gdzie boli najbardziej – syknęłam.
– Ranisz mnie! – położył wolną dłoń na lewej piersi, po
czym zrobił krok w moją stronę i nim się obejrzałam zostałam
przyciśnięta przez niego do szafki tak, że nasze ciała od pasa w
dół się stykały. – Na szczęście tylko słowami – dodał
wyraźnie zadowolony z siebie.
– Nienawidzę cię – pokiwałam głową z niedowierzaniem,
masując palcami swoje skronie.
– Kochasz mnie – poprawił pewnie.
– Nigdy w życiu – prychnęłam, odpychając go od siebie i
szybko siadając na blacie.
Styles oczywiście nie dawał za wygraną i w momencie znalazł się
między moimi nogami.
Zaczęłam wymachiwać rękoma próbując sięgnąć karton, ale
niestety dalej byłam zbyt nisko.
– Wystarczy tylko poprosić – zaśmiał się.
Nie ma mowy bym prosiła go o coś co jest moje! Postanowiłam dalej
walczyć. Nie wiem jak, ale udało mi się stanąć na blacie, przez
co bez problemu mogłam zakończyć gierki Harry'ego. Miałam już
milimetry do zdobycia soku, kiedy ten chwycił mnie za nogi i
przewiesił moje ciało przez swoje ramię, odstawiając karton na
stół.
– Puść mnie! – krzyknęłam, uderzając w pięściami w jego
plecy.
Szatyn nie odpowiedział, tylko zakręcił się ze mną wokół
własnej osi, na sam koniec dając lekkiego klapsa w mój pośladek.
– Tyle razy ile walniesz mnie jeszcze w plecy, ja zrobię to samo
z twoimi pośladkami – zagroził. – A uwierz mi, że sprawia mi
to niezłą zabawę – dodał ściszonym głosem.
– Nienawidzę cię – syknęłam zrezygnowana.
– Nie dość, że kłamiesz, to jeszcze nie wymawiasz słowa, na
które czekam – zaśmiał się. – Co ja mam z tobą zrobić? –
westchnął ciężko, gładząc palcami moje łydki.
– Tylko przyjaciele, huh?
To pytanie nie padło już z ust Harry'ego. Głos dochodził z
wejścia do kuchni. Z jednej strony wyszło mi to na dobre, ponieważ
odzyskałam grunt pod nogami. Ta druga niestety sprawiła, że razem
ze Stylesem patrzyliśmy teraz na Louisa i Nialla, którzy mieli
uniesione brwi do góry i skrzyżowane ręce na piersiach. Czekali na
wyjaśnienia.
– Ten idiota zabrał mi mój sok – mruknęłam, uderzając łokciem
w żebra kędzierzawego. Chłopak w odpowiedzi złapał się za
bolące miejsce wydając cichy jęk.
– Wystarczyło tylko poprosić – odgryzł się.
– Wystarczyło zrozumieć, że boli mnie głowa – powtórzyłam podobnym tonem, podchodząc do stołu gdzie stał karton z moim
ulubionym napojem jabłkowym, a następnie połknęłam wcześniej
przygotowaną tabletkę na migrenę.
W międzyczasie chłopcy zajęli miejsca na krzesłach.
– Maggie ładna koszulka. – Louis dalej drążył temat. – Nie
jest trochę na ciebie za duża?
– Wydaje ci się – wzruszyłam ramionami opierając się o blat.
– Coś nie za dobrze dzisiaj wyglądasz, Lou. Dobrze ci się
rozmawiało z kiblem w nocy? Jakieś newsy? – spytałam,
uśmiechając się złośliwie.
Pozostała dwójka domowników zaśmiała się głośno na moje
słowa, klepiąc Tomlinsona po ramieniu.
– Wybacz stary, ale tym cię zgniotła – powiedział rozbawiony
Niall. – Złośliwość ma w genach – dodał, puszczając do mnie
oko.
– Dobra, a tak serio to ktokolwiek da radę tknąć jakieś
jedzenie? – wtrącił Harry.
– Nie – odparliśmy jednogłośnie.
– Przydałoby się trochę tu posprzątać – zaproponowałam.
– Miejmy już to za sobą – westchnął Louis, udając się do
salonu.
