06. „WPADKA”

           Dzisiejszego dnia obudził mnie telefon od Jareda z informacją o flash mobie. O ile dobrze zrozumiałam odbędzie się on kilka ulic dalej od szkoły i całe zajście będę rozpoczynać ja z Jamesem. Miałam dwie godziny na przygotowanie się oraz dojazd na miejsce, dlatego bez większych zwlekań udałam się do łazienki. Wzięłam prysznic, a następnie umyłam zęby i zabrałam się za suszenie włosów, które później wyprostowałam. Na twarz tradycyjnie nałożyłam niewielką ilość podkładu, a rzęsy pomalowałam tuszem. Kiedy stwierdziłam, że wyglądam w miarę, jak człowiek wróciłam do pokoju, by wybrać sobie jakieś ubranie. W końcowym efekcie zdecydowałam się na czarne grubsze leginsy oraz biały sweter z dłuższym tyłem. Zatrzymałam się na chwilę przyglądając się swojemu odbiciu. Dopiero teraz dostrzegłam zmiany w swoim wyglądzie. Moje problemy ze zdrowiem dały po sobie znać na mojej twarzy w postaci lekko zapadniętych policzków oraz nóg, które są szczuplejsze niż kilka miesięcy temu. 
          Jednak najbardziej zmienił się mój styl ubierania się. Kiedyś lubiłam bawić się kolorami, nakładać rzeczy, które przyciągają spojrzenia innych. Dzisiaj ubieram się głównie w stonowane kolory i bardziej poważne ciuchy. Mniej też pokazuję swojego ciała chyba, że nadarzy się jakaś okazja, kiedy muszę nałożyć sukienkę, czy coś. Co mnie tak zmieniło? Ciężkie przeżycia, które wpłynęły nie tylko na mój charakter, ale i wygląd...
           Westchnęłam ciężko, odchodząc od lusterka i tym razem kierując się do kuchni. Jeśli mam być szczera to wolałabym tam nikogo nie spotkać, bo dzięki temu nie będę musiała nic jeść. Nikt z moich przyjaciół nie rozumie, że sama kawa na śniadanie mi wystarczy... 
Niestety w połowie drogi usłyszałam śmiechy dochodzące z pomieszczenia, do którego zmierzam. Co za pech!
Jak się okazało na miejscu spotkałam pozostałą trójkę domowników. Louis i Harry siedzieli przy stole, a mój brat majstrował przy gofrownicy. Co oni robią tak wcześnie na nogach?
– Cześć – przywitałam się ospale.
– Czeeeść – odparł wesoło Niall. – Siadaj do stołu, zaraz będą gofry – dodał.
Coś mi tu śmierdzi i to nie spalonym śniadaniem.
– Okeeej – przeciągnęłam, zajmując miejsce na krześle. – Co przeskrobaliście? – skrzyżowałam ręce na piersiach.
– Dlaczego tak twierdzisz? – spytał Louis.
– Jest dziesiąta rano, a wy jesteście już na nogach w dodatku w pełni ogarnięci – prychnęłam, zerkając na kubek stojący przede mną. – Mam przed sobą ulubioną kawę, no i Niall robi jedzenie. Coś z pewnością jest tutaj nie tak – uniosłam brwi do góry.
– No dobra – mruknął Tommo przewracając oczami. – Wiemy, że masz dzisiaj flashmoba i mamy zamiar jechać tam z tobą.
– I tylko dlatego wstaliście wcześniej?
– Trochę nie mieliśmy wyboru. Liam wybudził każdego po kolei już o ósmej – odezwał się Harry.
Czyli już wiem, od kogo mają takie informacje. Kochana Danielle.
– Poza tym, chcę wreszcie zobaczyć moją siostrzyczkę w akcji – podsumował Niall, stawiając na stole talerz z goframi. – Smacznego! – dodał, zajmując miejsce obok mnie.

