Dzisiejszego
ranka nie obudził mnie budzik. Spałam może jakieś dwie godziny z
przerwami. Większość nocy spędziłam, na wylewaniu łez,
zamartwianiu się i opanowywaniu napadów złości. To było coś
strasznego. Z resztą to dalej jest, bo wcale nie czuję się lepiej.
Nie dostałam
żadnej wiadomości od Harry'ego i sama nie mogłam zdobyć się na
to, by sprawdzić, czy z nim wszystko w porządku. W dodatku w głowie
ciągle krążyła mi myśl o tym, że sprowadził jakąś dziewczynę
do mieszkania. Cholernie mnie to dobijało. Nie chciałam, by ktoś
inny ode mnie uspakajał go w takich sytuacjach. Przecież nikt nie
wie, jak to zrobić.
Boję się, że
przez to go stracę...
Niechętnie
wstałam z łóżka, kierując się do szafy, z której wyciągnęłam
czarne dresy z wiszącym krokiem oraz białą bokserkę. Z szuflady
za to zgarnęłam czystą bieliznę, by po chwili udać się do
łazienki. Na szczęście nie musiałam myć dzisiaj włosów, bo w
nocy, by się czymś zająć, wzięłam prysznic.
Po umyciu zębów
przemyłam twarz i zaspane oczy. Dziwiło mnie to, że nie miałam
podkrążonej skóry, co w moim wypadku zdarzało się niemal zawsze. Zdjęłam z
siebie za dużą bluzkę i spodenki, a następnie założyłam czystą
bieliznę i wcześniej przygotowane ubranie. Nie miałam dzisiaj
nawet najmniejszej ochoty, by wyglądać dobrze, więc zupełnie
olałam zrobienie jakiegokolwiek makijażu. Związałam tylko włosy
w niechlujny kok i opuściłam łazienkę.
Wróciłam na
moment do pokoju, by zgarnąć granatową bluzę z kapturem oraz
torbę z butami i butelką wody. Nie chciałam spotkać żadnego z obecnych
domowników, więc od razu zadzwoniłam po taksówkę. Szerokim
łukiem omijając kuchnię, udałam się do przedpokoju szybko
nakładając buty, szalik, czapkę oraz kurtkę, a następnie opuściłam
dom.
Odetchnęłam
z ulgą. Udało mi się nie natknąć na mojego brata, który na
pewno prędzej, czy później będzie próbował ze mną porozmawiać.
Cóż... Ja na to nie mam najmniejszej ochoty za to, co zrobił
wczoraj. Przecież on nawet nie znał powodu, dla którego się
całowaliśmy! No bo po co? Lepiej od razu założyć, że Harry jest
wszystkiemu winien, a ja byłam tylko bezbronną ofiarą. Lepiej od
razu uwierzyć świętej Danielle, która też gówno wie. Z nią to
już na pewno nie mam ochoty rozmawiać. Ba, nie mam najmniejszej
ochoty nawet na nią patrzeć. Przysięgam, że jeśli przez jej
długi język moja relacja z Harry'm i Niallem znacznie się zepsuje,
to ja zrobię to samo z jej twarzą.
W końcu karma jest suką.
Droga
taksówką minęła w miarę szybko. Tym razem trafiłam na
taksówkarza, który wiedział, jak uniknąć korków w mieście. W
samochodzie zdałam sobie sprawę, że dzisiaj rozpoczynam kurs i już
będę miała pierwszy egzamin z improwizacji. Dam radę. Tak
myślę... Mam nadzieję, że ostatnie wydarzenia nie wpłyną na
moje skupienie w tańcu...
Po zapłaceniu kierowcy, szybkim krokiem skierowałam się do szkoły, by jak
najszybciej pozbyć się uczucia szczypania policzków, z powodu
niskiej temperatury. Zostawiłam kurtkę, bluzę i buty w szatni, by
więcej nie denerwować Jareda, który narzeka, że brudzimy podłogę
i zawalamy całą ławkę swoimi kurtkami. Poza tym nie chcę, by był
na mnie cięty podczas zaliczenia. Wystarczająco denerwuję się
tym, że nie będę miała pomysłów na kroki. Jeden problem tutaj,
zupełnie mi wystarczy.
Gdy zaszłam
na salę, spotkałam tam już większość grupy. Uśmiechnęłam się
w ramach przywitania, po czym podeszłam do ławki, by postawić na
niej torbę.
– Cześć Maggie – usłyszałam głos gdzieś z boku.
Podniosłam wzrok, a przede mną stał rozpromieniony James. Fajnie
mu.
– Cześć – przywitałam się.
– Nie miałem wczoraj okazji pogratulować ci występu. Byłaś
świetna, jak na kogoś, kogo chciałem okraść – szturchnął
mnie łokciem, śmiejąc się pod nosem.
– Dziękuję. Ty też jak na bandytę, nieźle wymiatałeś –
odgryzłam się, wymuszając uśmiech.
– Wszystko w porządku? Wyglądasz na zmartwioną – zmarszczył
brwi, przyglądając się mojej twarzy.
– Po prostu źle spałam – wzruszyłam ramionami. – I trochę
denerwuję się pierwszym zaliczeniem.
– Nie przejmuj się, wszystko będzie dobrze – uśmiechnął się
pokrzepiająco.