W ten sposób rozpoczęliśmy wielkie porządki po wczorajszej
imprezie. Trochę się tego nazbierało, bo nikt nie był w stanie nawet wynieść
butelek do śmieci. O dziwo na stole nie było praktycznie nic, oprócz
szklanek i kieliszków. Resztę rzeczy znajdywaliśmy na podłodze,
kanapie, a nawet w jednej z łazienek. Masakra. Na tyle dobrze, że
nie mamy dużo dywanów, bo większość z nich byłaby na sto
procent do wyrzucenia, a tak to wystarczy tylko umyć panele. Cóż,
po tym całym bałaganie widać, że wszyscy bawili się w miarę
dobrze. No może poza małym incydentem między mną, a Mary. Do tej
pory bolą mnie cebulki włosów, a na rękach mam kilka siniaków.
Zazdrosna suka. Dalej mam ochotę porządnie przetrzepać jej skórę,
ale nie chce mi się brudzić rąk. Mam nadzieję, że jej więcej
nie spotkam... Chociaż z moim szczęściem będzie zupełnie
odwrotnie.
Minęły
około dwie godziny i mieliśmy wszystko dokładnie wysprzątane.
Zeszłoby nam to
o
wiele szybciej, ale kac nie sługa i co chwilę, któreś coś piło,
a jak piło to i chodziło do łazienki. Po chwili odpoczynku na
kanapie Niall wpadł na pomysł, by jechać na lodowisko. Normalnie
bym się cieszyła, ale w obecnej chwili nie miałam ochoty na nic.
Niestety Louis i Harry strasznie się napalili i w końcowym efekcie
zostałam namówiona. Nie wiedziałam tylko, jak wybrnąć z tego, że
okłamałam ich, że nie umiem jeździć. Hmm... W sumie może to być
ciekawe obserwować, jak będą mnie „uczyć”.
Z
racji tego, że żaden z chłopaków nie mógł prowadzić,
zadzwoniliśmy po taksówkę. Zanim przyjechała wszyscy zdążyliśmy
się trochę ogarnąć i odpowiednio ubrać. Mogę się założyć,
że podczas drogi do centrum nieźle nachuchamy w samochodzie. Na
pewno nie pozostawimy po sobie przyjemnego zapachu. Przepraszamy
panie kierowco.
Minęło jakieś półtorej godziny zanim znaleźliśmy się pod
halą ze sztucznym lodowiskiem. Wszystko przez ogromne korki i
niesympatycznego taksówkarza, który zamiast pojechać skrótami, to
jechał przez środek centrum. Myślałam, że nie wytrzymam. W sumie
to nie jestem pewna, ale chyba zasnęłam na moment na ramieniu
Harry'ego. Nie powinnam była tego robić, bo jestem na niego zła za
dzisiejszą akcję z sokiem, za którą mnie jeszcze nie przeprosił.
Ygh, trudno. Niech nie myśli, że ujdzie mu to płazem.
– To kto podejmuje się uczenia Maggie? – spytał Louis, kiedy
nakładaliśmy wypożyczone łyżwy.
– Ja się do tego nie nadaję – westchnął Niall. – Wybacz
siostra, ale nie jeżdżę najlepiej i nie chcę ci zrobić krzywdy –
skierował się do mnie.
– W takim razie ja dopilnuję, by blondasek się nie połamał, a
ty, Harry, „zajmiesz się” Maggie – oznajmił kładąc nacisk
na słowa „zajmiesz się”. Nawet na kacu znajdzie pretekst, by
grać mi na nerwach...
O dziwo uwaga Louisa została zignorowana przez resztę, więc bez
zbędnych docinek udaliśmy się na lodowisko. Tomlinson z moim
bratem zaczęli od razu jeździć, a ja powoli stanęłam na lodzie
udając zachwianie. W momencie, kiedy moje udawanie zmieniło się w
prawdziwe zagrożenie upadkiem poczułam na swoich biodrach duże
dłonie kędzierzawego. Odetchnęłam z ulgą, gdy bez problemu
stałam w pionie. Chyba zbyt bardzo staram się pokazać, że nie
umiem jeździć...
– Spokojnie, mała – powiedział lekko rozbawiony, kiedy
okrążył moje ciało stając na przeciwko mnie. – Podaj mi ręce
– polecił, jednak zanim zdążyłam wykonać jego polecenie sam splótł palce w obu naszych dłoniach. – Staraj się teraz na
zmianę odpychać nogami, okej? Ja będę robić to samo, ale do
tyłu.
