Dzisiejszego dnia obudził mnie telefon od Jareda z informacją o flash mobie. O ile dobrze zrozumiałam odbędzie się on kilka ulic
dalej od szkoły i całe zajście będę rozpoczynać ja z Jamesem.
Miałam dwie godziny na przygotowanie się oraz dojazd na miejsce,
dlatego bez większych zwlekań udałam się do łazienki. Wzięłam
prysznic, a następnie umyłam zęby i zabrałam się za suszenie
włosów, które później wyprostowałam. Na twarz tradycyjnie
nałożyłam niewielką ilość podkładu, a rzęsy pomalowałam
tuszem. Kiedy stwierdziłam, że wyglądam w miarę, jak człowiek
wróciłam do pokoju, by wybrać sobie jakieś ubranie. W końcowym
efekcie zdecydowałam się na czarne grubsze leginsy oraz biały
sweter z dłuższym tyłem. Zatrzymałam się na chwilę przyglądając
się swojemu odbiciu. Dopiero teraz dostrzegłam zmiany w swoim
wyglądzie. Moje problemy ze zdrowiem dały po sobie znać na mojej
twarzy w postaci lekko zapadniętych policzków oraz nóg, które są
szczuplejsze niż kilka miesięcy temu.
Jednak najbardziej zmienił
się mój styl ubierania się. Kiedyś lubiłam bawić się kolorami,
nakładać rzeczy, które przyciągają spojrzenia innych. Dzisiaj
ubieram się głównie w stonowane kolory i bardziej poważne ciuchy.
Mniej też pokazuję swojego ciała chyba, że nadarzy się jakaś
okazja, kiedy muszę nałożyć sukienkę, czy coś. Co mnie tak
zmieniło? Ciężkie przeżycia, które wpłynęły nie tylko na mój
charakter, ale i wygląd...
Westchnęłam ciężko, odchodząc od lusterka i tym razem kierując
się do kuchni. Jeśli mam być szczera to wolałabym tam nikogo nie
spotkać, bo dzięki temu nie będę musiała nic jeść. Nikt z
moich przyjaciół nie rozumie, że sama kawa na śniadanie mi
wystarczy...
Niestety w połowie drogi usłyszałam śmiechy
dochodzące z pomieszczenia, do którego zmierzam. Co za pech!
Jak się okazało na miejscu spotkałam pozostałą trójkę
domowników. Louis i Harry siedzieli przy stole, a mój brat
majstrował przy gofrownicy. Co oni robią tak wcześnie na nogach?
– Cześć – przywitałam się ospale.
– Czeeeść – odparł wesoło Niall. – Siadaj do stołu, zaraz
będą gofry – dodał.
Coś mi tu śmierdzi i to nie spalonym śniadaniem.
– Okeeej – przeciągnęłam, zajmując miejsce na krześle. –
Co przeskrobaliście? – skrzyżowałam ręce na piersiach.
– Dlaczego tak twierdzisz? – spytał Louis.
– Jest dziesiąta rano, a wy jesteście już na nogach w dodatku w
pełni ogarnięci – prychnęłam, zerkając na kubek stojący przede
mną. – Mam przed sobą ulubioną kawę, no i Niall robi jedzenie.
Coś z pewnością jest tutaj nie tak – uniosłam brwi do góry.
– No dobra – mruknął Tommo przewracając oczami. – Wiemy, że
masz dzisiaj flashmoba i mamy zamiar jechać tam z tobą.
– I tylko dlatego wstaliście wcześniej?
– Trochę nie mieliśmy wyboru. Liam wybudził każdego po kolei
już o ósmej – odezwał się Harry.
Czyli już wiem, od kogo mają takie informacje. Kochana Danielle.
– Poza tym, chcę wreszcie zobaczyć moją siostrzyczkę w akcji –
podsumował Niall, stawiając na stole talerz z goframi. –
Smacznego! – dodał, zajmując miejsce obok mnie.
