04. „ZAKŁAD”

           Obudziłam się przez ogromny ból głowy. Westchnęłam ciężko lewą ręką badając powierzchnię stolika nocnego, na którym powinien leżeć mój telefon. Oczy otworzyłam dopiero wtedy kiedy miałam już go w obu dłoniach nad sobą. Niestety, kiedy rażące światło w ekraniku zaświeciło, momentalnie zacisnęłam powieki tym samym wypuszczając komórkę prosto na moją twarz. Przeklęłam pod nosem pocierając opuszkami palców bolące miejsce. W końcowym efekcie zrezygnowałam ze sprawdzenia, która jest godzina i postanowiłam zeczłapać się z łóżka.
           Właściwie pierwszy raz w swoim życiu doświadczałam takie uczucia, jak teraz... To chyba nazywa się kac. Ygh, nie fajnie. Impreza skończyła się wczoraj... hmm... dzisiaj o czwartej nad ranem. Fakt, że wszyscy goście włącznie z Liamem i Danielle zmyli się o drugiej, nie przeszkodził nam w dalszej zabawie. Najgorzej skończył mój brat, który z tego co wiem poszedł spać do Louisa, a ten z kolei siedział jeszcze do szóstej w łazience. Chyba wymiotował. A Harry? Cholera. Nie wiem, czy przypadkiem nie zasnął przy stole w kuchni... Właściwie jak na to nie spojrzeć to tylko ja trafiłam do swojego pokoju... Co tu dużo gadać. To było prawdziwie wykroczenie Stylesa z nastoletniego wieku. Nie mogę powiedzieć, że było to pamiętne, ponieważ nie wiem, czy ilość alkoholu, którą wszyscy wypili, na to pozwoli...
          Kiedy udało mi się zeczłapać z łóżka zadałam sobie sprawę, że nawet się przebrałam do spania. Tylko nie wiem jakim cudem znowu mam na sobie koszulkę kędzierzawego... Nie ważne. Wsunęłam na nogi leginsy i grubsze, miękkie, czerwone skarpety, a następnie udałam się do kuchni. Musiałam wziąć jakąś tabletkę na ból głowy, bo zaraz mi ją chyba rozsadzi... Wcale nie przesadzam!
Po przejściu przez korytarz, który wydawał się jakoś wyjątkowo długi, znalazłam się w kuchni. Od razu podeszłam do szafki, w której znajdował się koszyczek z lekami. Zaczęłam nerwowo przebierać między pudelkami.
– Głowa boli? – usłyszałam za sobą zachrypnięty głos, przez który podskoczyłam do góry odwracając się o sto osiemdziesiąt stopni. Moja głowa od razu przypomniała mi o tym, jak bardzo może mnie boleć, co spowodowało, że się skrzywiłam.
Jak się okazało właścicielem głosu był Harry, który siedział na krześle jedną ręką opierając się leniwie o stół.
– Czy ty znowu masz na sobie moją koszulkę? – spytał lustrując mnie wzrokiem.
W odpowiedzi wzruszyłam tylko ramionami, z powrotem zabierając się za szukanie tabletek. Odetchnęłam z ulgą, kiedy odnalazłam odpowiednie pigułki. Wyciągnęłam jedną kładąc ją na blacie, a gdy odwróciłam się, by podejść do lodówki zobaczyłam opierającego się o nią Stylesa, popijającego MÓJ sok z kartonu.
– Daj mi sok – powiedziałam, podchodząc do niego.
– Może grzeczniej? – prychnął, unosząc rękę, w której trzymał karton do góry, bym nie mogła go sięgnąć.
– Harry boli mnie głowa – mruknęłam dając do zrozumienia, że nie jestem w nastroju na żarty. – Daj mi ten pierdolony sok! – dodałam nieco głośniej.
– Widzisz, jakie te życie jest niesprawiedliwe? Ty nie masz soku, ja nie mam koszulki – westchnął. Faktycznie dopiero teraz zauważyłam, że Styles jest w samych dresach. – Co powiesz na małą wymianę? – uśmiechnął się złośliwie, na co przewróciłam oczami.