Miałam wrażenie jakby jego pocieszenie miało podwójne znaczenie.
Jednak wiem, że to zupełnie nie możliwe, bo skąd niby James
mógłby wiedzieć, o tym co się wczoraj stało? Może po prostu nie
uwierzył w moje wytłumaczenie? Ugh, zbyt dużo o tym wszystkim
myślę...
Moje przemyślenia zostały przerwane przez Jareda, który jak
zwykle tanecznym krokiem pojawił się na sali. Zajęcia zaczął
gratulując nam wczorajszego pokazu oraz oznajmieniem dla reszty
grupy o rozpoczęciu instruktażu przeze mnie i Jamesa. Później
przyszła pora na rozgrzewkę, która, jak się okazało była
bardzo wysiłkowa. Odpowiadało mi to, bo mogłam się wyżyć
i na chwilę zapomnieć o tym wszystkim co się teraz dzieje.
Starałam się skupić swoje myśli na tym co teraz robię, czyli na
spełnianiu marzeń.
Najbardziej pomogła mi euforia przy
rozciąganiu, kiedy oprócz zwykłego szpagatu, udało mi się zrobić
sznurek, jako trzecia osoba z grupy. Wtedy po raz pierwszy szczerze
się uśmiechałam wpatrując się w swoje odbicie w lustrze. Zauważyłam też,
że mój choreograf z zadowoleniem notuje coś na kartce, co chwilę
zerkając w moją stronę. Czyżbym dostała pierwsze plusowe punkty?
Wybiła godzina zero, czy jak to się mówi. W każdym bądź razie
przyszła pora na solówki i miałam takie szczęście, że po raz
kolejny poszłam na pierwszy ogień. Jeśli mam być szczera to
odpowiadało mi to, bo nie zakrzątam sobie głowy błędami innych.
To się nazywa taniec z czystym umysłem.
Zaraz po wyczytaniu, stanęłam na środku sali czekając na muzykę.
Korzystając z braku makijażu przetarłam swoje oczy, po czym
zapstrykałam kilkakrotnie palcami. W tej samej chwili w
pomieszczeniu rozległy się pierwsze dźwięki piosenki. Zamknęłam
na moment powieki, by lepiej zidentyfikować szybkość i bit w
utworze. Uśmiechnęłam się sama do siebie, kiedy dotarło do mnie,
że trafiłam na typowy mocny i impulsywny hip hop. Mój ulubiony.
Otworzyłam oczy zaczynając się ruszać. Wiedziałam, że w takim
typie muzyki muszę pamiętać o odpowiednich zatrzymaniach i
pewności siebie. To coś w stylu podwyższaniu sobie samooceny,
przez myśli jakim się to nie jest. Mimika, kontakt wzrokowy z
widownią i unikanie patrzenia w podłogę, jest moim zdaniem
najważniejszym i najtrudniejszym punktem każdego występu. Jeżeli
się go spełnia, sprawia się wrażenie pewnej siebie. Mam nadzieję,
że mi się to udało, bo Jared właśnie wyłączył mi piosenkę. Hmmm, szybko poszło...
Odetchnęłam z ulgą kłaniając się w podzięce za bite brawa.
Usiadłam pod lustrem, a na moim miejscu stanęła kolejna osoba,
która musiała zmierzyć się z nieco wolniejszym kawałkiem.
Uważnie obserwowałam ruchy każdego, co jakiś czas kiwając głową
z uznaniem lub mrużąc powieki, kiedy było coś nie tak. Cieszę
się, że mam już to za sobą.
Na sam koniec zajęć Jared podsumował nasze solówki, mówiąc co
robiliśmy dobrze oraz nad czym musimy jeszcze popracować. Ogólnie
pochwalił nas za coraz większe postępy i rosnącą pewność
siebie. Dzisiaj nie została wyznaczona najlepsza trójka, co mnie
trochę zdziwiło, bo zawsze to robił. Poinformował tylko mnie i
Jamesa, że zaliczyliśmy pierwszy egzamin na „zasłużoną ocenę”.
Cokolwiek to znaczy. Mam tylko nadzieję, że nie ocenił mnie zbyt
nisko. O blondyna nie miałam się co martwić, bo na pewno dostał
jeden z najwyższych stopni.
Gdy dostaliśmy pozwolenie, wszyscy zaczęli opuszczać salę.
Zrobiłam to samo uprzednio zgarniając swoją torbę, z której
wyciągnęłam wodę i upiłam kilka większych łyków. Idąc do
szatni, zabrałam się za szukanie telefonu, który jak zwykle musiał
gdzieś zniknąć. Udało mi się dopiero wtedy, kiedy poczułam
wibracje w bocznej kieszonce, na co westchnęłam podirytowana, że
schowałam komórkę, jak zwykle w inne miejsce niż tam gdzie
szukałam.
W przeczytaniu smsa przeszkodziła mi czyjaś sylwetka, która
stanęła przede mną.
Podniosłam głowę.
Ugh. To Danielle. Czego jeszcze ona ode mnie chce?
– Czego? – syknęłam, marszcząc brwi.
– Chciałabym z tobą porozmawiać – oznajmiła niepewnie.
– A co, nie masz z czym lecieć do Nialla na skargę? –
prychnęłam. – Szukasz nowych newsów o mnie i Harry'm?