Śniadanie minęło nam na rozmowach i żartach. Oczywiście po
dwóch gofrach byłam najedzona, a chłopcy próbowali mi wepchać
jeszcze jednego. Nie było na to szans. Niech cieszą się, że w
ogóle coś zjadłam. Na całe szczęście nie namawiali mnie długo,
bo zaraz zorientowaliśmy się, że czas nam się kurczy, więc
musieliśmy się zbierać.
Dzisiaj prowadził Niall, więc Louis od razu wpakował się do
przodu obok niego. Zdążyłam już się przyzwyczaić do tego, że
kiedy jedziemy w czwórkę to siedzę z tyłu. W sumie to wychodzi mi
na dobre, bo zawsze wygodniej jest mi się zdrzemnąć.
Kiedy wszyscy zajęli swoje miejsce ruszyliśmy z podjazdu. Z racji
tego, że byłam jeszcze nieco zaspana, to co kilka minut ziewałam.
Harry, gdy zauważył moje zmęczenie, uniósł lekko swoje ramię
proponując bym się o niego oparła. Mimo, że z chęcią bym
przystała na tą propozycję to musiałam odmówić. Raz, że
chłopcy by się dziwnie patrzyli, a dwa – muszę rozbudzić się
na występ. Szatyn opuścił rękę, skinając głową
porozumiewawczo. Zdawał sobie sprawę z tego, że dalej jestem
oszołomiona wczorajszym dniem. Fakt, że Danielle mogła widzieć za
dużo przyprawiał mnie o ból głowy i szalone bicie serca. Nie wiem
jak dalej mogłyby potoczyć się nasze losy, gdyby kręcono włosa
nas wydała. Na pewno prędko bym się do niej nie odezwała, a z
kolei Niall nie odezwał by się prędko do mnie i Harry'ego. To jest
błędne koło. Jeżeli mój brat się dowie o wczorajszym
incydencie, to nasza paczka się rozpadnie. Podzielimy się na dwie
lub trzy grupy, które toczyłyby między sobą wojnę. Nie mogę do
tego dopuścić.
– To tutaj! – poinformowałam blondyna. – Po lewej masz wolne
miejsce – dodałam, odruchowo wskazując palcem na wolną
przestrzeń między dwoma autami.
Niall pokierował się tam, gdzie powiedziałam, kilka sekund później
gasząc silnik samochodu. Całą czwórką opuściliśmy auto, udając
się w miejsce całego zajścia. Na ramieniu miałam zawieszoną
szmacianą, czerwoną torebkę na zakupy, w której miałam małą
niespodziankę, o którą poprosił mnie choreograf hip hopu.
Razem z chłopakami ustawiłam się pod cukiernią dyskretnie
rozglądając się za resztą grupy. Dosłownie kilka metrów dalej
zauważyłam Jamesa ze swoją dziewczyną, którzy napotkawszy mój
wzrok uśmiechnęli się lekko. Chłopak głową wskazał mi miejsce,
gdzie stał Jared zawzięcie rozmawiający z nauczycielem baletu. Z
nimi również spotkałam się wzrokiem i wymieniłam uśmiechy.
– Hej!
Z zamyślenia wyrwał mnie radosny głos Danielle, która razem z
Liamem zmaterializowała się obok nas.
– Cześć – odparliśmy nierówno.
– Gotowa na pokaz? Znowu jesteś w centrum całego zajścia –
dziewczyna tym razem skierowała się do mnie.
Czy tylko ja wyczułam w jej wypowiedzi podwójne znaczenie?
– Zawsze jestem gotowa – wzruszyłam ramionami, wymuszając
uśmiech. – Muszę tylko czekać na znak od Jareda.
– Ktoś mi powie, co się tutaj dzieje? – usłyszałam za sobą
znajomy męski głos.
Odwróciłam się i moim oczom ukazał się nikt inny, tylko tata. Mój
tata.
– Maggie ma tutaj występ – powiedział dumnie Niall, witając
się z ojcem uściskiem dłoni.