No co ty, nie domyśliłam się.
Bez słowa zaczęłam celowo niezdarnie wykonywać ruchy, co wcale
nie było takie proste, jak mi się wydawało. Na mojej twarzy na
pewno rysowało się teraz skupienie, ale nie z powodu jakiego może
się mu wydawać.
Cały czas czułam na sobie przeszywający wzrok Stylesa i gdybym
miała ochotę się do niego odezwać, kazałabym mu przestać.
– Po twojej minie zgaduję, że dalej jesteś zła – mruknął.
Brawo!
– Trochę ci to zajęło – prychnęłam.
– Serio obrażasz się na mnie za coś takiego? – spytał
zrezygnowany.
– Gdybyś choć raz uszanował, że coś mnie boli i darował sobie
swoje głupie żarty, to nie byłoby problemu – powiedziałam przez
zęby.
– Ja tego nie szanuję, tak? – tym razem to on prychnął. –
Mam tobie przypomnieć kto zaniósł cię do łazienki i umył po
naszym pierwszym seksie? Albo kto noc wcześniej zaopiekował się
tobą po nieudanej próbie gwałtu? Kiedy wreszcie zaczniesz mnie
doceniać, Maggie?
– Skoro taki z ciebie uczynny człowiek, to czemu nie mogłeś być
taki dzisiaj rano? – zaoponowałam. – I nie gadaj głupot, że
ciebie nie doceniam, bo z tym to przesadziłeś.
– To ty przesadziłaś z tym, że nigdy nie szanuję gdy coś się
z tobą dzieje.
– Jesteś dzisiaj kurewsko wkurzający, Styles – syknęłam,
wyrywając swoje dłonie z jego uścisku.
– I kto to mówi! – zaśmiał się gorzko.
– Po prostu się zamknij – mruknęłam podirytowana, a następnie
odwróciłam się i udałam się na poszukiwanie Louisa i Nialla.
Wiem, że trochę przesadziłam z tym, że nigdy nie szanuje tego w
jakim jestem stanie, ale wkurzał mnie dzisiaj od samego rana i nie
mogłam dać mu wygrać. Serio miałam go już dosyć. Nie mam
pojęcia co w niego wstąpiło.
Kiedy udało mi się dostrzec moich przyjaciół pojechałam w ich
stronę. Chłopcy niesłychanie się wlekli, a to wszystko przez
mojego brata, który wyglądał jak nowo narodzona sarenka ucząca się
chodzić.
Zaśmiałam się pod nosem dołączając się do nich.
– Żyjecie? – spytałam wyraźnie rozbawiona.
– Nawet mnie nie wkurwiaj – mruknął Louis, który złapał
Nialla za ramię ratując go przed upadkiem. – Hej! Czy ty
przypadkiem nie mówiłaś, że nie umiesz jeździć? – spytał,
kiedy zauważył, że sprawnie przemieszczam się po lodzie.
– Szybko się uczę – skłamałam wzruszając ramionami.
– Szkoda, że twój brat nie odziedziczył takiej cechy –
westchnął ciężko.
– Sam zgodziłeś się na układ w jakim jeździmy, Tomlinson, więc
nie miej teraz problemów – odezwał się blondyn, uderzając
swojego przyjaciela w ramię. – Gdzie Harry? – skierował się do
mnie.
– Gdzieś sobie jeździ – mruknęłam, odwracając wzrok.
– O co poszło? – przewrócił oczami.
– O wszystko – syknęłam. – Pojeżdżę sobie sama –
oznajmiłam, wyprzedzając ich.
Nie miałam ochoty z nimi o tym rozmawiać. Raz, że nie mogłam, bo
poszło o to, co wydarzyło się miedzy nami przez ostatnie kilka
miesięcy. Tym bardziej, że nikt oprócz Harry'ego nie wiedział o
próbie gwałtu na mojej osobie. Drugie powód jest taki, że gdyby
dowiedzieli się o tym wszystkim w domu rozpętałoby się piekło.
Dosłownie. Niall wściekłby się na mnie i znienawidziłby Stylesa,
za te wszystkie kłamstwa. Nie po to odzyskałam własną rodzinę,
by zaraz pogorszyć relację miedzy nami, a od rodzeństwa to zawsze
się zaczyna. Nie mogę do tego dopuścić!
W momencie kiedy w głośnikach ogłoszono zmianę kierunku jazdy
zostałam przygwożdżona zdecydowanie większym ciałem do
ogrodzenia. Westchnęłam podirytowana, gdy okazało się, że jest
to nikt inny tylko kędzierzawy.
– Nienawidzę się z tobą kłócić – powiedział ochryple,
opierając ręce po obu stronach mojej głowy. – Przepraszam, że
od samego rana ciebie wkurwiałem – dodał wpatrując się prosto w
moje oczy.
Byłam zaskoczona. Nie sądziłam, że mnie przeprosi. Przynajmniej
nie tak szybko, ale... ale cóż dostałam to, czego chciałam. Teraz
moja kolej.
– Ja też przepraszam. Przesadziłam z tym, że nie szanujesz tego
jak się czuję – przyznałam.
– Chyba oboje dzisiaj przesadziliśmy – zażartował,
jednocześnie się uśmiechając co ukazało dwa dołeczki w jego
policzkach. Chwilę później śmieliśmy się oboje.
– Nie uważasz, że możemy wyglądać troszeczkę dziwnie z
perspektywy innych? – spytałam, gdy się uspokoiliśmy. – Na
przykład, gdyby zobaczyli nas Niall z Louisem? – uniosłam brwi do
góry.
– Nie ma ich na lodowisku. Poszli zdjąć łyżwy – wytłumaczył
uśmiechając się łobuzersko, a kiedy skrzyżowałam ręce na
piersiach, kontynuował: – Więc jeżeli pozwolisz mogę cię
przeprosić w mój ulubiony sposób – ściszył głos przybliżając
swoją twarz do mojej.
– To nie jest dobry pomysł – pokiwałam przecząco głową. –
Mało ci wpadek? Serio zaczynamy się zachowywać, jak...
– Para? – dokończył za mnie, na co skinęłam lekko. – Możesz mieć rację.. Chyba powinniśmy trochę przystopować.
– Wytrzymasz? – zachichotałam.
– Zakład? – odpowiedział pytaniem na pytanie.
– Zakład – zgodziłam się. – Zobaczymy kto dłużej wytrzyma
bez całowania się. Co będzie miał zwycięzca?
– Dokładny masaż pleców? – zaproponował.
Ponownie skinęłam głową, a następnie uścisnęliśmy swoje
dłonie. To może być całkiem interesujące obserwując Stylesa,
który walczy ze swoimi pragnieniami. Byłam niemal pewna, że to ja
wygram ten śmieszny zakład i dostanę wymarzony, długi masaż
pleców. Na samą myśl uśmiechnęłam się pod nosem, kiedy jechaliśmy do
wyjścia z lodowiska. Chłopcy już oddawali swoje łyżwy i dzwonili
po taksówkę, więc musieliśmy się trochę pośpieszyć.
Dzisiejszy wyjazd zdecydowanie pomógł nam na kaca. Wszyscy dzięki
odrobinie ruchu czuli się o niebo lepiej. Podczas drogi powrotnej do
domu, ani razu nikt nie zakomunikował, że zaraz zwymiotuje więc
odnieśliśmy wielki sukces. Jednak najgorsze było to, że kiedy
wsiedliśmy do rozgrzanego samochodu zachciało mi się spać.
Powieki same się zamykały, a głowa zrobiła się niepokojąco
ciężka. Z racji tego, że siedziałam między Louisem, a Harry'm
oczywiste było, że automatycznie oparłam się o ramię
kędzierzawego. Zerknęłam na niego z dołu i złapałam go na
przyglądaniu mi się. Kiedy uśmiechnęłam się do niego leniwie
mając prawie zamknięte oczy, zaśmiał się cicho obejmując mnie
ramieniem. Wtuliłam się bardziej w jego kurtkę przegrywając walkę
z wyjątkowo ciężkimi powiekami.
Przebudziłam się kiedy w moje ciało uderzyło zimne powietrze.
Byłam przez kogoś niesiona i mogłabym przysiąc, że był to
Styles. Dlaczego? Do mojego nosa docierała charakterystyczna woń
męskiej perfumy, której używał tylko on. Nieprzyjemny mróz
momentalnie zmienił się w ciepłą domową atmosferę. Zostałam
postawiona na ziemię, a przede mną znajdowała się zdecydowanie
wyższa od mojej sylwetka szatyna. Spojrzałam w górę.
– Dobrze się spało, mała? – spytał rozbawiony, zdejmując mi
z głowy dzianą czapkę z bąbelkiem na czubku.
– Wygodnie – rzuciłam ochrypłym głosem, rozpinając swoją
kurtkę.
Kiedy wszyscy się rozebraliśmy Louis zwołał zebranie w salonie
przy kominku, ponieważ chciał się popisać swoją „niesamowicie
przepyszną gorącą czekoladą”. Nim się na nią doczekaliśmy
minęła prawie godzina, ale jeśli mam być szczera to było warto.
Nie była zbyt słodka ani mdła... była po prostu godna swojej
nazwy.
Ten wieczór był inny niż wszystkie. Czułam się jakbym siedziała
z rodziną, a nie z przyjaciółmi. Siedzieliśmy we czwórkę na
rogówce na przeciwko kominka popijając napój i rozmawiając oraz
się śmiejąc. Wcale nie potrzebowaliśmy alkoholu by się dobrze
bawić. Czasami wystarczy nam kilka spędzonych godzin jak teraz. W
pewnym momencie Niall poszedł po gitarę. Nastąpiło ogromne
zaskoczenie, kiedy trzech chłopaków zaczęło śpiewać na zmianę poszczególne zwrotki. Wiedziałam, że mój brat ma dobry głos, ale
nigdy nie sądziłam, że reszta też... Ich głosy się doskonale
dopełniały. Niall śpiewał stonowanie i spokojnie, Louis nieco
piskliwie, ale i kojąco dla uszu, a Harry nisko i ochryple przez co
miałam wrażenie, że każde słowo przechodziło przez każdy
zakątek mojego ciała.
Zaklaskałam z uznaniem w dłonie, kiedy skończyli piosenkę, z
podziwem kiwając głową.
– Dlaczego nie wiedziałam nic o tym, że umiecie śpiewać? –
spytałam urażona, na co po salonie rozległy się gardłowe
śmiechy. – Czego jeszcze nie wiem?!
– Dobre geny – skwitował Louis, na co przewróciłam oczami. –
No dobra, powiedzmy, że w liceum zaliczyliśmy kilka musicali –
wzruszył ramionami.
– Taaaa, wszystkie laski były nasze – zażartował Styles, a w
odpowiedzi otrzymał kuksańca w żebra.
– Trzysta dziewczyn na pięciu chłopaków. To było coś –
westchnął z utęsknieniem Tomlinson.
– Pięciu? – zmarszczyłam brwi.
Chłopcy momentalnie się uciszyli, jakby odebrało im mowę. Dopiero
wtedy zdałam sobie sprawę z tego, że mieli na myśli swoją
trójkę, Liama i Zayna. Skinęłam głową dając do zrozumienia, że
załapałam zaczynając nerwowo bawić się palcami.
– Maggie...
– W porządku – przerwałam dla mojego brata. – Nie musicie
czuć się dziwnie mówiąc przy mnie o Zaynie. Jego też możemy
czasem powspominać – powiedziałam, przyglądając się swoim
palcom.
– Jesteś pewna? – spytał Niall, na co skinęłam głową.
Zrobiło się strasznie ponuro. W minucie beztroska atmosfera
zmieniła się w niepewność. Musiałam coś z tym zrobić, bo
jeszcze trochę, a się pobeczę. Na całe szczęście mam nowinę,
która może poprawić nastrój.
– Jutro składam papiery do Broadway'u i zaczynam instruktaż z hip
hopu – wypaliłam.
Wszystkie spojrzenia zostały skierowane na mnie.
– Jeżeli go ukończę mam możliwość uczenia nawet w tej szkole
– dodałam.
To, co działo po ostatnim zdaniu było niedopisania. Trójka
większych i cięższych ode mnie chłopaków rzuciła się na moje
ciało, niemal wciskając w poduszki kanapy. Gratulowali mi odwagi i
tego, że chcę iść do przodu. Nie byłam w stanie wydobyć w
siebie żadnego składnego zdanie. Śmiałam się tylko, mówiąc, że
są nienormalni. Bo jacy przyziemni ludzie rzucają się na mniejszą
dziewczynę przytulając ją jakby była dzieckiem? Cóż, moi
przyjaciele zdecydowanie mają nierówno pod kopułą, ale właśnie
za to ich kocham. Przy nich odzyskuję chęć do życia. Jak to się
mówi... Trafił swój na swojego? Tak, to zdecydowanie dobre
stwierdzenie.
Tak szczerze to trochę mi smutno, że jest was tak mało. To wcale nie motywuje mnie do sprawdzenia rozdziału, by go wstawić, kiedy na 72 obserwatorów, komentuje maksymalnie 18 osób. Nie wiem... Ktoś poza tymi osobami interesuje się jeszcze kontynuacją tego opowiadania?... Zawsze mogę przestać publikować, bo nie robię tego tylko dla siebie, ale dla was i chcąc, nie chcąc oczekuję od was opinii. To by było na tyle ode mnie.
Jeśli macie pytania, to wiecie, że możecie zadawać je dla bohaterów i dla mnie.
Założyłam twittera: @eMsiakowa
eM's
Twój blog jest genialny *O*
OdpowiedzUsuńPoprostu każdy napisany przez ciebie rozdział moim skromnym zdaniem jest IDEALNY<3
Nie przejmuj się małą ilością komentarzy, napewno z tych 72 osób czytają pewnie tylko nie chce im się komentować C:
Pozdrawiam i życzę weny ! <3
Uwielbiam <3 . Ten zakład uważam , że wygra Maggie !. Harry nie jest na tyle wytrzymały :p Nie mogę się doczekać następnego rozdziału płacze :( . No nic pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńŁomatko! Ten rozdział jest fantastyczny!
OdpowiedzUsuńScenka na lodowisku po prostu mnie urzekła. Kiedy Harry podjechał do Maggie miałam wrażanie że na prawdę ją pocałuje a tu proszę jeszcze się założyli o to kto dłużej wytrzyma haha :) Coś mi się wydaje że ona to wygra :D
No i sama końcówka cudowna!
Oczywiście czekam na kolejny rozdział :)
Super ;) jestem ciekawa kto wytrzyma z zakladen ;) czekam na nastepny ;)
OdpowiedzUsuńJestem team Maggie! W sumie to nie... Kurde, nie wiem! Oni powinni być razem! Yhhhh.... Rozdział jak zawsze genialny. Harry jest za bardzo napalony. Ale taki słodki. I czuły. No i jak tu być bezstronnym?
OdpowiedzUsuńCzekam na następny!
Nadrobiłam wszystkie rozdziały i bardzo cieszę się z tego powodu! Historia jest niesamowita, a więź pomiędzy Haroldem i Maggie kocham! <3 Dziękuję ci za to, że dla nas piszesz - proszę, nie poddawaj się przez małą ilość komentarzy :( xx
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział! <3
OdpowiedzUsuńCiekawe kto wygra zaklad stawiam na to ze meg przegra bo jak by harry przegral to byloby zbyt przewidywalne no nic owszem jestem z tych osob ktore zadko komentuje ale to dlatego ze zadko wchodze na bloggera i musze nadrabiac mase blogow ale jestem i czytam i czekam na nn
OdpowiedzUsuńOMG, super rozdział :)
OdpowiedzUsuńKochanie doceniamy to że
piszesz dla nas :)
Hahahah szczerze mam nadzieję
że zakład wygra Harry ! :D
Czekam na nowy ^^
Fantastyczny pomysł z wypadem na lodowisko, przez te wszystkie sceny coraz bardziej chcę by Meg była z Harry'm. Kochałam jej relacje z Zayn'em, ale nie można cały czas rozpamiętywać tego co było, choć nie powiem, zaszkliły mi się oczy na wspomnienie o nim. Czekam na następny! Weny! :)
OdpowiedzUsuńWspaniały pomysł na zakład. Ciekawa jestem kto wygra...
OdpowiedzUsuńNie poddawaj się. Jestem tutaj i czytam każdy rozdział ale nie zawsze mam czas i okazje by skomentować. Czasem po prostu przeczytam rozdział i już mnie nie ma.
Życzę weny!