– Nie będę paradować po domu w samym staniku, gdy jest w nim trzech chłopaków – skrzyżowałam ręce na piersiach.
– Cóż, ja nie będę dzielić się sokiem wiedząc, że są jeszcze dwa inne w lodówce – odgryzł mi się.
– Musisz być zawsze taki złośliwy, kiedy nie mam na to nastroju? – mruknęłam podirytowana.
– Uczę się od najlepszych – uniósł brwi do góry, szczerząc się jak jakiś debil.
– Przysięgam, że jeśli nie dasz mi soku to kopnę cię tam, gdzie boli najbardziej – syknęłam.
– Ranisz mnie! – położył wolną dłoń na lewej piersi, po czym zrobił krok w moją stronę i nim się obejrzałam zostałam przyciśnięta przez niego do szafki tak, że nasze ciała od pasa w dół się stykały. – Na szczęście tylko słowami – dodał wyraźnie zadowolony z siebie.
– Nienawidzę cię – pokiwałam głową z niedowierzaniem, masując palcami swoje skronie.
– Kochasz mnie – poprawił pewnie.
– Nigdy w życiu – prychnęłam, odpychając go od siebie i szybko siadając na blacie.
Styles oczywiście nie dawał za wygraną i w momencie znalazł się między moimi nogami.
Zaczęłam wymachiwać rękoma próbując sięgnąć karton, ale niestety dalej byłam zbyt nisko.
– Wystarczy tylko poprosić – zaśmiał się.
Nie ma mowy bym prosiła go o coś co jest moje! Postanowiłam dalej walczyć. Nie wiem jak, ale udało mi się stanąć na blacie, przez co bez problemu mogłam zakończyć gierki Harry'ego. Miałam już milimetry do zdobycia soku, kiedy ten chwycił mnie za nogi i przewiesił moje ciało przez swoje ramię, odstawiając karton na stół.
– Puść mnie! – krzyknęłam, uderzając w pięściami w jego plecy.
Szatyn nie odpowiedział, tylko zakręcił się ze mną wokół własnej osi, na sam koniec dając lekkiego klapsa w mój pośladek.
– Tyle razy ile walniesz mnie jeszcze w plecy, ja zrobię to samo z twoimi pośladkami – zagroził. – A uwierz mi, że sprawia mi to niezłą zabawę – dodał ściszonym głosem.
– Nienawidzę cię – syknęłam zrezygnowana.
– Nie dość, że kłamiesz, to jeszcze nie wymawiasz słowa, na które czekam – zaśmiał się. – Co ja mam z tobą zrobić? – westchnął ciężko, gładząc palcami moje łydki.
– Tylko przyjaciele, huh?
To pytanie nie padło już z ust Harry'ego. Głos dochodził z wejścia do kuchni. Z jednej strony wyszło mi to na dobre, ponieważ odzyskałam grunt pod nogami. Ta druga niestety sprawiła, że razem ze Stylesem patrzyliśmy teraz na Louisa i Nialla, którzy mieli uniesione brwi do góry i skrzyżowane ręce na piersiach. Czekali na wyjaśnienia.
– Ten idiota zabrał mi mój sok – mruknęłam, uderzając łokciem w żebra kędzierzawego. Chłopak w odpowiedzi złapał się za bolące miejsce wydając cichy jęk.
– Wystarczyło tylko poprosić – odgryzł się.
– Wystarczyło zrozumieć, że boli mnie głowa – powtórzyłam podobnym tonem, podchodząc do stołu gdzie stał karton z moim ulubionym napojem jabłkowym, a następnie połknęłam wcześniej przygotowaną tabletkę na migrenę.
W międzyczasie chłopcy zajęli miejsca na krzesłach.
– Maggie ładna koszulka. – Louis dalej drążył temat. – Nie jest trochę na ciebie za duża?
– Wydaje ci się – wzruszyłam ramionami opierając się o blat. – Coś nie za dobrze dzisiaj wyglądasz, Lou. Dobrze ci się rozmawiało z kiblem w nocy? Jakieś newsy? – spytałam, uśmiechając się złośliwie.
Pozostała dwójka domowników zaśmiała się głośno na moje słowa, klepiąc Tomlinsona po ramieniu.
– Wybacz stary, ale tym cię zgniotła – powiedział rozbawiony Niall. – Złośliwość ma w genach – dodał, puszczając do mnie oko.