– Maggie, zrobiłam to z troski. Zrozum to – powiedziała
błagalnie. – Chciałam dobrze.
– Gdybyś chciała dobrze to nie wtykałabyś nosa w nie swoje
sprawy – mruknęłam podirytowana. – Ty sobie chyba, kurwa, nie
zdajesz sprawy z tego, że przez tą twoją troskę mogą się
rozpaść relacje nie tylko między mną, Niallem i Harry'm, ale i
między całą naszą grupą.
– Maggie...
– Zamknij się – przerwałam jej. – Nie chcę ciebie patrzeć,
a już na pewno słuchać. Jeśli wszystko się zjebie, to obiecuję,
że poniesiesz tego konsekwencje – syknęłam ochryple, po czym
tak, jak wczoraj, wyminęłam kręconowłosą szturchając ją
ramieniem.
Szybkim krokiem udałam się do szatni. Cała moja wściekłość
znowu powróciła. Nie wierzę, że Danielle miała jeszcze tupet, by
przyjść i próbować się wytłumaczyć! Serio myślała, że będę
chciała ją wysłuchać? Jeśli tak, to nie jest taka mądra, na
jaką wygląda.
Po zmienieniu butów, wyciągnęłam telefon, by sprawdzić
otrzymaną wiadomość. Przełknęłam głośno ślinę, gdy na
ekranie wyświetliło się imię mojego przyjaciela. „Czekam na
ciebie w samochodzie” – ta krótka wiadomość wywołała dwa
razy szybsze bicie serca. Cholera, to brzmi jak jakaś groźba lub
ostrzeżenie... Zaczynam się bać. Znowu.
Niepewnie nałożyłam na siebie szalik, czapkę oraz kurtkę, po
czym skierowałam się do wyjścia ze szkoły. Na zewnątrz od razu zauważyłam samochód Harry'ego, do którego bez dłuższego
zastanowienia się udałam.
– Hej – przywitałam się drżącym głosem, wsiadając do
środka, zamykając za sobą drzwi.
– Cześć – odparł, odpalając silnik i ruszając z parkingu.
I tyle. Na tym skończyła się nasza konwersacja. Nie kazał mi
nawet zapiąć pasów, jak to miał w zwyczaju. Spojrzał na mnie
tylko raz. Raz. To nie był dobry znak. Straciłam go?
Tak jak się spodziewałam zajechaliśmy pod budynek, w którym
znajdowała się jego kawalerka. Podczas drogi do niej w dalszym
ciągu milczeliśmy, a on dalej unikał mojego wzroku. Nie wiem, jak
długo będę w stanie to wytrzymać. Czy on nie widzi, jak ta cisza
mnie przygnębia? Ten dystans... To zupełnie nie w naszym stylu.
Normalnie podczas tego czasu pokłócilibyśmy się trzy razy,
przytulili z pięć i wzbudzali podejrzenia przez cały czas.
Tymczasem zachowujemy się, jak dwójka obcych sobie ludzi. Nie chcę
by to tak wyglądało...
Po przekręceniu klucza w zamku, przepuścił mnie pierwszą, po
czym sam wszedł do środka, zakluczając za sobą drzwi.
Obserwowałam, jak ściągał swoje buty, mając nadzieję, że
wreszcie się do mnie odezwie, spojrzy... Cokolwiek... Jednak on
jakby nigdy nic wyminął mnie idąc w głąb mieszkania. Nie
wytrzymałam. Chwyciłam go za dłoń, zmuszając do zatrzymania się
i nawiązania kontaktu wzrokowego. Kiedy to zrobił, cofnęłam swoją
rękę, jak oparzona. Jego twarz nie wyrażała żadnych emocji. To
nie był on...
– Harry... – powiedziałam słabo.
– Pójdę zrobić herbatę – oznajmił beznamiętnie, odwracając
się i zostawiając mnie samą.
Straciłam go.
Mocno zagryzając wewnętrzną stronę policzków, zabrałam się za
rozwiązywanie butów. Czułam, jak łzy cisną mi się do oczu, ale
nie mogłam sobie na nie pozwolić. Musiałam być silna, by go odzyskać. Po zwalczeniu sznurówek i ustawieniu karmelowych
traperów, obok znacznie większych butów mojego przyjaciela
zabrałam się za zdjęcie kurtki, w której rękaw wsadziłam szalik
i czapkę, by chwilę później powiesić okrycie na wieszaku.
Niepewnym krokiem skierowałam się do salonu, gdzie usiadłam w rogu
kanapy, podwijając nogi pod brodę i obejmując je rękoma. Zaraz po
mnie w pomieszczeniu pojawił się Styles z dwoma kubkami w dłoniach,
które postawił na stoliku. Usiadł na kanapie w dalszym ciągu
zachowując bezpieczną odległość. Widząc to, zacisnęłam mocno
powieki, zbierając w sobie resztki sił.
– Jak zajęcia?
Otworzyłam szeroko oczy, identyfikując to, co usłyszałam. Odezwał
się. Sam z siebie. To tylko dwa słowa, ale dały mi nadzieję.
Przeniosłam wzrok na szatyna, który z lekko zmarszczonymi brwiami
przyglądał się mojej twarzy.
– Dobrze. Zaliczyłam dzisiaj pierwszy egzamin – odparłam,
uśmiechając się lekko.
