12. „ROZEJM”

Wszyscy czytają notkę pod rozdziałem, tyryryry.     

          Nie spałam dobrze w nocy. Cały czas miałam w głowie słowa Mary, które w kółko się odtwarzały. W dodatku nie pomogła mi reakcja Harry'ego, gdy powiedziałam, że chcę spać sama. Był zawiedziony i kompletnie zbity z tropu. Niecodzienny widok. Najgorsze jest w tym wszystkim to, że nie wiem, czy jestem zła, zmartwiona, czy zaniepokojona. Mam tysiące sprzecznych myśli, przez które nie mogę się na niczym skupić, a żeby jeszcze tego było mało to czeka mnie dzisiaj kolejne zaliczenie w szkole. Jeśli mam być szczera to najchętniej zamknęłabym się w pokoju, położyła do łóżka, schowała pod kołdrę i nie wychodziła spod niej przez tydzień. Niestety obowiązki wzywają...
           Zgramoliłam się z łóżka i od razu po zgarnięciu przygotowanej bielizny, dresów i bluzki poszłam pod prysznic. Następnie umyłam zęby, ubrałam się oraz wysuszyłam włosy, które związałam w wysoki koczek. Z makijażu zdecydowałam się tylko na lekkie pomalowanie rzęs.
Westchnęłam ciężko do swojego odbicia i potarłam zaczerwienione policzki. Nie czułam się najlepiej i wydawało mi się, że to nie była tylko wina słów rudowłosej. Miałam wrażenie, jakby żołądek znajdował się w moim gardle, a na samą myśl o jedzeniu robiło mi się niedobrze. Bardziej niż zwykle. Czyżbym miała zachorować? A może to zwykłe nerwy przed egzaminem? Tak to pewnie to. Nie mogę popadać w paranoję na temat mojego stanu zdrowia, tak jak chłopacy.
           Po wyjściu z łazienki, wstąpiłam na chwilę do pokoju, by wziąć torbę z wodą, telefonem i butami na zmianę. Zanim wyszłam, zadzwoniłam po taksówkę, bo wiedziałam, że nikt nie będzie w stanie mnie zawieść. Oprócz Harry'ego, ale z nim nie chcę jechać. Muszę trochę od niego odpocząć. Muszę to wszystko przemyśleć...
Zanim poszłam się ubrać, wypiłam szklankę wody rezygnując z jakiegokolwiek śniadania., które na sto procent bym zwróciła. Wzięłam paluszki z sezamem, by później je zjeść. No chyba, że nie będę miała ochoty.
Opuściłam kuchnię. W przedpokoju nałożyłam trapery, szalik oraz kurtkę, zgarnęłam torbę i wyszłam z domu. Taksówka, którą zamówiłam przyjechała za jakieś trzy minuty, więc nie zmarzłam mocno stojąc na podwórku.
           Droga do szkoły minęła mi niesamowicie szybko. Nim się obejrzałam płaciłam już dla kierowcy i kierowałam się do środka budynku, a następnie na salę baletową. Zdziwiłam się, gdy zastałam tam drugą grupę, w tym Danielle. Dziwne. Jestem niemal pewna, że teraz my mamy praktykę... 
Ze zmarszczonymi brwiami rozglądnęłam się po pomieszczeniu, aż moje oczy napotkały Jamesa, który gestem ręki pokazywał, bym do niego podeszła.
Kiedy tak zrobiłam, od razu się odezwał.
– Nie pytaj mnie, co się tutaj dzieje, bo ja też tego nie wiem – podrapał się po karku. – Jednak myślę, że pewnie któryś nauczyciel zachorował i mamy łączone zajęcia.
– W ogóle jakoś nas dzisiaj mało. Coś mi tu nie gra – powiedziałam siadając na ławkę, by zmienić buty, a następnie pozbyć się szalika i kurtki.
– Zaraz przyjdzie Jared i pewnie wszystkiego się do wiemy – westchnął, zerkając na zegarek w telefonie.
Jak na zawołanie zaraz po tych słowach na sali pojawił się Jenkins. Tradycyjnie tanecznym krokiem podszedł do stolika ze sprzętem i dziennikami, a następnie przywołał nas do siebie.
– Witam obie grupy na zajęciach. Dzisiaj będziemy ćwiczyć razem – klasnął w dłonie. – Niestety nie mam dobrych wieści. Pani Karley i Pan Cooney złapali panującą od jakiegoś czasu grypę żołądkową. Z resztą nie tylko oni. Waszych rówieśników również dopadła choroba, dlatego jest was tak mało – przerwał na chwilę oblizując usta. – Razem z nauczycielami przewidywaliśmy dzisiaj egzamin dla studentów, którzy podjęli się instruktarzu. Odbędzie się on zaraz po rozgrzewce. Nie myślcie, że was to ominie – zaśmiał się, spoglądając w stronę moją i Jamesa, na co podniosłam do niego kciuk do góry.
           Tak jak zapowiedział, tak się stało. Nasz choreograf tym razem postawił na typową rozgrzewkę, która wprowadzała do hip hopu. Nie była ona aż tak męcząca, jak normalna. Jak zwykle słyszeliśmy wiele komend od Jareda zagrzewającego nas do dania z siebie wszystkiego. Z ogromną chęcią wykonywałam jego prośby, doskonale zdając sobie sprawę, że im więcej i mocniej będę ćwiczyła, tym będę lepsza. Jedną rzecz wiem na pewno. Przez całe życie będę dążyła do perfekcji mimo, że w świecie tańca nie da się tego osiągnąć. Każdy inaczej widzi to, co idealne. Dla jednych możesz być wspaniałą tancerką, a dla drugich stratą czasu. Dlatego nigdy nie można się poddawać. Nie ważne, jak wiele krytyki się usłyszy. Wszystko będzie dobrze dopóki robi się to, co kocha się całym sobą. Prawda jest taka, że trzeba wyznaczyć sobie własną perfekcję, bądź cel i do niego dążyć. Na prawdę warto włożyć w coś więcej pracy, by później usłyszeć pochwały lub brawa. Nie ma lepszego uczucia na świecie. Przysięgam. Najbardziej satysfakcjonującą rzeczą jest to, gdy po skończonym pokazie usłyszy brawa, albo zobaczy owacje na stojąco. Wtedy można śmiało samemu sobie przyznać, że odwaliło się kawał dobrej roboty. To jest właśnie pasja. Radość z dzielenia się tym co kochamy.