           Śniadanie minęło nam na rozmowach i żartach. Oczywiście po dwóch gofrach byłam najedzona, a chłopcy próbowali mi wepchać jeszcze jednego. Nie było na to szans. Niech cieszą się, że w ogóle coś zjadłam. Na całe szczęście nie namawiali mnie długo, bo zaraz zorientowaliśmy się, że czas nam się kurczy, więc musieliśmy się zbierać.
            Dzisiaj prowadził Niall, więc Louis od razu wpakował się do przodu obok niego. Zdążyłam już się przyzwyczaić do tego, że kiedy jedziemy w czwórkę to siedzę z tyłu. W sumie to wychodzi mi na dobre, bo zawsze wygodniej jest mi się zdrzemnąć.
Kiedy wszyscy zajęli swoje miejsce ruszyliśmy z podjazdu. Z racji tego, że byłam jeszcze nieco zaspana, to co kilka minut ziewałam. Harry, gdy zauważył moje zmęczenie, uniósł lekko swoje ramię proponując bym się o niego oparła. Mimo, że z chęcią bym przystała na tą propozycję to musiałam odmówić. Raz, że chłopcy by się dziwnie patrzyli, a dwa – muszę rozbudzić się na występ. Szatyn opuścił rękę, skinając głową porozumiewawczo. Zdawał sobie sprawę z tego, że dalej jestem oszołomiona wczorajszym dniem. Fakt, że Danielle mogła widzieć za dużo przyprawiał mnie o ból głowy i szalone bicie serca. Nie wiem jak dalej mogłyby potoczyć się nasze losy, gdyby kręcono włosa nas wydała. Na pewno prędko bym się do niej nie odezwała, a z kolei Niall nie odezwał by się prędko do mnie i Harry'ego. To jest błędne koło. Jeżeli mój brat się dowie o wczorajszym incydencie, to nasza paczka się rozpadnie. Podzielimy się na dwie lub trzy grupy, które toczyłyby między sobą wojnę. Nie mogę do tego dopuścić.
– To tutaj! – poinformowałam blondyna. – Po lewej masz wolne miejsce – dodałam, odruchowo wskazując palcem na wolną przestrzeń między dwoma autami.
Niall pokierował się tam, gdzie powiedziałam, kilka sekund później gasząc silnik samochodu. Całą czwórką opuściliśmy auto, udając się w miejsce całego zajścia. Na ramieniu miałam zawieszoną szmacianą, czerwoną torebkę na zakupy, w której miałam małą niespodziankę, o którą poprosił mnie choreograf hip hopu.
           Razem z chłopakami ustawiłam się pod cukiernią dyskretnie rozglądając się za resztą grupy. Dosłownie kilka metrów dalej zauważyłam Jamesa ze swoją dziewczyną, którzy napotkawszy mój wzrok uśmiechnęli się lekko. Chłopak głową wskazał mi miejsce, gdzie stał Jared zawzięcie rozmawiający z nauczycielem baletu. Z nimi również spotkałam się wzrokiem i wymieniłam uśmiechy.
– Hej!
Z zamyślenia wyrwał mnie radosny głos Danielle, która razem z Liamem zmaterializowała się obok nas.
– Cześć – odparliśmy nierówno.
– Gotowa na pokaz? Znowu jesteś w centrum całego zajścia – dziewczyna tym razem skierowała się do mnie.
Czy tylko ja wyczułam w jej wypowiedzi podwójne znaczenie?
– Zawsze jestem gotowa – wzruszyłam ramionami, wymuszając uśmiech. – Muszę tylko czekać na znak od Jareda.
– Ktoś mi powie, co się tutaj dzieje? – usłyszałam za sobą znajomy męski głos.
Odwróciłam się i moim oczom ukazał się nikt inny, tylko tata. Mój tata.
– Maggie ma tutaj występ – powiedział dumnie Niall, witając się z ojcem uściskiem dłoni.
Mężczyzna przeniósł na mnie wzrok, a po jego wyrazie twarzy było widać, że do końca nie wie, jak się zachować. Bez zastanowienia zrobiłam krok w jego kierunku, kilka sekund później przytulając go. Cholera. Sama sobie się dziwię, że tak po prostu mogę to zrobić. Może dlatego, że tak bardzo przypominał mojego brata?
– Nie będziesz miała nic przeciwko, żebym został i popatrzył? – spytał, kiedy się od siebie odsunęliśmy.
– Oczywiście, że nie – uśmiechnęłam się lekko. – Tylko nie wystraszcie się, jak ktoś agresywny do mnie podejdzie – dodałam, kierując się do wszystkich.