Bez wzajemności.
– Cieszę się – odparł automatycznie.
– A jak twój dzień? – spytałam.
– Byłem na siłowni – odparł krótko. To wyjaśnia fakt, że
jest w luźnych dresach.
Więc tak teraz będzie wyglądać wspólne spędzanie czasu? No bez
jaj...
– Dlaczego tak się zachowujesz? – mruknęłam słabo.
– Jak?
Udawał, że nie wie, o co mi chodzi.
– Wiesz o co pytam, Harry – westchnęłam. – Dlaczego to
robisz?
Spuścił wzrok, wzdychając ciężko. Przeczesał swoje włosy i z
powrotem na mnie spojrzał.
– Tak będzie lepiej – oznajmił beznamiętnie. – Przestaniemy
wzbudzać podejrzenia.
Więc teraz to zaczęło go obchodzić?
– Więc po co mnie tu przywiozłeś? – prychnęłam. – Jeśli
nie wrócę do domu, to będzie oczywiste, że jestem z tobą.
– Pomyślałem, że będziesz chciała mieć spokojny wieczór i
noc – wzruszył ramionami.
Więc chce bym została na noc?
– Oh... – wymknęło mi się.
Chciało mi się płakać, ale nie mogłam zrobić tego przy nim.
Jeśli tak to będzie wyglądać, to moje obawy się potwierdzą i na
prawdę go stracę...
– Idę wziąć prysznic – oznajmiłam, próbując opanować
drżenie wargi.
Wstałam z kanapy i gdy tylko zniknęłam z pola widzenia, niemal
wbiegłam do łazienki zamykając za sobą drzwi. W tej samej chwili
wymknął mi się głośny szloch, który zapoczątkował łzy
spływające po moich policzkach. Zaczęłam zdejmować z siebie
ubrania i bieliznę, a później odkręciłam wodę pod prysznicem.
Weszłam do brodzika zasuwając za sobą kabinę. Dopiero kiedy
przeczesałam dłonią włosy zorientowałam się, że nie zdjęłam
z nich gumki, więc zrobiłam to teraz. Odchyliłam głowę,
zaciskając mocno oczy. Chciałam zmyć z siebie ten cały ciężar
związany, z tym co powiedział mi Harry, ale wiedziałam, że to nie
możliwe. Moje łzy tylko mi o tym przypominały.
Schowałam twarz w dłoniach, zsuwając się po kafelkach. Czułam
się, jakbym przybrała na wadze z dziesięć kilogramów... Oparłam
głowę o ścianę, a ręce owinęłam wokół moich nóg, tak jak
wcześniej na kanapie. Moje łzy mieszały się z wodą ze słuchawki
prysznicowej, a dźwięk odbijających się kropli o brodzik
współgrał z moim coraz głośniejszym szlochem.
Czułam się taka bezsilna... Straciłam moją największą podporę,
które pomogła mi odbić się od dna. Potrzebowałam Harry'ego...
Tego z wczoraj, przedwczoraj... tego sprzed kilku miesięcy. Dzisiaj
jestem u obcego mi chłopaka, po którym nie zostało nic z mojego
przyjaciela. Mój przyjaciel był czuły, wesoły, rozumiał mnie,
pocieszał, umiał słuchać... Mój przyjaciel nie trzymał między
nami takiego dystansu. Mój przyjaciel to ten, który mnie przytuli i
powie, że wszystko będzie dobrze. Gdzie on jest? Gdzie jest osoba,
która ciągnęła mnie w górę? Zniknęła? Wyparowała? Tak. Wraz
z moim normalnym funkcjonowaniem. Nie jestem w stanie sobie z tym
poradzić. Nie chcę być tym anorektycznym robotem, jakim byłam rok
temu...
Momentalnie zamarłam, kiedy kabina została rozsunięta i stanął
w niej szatyn z szeroko otwartymi oczami. Jak on tu wszedł? Nie
zakluczyłam drzwi? Był w szoku. Lustrował moje nagie ciało
wzrokiem, by znowu zatrzymać się na mojej twarzy. Przez chwilę
miałam wrażenie, że z powrotem zasunie szyby i wyjdzie, jakby
nigdy nic. Nie oszukujmy się, że byłam zaskoczona,
kiedy wszedł do brodzika, siadając obok mnie i przyciągając do
siebie. Przyjęłam jego gest wtulając twarz w moknącą koszulkę.
Obejmował mnie mocno rękoma gładząc gołe plecy, podczas kiedy
skulona znajdowałam się miedzy jego długimi nogami.
– Przepraszam – usłyszałam jego zachrypnięty głos tuż przy
moim uchu. – Zapomnij o tym co wcześniej powiedziałem. Nie
potrafię trzymać dystansu między nami i kurewsko tego nie chcę.
Lekko zdziwiona podniosłam głowę, by móc spojrzeć w jego oczy.
Nie były już beznamiętne, jak wcześniej. Wrócił mój Harry...
Nie straciłam go.
– Nienawidzę kiedy płaczesz, a tym bardziej, kiedy robisz to z
mojego powodu – mruknął, opierając swoje czoło o moje.
Ścisnęłam zębami dolną wargę, próbując się uspokoić.
– Wolałbym codziennie dostawać w gębę od Nialla, niż oglądać
cię w takim stanie. Obiecuję, że już nigdy więcej do tego nie
dopuszczę – zapewnił.