– Dobra, a tak serio to ktokolwiek da radę tknąć jakieś jedzenie? – wtrącił Harry.
– Nie – odparliśmy jednogłośnie.
– Przydałoby się trochę tu posprzątać – zaproponowałam.
– Miejmy już to za sobą – westchnął Louis, udając się do salonu.
           W ten sposób rozpoczęliśmy wielkie porządki po wczorajszej imprezie. Trochę się tego nazbierało, bo nikt nie był w stanie nawet wynieść butelek do śmieci. O dziwo na stole nie było praktycznie nic, oprócz szklanek i kieliszków. Resztę rzeczy znajdywaliśmy na podłodze, kanapie, a nawet w jednej z łazienek. Masakra. Na tyle dobrze, że nie mamy dużo dywanów, bo większość z nich byłaby na sto procent do wyrzucenia, a tak to wystarczy tylko umyć panele. Cóż, po tym całym bałaganie widać, że wszyscy bawili się w miarę dobrze. No może poza małym incydentem między mną, a Mary. Do tej pory bolą mnie cebulki włosów, a na rękach mam kilka siniaków. Zazdrosna suka. Dalej mam ochotę porządnie przetrzepać jej skórę, ale nie chce mi się brudzić rąk. Mam nadzieję, że jej więcej nie spotkam... Chociaż z moim szczęściem będzie zupełnie odwrotnie.
           Minęły około dwie godziny i mieliśmy wszystko dokładnie wysprzątane. Zeszłoby nam to o wiele szybciej, ale kac nie sługa i co chwilę, któreś coś piło, a jak piło to i chodziło do łazienki. Po chwili odpoczynku na kanapie Niall wpadł na pomysł, by jechać na lodowisko. Normalnie bym się cieszyła, ale w obecnej chwili nie miałam ochoty na nic. Niestety Louis i Harry strasznie się napalili i w końcowym efekcie zostałam namówiona. Nie wiedziałam tylko, jak wybrnąć z tego, że okłamałam ich, że nie umiem jeździć. Hmm... W sumie może to być ciekawe obserwować, jak będą mnie uczyć”.
Z racji tego, że żaden z chłopaków nie mógł prowadzić, zadzwoniliśmy po taksówkę. Zanim przyjechała wszyscy zdążyliśmy się trochę ogarnąć i odpowiednio ubrać. Mogę się założyć, że podczas drogi do centrum nieźle nachuchamy w samochodzie. Na pewno nie pozostawimy po sobie przyjemnego zapachu. Przepraszamy panie kierowco.
           Minęło jakieś półtorej godziny zanim znaleźliśmy się pod halą ze sztucznym lodowiskiem. Wszystko przez ogromne korki i niesympatycznego taksówkarza, który zamiast pojechać skrótami, to jechał przez środek centrum. Myślałam, że nie wytrzymam. W sumie to nie jestem pewna, ale chyba zasnęłam na moment na ramieniu Harry'ego. Nie powinnam była tego robić, bo jestem na niego zła za dzisiejszą akcję z sokiem, za którą mnie jeszcze nie przeprosił. Ygh, trudno. Niech nie myśli, że ujdzie mu to płazem.
– To kto podejmuje się uczenia Maggie? – spytał Louis, kiedy nakładaliśmy wypożyczone łyżwy.
– Ja się do tego nie nadaję – westchnął Niall. – Wybacz siostra, ale nie jeżdżę najlepiej i nie chcę ci zrobić krzywdy – skierował się do mnie.
– W takim razie ja dopilnuję, by blondasek się nie połamał, a ty, Harry, „zajmiesz się” Maggie – oznajmił kładąc nacisk na słowa „zajmiesz się”. Nawet na kacu znajdzie pretekst, by grać mi na nerwach...
           O dziwo uwaga Louisa została zignorowana przez resztę, więc bez zbędnych docinek udaliśmy się na lodowisko. Tomlinson z moim bratem zaczęli od razu jeździć, a ja powoli stanęłam na lodzie udając zachwianie. W momencie, kiedy moje udawanie zmieniło się w prawdziwe zagrożenie upadkiem poczułam na swoich biodrach duże dłonie kędzierzawego. Odetchnęłam z ulgą, gdy bez problemu stałam w pionie. Chyba zbyt bardzo staram się pokazać, że nie umiem jeździć...