Mężczyzna przeniósł na mnie wzrok, a po jego wyrazie twarzy było
widać, że do końca nie wie, jak się zachować. Bez zastanowienia
zrobiłam krok w jego kierunku, kilka sekund później przytulając
go. Cholera. Sama sobie się dziwię, że tak po prostu mogę to
zrobić. Może dlatego, że tak bardzo przypominał mojego brata?
– Nie będziesz miała nic przeciwko, żebym został i popatrzył?
– spytał, kiedy się od siebie odsunęliśmy.
– Oczywiście, że nie – uśmiechnęłam się lekko. – Tylko
nie wystraszcie się, jak ktoś agresywny do mnie podejdzie –
dodałam, kierując się do wszystkich.
Po mojej wypowiedzi spotkałam się z mieszanymi spojrzeniami, na co
zaśmiałam się lekko. Odruchowo zerknęłam w stronę choreografów,
którzy właśnie skinęli głową do Jamesa, a ten z kolei do mnie.
Odpowiedziałam mu tym samym odwracając się do niego tyłem i
wdając się w rozmowę z przyjaciółmi.
W chwili, kiedy Liam coś nam opowiadał, poczułam szarpanie za torbę. Odwróciłam się gwałtownie i zobaczyłam chłopaka w
kapturze na włosach. By powstrzymać się od uśmiechu, zaczęłam
krzyczeć, by zostawił moją własność, jednak to przerodziło się
w jeszcze większą szarpaninę. Powoli zaczęliśmy zyskiwać
zainteresowanie przechodniów, kiedy z piskliwym wrzaskiem walczyłam
o torebkę. W momencie, gdy usłyszeliśmy pierwsze dźwięki
flash mob'owej piosenki, chwyciliśmy za oddzielne ramiączka, a ze
środka materiału do góry wystrzeliło pierze.
W tle było słychać
zaskoczenie ludzi, które zrobiło się głośniejsze, po moim
wskoczeniu na plecy dla Jamesa. Zdjęłam mu kaptur, a następnie
zeskoczyłam z powrotem na ziemię, biegnąc w stronę środka ulicy,
po chwili gwałtownie się zatrzymując w połowie ruchu. Tak samo
zrobił też blondyn, stając na przeciwko mnie. Gdy w muzyce wybił
odpowiedni bit, zaczęliśmy tańczyć nasz układ z zawodów w
Europie. Stopniowo dołączała do nas reszta grupy, by kilka sekund
później stworzyć dziesięcioosobową formację.
Nie miało się to jednak skończyć na zwykłym hip hopie. Mieliśmy
jeszcze niespodziankę dla widzów, która wraz ze zmianą piosenki
właśnie nastąpiła. Na ulicy Nowego Jorku zabrzmiały typowe latynoskie rytmy. Część osób z grupy połączyła się w pary, a
część ruszyła na poszukiwanie swoich partnerów w tłumie. Na
moje szczęście moim partnerem był James, który jak zwykle świetnie odnalazł się w innym stylu tanecznym. W tle słyszeliśmy śmiechy i
klaskanie ludzi, co wywołało u nas szerokie uśmiechy. Uwielbiam to!
Nim się obejrzeliśmy muzyka dobiegła końca, a my kłanialiśmy
się dla naszych widzów. Każdy flash mob kończy się tak, że
wszyscy nagle się rozchodzą i właśnie tak było w tym przypadku.
Osoby, które były zamieszane w to wydarzenie momentalnie udali się
w różne strony. W moim wypadku był to powrót do moich przyjaciół,
którzy wyszczerzyli się do mnie.
– No mała! Pozamiatałaś!
Pierwszy na spotkanie wyszedł Harry, który wraz ze mną w objęciach zakręcił się kilkakrotnie wokół własnej osi.
– A te latino, to zamawiam dla siebie – mruknął cicho, bym
tylko ja była w stanie to usłyszeć, po czym wypuścił mnie z
uścisku.