Nie byłam w stanie odpowiedzieć, w zamian za to z moich ust wydobył
się głośny szloch.
Styles słysząc to przygarnął mnie z
powrotem do siebie, dłońmi pocierając moje gołe, mokre plecy.
Zaczął kołysać się na boki, nucąc coś pod nosem i co chwilę
mnie przepraszając. Uspokajało mnie to, a wcześniej towarzyszący
mi wewnętrzny strach i ból, powoli znikał.
– Wyjdźmy stąd – mruknął, zarzucając moje ręce sobie za
szyję.
Trzymając mnie za biodra pomógł mi wstać, a następnie wziął
mnie na ręce. Zakręcił wodę i wyszedł z brodzika, by przenieść
i posadzić mnie na pralce. Podał mi szlafrok, który na siebie
założyłam zakrywając nagie ciało. Harry z kolei pozbył się
mokrych ciuchów zostając w samych bokserkach.
Nasze spojrzenia się spotkały, kiedy szedł w moim kierunku, by
pomóc mi stanąć na ziemię. Trzymając się za ręce szliśmy do
sypialni. To wydawało się takie nierealne, w porównaniu do tego co
działo się jeszcze kilkanaście minut temu... Ogarnęła mnie ulga
od kąd przestał trzymać miedzy nami dystans. Miałam dowód, że
go nie straciłam.
Gdy zaszliśmy na miejsce dostałam koszulkę i należące do mnie
krótkie spodenki, które nałożyłam. Harry z kolei zmienił swoje
bokserki na suche, rezygnując z nakładania t-shirtu. Usiadłam na
łóżku obserwując, jak szatyn krząta się po pokoju. Sprzątał,
chował ubrania, ustawiał... Nigdy nie robił takich rzeczy przy
mnie. Czyżby miał coś do ukrycia?
W mojej głowie pojawiła się myśl, że w nocy mógł
ktoś tu być. Jakaś inna dziewczyna. Dlatego próbował doprowadzić
pomieszczenie do porządku. Bo miał po czym...
Opadłam plecami na łóżko, wzdychając głośno. Cholernie mi to nie odpowiadało.
– Co robiłeś wczoraj wieczorem? – spytałam cicho.
Przez moment miałam wrażenie, że mnie nie usłyszał.
– Byłem tutaj. Czemu pytasz? – odparł.
To nie jest odpowiedź na moje pytanie.
– Sprzątasz, śpieszysz się... Nigdy tego przy mnie nie robiłeś
– powiedziałam wpatrując się w sufit.
Usłyszałam tylko głośne westchnięcie, a następie zbliżające
się kroki. Niedługo po tym zamiast białego sufitu widziałam nad
sobą twarz Harry'ego.
– Nigdzie nie wychodziłem i nikogo tu nie było, Meg's –
oznajmił patrząc mi w oczy. – Właśnie dlatego jest tu taki
bałagan. Bo wyżywałem się na mieszkaniu, a nie na jakiejś
dziewczynie.
Moja ulga była niedopisania, ale nie mogłam dać tego po sobie
poznać.
– Chciałam wczoraj pojechać z tobą – przypomniałam mu.
– Ale jesteś tutaj dzisiaj – zauważył. – Pode mną – dodał
poruszając dwukrotnie brwiami.
Nagła zmiana nastroju? Wiem do czego to zmierza.
– Zupełnie bezbronna – podsumowałam.
– Nie chcę się narzucać – powiedział niskim głosem.
Jego czyny jednak były odwrotne od tego co mówił, bo opadł całym
swoim ciężarem na mnie. Poczułam miękkie usta na podstawie mojej
szczęki, które zostawiając mokre pocałunki kierowały się do
złączenia z szyją.
– Chyba, że chcesz – mruknął przeciągle, przegryzając
delikatnie płatek mojego ucha.
W odpowiedzi otrzymał ciche jęknięcie, na co zaśmiał się do
mojej skóry. Drań. Wiedział, że trafił na czułe miejsce i za
cholerę nie potrafiłabym zareagować inaczej.
– Uznam to, jako zgodę – zachichotał wyraźnie zadowolony z
siebie.
W jaki sposób tak napięta sytuacja zdążyła zmienić się w tak
intymną?! Jak moja niedawna rozpacz mogła tak szybko zmienić się
w pragnienie? Nie mam pojęcia.
Nie miałam czasu o tym myśleć, bo poczułam wargi Harry'ego na
swoich. Początkowo składał pojedyncze, nieśpieszne pocałunki,
prosząc o jakiekolwiek zaangażowanie ode mnie. Kiedy je otrzymał,
przejechał językiem po mojej dolnej i górnej wardze, które
mimowolnie się rozsunęły, dając dla szatyna większe pole do
popisu. Intensywność jego ruchów sprawiały, że robiło mi się
gorąco, a mój oddech był coraz bardziej płytszy.
Dłonie Stylesa wędrowały wzdłuż mojej talii przez koszulkę,
jednak po chwili zaczął podwijać jej końce do góry, by jego
opuszki spotkały się ze skórą na moim brzuchu.