           Po skończonej rozgrzewce oraz rozciąganiu Jenkins przywołał mnie i Jamesa do siebie. Jak się okazało tylko we dwójkę mieliśmy dzisiaj egzamin. Zaczęłam denerwować się tym, że będę musiała z nim walczyć, jednak choreograf zaraz mnie uspokoił szukając nam przeciwników do walki 1 vs 1.
– Maggie. Wiem, że lubisz wyzwania – ciemnoskóry mężczyzna uśmiechnął się w moim kierunku.
– Inaczej by mnie tu nie było – odpowiedziałam, oparłam ręce na biodrach.
– Dlatego trzeba dać ci kogoś z kim nie będziesz miała łatwo – mruknął zamyślony.
W duchu zaczęłam się modlić, by to nie była Peazer. Chociaż z drugiej strony z chęcią utarła bym jej tego wścibskiego nosa.
– Dan! Chcesz się zmierzyć z Maggie?
Ja pierdole...
Dziewczyna popatrzyła na mnie, jakby szukała odpowiedzi, ale kiedy moja twarz nie wyraziła żadnych emocji, tylko skinęła głową, wstając z podłogi i kierując się na środek sali. Stanęłam na przeciwko niej, czekając na dalsze polecenia Jenkinsa, który znalazł się między nami.
– Jest to walka jeden na jeden. Obowiązuje zasada Fair Play i No Touch. Dla każdej z was przypada po trzydzieści sekund jednego wyjścia. Danielle zaczyna bitwę. Powodzenia! – oznajmił zasady, po czym podszedł do sprzętu, by włączyć muzykę.
           Gdy po pomieszczeniu rozległy się pierwsze dźwięki hip hopowej piosenki kręconowłosa zaczęła się ruszać. Nie zwracałam zbytnio uwagi na jej poczynania, ponieważ moje myśli były zajęte tym, jakie krzywdy i przykrości wyrządziła mi ta dziewczyna. Musiałam widzieć w niej same negatywy, by podejść do walki z większą determinacją. Nie mogłam sobie pozwolić na jakiekolwiek zahamowania. To jest walka i muszę ją wygrać.
           W końcu nadeszła moja kolej. Od razu postawiłam na mocne ruchy, co jakiś czas pozwalając sobie na wyrazistą izolację. W mojej głowie miałam obraz obojętnego Harry'ego, który próbował trzymać między nami dystans. To ona do tego doprowadziła i mogłam to teraz wyrazić tańcem. Pokazać ile szkód o mały włos, by wyrządziła. W tle słyszałam okrzyki innych, które dawały mi jeszcze większego kopa. Uśmiechnęłam się sama do siebie, kiedy zauważyłam namiastkę strachu w oczach Danielle.
Ogromna satysfakcja ogarnęła moje ciało i duszę, gdy teraz moja przeciwniczka odpowiadała na wyzwanie. Nie była już tak pewna siebie, jak poprzednio, ale dalej próbowała tego nie okazywać. Kiwałam się w rytm muzyki czekając na swoje kolejne trzydzieści sekund. Gdzieś w tym hałasie słyszałam krzyk Jamesa, który przez cały czas mi dopingował. Odruchowo spojrzałam na niego, a ten z uśmiechem pokiwał głową. To dodało mi jeszcze większej pewności siebie i nim się obejrzałam kończyłam pokaz swoich umiejętności.
Jared wyłączył muzykę i stanął między mną, a Danielle.
Woohoo! To było coś! Walka była na prawdę wyrównana, ale jedna z was wykazała się większą mocą i kreatywnością przerwał, budując napięcie. Zwyciężczynią walki jest Maggie poinformował, unosząc moją rękę do góry.
Uśmiechnęłam się szeroko, nie mogąc ukryć swojej radości. Poczułam ogromną ulgę, ponieważ zaliczyłam kolejny egzamin. Kolejny etap za mną, co jest jednoznaczne ze zbliżaniem się do zakończenia instruktażu. Jak tak dalej pójdzie, to niedługo będę mogła uczyć tańczyć mając do tego uprawnienia. Już nigdy nie będę musiała martwić się tym, że ktoś może zażądać ode mnie takiego papierku, a ja nie będę go miała. Jeśli mi się uda, to spełnię swoje kolejne marzenie.
         Po gratulacjach i kilku uściskach z Jaredem, Jamesem oraz kilkoma osobami z mojej grupy, do egzaminu podszedł mój kolega. Szczerze mówiąc nie miałam wątpliwości co do jego wygranej. Chłopak jest uzdolniony pod każdym tanecznym względem. Szybko uczy się nowych kroków, nie ważne jakiego stylu. Zatańczy nawet balet, czy chociażby step irlandzki. Nigdy nie spotkałam aż tak uzdolnionej osoby. W moim przypadku tak nie jest. Zatańczę hip hop i wszystkie podchodzące pod niego style typu house, old school, krump, new style. Z dnacehall'em też sobie radzę, ale jak to się mówi – „tutaj trzeba mieć czym trząść”, a ja zbyt wiele tego nie mam. Reszta nie jest zwyczajnie dla mnie. Fakt, jak bym musiała to owszem - zatańczę, ale nie czułabym się z tym komfortowo.
           Tak jak się spodziewałam James wygrał swoją bitwę i tym razem to ja gratulowałam mu wspaniałej walki. Jenkins poinformował, że oboje zaliczyliśmy egzamin, po czym przeszliśmy do nauki nowego układu. Dobrze się złożyło, że mamy połączoną grupę, ponieważ szykujemy wspólną choreografię do prezentacji szkoły do filmiku na YouTube. To będzie pierwszy taki projekt od pięciu lat, więc musimy stworzyć coś oryginalnego i zaskakującego. Cieszę się, że będę częścią czegoś takiego, bo wreszcie, gdy ktoś się mnie spyta czym się zajmuję, będę mogła opowiadać bez końca. Broadway Dance Center sprawił, że moje życie nabrało kolorów. Ciężka praca przez te wszystkie lata zdecydowanie się opłacała.
         Zajęcia minęły w zaskakującym tempie, bo nim się obejrzałam przeleciało kilka godzin praktyk, teorii i znowu praktyk, a to wszystko z Jaredem. Byłam wykończona i usatysfakcjonowana za razem. Jedyne o czym teraz marzyłam to o położeniu się na miękkim materacu mojego łóżka i pójście spać.
Właśnie zmieniłam buty i już chciałam nakładać kurtkę, gdy podeszła do mnie Danielle.
Ugh. Czego ona ode mnie chce?! Nie mam na nią siły.
Maggie, możemy porozmawiać? Zajmę ci tylko kilka minut odezwała się. Proszę...
Okej westchnęłam. Tylko się streszczaj, bo jestem zmęczona – dodałam oschle.
Wiem, że po tym wszystkim, dalej mnie nienawidzisz, ale na prawdę nie chcę się z tobą kłócić. Popełniłam błąd rozmawiając z Niall'em o tobie i Harry'm. Obiecuję, że nigdy więcej tego nie zrobię. Tylko proszę, pogódźmy się.
Nigdy więcej? Zero wtrącania się w nasze sprawy? uniosłam brwi zaciekawiona.
Tak, przysięgam. To był błąd, którego nie popełnię już nigdy więcej zapewniła. Widzę jacy teraz jesteście szczęśliwi i nikt nie powinien wam tego odbierać. Na prawdę wam kibicuję, Maggie. Pasujecie do siebie.
I w tym momencie problemy powróciły. Powróciły słowa Mary. Beztroski czas związany z zajęciami odszedł.
Niech ci będzie zgodziłam się. Pozbądźmy się tej niezręczności, kiedy jesteśmy całą grupą wymusiłam uśmiech.
W tym momencie Danielle dziękując chciała mnie przytulić, ale odsunęłam się. Za szybko na takie czułości.
Ale nie licz na to, że od razu zostaniemy przyjaciółkami zaznaczyłam, a ona skinęła głową.
Podwieźć cię do domu? spytała niepewnie.
Nie trzeba. Zamówiłam już taksówkę odparłam.
Po dość niezręcznym pożegnaniu każda rozeszła się w swoją stronę. Nie miałam nawet siły myśleć o tym, że właśnie pogodziłam się z kręconowłosą. W dodatku tak łatwo. Mój umysł całkowicie został zawładnięty przez słowa Mary. W chwili kiedy Peazer powiedziała o tym, jacy z Harry'm jesteśmy szczęśliwi, znowu zaczęłam martwić się o prawdomówność Stylesa. Zawsze powtarzał mi, że wszystko najgorsze oraz najważniejsze co wydarzyło się w jego życiu mi opowiedział, jednak co jakiś czas dowiaduję się czegoś nowego. Nie wiem co o tym wszystkim myśleć. Dlaczego zawsze między nami pojawia się jakiś problem? Chyba wolałabym nigdy nie rozmawiać o przeszłości chłopaka. Zdecydowanie wystarczała mi informacja, że kiedyś sypiał z wieloma dziewczynami. Ograniczyłoby mi to zmartwień i nerwów.
           Kiedy taksówka zajechała pod dom, jeszcze bardziej zdałam sobie sprawę z tego, jaka jestem wykończona po dzisiejszym dniu. Jedyne o czym marzyłam to, by pójść spać i uniknąć konfrontacji z Harry'm. Nie czuję się na to gotowa. Nie czuję się w nastroju na rozmowę z kimkolwiek. Zbyt wiele ostatnio się wydarzyło.
Zapłaciłam kierowcy i opuściłam samochód. Powolnym krokiem udałam się do domu. W przedpokoju zdjęłam kurtkę oraz buty i skierowałam się do swojego pokoju. Niestety żeby tam dojść musiałam przejść przez salon, gdzie jak na złość siedzieli chłopacy.
Jestem oznajmiłam, chcąc iść dalej, ale zatrzymał mnie głos Nialla.
– Hej Maggie, zjesz z nami? – spytał, wskazując na wielką pizzę leżącą w kartonie na stoliku.
– Nie, jestem wykończona. Jedyne o czym marzę to, by się położyć – westchnęłam.
– Chcesz bym poszedł z tobą? – odezwał się Harry.
– Nie – odparłam trochę zbyt szybko. – Chcę zostać sama – poprawiłam się, wymuszając uśmiech.
Chłopak w odpowiedzi skinął głową odwracając ode mnie wzrok. Cholera. Nienawidzę widoku Stylesa zbitego z tropu. Podczas drogi do pokoju kilkakrotnie chciałam się zawrócić i poprosić go, by jednak ze mną poszedł, ale nie zrobiłam tego.
           Zamknęłam drzwi, rzucając torbę w kąt. Od razu zdjęłam z siebie ubrania, po czym nałożyłam różowe spodnie od piżamy i biały, luźny t-shirt. Położyłam się na łóżku, a moje wszystkie kończyny wraz ze mną poczuły ogromną ulgę. Westchnęłam głośno wgapiając się w sufit. Zaczyna boleć mnie głowa od tego braku spokoju w moim życiu. Kiedy wydaje się, że wszystko jest dobrze, to chwilę po tym pojawia się jakiś problem. I tak w kółko. Złamana noga, śmierć Zayna, próba gwałtu, błędna diagnoza lekarza, strata mieszkania i sali baletowej, pobyt w szpitalu przez anoreksję, kłótnia z Danielle, bójka Nialla i Harry'ego, co zapoczątkowało chwilowy dystans między mną, a szatynem no i teraz słowa Mary. Tego wszystkiego jest zdecydowanie za dużo i przestaję sobie z tym radzić. Chciałabym mieć choć chwilę spokoju.
           Nagle po sypialni rozległo się pukanie do drzwi, przymknęłam oczy zastanawiając się, czy nie udać, że śpię, jednak nim się obejrzałam powiedziałam „proszę”. W pokoju pojawił się nikt inny tylko Harry, który powolnym krokiem podszedł do łóżka i usiadł na brzegu materaca cały czas się na mnie patrząc.
– Coś się stało – bardziej stwierdził niż zapytał.
– Po prostu jestem zmęczona – powiedziałam, ale nie brzmiało to przekonująco.
– Wczoraj usiadłaś z tyłu w samochodzie, kiedy wracaliśmy sami do domu, a później nie pozwoliłaś mi bym z tobą spał – przypomniał.
– Nie zawsze muszę chcieć z tobą spać, Harry – przewróciłam oczami.
– Serio? Mam ci przypomnieć, co mi mówiłaś kilka dni temu? – uniósł brwi do góry. – Jestem taka przyzwyczajona do spania z tobą, że sama nie potrafię zasnąć – powiedział, próbując naśladować mój głos. – Wczoraj nagle było inaczej?
– Daj już spokój – przewróciłam się na bok, tyłem do niego.
– To przestań ze mną pogrywać. Widzę, że coś jest nie tak! Nie jestem ślepy do jasnej cholery! Myślałem, że mówimy sobie o wszystkim! – podniósł głos.
– Ja też tak myślałam – mruknęłam.
– O co ci chodzi? Kurwa, przysięgam, że nie wyjdę stąd dopóki mi nie powiesz! – zagroził.
– Okej!
Odwróciłam się do niego, siadając po turecku. Przez ten czas jego źrenice znacznie się powiększyły, a włosy przynajmniej raz musiały być nerwowo przeczesane. Jego nozdrza pomniejszały się i powiększały pod wpływem szybszego oddechu. Cała postawa szatyna wskazywała na to, że jest zdenerwowany, a wskazywały na to napięte ramiona i zaciśnięte palce w pięści, które mocno opierały się o materac.
– Chcesz wiedzieć o co mi chodzi? Gadałam wczoraj z Mary! – wyjawiłam.
– Co? Kiedy?!
– W klubie, jak poszłam do łazienki. Chcesz mi coś powiedzieć, zanim zacznę mówić dalej? – skrzyżowałam ręce na piersiach.
– Wiesz wszystko to co najważniejsze, więc nie – wzruszył ramionami. – Co ona ci powiedziała? – dopytywał.
– Powiedziała mi o ciąży.
– Oh – spuścił wzrok na pościel.
A więc to prawda...
Zakryłam usta ręką, próbując powstrzymać nadchodzący szloch. Pokiwałam przecząco głową, nie mogąc uwierzyć, że to wszystko prawda. Jakim trzeba być potworem, by chcieć usunąć własne dziecko?!
– Była z tobą w ciąży, a ty dałeś jej pieniądze na to, by ją usunęła? – spytałam łamiącym się głosem.
Szatyn momentalnie uniósł głowę do góry, patrząc na mnie rozszerzonymi oczami.
– Tak ci powiedziała? – prychnął, a ja skinęłam głową. – Nie wierze! – wstał z materaca, zaczynając chodzić w kółko po pokoju. – I ty jej uwierzyłaś?! – spytał ochryple.
Moje zdezorientowanie było wystarczającą odpowiedzią.
– Ona jest, kurwa, jakaś szalona! – wrzasnął. – A ty jeszcze bardziej, bo uwierzyłaś w to gówno! Przecież mnie znasz!
Po tych słowach zamilkł, chodząc w ciszy po pomieszczeniu. Dopiero po kilku minutach, spojrzał na mnie już trochę uspokojony. Z powrotem usiadł na swoje miejsce, przeczesując palcami swoje włosy.
– Chcesz znać prawdę? – westchnął.
– Chcę – powiedziałam cicho.
– To było zaraz po tym, jak przestałem z nią spać. Pewnego dnia poprosiła mnie o spotkanie. Poszliśmy do jakiejś kawiarni, a pierwsze co zrobiła gdy usiedliśmy to rzuciła mi na stół test ciążowy. Był pozytywny. Przeraziłem się, bo nie byłem gotowy na odgrywanie tatusia. Jednak od początku coś mi nie grało, bo nigdy nie godziłem się na seks bez prezerwatywy. Nie jestem przecież głupi i wiem jak się robi dzieci. Fakt, istniała możliwość, że mogła nam pęknąć, ale w dalszym ciągu coś było nie tak. Jej pech, a moje szczęście chciało, że tego samego dnia byłem umówiony z kolegą na siłownię. Od gadki do gadki, wyznał mi, że od dwóch tygodni sypia z dziewczyną, która zgadza się na seks bez zabezpieczenia. Pokazał mi ją na Facebook'u. Jakie było moje zdziwienie, że to była Mary – prychnął. – Opowiedziałem mu moją historię i od razu do niej pojechaliśmy. Oczywiście jak zwykle pewna siebie, dalej trzymała się tego, że to moje dziecko, więc następnego dnia pojechaliśmy z nią do lekarza. Za jej zgodą mogliśmy być w gabinecie podczas wizyty. Ulga, gdy lekarz powiedział, że jest to jedenasty dzień ciąży, była nie do opisania. Byłem pewny na sto procent, że to nie moje dziecko, bo od jakiś trzech tygodni z nią nie spałem. Ale to nie był koniec problemów. Jeszcze tego samego dnia Sam spakował się i wyjechał, nikogo nie uprzedzając. Mary ponownie zaproponowała mi spotkanie, ale tym razem w innym celu. Poprosiła mnie o pożyczkę. Zgodziłem się, bo stwierdziłem, że na prawdę potrzebuje pomocy. Dziewczyna w ciąży, ze słabo płatną pracą i nikim bliskim potrzebuje wsparcia. Nie jestem aż takim chujem, by nie pomóc komuś w potrzebie i w tamtej chwili nie przyszło mi nawet do głowy, że za tą kasę usunie dziecko. Minęło kilka miesięcy i gdy spotkałem ją w mieście bez sterczącego brzucha, to dopiero mnie oświeciło. Mary tylko zaśmiała mi się w twarz informując, że w przeciągu dwóch dni przeleje mi pieniądze na konto – zakończył.
Wow. 
Patrzyłam w szoku na chłopaka, który przez całą swoją wypowiedź nie odrywał ode mnie wzroku. Jego historia wydaje się bardzo wiarygodna, ale nie jestem pewna komu powinnam wierzyć. Harry potrafi bardzo dobrze kłamać i sam mi się do tego przyznał, ale w jego oczach jest coś co każe mi po prostu mu zaufać.
– Wierzysz mi? – spytał, ale nie uzyskał odpowiedzi. – Cholera Maggie, przecież mnie znasz. Jestem chujem, ale nie do takiego stopnia! Fakt. Nie lubię dzieci i na obecną chwilę nie wyobrażam sobie, że kiedyś będę ojcem, ale cholera, nigdy bym nie zmusił żadnej kobiety do aborcji. Nigdy, rozumiesz? – powtórzył.
Westchnęłam głośno, nie wiedząc jak się zachować.
– Nie wierzysz – powiedział z wyraźną rezygnacją. – Przysięgam, że gdyby Mary nie była dziewczyną, to dostałaby wpierdol. – mruknął, po czym wstał z łóżka. – Pójdę już – oznajmił ponuro, kierując się w stronę drzwi.
– Zostań – poprosiłam nim zdążyłam pomyśleć.
Może jestem głupia, ale postanowiłam mu zaufać. Harry jeszcze nigdy mnie nie okłamał. Zawsze mówił mi nawet najgorszą prawdę.
– Wierzę ci – wyznałam, gdy odwrócił się w moją stronę.
– Serio? – spytał nie dowierzając. – To znaczy cieszę się, ale byłem pewien, że ze względu na moją przeszłość stwierdzisz, że Mary mówiła prawdę.
– Jesteś moim przyjacielem – wzruszyłam ramionami, uśmiechając się do niego i jednocześnie poklepując miejsce obok siebie.
– I chłopakiem – przypomniał, idąc w moim kierunku. – Dlaczego nie spytałaś mnie o to od razu?
– Nie wiem. Byłam w szoku i musiałam to przemyśleć – westchnęłam, opierając się o jego ramię, gdy usiadł obok mnie.
– Przez moment myślałem, że masz nawroty choroby. Kilka miesięcy temu też tak miałaś, że nie pozwalałaś się nikomu dotykać i zamykałaś się w pokoju jak wracałaś z zajęć. Na tą opcję byłem głównie nastawiony, gdy do ciebie przyszedłem.
– Tak? A jakie były inne opcje? – podniosłam głowę, by móc na niego spojrzeć.
– Okres, albo broń Boże, że jesteś w ciąży.
– A co byś zrobił, gdybym faktycznie była? – podniosłam brwi do góry.
– Nie wiem – wzruszył ramionami. – Nie będę się zastanawiał i martwił czymś, co nigdy nie miało miejsca.
– Pogodziłam się z Danielle – zmieniłam temat.
– Co? Jak?! – spytał, patrząc na mnie zdziwiony.
– Tak jakoś wyszło. Walczyłyśmy przeciwko sobie w bitwie tanecznej, oczywiście z nią wygrałam, a po zajęciach podeszła do mnie, przeprosiła i obiecała, że nigdy więcej nie będzie się mieszać w nasze sprawy – streściłam dzisiejsze wydarzenia, a chłopak tylko się zaśmiał. – No co?
– Mówisz mi, że Danielle ciebie przeprosiła, ale i tak w całej wypowiedzi najważniejsze było to, że z nią wygrałaś – wyjaśnił swoje rozbawienie.
– Bo to cholernie satysfakcjonujące, że byłam od niej lepsza – mruknęłam, kładąc głowę na kolanach Stylesa, na co od razu zaczął bawić się moim koczkiem, którego w końcu rozpuścił.
– Wiem, Maggie, wiem – zachichotał, całując mnie w czoło. – Wiesz jaki jest jutro dzień?
Zamyśliłam się na chwilę, ale nic mi nie przyszło do głowy.
– Piątek. Nie wiem. Ktoś ma urodziny? Imieniny? – spytałam.
– Ty tak poważnie, czy się zgrywasz? – uniósł brwi do góry, ale po mojej dezorientacji zrozumiał, że dalej nie wiem o co mu chodzi. – Jeszcze nie spotkałem dziewczyny, która nie ogarnia, że jutro są walentynki.
– Jutro już piętnasty? – spytałam w szoku. Dwudziestego pierwszego kończę instruktaż!
– Czternasty.
– Co?
– Walentynki są czternastego lutego, Maggie – sprostował rozbawiony.
– Oh.
– Na prawdę nie wiedziałaś w jaki to jest dzień? – zdziwił się.
– Tak, bo ja... um... Nigdy nie obchodziłam walentynek. Nigdy nie dostałam żadnej kartki, nigdy nie byłam z nikim na romantycznej randce w kinie, nigdy nie wspominałam tego dnia jako wyjątkowy – wzruszyłam  ramionami.
– Poważnie? Nikt nigdy nie dał ci nawet kartki, kwiatka lub cokolwiek? – dopytywał się, a ja tylko skinęłam głową. – Wow... Ja też od jakiegoś czasu nie obchodzę walentynek, ale za czasów szkolnych owszem. To takie dziwne, że ty nigdy... Wow.
– Możemy zmienić temat? – spytałam lekko urażona.
Nie rozmawiałam jeszcze z nikim o tym dniu. Nigdy jakoś się tym nie przejmowałam, aż do tej chwili. Po reakcji Stylesa, poczułam się... gorsza.
– Nie chciałem ciebie urazić Meg's. Po prostu trochę mnie zdziwiłaś. Zacząłem temat walentynek, bo pomyślałem, że jak już udajemy parę, to moglibyśmy gdzieś wyjść, czy przenocować w moim mieszkaniu. Zamówilibyśmy coś do jedzenia i spędzili jakoś czas. Myślę, że to dałoby do myślenia dla reszty – wyjaśnił. – Jeśli chcesz, oczywiście – dodał trochę speszony.
Oh.
– To miłe, że o tym pomyślałeś – uśmiechnęłam się. – Twoje mieszkanie będzie w porządku.
– Okej w takim razie w dzień pojadę tam trochę ogarnąć – powiedział właściwie do siebie, a ja zachichotałam. – Co? – spytał o moje rozbawienie.
– Gdyby jeszcze we wrześniu ktoś by mi powiedział, że będziesz pierwszą osobą, z którą spędzę walentynki, wyśmiałabym go.
– Gdyby ktoś we wrześniu powiedziałby mi, że będę miał taką porąbaną sytuację z młodszą siostrą mojego przyjaciela to kazałbym mu się leczyć – zawtórował mi. – Pamiętasz, jak byliśmy z Niall'em w domku waszego taty? Nigdy nie zapomnę jego reakcji, gdy się obudził i zobaczył nas razem na podłodze – zaśmiał się.
Wtedy pierwszy raz spałam z Harry'm. Wow. Wydaje się, jakby to było kilka lat temu.
– To było niezręczne.
– To były czasy, kiedy kuliłaś się, gdy słyszałaś jakąkolwiek wzmiankę o seksie – sprostował. – Byłaś strasznie niewinna i niedoświadczona. Pamiętam, że nawet mnie to kręciło. Tylko hamował mnie fakt, że podobałaś się Zaynowi i to, że jesteś siostrą Nialla – przyznał.
– Więc teraz nic cię we mnie nie kręci?
– Daj spokój. Dalej jesteś niewinna i niedoświadczona. Tylko trochę mniej.
– Trochę?
– Mhm. Jeszcze wiele rzeczy muszę ciebie nauczyć – uśmiechnął się łobuzersko, na co tknęłam go palcem w brzuch. – Nie zapominajmy też o fakcie, że w kółko ktoś się do ciebie przystawia.
– Nikt się do mnie nie przystawia, Hazz – przewróciłam oczami.
– James i ten twój pieprzony choreograf, na przykład.
– Masz jakieś urojenia – westchnęłam. – Z resztą nawet jeśli, to co? Jesteś zazdrosny? – uśmiechnęłam się złośliwie.
Szatyn nachylił się nade mną tak, że nasze twarze dzieliło kilka centymetrów.
– Nie – pokręcił przecząco głową, nachylając się jeszcze bardziej, by jego usta znalazły się na wysokości mojego ucha. – Dlatego, że mam nad nimi przewagę. Tylko ja wiem, w jaki sposób z tobą rozmawiać, jak cię rozśmieszyć i najlepsze, że tylko ja wiem, jak sprawić ci przyjemność – mruknął uwodzicielsko, a jego oddech sprawił, że dostałam gęsiej skórki.
To wszystko była prawda. Kędzierzawy wie o mnie więcej niż ktokolwiek.
           Później zaczęła się rozmowa o wszystkim po kolei. Czuję ogromną ulgę, że wyjaśniłam z Harry'm sprawę z ciążą. Wiem, że niektórzy uznali mnie za naiwną, ale nic nie poradzę, że mu ufam. Popatrzmy prawdzie w oczy. On nigdy jeszcze nigdy mnie nie okłamał, w żadnej sprawie. Był obok, gdy potrzebowałam wsparcia i rozśmieszał, gdy byłam smutna. Nie mogę skupiać się na tym, jaki Styles był kiedyś człowiekiem. Teraz jest inny. Zmienił się. Nie rozumiem do końca dlaczego, ale mimo wszystko z tego się cieszę. Cokolwiek stanie nam na drodze, my i tak będziemy mieli w sobie wsparcie. Przyjaźń damsko-męska nie istnieje? Bzdura! Ja taką odnalazłam i jestem szczęśliwa.
            Po kilkudziesięciu minutach zmieniliśmy pozycję tak, że Harry leżał na plecach, a ja oparta o jego pierś czułam, jak zamykają mi się oczy. Równomierne bicie serce szatyna działało na mnie jak kołysanka.
– Zostaniesz? – spytałam zaspana.
– Dzisiaj już ci się odmieniło? – zaśmiał się, a jego klatka piersiowa zawibrowała.
– Wczoraj nie mogłam zasnąć, więc tak – odparłam, nie mając siły na przekomarzanie się.
Chłopak w odpowiedzi na moje słowa przygarnął mnie bardziej do siebie. Instynktownie przytuliłam się do niego. Chwilę po tym kompletnie odleciałam.


 ~*~
Znowu długo mnie nie było. Wiem, wiem. Przepraszam i podziwiam waszą cierpliwość do mnie. Jednak szczerze mówiąc, liczba komentarzy zbytnio nie satysfakcjonuje mnie do pisania... Just saying.

Możecie zadawać pytania do mnie i bohaterów, ale i tak pewnie ich nie macie.

mój twitter: @eMsiakowa

eM's xx

20 komentarzy:

  1. hej, tutaj meg's
    tak, nadal pamięam o tobie i twoim blogu, niestety nie czytam go, bo nie mam czasu wchodzić na bloggera, przykro mi :(
    ale obiecuję, że w wolnej chwili nadrobię nieprzeczytane rozdziały i każdy odpowiednio skomentuję :)
    + ahm, myślę, ze powinnam naprostować sytuację: prolog, który skomentowałaś, nie należy do mnie - poprawiałam twórczość znajomej i chciałam szybko jej pokazać efekt mojej poprawki, bez bawienia się w maile itd także y'know, niechcący wprowadziłam cię w błąd i bardzo za to przepraszam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aha, rozumiem :) A nie wiesz, czy gdzieś będzie to publikować, bo z chęcią poczytała coś w takim stylu.
      Dziękuję za odpowiedź, właśnie o to mi chodziło. Chciałam sprawdzić ile z osób mnie pamięta i cieszę się, że poświęciłaś dla mnie chwilę :) nie wymagam tego, byś skomentowała każdy rozdział, jeśli już coś to byłoby mi miło, gdybyś po prostu skomentowała ten najnowszy :)
      Jeszcze raz dziękuję za odpowiedź x

      Usuń
  2. Odblokujesz paradise with you?


    Super rozdział 💕💕💕

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To ja go dalej mam zablokowanego? Byłam pewna, że już nie... Zaraz się za to zabieram :)

      Usuń
  3. kochana czytam każdy rozdział i z niecierpliwością czekam na kolejny :) staram sie komentować każdy, bo mimo że nie piszę swojego bloga to wiem, że taki komentarz potrzebny jest do motywacji itp ;) cieszę się, że jest nowy rozdział :) oni są taką słodką parą (to nic, że udawaną) ;p Mam nadzieje, że w końcu im wszystkim się uloży i zaznają trochę spokoju ;) buziaki i pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może nie powinnam tego pisać, ale ja też uważam, że Maggie z Harry'm są słodcy, mimo tego, że tylko udają parę. Czy to dziwne? ;o
      Pozdrawiam również xx

      Usuń
  4. Warto czekac za kazdym razem rozdzial boski na nastepny tez bede czekac oby byl troszke szybciej

    OdpowiedzUsuń
  5. Niesamowity rozdział! Z reszta nie dziwie sie bo w koncu napisany przez ciebie.. Za każdym razem jak czytam/czytałam rozdziały nie mogłam sie nadziwic twojej twórczości. Rozdział oczywiście przegenialnykurwacudownyaaaa!! Radość malowana w moich oczach jak zobaczyłam przecudowna liczbę 12, nieziemska! Mam nadzieje, ze 13 przyjdzie szybkimi krokami bo nie wiem jak wytrzymam. Tak mnie nakręcasz, ze to koniec swiata. Oby tak dalej!
    Pati :)
    Patrycja_kaniewska@wp.pl jak sie odezwiesz to mozemy sie wymienić fejsem, cokolwiek. Chetnie sie dowiem co nowego u mojej ulubionej blogerki :*

    OdpowiedzUsuń
  6. So, czytam tego bloga, może nie od początku. I zaczęłam czytać od drugiej części, dopiero potem pierwszą część. Jak to ja, wszystko muszę pomieszać. Nigdy nie komentuję, po prostu jestem leniwa i beznadziejna w pisaniu komentarzy, ale rozumiem Cię i to jak bardzo potrzebne są nam komentarze, sama mam te problemy. So, chciałam tylko powiedzieć, że uwielbiam twojego bloga. Jest naprawdę wyjątkowy i od samego początku pokochałam relację Harrego i Maggie. Są... dla tego nigdy nie komentuję, nie umiem się wyrazić. Po prostu są kochani, słodcy i wszystkie pasuję w tej historii, wszystko jest dopisane do ostatniej kroki i wszystko jako całość jest zachwycającą. ;)
    Uwierz dziewczyno w swój talent, bo jest tu nie jedna osoba, która Ci go zazdrości. Naprawdę nie przestawaj pisać, bo to jest coś pięknego. Mam nadzieje, że wystarczającej dla ciebie ilości komentarzy, nie zabiję twojej pasji do pisania tego bloga. x
    Zapewne sama nie będę komentować, choć będę się starała. Po prostu pamiętaj, że zawsze będę z tym blogiem i go czytała. x
    Pozdrawiam, Olka ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję bardzo za danie odpowiedzi i miłe słowa :) Właśnie o to mi chodziło, by dowiedzieć się, jakie jest stanowisko moich obserwatorów, więc bardzo dziękuję za to, że poświęciłaś swój czas na ten komentarz x

      Pozdrawiam,
      eM's :)

      Usuń
  7. Muszę się przyznać przestałam komentować Twojego bloga, nie mam nic na swoją obrone. Mam tylko cichą nadzieje, że nie zdarzy mi się to w najbliższym czasie.
    Co do rozdziału, dalej nie jestem pewna czy Maggie powinna tak od razu wybaczyć Harry'emu. Niby jeszcze jej nie okłamał, ale zawsze może być ten pierwszy raz, prawda?
    Zdziwiłaś mnie tą akcją z Dan. Nie spodziewałam się, że Danielle postanowi przeprosić Maggie. Ciekawe co tym razem się stanie?
    Mam nadzieje, że będziesz częściej dodawała rozdziały, bo masz talent, a jest pełno osób, które to czytają, poprostu są zbyt leniwe (lub głupie) by docenić jaką ciężką pracą jest napisanie tak długiego rozdziału. Ten post jak zwykle ciekawy, nic dodać, nic ująć.
    Życzę weny i niech los mi sprzyja, żebym już nie nawalała z komentowaniem :*
    Edzia

    OdpowiedzUsuń
  8. Jestem i pamiętam, spokojnie :) Ostatnio po prostu nie miałam czasu, żeby zaglądać na twojego bloga, więc nie wiedziałam, że jest nowy rozdział :) No ale już jestem i oto moje zdanie: BOSKI <3 c;
    Rozdział jest po prostu mega - no tak jak zawsze.
    ... Dan przeprosiła Maggie...? Podejrzane....
    Hary i Maggie są słodcy <333 czekam na ich kolejne zbliżenia x3
    Co do komentarzy... co jest? Kiedy było po 40, a teraz tak mało?
    Rozumiem, czemu nie chce Cie się za bardzo pisać. Mi też się nie chce, kiedy widzę, że rozdział jest wyświetlany dużo razy, a komentarzy jest tyle co ptak nasrał...
    Ja też tak mam po dłuższej nieobecności, nie martw się :) jeszcze wrócą ;D
    Czekam na nowy rozdział :****

    OdpowiedzUsuń
  9. Cześć, Słoneczko. Nie komentowałam, gdyż usunęłam stare konto i założyłam nowe. Przepraszam.
    Jestem tu ciągle i pamiętam o Tobie!
    Mam jedno pytanie! Ile czasu zajmuje Ci średnio pisanie rozdziału? I jak go tworzysz? Tak po prostu siadasz i piszesz, czy wymaga to dłuższych "zabiegów"?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiesz co, zależy. Czasami mam tak, że siadam i w kilka godzin mam napisany rozdział, a czasami nie mogę stworzyć nic sensownego i męczę go ponad tydzień. Zazwyczaj jest tak, że jeśli czuję przypływ weny, to siadam i piszę, bo za parę godzin może jej już nie być. Często słucham muzyki przed tym, by mieć odpowiedni nastrój.
      Dziękuję za komentarz i pytanie, którego jeszcze chyba nikt mi tutaj nie zadał :)

      Usuń
  10. Jasne że obserwuje nadal twojego bloga! ;)
    Przepraszam, że nie komentowałam ale
    trochę w szkole mam dużo roboty i nie zawsze
    wszystkim skomentuje te arcydzieła :)
    Postaram się teraz komentować za każdym razem
    by nie było że nie doceniam tego co dla nas robisz skarbie :*

    A co się tyczy rozdziału...
    Kurde no super jak zawsze, ciągle nie mogę
    się doczekać nowych i mam nadzieję, że niedługo
    dodasz (nie)szczęśliwą 13! W zasadzie nawet się
    cieszę że pogodziły się z Dan,
    hahahahha tak wgl to Megs z Harrym są
    najlepsi, kocham ich! :D

    Do następnego, kochanie!
    Trzymaj się :*

    OdpowiedzUsuń
  11. Jak zawsze genialny rozdział. Czemu Meg i Harry nie są razem na poważnie...? To mnie zabija haha :( Mam nadzieję, że kiedyś tak będzie. Weny i do następnego :*

    OdpowiedzUsuń
  12. Kiedy next, mała? xd ;*

    OdpowiedzUsuń
  13. Uwielbiam tego bloga przede wszystkim za długość rozdziałów. Jest co i o czym czytać, bo masz talent i nie opisujesz nam tzw. lania wody, a to się teraz ceni, bo takich blogów jest coraz mniej. Z pewnością będę zaglądała tutaj częściej, bo główne postacie bardzo mnie zaciekawiły, szczególnie to zachowanie Harry'ego i Maggie. Niby wiem, że to nic, ale jednak cudowni są razem, haha. Czekam na kolejny. ;-)

    W wolnej chwili zapraszam:
    http://sinister-fanfic.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  14. Nie powinnas dziwić się że liczba komentarzy nie jest satysfakcjonująca skoro tak po prostu znikasz i nie odzywasz się przez długi czas. Rozumiem że mmożesz nie mieć weny do napisania rozdziału, ale skoro nawet nie odpowiadasz na komentarze to najwidoczniej w ogóle tutaj nie zagladasz. Powinnaś dać nam znać, cokolwiek , bo jeżeli ktoś wchodzi tu z wielką nadzieją na rozdział a tu wielkie nic to rozczarowanie sprawia że rezygnuje. I przez to tracisz czytelników. Just sayin;*

    OdpowiedzUsuń
  15. Kocham to opoeiadanie jest po prostu boskie boskie i jeszcze raz boskie. ♥

    OdpowiedzUsuń