Po szatynie posypała się reszta przyjaciół, którzy gratulowali
mi pokazu przytulając przy tym. Jeśli mam być szczera to uznanie
reszty znacznie wpłynęło na moją samoocenę. W szczególności,
kiedy nie potrafią się dobrze wysłowić i ich wypowiedź składa
się głównie z „wow” lub „jejku”. To już jest wystarczający
komplement.
– Co macie teraz w planach? – spytał tata, gdy skończył swoje
gratulacje.
Odwróciłam się do reszty i jak na zawołanie wszyscy wzruszyliśmy
ramionami.
– W takim razie zapraszam was na obiad do restauracji tuż za
rogiem – powiedział, uśmiechając się ciepło. – Nie przyjmuję
odmowy.
No i tak się stało, że przystaliśmy na propozycję Bobby'ego i
udaliśmy się do lokalu. Początkowo szłam na równi z tatą i
Niallem, ale kiedy zaczęli rozmawiać na swoje tematy, to dołączyłam
się do Louisa i Harry'ego, wpychając się między nich i biorąc
obu pod rękę.
– Popatrz Styles! Mamy branie – zaśmiał się Tommo.
– Taki już nas los Lou, że musimy całe życie odganiać się od
dziewczyn – odparł równie rozbawiony kędzierzawy.
– Jesteście okropni – mruknęłam, przewracając oczami.
– Daj spokój, mała. Od ciebie nie będziemy się odganiać –
zapewnił Hazza. – Bo wiesz, faceci lecą na tańczące dziewczyny.
– A jak jeszcze są rozciągnięte – dodał Tomlinson, na co
oboje niemal zaskomlali. – Raj na ziemi – podsumował.
– I obrzydliwi – westchnęłam.
Resztę drogi spędziłam z tą nienormalną dwójką, przez co
nasłuchałam się o tym, co mężczyźni lubią w kobietach.
Mianowicie, dziewczyna musi mieć poukładane w głowie. Nie może
być głupia. Drugi punkt to ładna twarz i zgrabne ciało. Pakiet
premium – jak to oni nazwali – jest wtedy, kiedy ma te dwa punkty
plus jest wysportowana i rozciągnięta. Oczywiście skarciłam ich
za to, że wszystko sprowadza się do jednej rzeczy. Do seksu. Bo z
jakiego innego powodu chłopak cieszyłby się, że dziewczyna umie
szpagat? No na pewno nie dlatego, że unosząc nogę do góry będzie
mogła otwierać szafki w kuchni. Nie oszukujmy się.
Będąc na miejscu wybraliśmy stolik ośmioosobowy oraz zamówiliśmy sobie
to, na co każdy miał ochotę. Cóż, wyszło tak, że wszyscy wzięli
coś innego. Ja postawiłam na rybę. Nie pamiętam, jak się
nazywała, ale to w sumie nie ważne. Przecież one smakują tak
samo...
Szczęście w nieszczęściu chciało, że siedziałam między
Harry'm, a Danielle. Na przeciwko miałam Louisa, tatę i Nialla, a
po lewej, tuż obok kręconowłosej, Liama. Było na tyle fajnie, że
wszyscy włączali się do rozmowy, którą rozpoczęła męska część
Horanów. Bobby podpytywał każdego o plany i zamiary na przyszłość.
Skarcił swojego syna za to, że w dalszym ciągu dorabia rozwożąc
pizzę po Nowym Jorku. Jego zdaniem powinien zacząć szukać jakiejś
sensownej pracy.
Oczywiście w tej chwili chciałam powiedzieć,
że blondyn szuka szkoły muzycznej, ale to do niego powinno należeć
ogłoszenie tej nowiny. Jak widać nie był jeszcze na to gotowy.
– Który to już rok u was wybije? – Ojciec skierował się do
Liama i Danielle.
– Sześć za kilka miesięcy – odparł dumnie chłopak, ściskając
dłoń swojej ukochanej.
Mimo, że nie przepadałam za Dan, to musiałam przyznać, że
cholernie mocno pasuje do Payne'a. Dopełniają się i to widać na
niemal każdym kroku.