– Spokojnie, mała – powiedział lekko rozbawiony, kiedy okrążył moje ciało stając na przeciwko mnie. – Podaj mi ręce – polecił, jednak zanim zdążyłam wykonać jego polecenie sam splótł palce w obu naszych dłoniach. – Staraj się teraz na zmianę odpychać nogami, okej? Ja będę robić to samo, ale do tyłu.
No co ty, nie domyśliłam się.
Bez słowa zaczęłam celowo niezdarnie wykonywać ruchy, co wcale nie było takie proste, jak mi się wydawało. Na mojej twarzy na pewno rysowało się teraz skupienie, ale nie z powodu jakiego może się mu wydawać.
Cały czas czułam na sobie przeszywający wzrok Stylesa i gdybym miała ochotę się do niego odezwać, kazałabym mu przestać.
– Po twojej minie zgaduję, że dalej jesteś zła – mruknął.
Brawo!
– Trochę ci to zajęło – prychnęłam.
– Serio obrażasz się na mnie za coś takiego? – spytał zrezygnowany.
– Gdybyś choć raz uszanował, że coś mnie boli i darował sobie swoje głupie żarty, to nie byłoby problemu – powiedziałam przez zęby.
– Ja tego nie szanuję, tak? – tym razem to on prychnął. – Mam tobie przypomnieć kto zaniósł cię do łazienki i umył po naszym pierwszym seksie? Albo kto noc wcześniej zaopiekował się tobą po nieudanej próbie gwałtu? Kiedy wreszcie zaczniesz mnie doceniać, Maggie?
– Skoro taki z ciebie uczynny człowiek, to czemu nie mogłeś być taki dzisiaj rano? – zaoponowałam. – I nie gadaj głupot, że ciebie nie doceniam, bo z tym to przesadziłeś.
– To ty przesadziłaś z tym, że nigdy nie szanuję gdy coś się z tobą dzieje.
– Jesteś dzisiaj kurewsko wkurzający, Styles – syknęłam, wyrywając swoje dłonie z jego uścisku.
– I kto to mówi! – zaśmiał się gorzko.
– Po prostu się zamknij – mruknęłam podirytowana, a następnie odwróciłam się i udałam się na poszukiwanie Louisa i Nialla.
Wiem, że trochę przesadziłam z tym, że nigdy nie szanuje tego w jakim jestem stanie, ale wkurzał mnie dzisiaj od samego rana i nie mogłam dać mu wygrać. Serio miałam go już dosyć. Nie mam pojęcia co w niego wstąpiło.
           Kiedy udało mi się dostrzec moich przyjaciół pojechałam w ich stronę. Chłopcy niesłychanie się wlekli, a to wszystko przez mojego brata, który wyglądał jak nowo narodzona sarenka ucząca się chodzić.
Zaśmiałam się pod nosem dołączając się do nich.
– Żyjecie? – spytałam wyraźnie rozbawiona.
– Nawet mnie nie wkurwiaj – mruknął Louis, który złapał Nialla za ramię ratując go przed upadkiem. – Hej! Czy ty przypadkiem nie mówiłaś, że nie umiesz jeździć? – spytał, kiedy zauważył, że sprawnie przemieszczam się po lodzie.
– Szybko się uczę – skłamałam wzruszając ramionami.
– Szkoda, że twój brat nie odziedziczył takiej cechy – westchnął ciężko.
– Sam zgodziłeś się na układ w jakim jeździmy, Tomlinson, więc nie miej teraz problemów – odezwał się blondyn, uderzając swojego przyjaciela w ramię. – Gdzie Harry? – skierował się do mnie.
– Gdzieś sobie jeździ – mruknęłam, odwracając wzrok.
– O co poszło? – przewrócił oczami.
– O wszystko – syknęłam. – Pojeżdżę sobie sama – oznajmiłam, wyprzedzając ich.