Po mojej wypowiedzi spotkałam się z mieszanymi spojrzeniami, na co zaśmiałam się lekko. Odruchowo zerknęłam w stronę choreografów, którzy właśnie skinęli głową do Jamesa, a ten z kolei do mnie. Odpowiedziałam mu tym samym odwracając się do niego tyłem i wdając się w rozmowę z przyjaciółmi.
           W chwili, kiedy Liam coś nam opowiadał, poczułam szarpanie za torbę. Odwróciłam się gwałtownie i zobaczyłam chłopaka w kapturze na włosach. By powstrzymać się od uśmiechu, zaczęłam krzyczeć, by zostawił moją własność, jednak to przerodziło się w jeszcze większą szarpaninę. Powoli zaczęliśmy zyskiwać zainteresowanie przechodniów, kiedy z piskliwym wrzaskiem walczyłam o torebkę. W momencie, gdy usłyszeliśmy pierwsze dźwięki flash mob'owej piosenki, chwyciliśmy za oddzielne ramiączka, a ze środka materiału do góry wystrzeliło pierze. 
W tle było słychać zaskoczenie ludzi, które zrobiło się głośniejsze, po moim wskoczeniu na plecy dla Jamesa. Zdjęłam mu kaptur, a następnie zeskoczyłam z powrotem na ziemię, biegnąc w stronę środka ulicy, po chwili gwałtownie się zatrzymując w połowie ruchu. Tak samo zrobił też blondyn, stając na przeciwko mnie. Gdy w muzyce wybił odpowiedni bit, zaczęliśmy tańczyć nasz układ z zawodów w Europie. Stopniowo dołączała do nas reszta grupy, by kilka sekund później stworzyć dziesięcioosobową formację.
Nie miało się to jednak skończyć na zwykłym hip hopie. Mieliśmy jeszcze niespodziankę dla widzów, która wraz ze zmianą piosenki właśnie nastąpiła. Na ulicy Nowego Jorku zabrzmiały typowe latynoskie rytmy. Część osób z grupy połączyła się w pary, a część ruszyła na poszukiwanie swoich partnerów w tłumie. Na moje szczęście moim partnerem był James, który jak zwykle świetnie odnalazł się w innym stylu tanecznym. W tle słyszeliśmy śmiechy i klaskanie ludzi, co wywołało u nas szerokie uśmiechy. Uwielbiam to!
Nim się obejrzeliśmy muzyka dobiegła końca, a my kłanialiśmy się dla naszych widzów. Każdy flash mob kończy się tak, że wszyscy nagle się rozchodzą i właśnie tak było w tym przypadku. Osoby, które były zamieszane w to wydarzenie momentalnie udali się w różne strony. W moim wypadku był to powrót do moich przyjaciół, którzy wyszczerzyli się do mnie.
– No mała! Pozamiatałaś!
Pierwszy na spotkanie wyszedł Harry, który wraz ze mną w objęciach zakręcił się kilkakrotnie wokół własnej osi.
– A te latino, to zamawiam dla siebie – mruknął cicho, bym tylko ja była w stanie to usłyszeć, po czym wypuścił mnie z uścisku.
Po szatynie posypała się reszta przyjaciół, którzy gratulowali mi pokazu przytulając przy tym. Jeśli mam być szczera to uznanie reszty znacznie wpłynęło na moją samoocenę. W szczególności, kiedy nie potrafią się dobrze wysłowić i ich wypowiedź składa się głównie z „wow” lub „jejku”. To już jest wystarczający komplement.
– Co macie teraz w planach? – spytał tata, gdy skończył swoje gratulacje.
Odwróciłam się do reszty i jak na zawołanie wszyscy wzruszyliśmy ramionami.
– W takim razie zapraszam was na obiad do restauracji tuż za rogiem – powiedział, uśmiechając się ciepło. – Nie przyjmuję odmowy.
No i tak się stało, że przystaliśmy na propozycję Bobby'ego i udaliśmy się do lokalu. Początkowo szłam na równi z tatą i Niallem, ale kiedy zaczęli rozmawiać na swoje tematy, to dołączyłam się do Louisa i Harry'ego, wpychając się między nich i biorąc obu pod rękę.
– Popatrz Styles! Mamy branie – zaśmiał się Tommo.
– Taki już nas los Lou, że musimy całe życie odganiać się od dziewczyn – odparł równie rozbawiony kędzierzawy.
– Jesteście okropni – mruknęłam, przewracając oczami.
– Daj spokój, mała. Od ciebie nie będziemy się odganiać – zapewnił Hazza. – Bo wiesz, faceci lecą na tańczące dziewczyny.
– A jak jeszcze są rozciągnięte – dodał Tomlinson, na co oboje niemal zaskomlali. – Raj na ziemi – podsumował.
– I obrzydliwi – westchnęłam.