– Zupełnie niepotrzebnie dawałem ci te ubrania – mruknął, tym
razem przenosząc swoje usta na podstawę mojej szyi. Nie trwało to jednak długo, bo zaraz całkowicie oderwał ode mnie wargi, podnosząc
się. Wyciągnął rękę w moim kierunku, którą zdezorientowana
chwyciłam, pozbawiając plecy kontaktu z pościelą.
Siedziałam na brzegu łóżka, kiedy mój przyjaciel klęknął na
przeciwko mnie. Zwinnym ruchem pozbył się koszulki, odkrywając
moje nagie piersi. Szatyn przegryzł swoją wargę lustrując mnie
wzrokiem. Zupełnie tak, jakby wcale nie widział mnie całej gołej
kilkanaście minut temu.
Jęknęłam zaskoczona, gdy Styles gwałtownie chwycił moje uda,
podnosząc do góry, a następnie odwracając nas tak, że to on
siedział teraz na brzegu materaca, a ja okrakiem na nim. Znowu
przywarł do mnie ustami tocząc zawziętą walkę między naszymi
językami. Mruknął gardłowo w moje usta, kiedy poruszyłam
biodrami, a jego męskość od razu zaczęła rosnąć. Powtórzyłam
tę czynność, wplątując palce w kręcone włosy chłopaka. Za
każdym razem otrzymywałam taką samą reakcję jak za pierwszym
razem. Uśmiechnęłam się podczas pocałunku, zdając sobie sprawę, jaką mam nad nim władzę. Może to zabrzmi dziwnie, ale
lubię gdy staje się zupełnie bezbronny. To taka moja mała zemsta
za jego zbyt częstą bezpośredniość i zawstydzanie mnie.
Chwila mojej dominacji dobiegła końca, gdy Harry odchylił się do
tyłu i razem upadliśmy na pościel. On pode mną, ja na nim. Czułam
na sobie jego szybko poruszającą się klatkę piersiową i palące
spojrzenie zielonych oczu na mojej twarzy.
– Porób tak jeszcze trochę, a skończymy szybciej niż mamy
zamiar – powiedział ochrypłym i wyraźnie podnieconym głosem. –
Z resztą wątpię, czy byłabyś zadowolona tym, że ja się
spełniłem, a ty nie – dodał, przewracając nas tak, by teraz to
on górował nade mną.
Miał rację. Byłabym sfrustrowana.
Tym razem to mój oddech stał się nierówny, kiedy jego dłoń
zaczęła zsuwać się od mojej szyi, między piersiami, po brzuchu i
w końcu zatrzymując się tuż przy gumce od spodenek. Rzucił mi
ostatni łobuzerski uśmiech, po czym wraz z przywarciem ust do mojej
szyi, wsunął palce pod materiał szortów. Mój jęk, spowodowany
intensywnym dotykiem Harry'ego na mojej kobiecości, był
nie do opanowania. Teraz to on czerpał korzyści z przewagi nade mną
uśmiechając się, podczas lizania i gryzienia skóry na mojej szyi.
O.Mój.Boże.
Tylko tyle udało mi się wydusić, gdy dwa długie palce znalazły
się w moim wnętrzu, poruszając się. Moje ciało wygięło się w
łuk, kiedy napotkały mój najwrażliwszy punkt.
W odpowiedzi na moją
reakcję, Styles zaśmiał się gardłowo.
– Myślę, że możemy już przejść dalej – mruknął
rozbawiony, zaprzestając jakimkolwiek kontaktom z moją kobiecością.
Uniosłam leniwie swoje biodra, gdy wstał ze mnie i zaczął ściągać
szorty z moich nóg. Wykonując tą czynność kilkakrotnie pocałował
wewnętrzną stronę ud, gilgocząc mnie przy tym swoimi włosami.
– Połóż się wzdłuż łóżka – polecił, kiedy pozbywał
się swoich bokserek.
Posłusznie przeniosłam się głową na miękkie poduszki, by po
chwili złapać się na obserwowaniu mojego przyjaciela, który
wsuwał prezerwatywę na swojego członka. Uśmiechnął się
figlarnie, kiedy podniósł wzrok i na czworaka kierował się po
materacu w moim kierunku. Zawisł nade mną składając na moich
ustach przeciągły pocałunek. Dłonie umieścił pod moimi
kolanami, by móc je lekko zgiąć i odsunąć od siebie.
– Będę ostrożny – zapewnił, widząc obawę w moich oczach.
– Wiem – skinęłam głową, lekko się uśmiechając.
Poczułam, jak nakierowuje główkę na moje wejście, napierając na
nie i w końcu wsuwając się we mnie na całą długość. Owinęłam
ręce wokół szyi Harry'ego przyciągając go do siebie,
jednocześnie prosząc, by dał mi czas na przyzwyczajenie się do
uczucia wypełnienia. To nie tak, że sprawiał mi ból. Po prostu
uprawiamy seks sporadycznie i potrzebuję chwili na oswojenie się z
pokaźną wielkością członka mojego przyjaciela.
Gdy czułam się gotowa, dałam szatynowi znać, ale ten nawet nie
drgnął. Spojrzał najpierw w moje oczy szukając potwierdzenia,
które otrzymał w postaci uśmiechu. Nie chciał mnie skrzywdzić.
Nawet wtedy, kiedy kierowało nim pożądanie.