Nie miałam ochoty z nimi o tym rozmawiać. Raz, że nie mogłam, bo poszło o to, co wydarzyło się miedzy nami przez ostatnie kilka miesięcy. Tym bardziej, że nikt oprócz Harry'ego nie wiedział o próbie gwałtu na mojej osobie. Drugie powód jest taki, że gdyby dowiedzieli się o tym wszystkim w domu rozpętałoby się piekło. Dosłownie. Niall wściekłby się na mnie i znienawidziłby Stylesa, za te wszystkie kłamstwa. Nie po to odzyskałam własną rodzinę, by zaraz pogorszyć relację miedzy nami, a od rodzeństwa to zawsze się zaczyna. Nie mogę do tego dopuścić!
           W momencie kiedy w głośnikach ogłoszono zmianę kierunku jazdy zostałam przygwożdżona zdecydowanie większym ciałem do ogrodzenia. Westchnęłam podirytowana, gdy okazało się, że jest to nikt inny tylko kędzierzawy.
– Nienawidzę się z tobą kłócić – powiedział ochryple, opierając ręce po obu stronach mojej głowy. – Przepraszam, że od samego rana ciebie wkurwiałem – dodał wpatrując się prosto w moje oczy.
Byłam zaskoczona. Nie sądziłam, że mnie przeprosi. Przynajmniej nie tak szybko, ale... ale cóż dostałam to, czego chciałam. Teraz moja kolej.
– Ja też przepraszam. Przesadziłam z tym, że nie szanujesz tego jak się czuję – przyznałam.
– Chyba oboje dzisiaj przesadziliśmy – zażartował, jednocześnie się uśmiechając co ukazało dwa dołeczki w jego policzkach. Chwilę później śmieliśmy się oboje.
– Nie uważasz, że możemy wyglądać troszeczkę dziwnie z perspektywy innych? – spytałam, gdy się uspokoiliśmy. – Na przykład, gdyby zobaczyli nas Niall z Louisem? – uniosłam brwi do góry.
– Nie ma ich na lodowisku. Poszli zdjąć łyżwy – wytłumaczył uśmiechając się łobuzersko, a kiedy skrzyżowałam ręce na piersiach, kontynuował: – Więc jeżeli pozwolisz mogę cię przeprosić w mój ulubiony sposób – ściszył głos przybliżając swoją twarz do mojej.
– To nie jest dobry pomysł – pokiwałam przecząco głową. – Mało ci wpadek? Serio zaczynamy się zachowywać, jak...
– Para? – dokończył za mnie, na co skinęłam lekko. – Możesz mieć rację.. Chyba powinniśmy trochę przystopować.
– Wytrzymasz? – zachichotałam.
– Zakład? – odpowiedział pytaniem na pytanie.
– Zakład – zgodziłam się. – Zobaczymy kto dłużej wytrzyma bez całowania się. Co będzie miał zwycięzca?
– Dokładny masaż pleców? – zaproponował.
Ponownie skinęłam głową, a następnie uścisnęliśmy swoje dłonie. To może być całkiem interesujące obserwując Stylesa, który walczy ze swoimi pragnieniami. Byłam niemal pewna, że to ja wygram ten śmieszny zakład i dostanę wymarzony, długi masaż pleców. Na samą myśl uśmiechnęłam się pod nosem, kiedy jechaliśmy do wyjścia z lodowiska. Chłopcy już oddawali swoje łyżwy i dzwonili po taksówkę, więc musieliśmy się trochę pośpieszyć.
           Dzisiejszy wyjazd zdecydowanie pomógł nam na kaca. Wszyscy dzięki odrobinie ruchu czuli się o niebo lepiej. Podczas drogi powrotnej do domu, ani razu nikt nie zakomunikował, że zaraz zwymiotuje więc odnieśliśmy wielki sukces. Jednak najgorsze było to, że kiedy wsiedliśmy do rozgrzanego samochodu zachciało mi się spać. Powieki same się zamykały, a głowa zrobiła się niepokojąco ciężka. Z racji tego, że siedziałam między Louisem, a Harry'm oczywiste było, że automatycznie oparłam się o ramię kędzierzawego. Zerknęłam na niego z dołu i złapałam go na przyglądaniu mi się. Kiedy uśmiechnęłam się do niego leniwie mając prawie zamknięte oczy, zaśmiał się cicho obejmując mnie ramieniem. Wtuliłam się bardziej w jego kurtkę przegrywając walkę z wyjątkowo ciężkimi powiekami.