Resztę drogi spędziłam z tą nienormalną dwójką, przez co nasłuchałam się o tym, co mężczyźni lubią w kobietach. Mianowicie, dziewczyna musi mieć poukładane w głowie. Nie może być głupia. Drugi punkt to ładna twarz i zgrabne ciało. Pakiet premium – jak to oni nazwali – jest wtedy, kiedy ma te dwa punkty plus jest wysportowana i rozciągnięta. Oczywiście skarciłam ich za to, że wszystko sprowadza się do jednej rzeczy. Do seksu. Bo z jakiego innego powodu chłopak cieszyłby się, że dziewczyna umie szpagat? No na pewno nie dlatego, że unosząc nogę do góry będzie mogła otwierać szafki w kuchni. Nie oszukujmy się.
           Będąc na miejscu wybraliśmy stolik ośmioosobowy oraz zamówiliśmy sobie to, na co każdy miał ochotę. Cóż, wyszło tak, że wszyscy wzięli coś innego. Ja postawiłam na rybę. Nie pamiętam, jak się nazywała, ale to w sumie nie ważne. Przecież one smakują tak samo...
Szczęście w nieszczęściu chciało, że siedziałam między Harry'm, a Danielle. Na przeciwko miałam Louisa, tatę i Nialla, a po lewej, tuż obok kręconowłosej, Liama. Było na tyle fajnie, że wszyscy włączali się do rozmowy, którą rozpoczęła męska część Horanów. Bobby podpytywał każdego o plany i zamiary na przyszłość. Skarcił swojego syna za to, że w dalszym ciągu dorabia rozwożąc pizzę po Nowym Jorku. Jego zdaniem powinien zacząć szukać jakiejś sensownej pracy. 
Oczywiście w tej chwili chciałam powiedzieć, że blondyn szuka szkoły muzycznej, ale to do niego powinno należeć ogłoszenie tej nowiny. Jak widać nie był jeszcze na to gotowy.
– Który to już rok u was wybije? – Ojciec skierował się do Liama i Danielle.
– Sześć za kilka miesięcy – odparł dumnie chłopak, ściskając dłoń swojej ukochanej.
Mimo, że nie przepadałam za Dan, to musiałam przyznać, że cholernie mocno pasuje do Payne'a. Dopełniają się i to widać na niemal każdym kroku.
– Są tacy słodcy – westchnęłam, opierając głowę na ramieniu Stylesa, który z kolei położył dłoń na moim biodrze.
– Za słodcy – mruknął zdegustowany, na co odruchowo zachichotałam.
Uczuciowy Hazz, zawsze i wszędzie!
– A wy Maggie? – Uwaga taty skupiła się teraz na mnie i moim przyjacielu.
– Hmm? – zmarszczyłam brwi.
– Nie jesteście chyba z Harry'm za długo, co? Bardzo ładnie ze sobą wyglądacie – powiedział zupełnie nieświadomy tego, że trafił na bardzo drażliwy temat.
Zachłysnęłam się powietrzem odsuwając się od kędzierzawego, który z kolei odchrząknął znacząco.
– Nie jesteśmy parą – udało mi się wydusić. – Przyjaźnimy się.
Ygh, czułam na sobie wzrok całej reszty. Przy stole zrobiło się cicho. Niezręcznie cicho.
– Oh. Przepraszam, nie wiedziałem – wyznał, wzdychając ciężko.
– Nie szkodzi, tato – uśmiechnęłam się pokrzepiająco w jego kierunku.
Mogłabym przysiąc, że ostatnie wypowiedziane przeze mnie słowo polało mu miód na serce, bo momentalnie odwzajemnił gest, mrugając kilkakrotnie powiekami.
– Nie tylko Pan pomylił rodzaj ich relacji – zażartował Louis. – Ale co się dziwić, skoro w dzisiejszych czasach nie wierzy się w przyjaźń między dziewczyną, a chłopakiem – dodał.
Na całe szczęście komentarz Lou rozluźnił nieco atmosferę i kilka sekund później wróciliśmy do dalszej konwersacji, ale już na inny temat. Przez moment bałam się, że wybuchnie jakaś kłótnia, że Niall lub Danielle wyskoczą z jakimś złośliwym tekstem... Nic takiego nie nastąpiło, co przywołało zarówno u mnie, jak i u Harry'ego uczucie ulgi. Niepokoiła mnie tylko jedna rzecz. Dan od tamtej pory siedziała cicho, przytakując tylko wtedy, kiedy jest potrzeba...
           Nie ma co ukrywać, że w dalszym ciągu boję się o to, że kręcono włosa widziała więcej niż powinna wczoraj w centrum. Boję się, że bez żadnego wyjaśnienia z naszej strony poleci do mojego brata. To by mogło zniszczyć relację naszej paczki. Nie chcę tego...