– Są tacy słodcy – westchnęłam, opierając głowę na
ramieniu Stylesa, który z kolei położył dłoń na moim biodrze.
– Za słodcy – mruknął zdegustowany, na co odruchowo
zachichotałam.
Uczuciowy Hazz, zawsze i wszędzie!
– A wy Maggie? – Uwaga taty skupiła się teraz na mnie i moim
przyjacielu.
– Hmm? – zmarszczyłam brwi.
– Nie jesteście chyba z Harry'm za długo, co? Bardzo ładnie ze
sobą wyglądacie – powiedział zupełnie nieświadomy tego, że
trafił na bardzo drażliwy temat.
Zachłysnęłam się powietrzem odsuwając się od kędzierzawego,
który z kolei odchrząknął znacząco.
– Nie jesteśmy parą – udało mi się wydusić. – Przyjaźnimy
się.
Ygh, czułam na sobie wzrok całej reszty. Przy stole zrobiło się
cicho. Niezręcznie cicho.
– Oh. Przepraszam, nie wiedziałem – wyznał, wzdychając ciężko.
– Nie szkodzi, tato – uśmiechnęłam się pokrzepiająco w jego
kierunku.
Mogłabym przysiąc, że ostatnie wypowiedziane przeze mnie słowo
polało mu miód na serce, bo momentalnie odwzajemnił gest, mrugając
kilkakrotnie powiekami.
– Nie tylko Pan pomylił rodzaj ich relacji – zażartował Louis.
– Ale co się dziwić, skoro w dzisiejszych czasach nie wierzy się
w przyjaźń między dziewczyną, a chłopakiem – dodał.
Na całe szczęście komentarz Lou rozluźnił nieco atmosferę i
kilka sekund później wróciliśmy do dalszej konwersacji, ale już
na inny temat. Przez moment bałam się, że wybuchnie jakaś
kłótnia, że Niall lub Danielle wyskoczą z jakimś złośliwym
tekstem... Nic takiego nie nastąpiło, co przywołało zarówno u
mnie, jak i u Harry'ego uczucie ulgi. Niepokoiła mnie tylko jedna
rzecz. Dan od tamtej pory siedziała cicho, przytakując tylko wtedy,
kiedy jest potrzeba...
Nie ma co ukrywać, że w dalszym ciągu boję się o to, że
kręcono włosa widziała więcej niż powinna wczoraj w centrum.
Boję się, że bez żadnego wyjaśnienia z naszej strony poleci do
mojego brata. To by mogło zniszczyć relację naszej paczki. Nie
chcę tego...
Nim się obejrzeliśmy minęły dwie godziny, jak siedzimy w
restauracji i rozmawiamy. Tata miał umówione spotkanie, więc
wszyscy postanowiliśmy zbierać się do domu. Niall zaprosił
Danielle i Liama na wieczór filmowy, na co z ogromną chęcią
przystali. Po pożegnaniu się z ojcem rozdzieliliśmy się do swoich
samochodów, by móc dojechać do naszego domu. Oczywiście, gdy
tylko wsiedliśmy do audi i ruszyliśmy z parkingu, zaczęły mi się
zamykać oczy.
Ugh! Co ja mam z tym zasypianiem w samochodzie?!
Przetarłam ostrożnie powieki, by się nie rozmazać, ziewając
głośno. Musiałam siedzieć prosto, by wytrzymać bez snu.
Poprosiłam brata, by pogłośnił radio, co sprawiło, że moja walka
była jeszcze skuteczniejsza. Coś mi się wydaje, że dzisiaj szybko
pójdę spać...
Po przyjechaniu na miejsce i wejściu do domu, wszyscy zajęli się
ogarnięciem maratonu filmowego. No dobra. Prawie wszyscy. Wyjątkiem
byłam ja i Louis. Naszym zadaniem było zajęcie najlepszych miejsc
na kanapie. Jeśli chodzi o resztę, to Niall poszedł szukać jakiś
filmów, Liam zamawiał pizzę, Harry ustawiał kino domowe, a
Danielle? Pewnie siedzi ze swoim chłopakiem w kuchni.