           Przebudziłam się kiedy w moje ciało uderzyło zimne powietrze. Byłam przez kogoś niesiona i mogłabym przysiąc, że był to Styles. Dlaczego? Do mojego nosa docierała charakterystyczna woń męskiej perfumy, której używał tylko on. Nieprzyjemny mróz momentalnie zmienił się w ciepłą domową atmosferę. Zostałam postawiona na ziemię, a przede mną znajdowała się zdecydowanie wyższa od mojej sylwetka szatyna. Spojrzałam w górę.
– Dobrze się spało, mała? – spytał rozbawiony, zdejmując mi z głowy dzianą czapkę z bąbelkiem na czubku.
– Wygodnie – rzuciłam ochrypłym głosem, rozpinając swoją kurtkę.
Kiedy wszyscy się rozebraliśmy Louis zwołał zebranie w salonie przy kominku, ponieważ chciał się popisać swoją „niesamowicie przepyszną gorącą czekoladą”. Nim się na nią doczekaliśmy minęła prawie godzina, ale jeśli mam być szczera to było warto. Nie była zbyt słodka ani mdła... była po prostu godna swojej nazwy.
           Ten wieczór był inny niż wszystkie. Czułam się jakbym siedziała z rodziną, a nie z przyjaciółmi. Siedzieliśmy we czwórkę na rogówce na przeciwko kominka popijając napój i rozmawiając oraz się śmiejąc. Wcale nie potrzebowaliśmy alkoholu by się dobrze bawić. Czasami wystarczy nam kilka spędzonych godzin jak teraz. W pewnym momencie Niall poszedł po gitarę. Nastąpiło ogromne zaskoczenie, kiedy trzech chłopaków zaczęło śpiewać na zmianę poszczególne zwrotki. Wiedziałam, że mój brat ma dobry głos, ale nigdy nie sądziłam, że reszta też... Ich głosy się doskonale dopełniały. Niall śpiewał stonowanie i spokojnie, Louis nieco piskliwie, ale i kojąco dla uszu, a Harry nisko i ochryple przez co miałam wrażenie, że każde słowo przechodziło przez każdy zakątek mojego ciała.
Zaklaskałam z uznaniem w dłonie, kiedy skończyli piosenkę, z podziwem kiwając głową.
– Dlaczego nie wiedziałam nic o tym, że umiecie śpiewać? – spytałam urażona, na co po salonie rozległy się gardłowe śmiechy. – Czego jeszcze nie wiem?!
– Dobre geny – skwitował Louis, na co przewróciłam oczami. – No dobra, powiedzmy, że w liceum zaliczyliśmy kilka musicali – wzruszył ramionami.
– Taaaa, wszystkie laski były nasze – zażartował Styles, a w odpowiedzi otrzymał kuksańca w żebra.
– Trzysta dziewczyn na pięciu chłopaków. To było coś – westchnął z utęsknieniem Tomlinson.
– Pięciu? – zmarszczyłam brwi.
Chłopcy momentalnie się uciszyli, jakby odebrało im mowę. Dopiero wtedy zdałam sobie sprawę z tego, że mieli na myśli swoją trójkę, Liama i Zayna. Skinęłam głową dając do zrozumienia, że załapałam zaczynając nerwowo bawić się palcami.
– Maggie...
– W porządku – przerwałam dla mojego brata. – Nie musicie czuć się dziwnie mówiąc przy mnie o Zaynie. Jego też możemy czasem powspominać – powiedziałam, przyglądając się swoim palcom.
– Jesteś pewna? – spytał Niall, na co skinęłam głową.
Zrobiło się strasznie ponuro. W minucie beztroska atmosfera zmieniła się w niepewność. Musiałam coś z tym zrobić, bo jeszcze trochę, a się pobeczę. Na całe szczęście mam nowinę, która może poprawić nastrój.
– Jutro składam papiery do Broadway'u i zaczynam instruktaż z hip hopu – wypaliłam.
Wszystkie spojrzenia zostały skierowane na mnie.
– Jeżeli go ukończę mam możliwość uczenia nawet w tej szkole – dodałam.
To, co działo po ostatnim zdaniu było niedopisania. Trójka większych i cięższych ode mnie chłopaków rzuciła się na moje ciało, niemal wciskając w poduszki kanapy. Gratulowali mi odwagi i tego, że chcę iść do przodu. Nie byłam w stanie wydobyć w siebie żadnego składnego zdanie. Śmiałam się tylko, mówiąc, że są nienormalni. Bo jacy przyziemni ludzie rzucają się na mniejszą dziewczynę przytulając ją jakby była dzieckiem? Cóż, moi przyjaciele zdecydowanie mają nierówno pod kopułą, ale właśnie za to ich kocham. Przy nich odzyskuję chęć do życia. Jak to się mówi... Trafił swój na swojego? Tak, to zdecydowanie dobre stwierdzenie.