           Nim się obejrzeliśmy minęły dwie godziny, jak siedzimy w restauracji i rozmawiamy. Tata miał umówione spotkanie, więc wszyscy postanowiliśmy zbierać się do domu. Niall zaprosił Danielle i Liama na wieczór filmowy, na co z ogromną chęcią przystali. Po pożegnaniu się z ojcem rozdzieliliśmy się do swoich samochodów, by móc dojechać do naszego domu. Oczywiście, gdy tylko wsiedliśmy do audi i ruszyliśmy z parkingu, zaczęły mi się zamykać oczy.
Ugh! Co ja mam z tym zasypianiem w samochodzie?!
           Przetarłam ostrożnie powieki, by się nie rozmazać, ziewając głośno. Musiałam siedzieć prosto, by wytrzymać bez snu. Poprosiłam brata, by pogłośnił radio, co sprawiło, że moja walka była jeszcze skuteczniejsza. Coś mi się wydaje, że dzisiaj szybko pójdę spać...
Po przyjechaniu na miejsce i wejściu do domu, wszyscy zajęli się ogarnięciem maratonu filmowego. No dobra. Prawie wszyscy. Wyjątkiem byłam ja i Louis. Naszym zadaniem było zajęcie najlepszych miejsc na kanapie. Jeśli chodzi o resztę, to Niall poszedł szukać jakiś filmów, Liam zamawiał pizzę, Harry ustawiał kino domowe, a Danielle? Pewnie siedzi ze swoim chłopakiem w kuchni.
– Styles nie wypinaj się tak. Wiesz, jak to na mnie działa – zaśmiał się Lou.
– Daruj sobie stawianie namiotu, Tommo. Na biwak pojedziemy, jak zrobi się cieplej – odgryzł się szatyn, na co wybuchłam nieopanowanym śmiechem.
– A ty się tak nie śmiej, bo nie bez powodu wylądowałaś z nim w łóżku – przyjaciel siedzący obok skrzyżował ręce na piersiach.
– Ale ja w porównaniu do ciebie nie mam problemów „z namiotem” – prychnęłam robiąc przy ostatnim słowie cudzysłów w powietrzu.
– Zdziwiłbym się, gdybyś miała – westchnął. – Ty raczej możesz mieć problemy z nadmiarem produkcji kisielu. Przyznaj, że tak jest – szturchnął mnie łokciem uśmiechając się głupio.
– Jesteś obrzydliwy – skarciłam go wzrokiem. – Wcal...
Nie udało mi się dokończyć, ponieważ do salonu wbiegł mój brat. Stawiał ciężkie kroki w kierunku Harry'ego mając mocno zaciśnięte pięści. Nim się obejrzałam stał na przeciwko kędzierzawego popychając go rękoma.
– Kiedy ci się, kurwa, wreszcie znudzi bawienie się moją siostrą?! – wrzasnął blondyn z jadem w głosie.
– Co? O co ci chodzi? – kędzierzawy zmarszczył brwi, blokując kolejny cios swojego przyjaciela.
– Nie zgrywaj idioty, Styles! Myślisz, że pozwolę na to, by przez twoje zapędy Maggie cierpiała?! Mało ci tego, że ledwo co się pozbierała po Zaynie?! – wrzasnął Niall, ponownie zaciskając pięści. – Trzymaj swoje usta i chuja z dala od mojej siostry! – dodał, po czym biorąc szatyna z zaskoczenia uderzył go pięścią w policzek, co sprawiło, że cofnął się o kilka kroków.
Kiedy dotarło do mnie co właśnie się dzieje, zeskoczyłam z kanapy i jak najszybciej mogłam zalazłam się miedzy dwoma chłopakami.
– Co ty wyprawiasz?! – pisnęłam, patrząc w powiększone źrenice mojego brata.
– Danielle mi powiedziała, co wczoraj widziała w centrum. Całował cię – syknął.
Suka.