– Styles nie wypinaj się tak. Wiesz, jak to na mnie działa –
zaśmiał się Lou.
– Daruj sobie stawianie namiotu, Tommo. Na biwak pojedziemy, jak
zrobi się cieplej – odgryzł się szatyn, na co wybuchłam
nieopanowanym śmiechem.
– A ty się tak nie śmiej, bo nie bez powodu wylądowałaś z nim
w łóżku – przyjaciel siedzący obok skrzyżował ręce na
piersiach.
– Ale ja w porównaniu do ciebie nie mam problemów „z namiotem”
– prychnęłam robiąc przy ostatnim słowie cudzysłów w
powietrzu.
– Zdziwiłbym się, gdybyś miała – westchnął. – Ty raczej
możesz mieć problemy z nadmiarem produkcji kisielu. Przyznaj, że
tak jest – szturchnął mnie łokciem uśmiechając się głupio.
– Jesteś obrzydliwy – skarciłam go wzrokiem. – Wcal...
Nie udało mi się dokończyć, ponieważ do salonu wbiegł mój brat.
Stawiał ciężkie kroki w kierunku Harry'ego mając mocno zaciśnięte
pięści. Nim się obejrzałam stał na przeciwko kędzierzawego
popychając go rękoma.
– Kiedy ci się, kurwa, wreszcie znudzi bawienie się moją
siostrą?! – wrzasnął blondyn z jadem w głosie.
– Co? O co ci chodzi? – kędzierzawy zmarszczył brwi, blokując
kolejny cios swojego przyjaciela.
– Nie zgrywaj idioty, Styles! Myślisz, że pozwolę na to, by
przez twoje zapędy Maggie cierpiała?! Mało ci tego, że ledwo co
się pozbierała po Zaynie?! – wrzasnął Niall, ponownie
zaciskając pięści. – Trzymaj swoje usta i chuja z dala od mojej
siostry! – dodał, po czym biorąc szatyna z zaskoczenia uderzył
go pięścią w policzek, co sprawiło, że cofnął się o kilka
kroków.
Kiedy dotarło do mnie co właśnie się dzieje, zeskoczyłam z
kanapy i jak najszybciej mogłam zalazłam się miedzy dwoma
chłopakami.
– Co ty wyprawiasz?! – pisnęłam, patrząc w powiększone
źrenice mojego brata.
– Danielle mi powiedziała, co wczoraj widziała w centrum. Całował
cię – syknął.
Suka.
– No i co?! – wrzasnęłam. – To, że Harry mnie całował, nie
znaczy, że robił to wbrew mojej woli! Chciałam tego, czy ci się
to podoba, czy nie!
– Nie chcę go w moim domu, rozumiesz?!
– Przypominam, że mam takie samo prawo do decydowania kto tu
mieszka i nie pozwolę byś wyrzucił Harry'ego!
Gdy tylko to powiedziałam, poczułam dużą dłoń na ramieniu,
która zmusiła mnie do odwrócenia się przodem do kędzierzawego.
– W porządku, Maggie. Lepiej będzie, jak się usunę z tąd na
kilka dni – powiedział, próbując wymusić uśmiech.
– Nie! Zostajesz tutaj! – zaprotestowałam, podczas kiedy Niall
mówił w tym samym czasie, by „wypierdalał”.
Niestety Hazza posłuchał mojego brata i odwrócił się na pięcie,
kierując się do przedpokoju.
– Tak będzie lepiej, Meg – usłyszałam za sobą głos blondyna.
– Nie mów mi, co jest dla mnie dobre, bo tak na prawdę gówno
wiesz – syknęłam, zerkając na Horana przez ramię.
Gdyby to nie była moja rodzina to przysięgam, że dostałby ode
mnie po twarzy.
Nie zastanawiając się pobiegłam w stronę drzwi wejściowych,
gdzie zastałam ubierającego się Harry'ego. Kiedy podniósł na
mnie wzrok, podbiegłam do niego, owijając ręce wokół jego talii
i wtulając twarz w jego kurtkę.