Tak szczerze to trochę mi smutno, że jest was tak mało. To wcale nie motywuje mnie do sprawdzenia rozdziału, by go wstawić, kiedy na 72 obserwatorów, komentuje maksymalnie 18 osób. Nie wiem... Ktoś poza tymi osobami interesuje się jeszcze kontynuacją tego opowiadania?... Zawsze mogę przestać publikować, bo nie robię tego tylko dla siebie, ale dla was i chcąc, nie chcąc oczekuję od was opinii. To by było na tyle ode mnie.

Jeśli macie pytania, to wiecie, że możecie zadawać je dla bohaterów i dla mnie.

 Założyłam twittera: @eMsiakowa

eM's

20 komentarzy:

  1. Twój blog jest genialny *O*
    Poprostu każdy napisany przez ciebie rozdział moim skromnym zdaniem jest IDEALNY<3
    Nie przejmuj się małą ilością komentarzy, napewno z tych 72 osób czytają pewnie tylko nie chce im się komentować C:
    Pozdrawiam i życzę weny ! <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Uwielbiam <3 . Ten zakład uważam , że wygra Maggie !. Harry nie jest na tyle wytrzymały :p Nie mogę się doczekać następnego rozdziału płacze :( . No nic pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Łomatko! Ten rozdział jest fantastyczny!
    Scenka na lodowisku po prostu mnie urzekła. Kiedy Harry podjechał do Maggie miałam wrażanie że na prawdę ją pocałuje a tu proszę jeszcze się założyli o to kto dłużej wytrzyma haha :) Coś mi się wydaje że ona to wygra :D
    No i sama końcówka cudowna!
    Oczywiście czekam na kolejny rozdział :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Super ;) jestem ciekawa kto wytrzyma z zakladen ;) czekam na nastepny ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Jestem team Maggie! W sumie to nie... Kurde, nie wiem! Oni powinni być razem! Yhhhh.... Rozdział jak zawsze genialny. Harry jest za bardzo napalony. Ale taki słodki. I czuły. No i jak tu być bezstronnym?
    Czekam na następny!

    OdpowiedzUsuń
  6. Nadrobiłam wszystkie rozdziały i bardzo cieszę się z tego powodu! Historia jest niesamowita, a więź pomiędzy Haroldem i Maggie kocham! <3 Dziękuję ci za to, że dla nas piszesz - proszę, nie poddawaj się przez małą ilość komentarzy :( xx

    OdpowiedzUsuń
  7. Świetny rozdział! <3

    OdpowiedzUsuń
  8. Ciekawe kto wygra zaklad stawiam na to ze meg przegra bo jak by harry przegral to byloby zbyt przewidywalne no nic owszem jestem z tych osob ktore zadko komentuje ale to dlatego ze zadko wchodze na bloggera i musze nadrabiac mase blogow ale jestem i czytam i czekam na nn

    OdpowiedzUsuń
  9. OMG, super rozdział :)
    Kochanie doceniamy to że
    piszesz dla nas :)
    Hahahah szczerze mam nadzieję
    że zakład wygra Harry ! :D
    Czekam na nowy ^^

    OdpowiedzUsuń
  10. Fantastyczny pomysł z wypadem na lodowisko, przez te wszystkie sceny coraz bardziej chcę by Meg była z Harry'm. Kochałam jej relacje z Zayn'em, ale nie można cały czas rozpamiętywać tego co było, choć nie powiem, zaszkliły mi się oczy na wspomnienie o nim. Czekam na następny! Weny! :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Wspaniały pomysł na zakład. Ciekawa jestem kto wygra...
    Nie poddawaj się. Jestem tutaj i czytam każdy rozdział ale nie zawsze mam czas i okazje by skomentować. Czasem po prostu przeczytam rozdział i już mnie nie ma.
    Życzę weny!
    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  12. piękny rozdział <3 tylko nie musisz oczekiwać od wszystkich że będą to komentowali powinnaś się cieszyć z tego że jest dużo obserwatorów ale poza tym wszystko super kocham ten blog

    OdpowiedzUsuń
  13. Zgadzam się z moim poprzednikiem :)