– No i co?! – wrzasnęłam. – To, że Harry mnie całował, nie znaczy, że robił to wbrew mojej woli! Chciałam tego, czy ci się to podoba, czy nie!
– Nie chcę go w moim domu, rozumiesz?!
– Przypominam, że mam takie samo prawo do decydowania kto tu mieszka i nie pozwolę byś wyrzucił Harry'ego!
Gdy tylko to powiedziałam, poczułam dużą dłoń na ramieniu, która zmusiła mnie do odwrócenia się przodem do kędzierzawego.
– W porządku, Maggie. Lepiej będzie, jak się usunę z tąd na kilka dni – powiedział, próbując wymusić uśmiech.
– Nie! Zostajesz tutaj! – zaprotestowałam, podczas kiedy Niall mówił w tym samym czasie, by „wypierdalał”.
Niestety Hazza posłuchał mojego brata i odwrócił się na pięcie, kierując się do przedpokoju.
– Tak będzie lepiej, Meg – usłyszałam za sobą głos blondyna.
– Nie mów mi, co jest dla mnie dobre, bo tak na prawdę gówno wiesz – syknęłam, zerkając na Horana przez ramię.
Gdyby to nie była moja rodzina to przysięgam, że dostałby ode mnie po twarzy.
           Nie zastanawiając się pobiegłam w stronę drzwi wejściowych, gdzie zastałam ubierającego się Harry'ego. Kiedy podniósł na mnie wzrok, podbiegłam do niego, owijając ręce wokół jego talii i wtulając twarz w jego kurtkę.
– Nie zostawiaj mnie z tym wszystkim tutaj – powiedziałam błagająco.
– Nie mam wyboru – westchnął, podnosząc do góry moją brodę. – Tylko na kilka dni. Aż Niall się uspokoi.
– Harry...
– Shhh – uciszył mnie, kładąc palec na moich ustach. – Wszystko będzie dobrze, mała – zapewnił, po czym pocałował mnie w czoło, a następnie wypuszczając mnie z objęć, opuścił dom.
Przez kilka sekund patrzyłam tępo w drzwi, próbując się opanować. Jednak nic nie skutkowało. Ten wieczór prawdopodobnie przekreślił wszystko...
           Wykonując ostatni wdech i wydech, udałam się przez salon do mojego pokoju. Na nieszczęście Danielle, która stała mi na drodze, zatrzymałam się przed nią, zaciskając mocno pięści.
– Jesteś z siebie zadowolona?! – wrzasnęłam. – Bo właśnie zjebałaś wszystko! – dodałam, po czym najmocniej jak mogłam szturchnęłam ją ramieniem, kierując się do mojej sypialni. Walczyłam ze sobą, by przypadkiem się nie zawrócić i nie skopać jej gęby. Wrrr!
Słyszałam za sobą wołanie mojego brata, ale z nim też nie chcę rozmawiać. Miałam dosyć tego, że próbuje kierować moim życiem. Nie pozwolę na to. Tylko ja mam prawo decydować co robię i jeśli, do kurwy nędzy, będę miała ochotę całować się z Harry'm w centrum, to będę to robić!
Wparowałam do sypialni, trzaskając za sobą drzwiami. Od razu skierowałam się do łóżka, na które padłam, chowając twarz w materacu. Chciało mi się krzyczeć i płakać jednocześnie. Wolałabym zaryzykować tym, by Harry tutaj był. Cholera, przecież Niall go uderzył! Jakim prawem?!
Zaczęłam się bać. 
          Boję się tego, że wydarzenie sprzed kilku minut wpłynie na moją relację z szatynem... Jeśli stworzy się między nami bariera, to w końcu go stracę... Co więcej, jeśli pójdzie się napić do klubu, kto wie co pod wpływem emocji przyjdzie mu do głowy. Cholernie boję się tego, że ktoś inny niż ja zawita dzisiaj w jego kawalerce...