– Nie zostawiaj mnie z tym wszystkim tutaj – powiedziałam
błagająco.
– Nie mam wyboru – westchnął, podnosząc do góry moją brodę.
– Tylko na kilka dni. Aż Niall się uspokoi.
– Harry...
– Shhh – uciszył mnie, kładąc palec na moich ustach. –
Wszystko będzie dobrze, mała – zapewnił, po czym pocałował
mnie w czoło, a następnie wypuszczając mnie z objęć, opuścił
dom.
Przez kilka sekund patrzyłam tępo w drzwi, próbując się
opanować. Jednak nic nie skutkowało. Ten wieczór prawdopodobnie
przekreślił wszystko...
Wykonując ostatni wdech i wydech, udałam się przez salon do
mojego pokoju. Na nieszczęście Danielle, która stała mi na
drodze, zatrzymałam się przed nią, zaciskając mocno pięści.
– Jesteś z siebie zadowolona?! – wrzasnęłam. – Bo właśnie
zjebałaś wszystko! – dodałam, po czym najmocniej jak mogłam
szturchnęłam ją ramieniem, kierując się do mojej sypialni.
Walczyłam ze sobą, by przypadkiem się nie zawrócić i nie skopać
jej gęby. Wrrr!
Słyszałam za sobą wołanie mojego brata, ale z nim też nie
chcę rozmawiać. Miałam dosyć tego, że próbuje kierować moim
życiem. Nie pozwolę na to. Tylko ja mam prawo decydować co robię
i jeśli, do kurwy nędzy, będę miała ochotę całować się z
Harry'm w centrum, to będę to robić!
Wparowałam do sypialni, trzaskając za sobą drzwiami. Od razu
skierowałam się do łóżka, na które padłam, chowając twarz w
materacu. Chciało mi się krzyczeć i płakać jednocześnie.
Wolałabym zaryzykować tym, by Harry tutaj był. Cholera, przecież
Niall go uderzył! Jakim prawem?!
Zaczęłam się bać.
Boję się tego, że wydarzenie sprzed kilku minut
wpłynie na moją relację z szatynem... Jeśli stworzy się między
nami bariera, to w końcu go stracę... Co więcej, jeśli pójdzie się napić
do klubu, kto wie co pod wpływem emocji przyjdzie mu do głowy.
Cholernie boję się tego, że ktoś inny niż ja zawita dzisiaj w
jego kawalerce...
Jest jeszcze niedziela, wyrobiłam się! :)
Jest dużo emocji. Oj jest. Najlepsze jest to, że rozdział szósty dopiero zaczyna dramatyczne wydarzenia w życiu Maggie. Uhhhh, nie mogę się doczekać, aż przeczytacie co będzie dalej x
Możecie zadawać pytania dla mnie i bohaterów, przypominam :)
ask: trueeM
twitter: @eMsiakowa
eM's x
Świetne ale zabije Nialla xD . I Danielle . Ugh . Jak on mógł uderzyć Harrego a ona wszystko wypaplać ?!. Pff nie bawię się tak foch forever :D . Chcę dalej nie wytrzymam tygodnia :( <3 . Ale cóż pozostało mi tylko płakać :cc
OdpowiedzUsuńPozdrawiam x.
Dlaczego usunelas fragment jak Harry podklada Maggie remis w samochodzie?
OdpowiedzUsuńTo bylo urocze :*
P.S. czy w drodze wyjątku nie moglabys dodać dwóch rozdziałów dzisiaj a za tydzień nie?
-Liliana
*ramię
UsuńHarry nie podkłada Maggie ramienia, bo dziewczyna nie chce wywoływać kłótni.