Z moich ust wydobyło się westchnięcie, gdy powoli ze mnie wyszedł,
by po chwili znowu się zagłębić. Powtórzył tą czynność
kilkakrotnie w tym samym tempie składając pocałunki na mojej
twarzy. W końcu trafił na usta, a ja wplątałam swoje palce w jego
loki co raz za nie ciągnąc. Nasze jęki wypełniały pomieszczenie,
kiedy Styles miarowo zwiększał poruszanie się we mnie.
– Harry... – jęknęłam, gdy zaczął wykonywać okrężne ruchy
biodrami, zaczepiając o wcześniej odkryte wrażliwe miejsce.
Zacisnęłam mocno oczy wbijając palce w plecy chłopaka, na co
syknął gardłowo. Nie potrafiłam jednak tego powstrzymać. Czułam, jak zaczynam sztywnieć pod wpływem rosnącego podniecenia. Moje
ciało z ogromną akceptacją przyjmowało każde pchnięcie,
pragnąc więcej.
– No dalej mała, dojdź dla mnie – dyszał prosto do mojego
ucha.
Wiedziałam, że jeszcze trochę i tak właśnie się stanie.
Szatynowi również niewiele brakuje, biorąc pod uwagę prędkość
poruszania się jego bioder i znacznie większa ilość wymawianych
przekleństw.
Oboje jesteśmy blisko.
Jak na zawołanie poczułam znajome mrowienie od dołu mojego
brzucha, aż do czubka palców u stóp. Zdążyłam tylko jęcząc
wypowiedzieć imię mojego przyjaciela, zanim zalała mnie fala
orgazmu. Kilka pchnięć później dołączył do mnie Styles
opadając na moje ciało.
Leżeliśmy ciężko dysząc i dochodząc do siebie. Wysiłek, jaki
przed chwilą przeżyłam uświadomił mnie o moim zmęczeniu,
dlatego też z wielką trudnością otworzyłam oczy, kiedy szatyn po
wyjściu ze mnie zdejmował prezerwatywę, by wrzucić ją do kosza.
Musiałam się podnieść, żeby móc się przykryć. Niestety moje
ciało całkowicie odmawiało posłuszeństwa, więc zostałam wzięta
na ręce i po odchyleniu kołdry znowu położona na poduszkach. Ułożyłam się na boku od razu zamykając powieki.
Ledwie przytomna poczułam, jak Harry kładzie się obok mnie,
przytula moje plecy do swojego torsu i przykrywa nas kołdrą.
– Uwielbiam uprawiać z tobą seks – mruknął splątując nasze
nogi. – Dobranoc mała.
Ja też. Dobranoc Harry. Odpowiedziałam
w swoich myślach, po czym od razu odleciałam...
Boooooooooooooooooooooooooooże, co ja przeżywałam pisząc ten rozdział... Cholerka. Siódemka to najbardziej emocjonalny rozdział tej części. Seeerio. Mam nadzieję, że udało mi się przekazać to co chciałam... Ugh i nie miejcie do mnie pretensji, że nie ostrzegłam was o scence seksu, bo to zniszczyłoby cały urok.
Pamiętajcie o pytaniach do mnie i bohaterów pod rozdziałami :)
ask: trueeM
twitter: @eMsiakowa
eM's :)
O.MÓJ.BOŻE
OdpowiedzUsuńGenialny...
Kocham Cię <3
Jest zajebiscie na serio kurde co ty ze mna robisz powinnam spac a zamiast tego to czytam ten mega rozdzial mam jedna uwage nie wiem czy tak twoim zdaniem ma byc ale to mi psuje czytanie mam na mysli to " Po zapłaceniu dla kierowcy" to "dla" mi jakos przeszkadza ja bym je wywalila z tej wypowiedzi bo jest zbedne piszesz swietnie ale to mi nie pasuje
OdpowiedzUsuńOMFG DISVSBSLXISGSVXKXHSVSBSNZJBXBX UMIERAM . Kocham cie kocham twój blog chce więcej a tak poza tym to kiedyś cie zabije bo to Ty będziesz odpowiedzialna za moją niestabilność emocjonalną :D <3 . Pierwsza połowę przepłakałam jak Danielle przyszła i jak Harry był taki olewający be :( . Ale jeśli chodzi o to że Maggie dobrze poszła solówka i to tam z Harrym (^^) to przesiedziałam z wielkim uśmiechem na ustach haha :D . Jeszcze cały tydzień do niedzieli jeju nie :( . I kolejny argument na twoją śmierć , przyda się do sądu haha :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i nie mogę się doczekać <3
Kocham ten rozdział!
OdpowiedzUsuńI uwielbiam chamską Meg, sorry
Danielle też bym była wkurwiona
na miejscu M. :)
Masz rację, zniszczyła byś urok.
A tak to wyszło super idealnie.
Co tu dodać.. miejmy nadzieję
że Horan z resztą się ogarnie
i zaakceptują ich <3
Czekam na nowy, powodzenia w pisaniu :* xx
Dziewczyno! Jesteś genialna! ten rozdział wyszedł Ci zajebisty, najlepszy!
OdpowiedzUsuńPodobało mi się to jak Meg's potraktowała Danielle. Należało jej się i to bez dwóch zdań. Jakoś nie wydaje mi się żeby jej intencje były szczerze, nie wiem może się mylę, ale..sama nie wiem. Ciekawe czy Niall w końcu da im spokój czy dalej będzie taki zły na nich, może sobie to wyjaśnią :D No i zastanawia mnie jak zareaguje na to, że Meg nie ma na noc w domu. Hmm :]
Bardzo dobrze że nie ostrzegłaś nas przed łóżkową scenką :D Miło byłam zaskoczona tą sceną i bardzo dobrze została napisana! Na prawdę dobrze Ci to wyszło, przekazałaś nam wszystkie emocje :)
Jestem pod wrażeniem!
I czekam na kolejny rozdział.
Pozdrawiam Asiek :)
O BOŻE! Nie przepraszam! "O.Mój.Boże."!!! Siódemka! OMG! Jaram się! Na początku Danielle... Ygh, SUKA! OMG! Harry początkowo taki oschły.. A później.. O MATKO! Oni to zrobili! Boże, jak ty to opisałaś! OMG <3 ZWARIOWAŁAM! O Matko... Nie zasnę przez kilka kolejnych dni! Kalwario.. Umarłam! Jestem jeszcze większą shipperką Marry! Oni są dla siebie stworzeni, kurwaaaaaaaaaaaaaaaaa
OdpowiedzUsuńło ło ło kamxklsxiowsonqonsiokdmn
OdpowiedzUsuńdobrze, że Harry nie przespał sie z inną laską. Przynajmniej mam taką nadzieję, ale postanowiłam, że mu uwierzę :))) Rozdział jest zajebisty ale czego by tu sie spodziewać. Żadna nowość :) Zawsze jest świetny !
Sophie <3
piękny ! fweofewahuvqgibfhvwkejd *.* dalej <3
OdpowiedzUsuńo tak, zdecydowanie uwielbiam takie rozdziały ;)
OdpowiedzUsuńTak, tak, tak!!! Nie wytrzymałabym gdyby Harry zachowywał się jak... nie Harry. Nie wytrzymałabym rozpaczy Meg. Uwielbiam Cię. Umarłam. Boże, oni muszą być razem! I tak w końcu będą. Przynajmniej w mojej wyimaginowanej alternatywnej rzeczywistości.
OdpowiedzUsuń*.* śliczne Harry jaki słodki xdd poza tym momentem, w którym nie był słodki xd super rozdział, czekam na następny :***
OdpowiedzUsuńJaki cudowny rozdział! Chcę więcej :p x
OdpowiedzUsuńJestem. Cała. Czerwona. OMG :o
OdpowiedzUsuńi wreszcie znalazłam czas by przeczytać ten rozdział! oczywiście się nim nie zawiodłam i z niecierpliwieniem czekam na następny!
OdpowiedzUsuńpodziwiam każdą autorkę, która potrafi w tak dobry sposób opisać scenę "+18" ja nigdy nie pisałam takiej sceny i jak myślę, że będę miała to zrobić u siebie w blogu to myślę, że będzie to wyglądać nieco komicznie xd ale u ciebie wyszło to oczywiście świetnie.
mam nadzieję, że w późniejszych rozdziałach ich relacje się nie zepsują i wszystko się nie spierdoli.
pozdrawiam, Zoe :)
http://fanfiction-promise.blogspot.com/
nie jestem w stanie wyrazić składnej opinii, co do tego wspaniałego rozdziału, więc po prostu zadam kilka pytań...
OdpowiedzUsuńHarry:
1. Myślisz, że to w porządku wobec Nialla, kiedy pieprzysz jego siostrę?
2. Czy to, że dostałeś od Horana ostatnio niczego ciebie nie nauczyło?
3. Dlaczego nie poszedłeś gdzieś do klubu i nie sprowadziłeś jakiejś napalonej dziewczyny do twojego mieszkania?
4. Wrócisz do domu?
Maggie:
1. Dlaczego znowu oddałaś się dla Harry'ego?
2. Nie boisz się, że będziesz przez niego cierpieć?
3. Co powiesz dla Nialla, gdy się spyta gdzie byłaś w nocy?
4. Jaki masz teraz stosunek do Danielle?
Harry:
Usuń1. Myślę, że to nie jego interes. Wiem, że się martwi o Maggie, ale nie dałem mu powodów od kąd się z nią przyjaźnię, by miał co do nas jakieś wątpliwości. Nie zranię jej.
2. Nauczyło, że będziemy się przyjaźnić wbrew temu co sądzi nadopiekuńczy Niall.
3. Ponieważ obiecywałem to Maggie. Obiecałem, że się zmienię, a ona, że mi w tym pomoże.
4. Prawdopodobnie.
Maggie:
1. Potrzebowałam jego bliskości i pocieszenia. Oboje tego potrzebowaliśmy. Właśnie dlatego.
2. Czasem się boję, ale wiem, że na pewno nie sprawi mi bólu umyślnie.
3. Z Harry'm. To nie jest tajemnica.
4. Nienawidzę jej. Gardzę nią. Nie chcę na nią patrzeć! Jest fałszywa!!!
O której dodasz dzisiaj rozdział?
OdpowiedzUsuńNie wiem czy w ogóle się dzisiaj wyrobię :(((
UsuńHej :) Zostałas nominowana do Liebster Award :) Gratuluję
OdpowiedzUsuńWięcej informacji znajdziej ty ->>> http://new-city-new-love.blogspot.com/2014/05/liebster-award.html