Pozdrawiam :*
piękny rozdział <3 tylko nie musisz oczekiwać od wszystkich że będą to komentowali powinnaś się cieszyć z tego że jest dużo obserwatorów ale poza tym wszystko super kocham ten blog
OdpowiedzUsuńZgadzam się z moim poprzednikiem :)
OdpowiedzUsuńA ja po części zgadzam się z dwoma osobami wyżej i po części się nie zgadzam. Cóż... właściwie to bardziej się nie zgadzam. Nigdy nie zapomnę, jak czytałam komentarze do Epilogu na Sick Truth. Wiele osób wolało utworzenie drugiej części od nowej, całkiem innej historii. Ja tak samo. Moim zdaniem, te osoby, które o nią walczyły powinny pokazać tobie, że było warto. A tego właśnie nie robią... Sądzę, że jeśli chodzi o jakość i o styl pisania to Sick Problems jest jeszcze lepsze od Sick Truth, a niestety tej części nie komentuje nawet połowa z obserwatorów. Oj eM'siak co ty się z nami masz... Wielkie pokłony dla ciebie za to, że postanowiłaś tu wrócić. Trzymam kciuki za to byś zyskiwała coraz więcej komentatorów i obserwatorów! Pamiętaj, że jesteś świetna w tym co robisz! <3
OdpowiedzUsuńMam jeszcze kilka pytań.
Harry:
1. Jak często patrząc na Maggie czujesz do niej pociąg seksualny?
2. Czy jesteś przy Maggie w stu procentach sobą?
3. Co najbardziej w niej lubisz?
Maggie:
1. Czujesz się lepiej od kąd poznałaś tatę?
2. Nie boisz się, że mogłabyś się zakochać w Harry'm?
3. Bardziej z czyjej inicjatywy lądujecie ze Stylesem w łóżku?
Niall:
1. Ufasz Harry'emu?
2. Myślisz, że Maggie będzie cierpieć przez niego?
3. Wierzysz w to, że twoja siostra i przyjaciel tylko się przyjaźnią?
eM's:
1. Masz zamiar założyć aska?
2. Co kierowało tobą do powrotu na blogspot?
Z twojego komentarza wynika, że uważnie obserwujesz co się dzieje w moich opowiadaniach, a bardziej w opiniach. Cieszę się, że ktoś spróbował przybrać mój punkt widzenia. Dziękuję za komplementy, są bardzo miłe x
UsuńKiedy czuję do Meg's pociąg seksualny? Często. Potrafi sprawić, że nie jestem w stanie jej się oprzeć, ale nie zdaje sobie z tego sprawy. Jest zbyt skromna, by przyznać to przed samą sobą. Tak, jestem przy niej całkowicie sobą. Najbardziej lubię w niej to, że nigdy mnie nie ocenia, tylko po prostu jest. – Harry x
Tak, czuję się bardziej spełniona od kąd poznałam tatę. Dalej nie mogę w to uwierzyć... Nie boję się tego, że mogłabym zakochać się w Harry'm, boję się tego, że mogłabym go stracić. Jeśli chodzi o sprawy łóżkowe to wynika to z obopólnej winy. – Maggie :)
Yyy, tak, w końcu to mój przyjaciel. Nie myślę. Bardziej się tego obawiam. Nie chcę by przechodziła przez to samo, co kilka miesięcy temu. Szczerze, to mam niedobre przeczucie, że między nimi jest coś więcej... – Niall :)
Zastanawiałam się nad tym, ale jeszcze nie jestem pewna. Wróciłam tutaj bo mimo wszystko za wami tęskniłam x – eM's xxx
Rozdział jest świetny, ale to nie nowość x
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział!!!
OdpowiedzUsuńProszę nie zawieszaj bloga, bo jest genialny !
Masz dziewczyno talent i go nie zmarnuj!
Czekam na nexta :*
Czym się kierowałaś tworząc relację Harry'ego i Maggie?
OdpowiedzUsuńGłównie kierowałam się tym co siedzi mi w głowie, sama nie wiem czym jeszcze...
Usuńuwielbiam relacje Harry'ego i Maggie. przypominają mi oni zawsze Nialla i Jenny, chociaż twoi bohaterowie są bardziej napaleni, ale mi to w ogóle nie przeszkadza xd
OdpowiedzUsuńwyobrażam sobie jakie to musi być niezręczne, gdy nagle któreś z nich przy Maggie wspomni o Zaynie... ja wciąż żałuje, że go tutaj nie ma, ale (zabrzmi to nieco okrutnie) bez niego też jest super...
pozdrawiam i już nie mogę doczekać się następnego
Zoe (Katie) ♥
http://fanfiction-promise.blogspot.com/