    OdpowiedzUsuń
  14. A ja po części zgadzam się z dwoma osobami wyżej i po części się nie zgadzam. Cóż... właściwie to bardziej się nie zgadzam. Nigdy nie zapomnę, jak czytałam komentarze do Epilogu na Sick Truth. Wiele osób wolało utworzenie drugiej części od nowej, całkiem innej historii. Ja tak samo. Moim zdaniem, te osoby, które o nią walczyły powinny pokazać tobie, że było warto. A tego właśnie nie robią... Sądzę, że jeśli chodzi o jakość i o styl pisania to Sick Problems jest jeszcze lepsze od Sick Truth, a niestety tej części nie komentuje nawet połowa z obserwatorów. Oj eM'siak co ty się z nami masz... Wielkie pokłony dla ciebie za to, że postanowiłaś tu wrócić. Trzymam kciuki za to byś zyskiwała coraz więcej komentatorów i obserwatorów! Pamiętaj, że jesteś świetna w tym co robisz! <3

    Mam jeszcze kilka pytań.
    Harry:
    1. Jak często patrząc na Maggie czujesz do niej pociąg seksualny?
    2. Czy jesteś przy Maggie w stu procentach sobą?
    3. Co najbardziej w niej lubisz?

    Maggie:
    1. Czujesz się lepiej od kąd poznałaś tatę?
    2. Nie boisz się, że mogłabyś się zakochać w Harry'm?
    3. Bardziej z czyjej inicjatywy lądujecie ze Stylesem w łóżku?

    Niall:
    1. Ufasz Harry'emu?
    2. Myślisz, że Maggie będzie cierpieć przez niego?
    3. Wierzysz w to, że twoja siostra i przyjaciel tylko się przyjaźnią?

    eM's:
    1. Masz zamiar założyć aska?
    2. Co kierowało tobą do powrotu na blogspot?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z twojego komentarza wynika, że uważnie obserwujesz co się dzieje w moich opowiadaniach, a bardziej w opiniach. Cieszę się, że ktoś spróbował przybrać mój punkt widzenia. Dziękuję za komplementy, są bardzo miłe x

      Kiedy czuję do Meg's pociąg seksualny? Często. Potrafi sprawić, że nie jestem w stanie jej się oprzeć, ale nie zdaje sobie z tego sprawy. Jest zbyt skromna, by przyznać to przed samą sobą. Tak, jestem przy niej całkowicie sobą. Najbardziej lubię w niej to, że nigdy mnie nie ocenia, tylko po prostu jest. – Harry x

      Tak, czuję się bardziej spełniona od kąd poznałam tatę. Dalej nie mogę w to uwierzyć... Nie boję się tego, że mogłabym zakochać się w Harry'm, boję się tego, że mogłabym go stracić. Jeśli chodzi o sprawy łóżkowe to wynika to z obopólnej winy. – Maggie :)

      Yyy, tak, w końcu to mój przyjaciel. Nie myślę. Bardziej się tego obawiam. Nie chcę by przechodziła przez to samo, co kilka miesięcy temu. Szczerze, to mam niedobre przeczucie, że między nimi jest coś więcej... – Niall :)

      Zastanawiałam się nad tym, ale jeszcze nie jestem pewna. Wróciłam tutaj bo mimo wszystko za wami tęskniłam x – eM's xxx

      Usuń
  15. Rozdział jest świetny, ale to nie nowość x

    OdpowiedzUsuń
  16. Świetny rozdział!!!
    Proszę nie zawieszaj bloga, bo jest genialny !
    Masz dziewczyno talent i go nie zmarnuj!
    Czekam na nexta :*

    OdpowiedzUsuń
  17. Czym się kierowałaś tworząc relację Harry'ego i Maggie?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Głównie kierowałam się tym co siedzi mi w głowie, sama nie wiem czym jeszcze...

      Usuń
  18. uwielbiam relacje Harry'ego i Maggie. przypominają mi oni zawsze Nialla i Jenny, chociaż twoi bohaterowie są bardziej napaleni, ale mi to w ogóle nie przeszkadza xd
    wyobrażam sobie jakie to musi być niezręczne, gdy nagle któreś z nich przy Maggie wspomni o Zaynie... ja wciąż żałuje, że go tutaj nie ma, ale (zabrzmi to nieco okrutnie) bez niego też jest super...
    pozdrawiam i już nie mogę doczekać się następnego
    Zoe (Katie) ♥
    http://fanfiction-promise.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń