Obudziłam się przez okropnie niewygodną pozycję w jakiej się
znajdowałam. Jęknęłam cicho, kiedy przy próbie rozsunięcia powiek
spotkałam się z rażącym światłem. Przetarłam oczy powoli przyzwyczajając się do jasności panującej w pomieszczeniu. Przy
okazji próbowałam przypomnieć wydarzenia wczorajszego dnia.
Momentalnie się spięłam, gdy przypomniał mi się oschły Harry,
który trzymał dystans. Pamiętam tą niezręczną rozmowę i
prysznic gdzie przytulał mnie mój przyjaciel. No i w końcu. Seks.
Po raz kolejny skończyliśmy w łóżku i chociażby w najmniejszym
stopniu tego nie żałowałam. Potrzebowałam tego. Potrzebowałam
odreagowania nieprzespanej nocy, egzaminu i jego oschłego
zachowania. Potrzebowałam bezpieczeństwa. Nic nie potrafię
poradzić na to, że znajduję je w ramionach szatyna...
– Mała... – usłyszałam ciche mruknięcie.
W końcu udało mi się otworzyć oczy i zdać sobie sprawę, że
częściowo leżę na klatce piersiowej Harry'ego. Przewróciłam
głowę, by móc spotkać się z intensywnym spojrzeniem chłopaka,
którego jedna ręka spoczywała za głową, a druga jeździła po
moich plecach.
– Hej – przywitał się ospale, posyłając mi leniwy uśmiech.
– Hej – odparłam, wtulając się w tors kędzierzawego.
– Wygodnie się spało? – spytał.
– Nie – mruknęłam. – Musisz przestać pakować, bo robisz się
jak skała – wbiłam palec w pierś chłopaka.
– Cóż, leżenie na twardy jest podobno zdrowsze – odgryzł się,
zakręcając sobie kosmyk moich włosów wokół palca. – Więc
dzisiejszej nocy zebrałaś tego trochę – dodał.
– Jak coś ci nie odpowiadało to trzeba było mnie obudzić –
rzuciłam, chcąc zejść z Harry'ego, ale ten naparł dłonią na
moje plecy, uniemożliwiając podniesienie się.
– Nic takiego nie powiedziałem – westchnął zrezygnowany. –
Jesteś dzisiaj strasznie nerwowa... Czy coś... um... Czy coś cię
boli?– spytał zagryzając dolną wargę.
Mówiąc „coś”, dobrze wiedziałam co ma na myśli. Bał się, że
zrobił mi wczoraj krzywdę. Cóż, w sumie to zrobił, ale na pewno
nie sprawił mi bólu fizycznego. Ugh, właściwie to ukoił mój ból
psychiczny, kontaktem fizycznym... Czy my zawsze musimy tak kończyć?!
– Tylko plecy – zapewniłam uśmiechając się słabo.
– Kiedy się obudziłem spałaś cała odkryta i zwinięta w kłębek
na brzegu łóżka. Przykryłem ciebie, przyciągając do siebie i
właśnie wtedy się do mnie przytuliłaś – wyjaśnił.
Jak na razie dotarło do mnie to, że spałam całkiem naga bez
żadnego okrycia.
O Boże, przecież teraz też jestem! I Harry...
Matko...
Schowałam twarz w tors Stylesa, by ukryć swoje zażenowanie i prawdopodobnie czerwone, jak burak, policzki. Chłopak w odpowiedzi
zaśmiał się gardłowo, gładząc pocieszająco moje włosy.
– Spokojnie, mała. Nie podglądałem zbyt dużo – powiedział,
na co tylko jęknęłam załamana. – Czy kiedyś przestaniesz się
mnie wstydzić? Przecież robiliśmy już tyle rzeczy, widzieliśmy
się całkiem nago, a ty i tak za każdym razem zachowujesz się, jak
za pierwszym razem.
– Nie prawda – zaoponowałam, podnosząc głowę. – Gdyby tak
było to poprosiłabym cię o podanie mi bielizny i wyjścia z
pokoju, bym mogła się ubrać – westchnęłam. – A ty i tak byś
mnie nie posłuchał i wyskoczył z zaniesieniem mnie do łazienki i
umycia... – zacięłam się, szukając odpowiedniego sformułowania
– ...umycia moich stref intymnych.
– W sumie masz rację. Robisz postępy – uśmiechnął się
złośliwie. – Ale przyznaj, że ci się to podobało – poruszył
dwukrotnie brwiami.
Nie ma mowy! Zbyt dużą mu to da satysfakcję!
– Nigdy – pokręciłam przecząco głową. – Nawet siłą tego
ze mnie nie wyciągniesz – zapewniłam.
Przez kilka kolejnych chwil mierzyliśmy się spojrzeniami, kiedy
Harry gwałtownie przewrócił nas tak, że znajdował się nade mną,
a właściwie to na mnie.
– Dosyć kusząca propozycja – mruknął, a jego twarz znajdywała
się milimetry od mojej. – Ale mam o wiele lepsze sposoby –
dodał, po czym w ułamku sekundy przywarł ustami do złączenia
mojej szyi z linią szczęki. Czyli w mój czuły punkt. Próbowałam
się wyrwać, ale Styles był zdecydowanie silniejszy. Ba,
był zbyt zdeterminowany do tego, by usłyszeć to co chce.
Jęknęłam nieopanowanie, kiedy ugryzł moją skórę, a następnie
przejechał językiem po bolącym miejscu. Byłam pewna, że
uśmiechnął się usatysfakcjonowany moją reakcją.
– Masz mi coś do powiedzenia? – mruknął, na chwilę
zaprzestając swoim torturom.
– Nie – odparłam, zagryzając mocno dolną wargę, gdy jego dłoń
ścisnęła moją prawą pierś.
– Sama tego chciałaś – westchnął z zadowoleniem, po czym z powrotem przywarł do mojej szyi.
Nie wiem, jak długo dam radę wytrzymać. Nie ma mowy bym przyznała
mu, że kiedy mnie mył to w pewnym sensie sprawił mi przyjemno...
– O Boże! – wyrwało mi się, gdy poczułam jego drugą dłoń
na mojej kobiecości, którą zaczął powoli pocierać.
Wygięłam kręgosłup w łuk, zaciskając mocno powieki, kiedy dwa
palce wsunęły się w moje wejście. Nie byłam w stanie nic
powiedzieć. Z moich ust wydobywały się tylko pojedyncze jęki, a
Szatyn czerpał z tego, jak największą przyjemność.
Zacisnęłam pięści na prześcieradle, starając opanować reakcję
mojego ciała na dotyk Harry'ego. Niestety bezskutecznie. Nie
kontrolując tego, odpowiadałam na każdy jego ruch. Czułam się
zdradzona przez samą siebie, bo nie potrafiłam się opanować.
Kędzierzawy zbyt dobrze znał moje słabości. Zbyt dobrze wiedział
co zrobić, bym była sparaliżowana tak, jak teraz.
Gdy jego opuszki kilkakrotnie nacisnęły na wrażliwy punkt,
czułam, że wielkimi krokami zbliżam się do spełnienia.
Zacisnęłam oczy, podkulając palce u stóp, ale w chwili, kiedy
byłam już pewna, że osiągnę orgazm. Chłopak jednak przestał poruszać
dłonią.
Sfrustrowana wypchnęłam biodra do góry, ale zostałam zatrzymana
przez jego drugą rękę.
– Przyznaj, że ci się wtedy podobało – mruknął, opierając
swoje czoło o moje.
– Harry... – wydyszałam błagająco.
– Przyznaj, a pozwolę ci dojść – nie dawał za wygraną.
Dlaczego mi to robi?!
– Przyznaję – jęknęłam.
– Przyznajesz co, Maggie? – naciskał.
On mnie, cholera, wykończy!
– Przyznaję, że wtedy mi się podobało! – powiedziałam szybko
i dość niewyraźnie.
– Co ci się podobało? – mruknął, powstrzymując mnie przed
następną próbą, spotkania z jego dotykiem.
– Kurwa, Harry! – wrzasnęłam zniecierpliwiona.
– No już, już – zaśmiał się, całując mnie przeciągle w
usta.
Wydałam jęk ulgi, gdy jego palce znowu się poruszyły. Wiedział,
że jestem na skraju, więc od razu narzucił szybsze tempo.
Wiłam się pod ciałem mojego przyjaciela, odpowiadając na każdy
dotyk. Po kilku minutach poczułam mrowienie u dołu brzucha, które
nasilało się coraz bardziej. Do moich uszu docierały sprośnie
słówka, jednak moje jęki i szum w uszach zagłuszały połowę z
nich.
Kiedy w końcu zalała mnie fala przyjemności, chłopak
boleśnie wbił zęby w moją szyję, zaczynając ją ssać.
Wiedziałam, że zostanie mi po tym ślad.
Potrzebowałam czasu, by dojść do siebie. Harry w między czasie
zszedł ze mnie kładąc się obok. Teraz słyszałam tylko
szybkie bicie mojego serca i nierówny oddech. W dodatku byłam
oszołomiona tym co właśnie się stało. Nie. Wróć. Byłam zła.
Jak on mógł posunąć się do takiego stopnia?! Wykorzystał
moment, w którym nie byłam w stanie się kłócić, by usłyszeć
to co chciał! Co za skurwiel!
– Meg's... – wymruczał moje imię, kiedy chciał dotknąć
mojego rozrzażonego policzka.
Sprawnie odepchnęłam jego dłoń, odsuwając się.
– Nie dotykaj mnie – syknęłam, zaciskając szczękę.
– Chyba nie będziesz próbowała mi wmówić, że to też się
tobie nie podobało – prychnął, przewracając się na bok.
– To nie chodzi o to! – wybuchnęłam, mierząc się z jego
rozbawionym spojrzeniem. – Wymusiłeś na mnie odpowiedź, którą
chciałeś usłyszeć robiąc... robiąc mi... umm... – zająkałam
się.
– Palcówkę? Dobrze? Doprowadzając cię do orgazmu? –
dokończył. – No śmiało, Maggie! Nie musisz się krępować –
uśmiechnął się złośliwie, zagryzając dolną wargę.
– Nie masz wstydu – mruknęłam, krzyżując ręce na piersiach.
– Owszem, nie mam – przytaknął, szczerząc się głupkowato. –
I teraz mam zamiar bezwstydnie przejść przez całą sypialnię, by
dotrzeć do łazienki – poruszył dwukrotnie brwiami, zrzucając z
siebie kołdrę.
Zakryłam dłońmi oczy, na co usłyszałam śmiech mojego
przyjaciela, a następnie dźwięk otwierającej się szafy. Czekałam
tylko na charakterystycznie skrzypnięcie drzwi. Miałam jednak
wrażenie, że Harry specjalnie się nie śpieszy.
– Jesteś taka niewinna – westchnął. – Wiesz, że możesz
patrzeć?
– Nie mogę – jęknęłam. – Idź już do tej łazienki –
pogoniłam go.
– Taka niewinna... – powtórzył rozbawiony, po czym usłyszałam kroki i
zamykające się drzwi od sypialni.
Zerknęłam przez palce sprawdzając, czy aby na pewno zostałam
sama. Na całe szczęście tak. Owinęłam swoje ciało kołdrą, w
razie gdyby Styles wrócił. Podeszłam do szafy, by
przygotować sobie jakieś ubranie. Pierwsze co rzuciło mi się w
oczy to koszula chłopaka w czerwono-czarną kratę. Bez
zastanowienia zdjęłam ją z wieszaka. Nie wiem skąd wzięło się
u mnie zamiłowanie do noszenia jego ubrań...
Przeniosłam wzrok na półkę z ubraniami, gdzie znalazłam swoje
czarne leginsy, które zostały tu po jednej z pierwszych spędzonych
nocy z Harry'm. Zdziwiłam się, kiedy powąchałam materiał.
Pachniały, jakby niedawno były prane, ale jednocześnie pachniały
też nim. Zaskakująco przyjemna dla moich nozdrzy mieszanka.
Odsunęłam szufladę, wiedząc, że zdążyłam zostawić tutaj
również bieliznę. Nie myliłam się. Znalazłam w niej kilka
staników i majtek. Wybrałam najbardziej pasujący do siebie
komplet, upewniając się o ich czystości. Nie było żadnych
wątpliwości, że chłopak prał też i tą część garderoby. Zaśmiałam
się pod nosem na wyobrażenie sobie tego widoku, jednak zaraz
przyszła mi druga myśl. Czy Mary zostawiała tu swoje ubrania?
Przecież regularnie ze sobą spali. Możliwe, że spędzała tu
kilka nocy z rzędu. Czy dla niej też zapewniał, że się zmieni, a
kiedy mu się znudziła, to ją olał? Skończę tak, jak ona? Czy
bez seksu nasza przyjaźń będzie istnieć?
Potrząsnęłam głową, zaprzestając moich negatywnym myślom.
Muszę wreszcie przestać martwić się na zapas.
Zasunęłam szufladę podnosząc się z ziemi. Trzymając w jednej
ręce przygotowane ubrania, a drugą przyciskając kołdrę do ciała,
udałam się w stronę łazienki, którą właśnie opuszczał mój
przyjaciel. Uśmiechnął się głupawo w moim kierunku, gdy zobaczył
czym jestem okryta. Zignorowałam go jednak zamykając się w parnym
pomieszczeniu.
Zrzuciłam z siebie okrycie, a ubrania położyłam na pralce.
Zatrzymałam się przy lusterku, w którym zobaczyłam swój zarys.
Przetarłam go dłonią, by móc przyjrzeć się swojemu
odbiciu. Od razu moją uwagę przyciągnęła wielka, krwista malinka
na szyi. Przejechałam po niej palcem, odruchowo się krzywiąc.
Teraz to już na pewno, jak Niall mnie zobaczy, nie będzie miał
wątpliwości z kim byłam w nocy i co robiłam...
Moje usta były
lekko napuchnięte i w dodatku zmieniły swój delikatny kolor na
bardzo intensywny malinowy. O matko... Co on ze mną robi?!
Wzdychając głośno udałam się w stronę prysznica. Odkręciłam
wodę, a następnie weszłam do brodzika zasuwając za sobą kabiny.
Od razu zabrałam się za umycie włosów, a później całego ciała.
To takie dziwne, że jeszcze wczoraj wieczorem płacząc siedziałam
tutaj upierając się o kafelki. W tamtej chwili bałam się, że
straciłam swojego najlepszego przyjaciela. Kto by pomyślał, że to
miejsce będzie przełomem między oschłością, dystansem i
smutkiem, a pocieszeniem, bliskością i spełnieniem. To był
najbardziej burzliwy dzień jaki przeżyłam. Tylu sprzecznych emocji
w ciągu dwudziestu czterech godzin nigdy nie miałam. Nie mogę nawet
porównać tego co się działo w mojej głowie, do jakiejś
konkretnej sytuacji. To niemożliwe.
Po umyciu się wyszłam spod prysznica owijając ciało ręcznikiem,
który przygotował szatyn. Na umywalce położył mi nową
szczoteczkę, którą umyłam zęby. Przez cały ten czas nie mogłam
oderwać wzroku od rażącej malinki. Serio. Zaskakiwała mnie jej
nienormalna wielkość. Zaczynałam żałować, że nie mam w torbie
żadnych kosmetyków, by móc jakoś to zamaskować.
Wytarłam dokładnie swoją skórę, po czym nałożyłam na siebie
bieliznę, leginsy i koszulę Stylesa, która sięgała mi do połowy
uda. W szafce pod umywalką znalazłam szczotkę, którą rozczesałam
długie włosy. Zarzuciłam je na lewy bok, próbując ukryć krwiste
znamię na szyi. Połowa sukcesu.
Gotowa opuściłam łazienkę, a na korytarzu od razu poczułam
zapach czegoś pieczonego lub smażonego. Zaciekawiona skierowałam się
do kuchni, gdzie przeżyłam coś w rodzaju deja vu sprzed kilku dni.
Tyłem do mnie w nisko opuszczonych dresach oraz bez koszulki stał
Harry. Zagryzłam dolną wargę, gdy mój wzrok utkwił na jego
plecach, na których widniało kilka czerwonych zadrapań.
Popatrzyłam na swoje dłuższe paznokcie, a potem znowu na tyły
chłopaka. O Boże, to ja?!
– Tak, Meg's, to ty – odpowiedział na niezadane pytanie,
odwracając się do mnie. – Siadaj, zaraz będzie śniadanie.
– Nie jestem głodna – oparłam się o blat, obserwując, jak
chłopak zdejmuje pancakesy z patelni na talerz.
– Nie jadłaś wczoraj kolacji, więc musisz zjeść coś teraz –
powiedział stanowczo, ale po chwili, jakby go oświeciło. – Jadłaś wczoraj obiad, prawda? – spojrzał na mnie, na co od razu
spuściłam wzrok. – A rano? Jadłaś coś wczoraj rano? –
westchnął, odstawiając patelnię na kuchenkę.
Zagryzłam nerwowo wargę, zaczynając bawić się palcami.
Wiedziałam, że zaraz dostanę porządny opieprz.
Kilka sekund po zadanym pytaniu, Harry stanął na przeciwko mnie,
dłonią podnosząc mój podbródek.
– Kiedy ostatnim razem coś jadłaś? – spytał surowo, chociaż
miałam wrażenie, że wcale tego nie chciał. – Maggie...
– Na obiedzie z moim tatą – mruknęłam cicho, nie mogąc
oderwać wzroku od zielonych tęczówek.
– Mała... – jęknął zrezygnowany. – Musisz jeść. Chcesz
znowu wylądować w szpitalu i mieć codziennie spotkania z
psychologiem i psychiatrą? Pamiętasz, jak ci wtedy było ciężko?
Chcesz znowu przez to przechodzić?
Fakt. Pamiętam co przeżywałam, gdy znalazłam się na oddziale
psychiatrycznym. To było coś strasznego. Miałam oddzielną salę,
a pielęgniarki pilnowały bym zjadła co najmniej połowę każdego
dania. Widzenia z przyjaciółmi miałam tylko dwa razy w tygodniu i
to zawsze pod okiem opiekuna. Terapie też były okropne. Musiałam
mówić, jak się czuję i opisywać swój stosunek do mojego ciała.
Cholera, do łazienki nawet nie mogłam pójść sama! Nie wrócę
tam!
– Nie chcę – odpowiedziałam słabo.
– Więc przestań unikać posiłków – zażądał. – Obiecaj mi
to.
– Obiecuję – powiedziałam z niechęcią.
– Dobra dziewczynka – pocałował mnie w czoło. – Chodź,
zjemy w salonie – uśmiechnął się ciepło, po czym zgarnął
naczynie z naleśnikami, a mi wręczył dżem i dwie łyżeczki.
Udałam się za moim przyjacielem do większego pomieszczenia, gdzie
usiedliśmy na kanapie. Blisko. Nie tak, jak wczoraj.
Postawiłam słoik na stoliku, a następnie wzięłam jednego
pancakesa zwijając go w rulonik. Zanurzyłam jego brzeg w
marmoladzie.
– Pomysłowe – przyznał szatyn naśladując moje czynności. –
I oszczędzi mi zmywania – dodał, robiąc gryza placka.
– Masz na myśli zmywarkę? – uniosłam brwi do góry.
– Cicho – mruknął, na co zachichotałam.
Naleśniki wyszły mu niesamowicie puszyste i na prawdę mi
smakowały. Gdybym nie była anorektyczką cieszyłabym się z tego
jeszcze bardziej. Bo w końcu jaka normalna dziewczyna nie uwielbiałaby
gotującego mężczyzny? Żadna! Ja niestety nie jestem normalna.
Jestem chora i doskonale zdaję sobie z tego sprawę. Jem tylko
dlatego, że obiecałam to Harry'emu. No i oczywiście drugim powodem
jest to, że nie chcę trafić do szpitala. Kogo ja oszukuję? Gdyby
nie chłopcy, którzy troszczą się o to, bym jadła trzy posiłki dziennie,
to możliwe, że nie siedziałabym tutaj. Byłabym albo w
psychiatryku, albo w trumnie. Najgorsze jest w tym wszystkim to, że
doskonale zdaję sobie z tego sprawę, ale nie jestem w stanie
zmienić wstrętu do jedzenia. To tak, jak nienawidzenie jakiejś
osoby tak bardzo, że nie może się na nią patrzeć, bo wyrządziła
tyle krzywd. Ja widzę tak każdy posiłek, który wyrządza krzywdy
w postaci kalorii i przybieraniu na wadze.
– O czym myślisz? – spytał Harry, sięgając po trzeciego
pancakesa, podczas gdy ja dopiero kończyłam pierwszy.
– O tym, że muszę wrócić do domu – skłamałam.
– Możesz zostać tutaj – wzruszył ramionami.
– Nie – pokręciłam przecząco głową. – Jeśli teraz
odetniemy się od reszty, to podzielimy się na dobre.
– Wiem, ale to nie zmienia faktu, że ja nie wracam. Jeszcze nie
teraz – oznajmił.
– Muszę przygotować się na pytania co do mojej szyi –
mruknęłam, opierając się plecami o oparcie.
– Dlaczego? – zmarszczył brwi. – Co z nią nie tak?
Przewróciłam oczami, przerzucając włosy na drugi bok. Oczy
chłopaka powiększyły się na widok malinki pod moim uchem.
Wyciągnął rękę w moim kierunku, przejeżdżając opuszkami
palców po wyraźnie zaczerwienionym miejscu. Czy on, do cholery, nie
widział, że ją zrobił?!
– Nie wiedziałem, że jest taka wyraźna – powiedział,
przenosząc wzrok na moją twarz. – Ty masz malinkę, a ja całe
podrapane plecy. Jesteśmy kwita – uśmiechnął się złośliwie.
– Zadrapania ukryjesz za koszulką, a ja nie mam zamiaru chodzić w
golfach – fuknęłam. – To niesprawiedliwe.
– Cóż. Ciebie na pewno przyjmą do domu z otwartymi ramionami, a
ja pewnie drugi raz dostanę po gębie, jak będę chciał wrócić.
Chcesz dalej się licytować?
– Nie pozwolę, by Niall znowu cię uderzył – zapewniłam.
– Nie oddałem mu wtedy tylko ze względu na ciebie.
Nagle przypomniał mi się pewien pomysł, na który wpadłam jakiś czas
temu. Ciekawe jak nasi przyjaciele zareagowali na wieść, że
jesteśmy parą? Jeśli by im zależało, staraliby się nas
zaakceptować. To mogłaby być dla nich niezła lekcja...
– Znam ten uśmiech, Maggie. Co kombinujesz? – Harry skrzyżował
ręce na piersiach.
– A co jeśli ich najgorsze podejrzenia stały się realne?
Musieliby z tym żyć, bo są naszymi przyjaciółmi –
uśmiechnęłam się przebiegle.
– Najgorsze podejrzenia, o czym ty... O nie! Chodzi ci o nas,
prawda? – przytaknęłam. – Nie. To zły pomysł. Raz już
oberwałem za to, że ciebie pocałowałem. Nie chcę wiedzieć co
zrobiłby Niall tym razem.
– Właśnie w tym rzecz, Harry! Nie zrobiłby nic, bo wie, że
mogłabym odejść razem z tobą. Nie zaryzykuje tak bardzo –
wytłumaczyłam. – A przy okazji dostaliby nauczkę za to, że nie
akceptowali nas jako przyjaciół.
– Nie wiem... – pokręcił przecząco głową.
– No dalej, Styles! Pomyśl tylko o korzyściach. Będziemy mogli
zachowywać się normalnie przy reszcie, bo... dla nich nasze
normalne zachowanie oznacza zachowywanie się jak para.
– Oszalałaś – zaśmiał się.
Popatrzyłam na niego wyczekująco, podczas kiedy ten rozbawiony
przyglądał się mojej twarzy. Wiedział, że to czekanie mnie
irytuje, więc specjalnie przedłużał chwilę ciszy.
– No i?! – spytałam zniecierpliwiona.
– To może być całkiem ciekawe – westchnął. – Przekonałaś
mnie tymi korzyściami. Bo wiesz, mamy dwa łóżka do ochrzczenia –
poruszył kilkakrotnie brwiami.
Przewróciłam oczami, ale mimo wszystko nie mogłam powstrzymać
uśmiechu. Byłam bardzo zadowolona z tego, że we dwójkę
przyczynimy się do nauczki dla reszty. Gdzieś tam w środku
najbardziej czekam na reakcję Danielle na nowinę o naszym związku.
To ona spowodowała negatywne wydarzenia w przeciągu ostatnich dni. Cóż, a mój brat dołożył oliwy do ognia
rzucając się z pięściami na swojego przyjaciela. Mogę się
założyć, że wychodzi z siebie, zastanawiając się gdzie jestem.
Dowie się, jak wrócę wieczorem.
Resztę popołudnia spędziliśmy z Harry'm na omawianiu naszego
planu. Postanowiliśmy, że dzisiaj wrócę jeszcze sama do domu.
Pewne jest to, że Niall od razu weźmie mnie pod ostrzał i właśnie
wtedy dowie się o związku. Pozwolimy im się z tym przespać i
prawdopodobnie jutro „mój chłopak” przyjedzie w odwiedziny. Mamy
zamiar dać niezłe przedstawienie.
Ustaliliśmy też, jedną wersję tego jak się zeszliśmy.
Mianowicie: Styles przyjechał po mnie po zajęciach i zanocowaliśmy w hotelu. Nie będziemy ukrywać, że ze sobą
spaliśmy. Jednak dodamy informację, że przegadaliśmy o naszej relacji całą noc i postanowiliśmy spróbować czegoś więcej. No
i to tyle na początek. Teraz tylko musiałam zmierzyć się ze
spotkaniem z moim bratem.
– Zawiozę cię – oznajmił chłopak, kiedy zaczęłam się
zbierać.
– Mogę wrócić taksówką, to żaden problem – powiedziałam,
zgarniając swoją torbę i udając się do przedpokoju.
– Dla mnie to żaden problem, by cię podwieźć – odgryzł się,
idąc za mną. – I tak nie mam nic lepszego do roboty.
– Niech ci będzie – zgodziłam się, zakładając buty.
– Masz zamiar ich jeszcze bardziej zdenerwować wracając w mojej
koszuli? – spytał, zarzucając kurtkę na ramiona.
Faktycznie. Zupełnie o niej zapomniałam... Zaraz... Kiedy on zdążył nałożyć t-shirt?!
– Nie planowałam tego. Po prostu lubię nosić twoje ubrania –
pokazałam mu język.
– Zauważyłem – zaśmiał się.
Gdy się ubraliśmy opuściliśmy mieszkanie, windą zjeżdżając na
sam dół wieżowca. Na parkingu przed budynkiem stał samochód
Harry'ego, do którego wsiedliśmy. Na podwórku było dzisiaj
wyjątkowo cieplej niż w przeciągu ostatnich dni. Efektem tego była
chlapa na ulicach Nowego Jorku i narzekanie szatyna, że znowu będzie
musiał myć auto, co nie jest takie łatwe w zimę.
Korzystając z chwili ciszy, sprawdziłam swój telefon. Tak jak
się spodziewałam zastałam tam trzydzieści nieodebranych połączeń
– dwadzieścia pięć od Nialla, trzy od Louisa i dwa od Liama
oraz jedenaście wiadomości, gdzie znowu większość była od
mojego brata praktycznie o tej samej treści. Westchnęłam głośno
zaczynając czuć się nieco winna, że od wczorajszego ranka nie
dałam żadnego znaku życia. Jednak z drugiej strony zasłużył
sobie na to swoim impulsywnym zachowaniem.
– Dzięki za podwózkę – uśmiechnęłam się do chłopaka, gdy
zajechaliśmy pod dom.
– Jak już mówiłem: to żaden problem – wzruszył ramionami. –
Poza tym, muszę dbać o bezpieczeństwo swojej dziewczyny –
zaśmiał się gardłowo.
– Nie wątpię, że właśnie tak będziesz robił – odparłam,
odpinając pasy. – To do jutra, Hazz – powiedziałam, chcąc
opuścić auto.
– Poczekaj.
Odwróciłam głowę z powrotem w jego kierunku.
– Tak się żegnasz ze swoim chłopakiem? – uniósł brwi do
góry, uśmiechając się łobuzersko.
Przewróciłam oczami, po czym przybliżyłam swoją twarz do niego
chcąc złożyć mu przelotny pocałunek. Styles jednak miał inne
plany, bo zatrzymał moje policzki dłońmi przedłużając gest.
Językiem desperacko prosił o rozsunięcie się moich warg, ale
bezskutecznie. Twardo stałam przy swoim, więc szatyn zrezygnowany
odsunął się ode mnie.
– Testujesz moją wytrzymałość – mruknął.
– Moooże – przeciągnęłam, otwierając drzwi od samochodu i
wychodząc na zewnątrz. – Do jutra, chłopaku – powiedziałam
przesłodzonym głosem, na co w odpowiedzi otrzymałam gardłowy
śmiech.
– Jeszcze cię dopadnę – usłyszałam, przed zatrzaśnięciem
się drzwi.
Pomachałam mu kiedy odjeżdżał z podjazdu, a następnie udałam
się w stronę drzwi.
No to się zacznie...
Weszłam do środka i od razu usłyszałam grający telewizor w
salonie. Zdjęłam buty, kurtkę, szalik i czapkę, po czym zarzuciłam włosy
na bok, na którym znajdowała się malinka.
Udałam się w
głąb domu i tak jak się spodziewałam, w dużym pokoju na kanapie zastałam
Nialla i Louisa. Od razu zostałam zauważona.
– Boże Święty, Maggie! Gdzieś ty była?! – mój brat zerwał
się na równe nogi.
– Z Harry'm, nic nowego – wzruszyłam ramionami jakby nigdy nic.
– Dlaczego się nie odzywałaś?! Pisałem i dzwoniłem do ciebie!
– wrzeszczał, wymachując rękoma.
– Przestań na mnie krzyczeć – skarciłam go. – Nic mi nie
jest, jak widać – rzuciłam oschle.
– Martwiliśmy się o ciebie – westchnął, przeczesując palcami
swoje włosy.
– No tak... W końcu byłam z „nim” – podkreśliłam ostatni wyraz,
krzyżując ręce na piersiach.
– Nie chcę się z tobą kłócić... Po prostu mu nie ufam –
powiedział spokojnie.
– Jak możesz nie ufać swojemu przyjacielowi?! – zadrwiłam. –
Z resztą, nie obchodzi mnie to. Jeśli ci na mnie zależy to musisz
go zaakceptować – dodałam, wymijając blondyna.
– Co chcesz przez to powiedzieć? – spytał. – Maggie!!!
– Jesteśmy razem, Niall. To chcę powiedzieć – rzuciłam, nie
zatrzymując się nawet na chwilę.
Nie słyszałam już więcej żadnych krzyków za plecami, więc
zgaduję, że zaskoczyłam go swoją informacją. Bardzo dobrze.
Właśnie taki miałam zamiar. Teraz muszę tylko poinformować
Harry'ego o tym, że nasz plan wszedł w życie. To będzie ciekawe
doświadczenie...
*
eM's x
O MÓJ BOŻE !
OdpowiedzUsuńWkońcu dodałaś.
Ale warto było czekać na taki zajebisty rozdział <3
Ojejuś zajebiste mam motyle w brzuchu awwww <3 Kocham Maggie i Stylesa i mega mnie interesuje co się dalej stanie z tym zakładem jak chłopcy zareagują i Wgl :D . Warto było czekać ♥. Koooocham i czekam niecierpliwie <3
OdpowiedzUsuńPozdrawiam x.
Aaaa!!! W koncu <3333 uwielbiam pomyslowosc Maggie, ale tez sie o nia martwie. Co jak znowu bedzie miala problemy???
OdpowiedzUsuńJak zawsze cudowny rozdzial ;***
Sophie
Omg naprawde oplacalo sie czekac kochana takie emocje ze hej juz nie moge sie doczekac mam nadzieje ze ten ich plan udawania zwiazku zmieni sie w prawdziwy zwiazek i zaraz przez ciebie spoznie sie na autobus czy ty musisz tak swietnie pisac
OdpowiedzUsuńCudowny rozdział :)
OdpowiedzUsuńMiałaś racje,że opowiadanie dopiero się rozkręca :D Zaskoczyłaś mnie planem tej dwójki, dalej liczę na to,że plan po pewnym czasie stanie się realny haha :D Czekam na następny!! :)
OdpowiedzUsuńkiedy next?
OdpowiedzUsuńSerio? Tylko tyle masz do powiedzenia?... Niebawem.
UsuńO ezu jakie boskie
OdpowiedzUsuńi takie coś uwielbiam :) warto było czekać :) oj nie mogę się już doczekać, żeby zobaczyć reakcje reszty, na to co się stało :)
OdpowiedzUsuńO BOŻE JAK JA KOCHAM TO OPOWIADANIE! OD KIEDY MEGGS POMYŚLAŁA O TYM PLANIE CZEKAŁAM AŻ WYJDZIE ON W ŻYCIE! NIE MOGE DOCZEKAĆ SIĘ NASTEPNEGO :*
OdpowiedzUsuńD.S.
Hehe jaki oni mają wspaniały plan! Ciekawe czy wypali. W końcu to ich przyjaciele i powinni to zaakceptować. Rozdział bardzo mi się podobał, cały czas nie mogę wyjść z podziwu jak Ty to wszystko tak lekko piszesz. Jestem na prawdę pod wrażeniem.
OdpowiedzUsuńHarry wydaje się na prawdę opiekuńczy w stosunku do Meg's. Mam nadzieję, że wyjdzie im. No i Boże ona musi jeść! Dobrze że chociaż Harry i chłopaki pilnują jej w tej kwestii :)
Jak już mówiłam, rozdział jest cudny i czekam na kolejny.
Pozdrawiam Asiek :)
bydfsrwaedrfgkhjbnm.v,cxfgdzfhsgdfhg *.*
OdpowiedzUsuńBędzie dziś kolejny rozdział? ;)
OdpowiedzUsuńKiedy następny? ;3
OdpowiedzUsuńdlaczego znowu nie ma ? dlaczego dajesz nadzieję że rozdział będzie praktycznie co niedzielę ? :c
OdpowiedzUsuńbo jestem nieodpowiedzialną żenadą, która ma obecnie problemy w realnym życiu.
UsuńCo się stało ?
Usuńwiesz nie chce być chamska ale ty tylko tym się bronisz ..
UsuńNie chcę o tym pisać. Po prostu jest mi ciężko...
UsuńP.S. Tłumaczę się tylko problemami w realnym życiu, bo tylko to jest u mnie powodem opóźnień w rozdziałach. Wolisz bym tworzyła niestworzone historie? Nie sądzę.
może byś mnie nie pouczała w komentarzach tylko rozdział pisała ?
OdpowiedzUsuńNo ja pierdole! Sorry, ale inaczej już się nie da. Jak coś ci się, kurwa, nie podoba to nikt nie każe czekać na kolejne rozdziały!!! Zadałaś pytanie to na nie odpowiadam, TAK?! Szukam każdej wolnej chwili by cokolwiek napisać, ale do kurwy nędzy tych chwil mam ZBYT MAŁO i nic na to nie poradzę. Znajdź sobie inne zajęcie niż pisanie gówien w komentarzach z anonimka, bo zaczynasz mnie już poważnie wkurwiać.
UsuńZajebiście kocham pouczać,
eM's.
Jejku spokojnie ! wiem, że ta dziewczyna z anonimka mocno przegieła ale ma poniekąd rację. Co z tego, że pisze z anonima ? może nie ma konta tak jak ja. Nie musisz tak od razu tak agresywnie reakować, choć wiem, że ona nie jest lepsza. Po prostu chciała abyś napisała rozdział i tyle ;) P.S. czekam z nie cierpliwością na kolejny rozdział ( kiedy może być ) ?
UsuńNie spiesz się, blog i nowe rozdziały nie przeżyją za Ciebie życia. Po prostu poukładaj wszystko co musisz i wróć, jeżeli ktoś tego nie rozumie to nikt go tu nie trzyma... ludzie pomyslcie czasem o uczuciach innych ;/
OdpowiedzUsuńLudzie chyba nie rozumieją, że ktoś może mieć jakieś problemy kłopoty czy też brak czasu. Nie wszystko da się tak ładnie poukładać bo to nie jest idealny świat.
OdpowiedzUsuńA co do rozdziały to przepraszam, że tak późno ale właśnie nie miałam wolnej chwili by coś napisać.
Bardzo jestem ciekawa reakcji reszty znajomych. Ciekawi mnie też to jak wcielą się w rolę i czy aby nie za bardzo to zrobią. Ale tego dowiem się w kolejny rozdziale :) Którego swoją droga już nie mogę się doczekać ale cierpliwie wytrwam w oczekiwaniu.
Pozdrawiam :*:*
Świetny rozdział :*:*
OdpowiedzUsuńczy jesteś już w stanie określić kiedy pojawi się nowy?
no właśnie ? byłabym wdzięczna za odpowiedz :)
UsuńRobię wszystko co mogę... mam napisane 3/4 rozdziału i mam nadzieję, że wyrobię się do niedzieli...
UsuńBoże przestańcie już ją męczyć tymi pytaniami o kolejny rozdział, jej życie nie opiera się na blogu i również ma swoje problemy. Rozdział będzie wtedy kiedy go doda to chyba proste.
OdpowiedzUsuńNo właśnie. Pojawi się kiedy się pojawi i tyle. Na waszym miejscu nie zrzędziłabym tyle tylko cieszyła się choćby z tego, że ktoś obdarzony takim talentem pisarskim ma ochote pisać osobom, które prawie że tego nie doceniają.
UsuńPopieram osobę wyżej. Jest końcówka roku. Zaliczenia i te sprawy. Skoro jakiś czas temu pisała, że ma 3/4 rozdziału to teraz może ma trochę więcej i niebawem się pojawi.
UsuńPozdrawiam xo
Ola
Dzieje się! Maggie niesamowicie mnie zaskoczyła, prędzej pomyślałabym, że na taki pomysł wpadnie Harry, a nie Megs :) Strasznie ciekawi mnie co ta dwójka wymyśli, już się nie mogę doczekać nowego rozdziału.
OdpowiedzUsuńFajnie jest czytać Twoje kolejne opowiadanie i zobaczyć jak bardzo się rozwinęłaś. Czytam wszystkie Twoje opowiadania, od czasu kiedy trafiłam na paradise-with-you(?), aż do teraz. Od początku miałaś ogromny talent, ale im więcej piszesz, tym Twoje dzieła są doskonalsze.
Rzadko kiedy komentuję rozdziały, ponieważ często nie mam czasu, żeby przeczytać cały rozdział jednego dnia lub późno czytam go na telefonie, kiedy jestem już w łóżku i w końcu mam chwile dla siebie, ale jestem zbyt zmęczona, żeby skomentować. Mam zamiar to zmienić :)
Nie przejmuj się niemiłymi komentarzami, ludzie myślą tylko o sobie i myślą, że poza pisaniem człowiek nie ma własnego życia i problemów.
Pozdrawiam Di.x