Jest jeszcze niedziela, wyrobiłam się! :)
Jest dużo emocji. Oj jest. Najlepsze jest to, że rozdział szósty dopiero zaczyna dramatyczne wydarzenia w życiu Maggie. Uhhhh, nie mogę się doczekać, aż przeczytacie co będzie dalej x

Możecie zadawać pytania dla mnie i bohaterów, przypominam :)

ask: trueeM
twitter: @eMsiakowa
 
eM's x

15 komentarzy:

  1. Świetne ale zabije Nialla xD . I Danielle . Ugh . Jak on mógł uderzyć Harrego a ona wszystko wypaplać ?!. Pff nie bawię się tak foch forever :D . Chcę dalej nie wytrzymam tygodnia :( <3 . Ale cóż pozostało mi tylko płakać :cc

    Pozdrawiam x.

    OdpowiedzUsuń
  2. Dlaczego usunelas fragment jak Harry podklada Maggie remis w samochodzie?
    To bylo urocze :*

    P.S. czy w drodze wyjątku nie moglabys dodać dwóch rozdziałów dzisiaj a za tydzień nie?

    -Liliana

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Harry nie podkłada Maggie ramienia, bo dziewczyna nie chce wywoływać kłótni.
      Hahah, wiem, że niektóre z was chciałyby, bym tak zrobiła, ale na to, co się czeka dłużej - lepiej smakuje :)

      Usuń
  3. Omg ale akcja daniell to suka jak mogla to powiedziec jej bratu masakra cos czuje ze bedzie spina i w szkole i w domu z niecierpliwoscia czekam na nn

    OdpowiedzUsuń
  4. jezu jak ja nie cierpie tej Danielle -.- ale poza tym cudny *.* dodawaj szybciej te rozdziały po nie wytrzymam ! są piękne