UsuńHahah, wiem, że niektóre z was chciałyby, bym tak zrobiła, ale na to, co się czeka dłużej - lepiej smakuje :)
Omg ale akcja daniell to suka jak mogla to powiedziec jej bratu masakra cos czuje ze bedzie spina i w szkole i w domu z niecierpliwoscia czekam na nn
OdpowiedzUsuńjezu jak ja nie cierpie tej Danielle -.- ale poza tym cudny *.* dodawaj szybciej te rozdziały po nie wytrzymam ! są piękne
OdpowiedzUsuńjeju , już nie mogę doczekać się następnego rozdziału , nie wytrzymam
OdpowiedzUsuńczytałam ten rozdział w szkole na informatyce i w momencie gdy Niall uderzył Harry'ego w twarz praktycznie rzuciłam telefon, co chyba niezbyt spodobało się mojemu nauczycielowi xd
OdpowiedzUsuńoczywiście wszystko pięknie napisane, pierwszy raz spotykam się z opowiadaniem, gdzie Danielle nie jest słodką i kochaną osobą, tylko zimną suką, co kompletnie mi do niej nie pasuje, ale zrobiłaś coś super wyjątkowego i za to masz wielki plus u mnie!
mam nadzieję, że między Harry'm, a Maggie wszystko będzie w porządku i nic się nie zepsuje... chociaż znając Ciebie pewnie wszystko potoczy się jeszcze gorzej ;c
no nic, z niecierpliwieniem czekam na następny rozdział ♥
pozdrawiam, Zoe ♥
OMG Nieeeeeee! Haroldzie nie idź do klubu! Ja na jej miejscu jak Niall uderzył Harrego to bym zaczeła piszczeć i schowałabym się w ramieniu Lou. A Niall'owi to bym wygarneła i być może bym mu sztuke zawaliła. Chciaż potem bym go przytuliła bo go strzeliłam xd. A Dan... To było szmatowate.żal mi jej. Tak chamsko z jej strony. KOCHAM ClE ZA TE EMOCJE!!!
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział, ale to nie jest żadna nowość :) xx
OdpowiedzUsuńNo nie! Danielle jak ona mogła powiedzieć! Ale to było w sumie do przewidzenia!
OdpowiedzUsuńNiall zareagował gwałtownie i nie zanosi się na to aby mu to szybko przeszło, choć mam nadzieję że jednak mu przejdzie :)
No i czy Harry nic nie nabroi po drodze ;D
Rozdział zajebisty jak zawsze, to jak opisałaś ten flash mobie! Super! Rewelacja!
Czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział, pozdrawiam Asiek :*
łuhuhu, ale sie dzieje ;d normalnie nie moge sie doczekac nastepnego ;p mam tez pyt do Ciebie czy masz napisane wszystkie rozdzialy juz?
OdpowiedzUsuńMiałam, ale mój komputer miał w planach złapać fazę i potraciłam wszystko :(
UsuńŚliczne :') Danielle to przesadziła -.- czekam na następny ;)
OdpowiedzUsuńo mój Boże. Brakuje mi słów. Czytałam twoje poprzednie opowiadanie a pierwszą część tego niestety nie dokończyłam mimo wszystko porządnie wczułam się w fabułę! Na prawdę nie mam pojęcia co napisać. Nie spodziewałam się tego po Danielle, w końcu w każdym opowiadaniu robi za słodziutką i kochaną dziewczynę a tutaj taka wredna sucz! No proszę tego się nie spodziewałam! Zaś Niall też się strasznie różni, nie spodziewałabym się, że uderzyłby kogoś! Ale to jest ogromnym plusem, że wymyśliłaś coś samodzielnie i nie jest to podobne do czegoś innego!
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że Niallowi przejdzie a kontakt Maggie z Harrym się nie zepsuje :).
Oczywiście tęskniłam za bloggerem od dłuższego czasu i zastanawiałam się czy nadal piszesz. Nie mam pojęcia czy mnie pamiętasz ale ja twojego pierwszego bloga pamiętam doskonale :)!
Pozdrawiam serdecznie i życzę duuuuużo weny eM ♥
Zapraszam również do siebie jeśli masz ochotę :)
http://trulymadlyydeeply.blogspot.com/
Katie xx