    OdpowiedzUsuń
  5. jeju , już nie mogę doczekać się następnego rozdziału , nie wytrzymam

    OdpowiedzUsuń
  6. czytałam ten rozdział w szkole na informatyce i w momencie gdy Niall uderzył Harry'ego w twarz praktycznie rzuciłam telefon, co chyba niezbyt spodobało się mojemu nauczycielowi xd
    oczywiście wszystko pięknie napisane, pierwszy raz spotykam się z opowiadaniem, gdzie Danielle nie jest słodką i kochaną osobą, tylko zimną suką, co kompletnie mi do niej nie pasuje, ale zrobiłaś coś super wyjątkowego i za to masz wielki plus u mnie!
    mam nadzieję, że między Harry'm, a Maggie wszystko będzie w porządku i nic się nie zepsuje... chociaż znając Ciebie pewnie wszystko potoczy się jeszcze gorzej ;c
    no nic, z niecierpliwieniem czekam na następny rozdział ♥
    pozdrawiam, Zoe ♥

    OdpowiedzUsuń
  7. OMG Nieeeeeee! Haroldzie nie idź do klubu! Ja na jej miejscu jak Niall uderzył Harrego to bym zaczeła piszczeć i schowałabym się w ramieniu Lou. A Niall'owi to bym wygarneła i być może bym mu sztuke zawaliła. Chciaż potem bym go przytuliła bo go strzeliłam xd. A Dan... To było szmatowate.żal mi jej. Tak chamsko z jej strony. KOCHAM ClE ZA TE EMOCJE!!!

    OdpowiedzUsuń
  8. Świetny rozdział, ale to nie jest żadna nowość :) xx

    OdpowiedzUsuń
  9. No nie! Danielle jak ona mogła powiedzieć! Ale to było w sumie do przewidzenia!
    Niall zareagował gwałtownie i nie zanosi się na to aby mu to szybko przeszło, choć mam nadzieję że jednak mu przejdzie :)
    No i czy Harry nic nie nabroi po drodze ;D
    Rozdział zajebisty jak zawsze, to jak opisałaś ten flash mobie! Super! Rewelacja!
    Czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział, pozdrawiam Asiek :*

    OdpowiedzUsuń
  10. łuhuhu, ale sie dzieje ;d normalnie nie moge sie doczekac nastepnego ;p mam tez pyt do Ciebie czy masz napisane wszystkie rozdzialy juz?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miałam, ale mój komputer miał w planach złapać fazę i potraciłam wszystko :(

      Usuń
  11. Śliczne :') Danielle to przesadziła -.- czekam na następny ;)

    OdpowiedzUsuń
  12. o mój Boże. Brakuje mi słów. Czytałam twoje poprzednie opowiadanie a pierwszą część tego niestety nie dokończyłam mimo wszystko porządnie wczułam się w fabułę! Na prawdę nie mam pojęcia co napisać. Nie spodziewałam się tego po Danielle, w końcu w każdym opowiadaniu robi za słodziutką i kochaną dziewczynę a tutaj taka wredna sucz! No proszę tego się nie spodziewałam! Zaś Niall też się strasznie różni, nie spodziewałabym się, że uderzyłby kogoś! Ale to jest ogromnym plusem, że wymyśliłaś coś samodzielnie i nie jest to podobne do czegoś innego!
    Mam nadzieję, że Niallowi przejdzie a kontakt Maggie z Harrym się nie zepsuje :).
    Oczywiście tęskniłam za bloggerem od dłuższego czasu i zastanawiałam się czy nadal piszesz. Nie mam pojęcia czy mnie pamiętasz ale ja twojego pierwszego bloga pamiętam doskonale :)!
    Pozdrawiam serdecznie i życzę duuuuużo weny eM ♥

    Zapraszam również do siebie jeśli masz ochotę :)
    http://trulymadlyydeeply.blogspot.com/
    Katie xx

    OdpowiedzUsuń